[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz, kiedy odszedł, widzę, że nadal cię kocham.Bóg pozwoli chyba swemu Czuwającemu odpowiedzieć na potrzebę słabej i przestraszonej dziewczyny.Uśmiechnął się.- Słaba i przestraszona.- Czasami - powiedziała.- A tobie to się nie zdarza?- Jestem przerażony.Tobą.Nigdy nie myślałem, że mógłbym poślubić kobietę, która jest w stanie zabić mnie kawałkiem sznurka.- Czy to znaczy, że poślubisz mnie? - zapytała.- Zrobię wszystko, by ci służyć.Pochyliła się nad nim i pocałowała go w usta.Za nimi leżeli spoceni Reck i Ruin, rzucając się na swych posłaniach w gorączce.Strings i Kristiano krzątali się koło nich - związali im ręce, by nie mogli uszkodzić sobie oczu, wycierali ich czoła i śpiewali cicho, by odpędzić przerażające majaki.Will i Patience czuwali, a gdy geblingi odzyskiwały przytomność, przemawiali do nich.Niekiedy Ruin stawał się Angelem i Patience mogła z nim rozmawiać.Po stokroć błagał ją o wybaczenie, a ona jego.Zdradziłem cię, mówił.Zabiłam cię, odpowiadała.I wybaczali sobie do kolejnego razu, kiedy straszliwe wspomnienia wracały nową falą.Reck nie wyrażała swego szaleństwa słowami, chyba że przedzierały się do jej mózgu nauki Mądrych.Leżała wpatrując się w sufit, w ogień, w ściany, tam gdzie akurat spoczął jej wzrok.Kristiano i Strings śpiewali jej starożytne pieśni geblingów o chwalebnych czynach bitewnych, zakazanych miłościach, grzechach ojców, za które odpowiadają ich dzieci, wielkich władcach geblingów i ich wojnach o duszę tego świata.Nikt nie wiedział, czy Reck słyszała muzykę lub czy pomogła jej ona podążać jakąś ścieżką w ciemności.Aż pewnego zimowego dnia, kiedy śnieg zasypał dom na trzy metry i po jedzenie musieli wychodzić przez drzwi na piętrze, Strings nagle przestał śpiewać i odwrócił się od Reck.- Ona chce, bym nucił dalej - wyszeptał.Will i Patience podeszli i słuchali, jak Kristiano także dołącza swój głos.Zapłakali z ulgi, widząc uśmiech na twarzy Reck.Odnalazła drogę.Glizdawce nie zabrały jej całkowicie w swój świat.Późną zimą, kiedy śnieg stał się szary od sadzy lecącej z komina.Will odzyskał nieco czucia w prawej ręce.Potrafił zacisnąć dłoń w pięść.Nie utrzymałby wprawdzie miecza, ale nie był już zdany jedynie na lewą rękę.Czuł taką dumę, że uznał się godnym zadania wyznaczonego mu przez Patience.Jako heptarchini ogłosiła go swoim małżonkiem.Kochali się w promieniach zimowego słońca wpadającego przez okna.Jakiś czas potem wezwał ich Kristiano, gdyż obudził się Ruin.Kiedy weszli do pokoju, klęczał koło posłania siostry, a na jego twarzy malował się niepokój.Widząc Patience i Willa wstał i uściskał ich.Spoglądał na nich z jakimś nowym szacunkiem.- Znosicie to przez całe życie - powiedział.- Samotność.Ale dłoń Willa właśnie dotykała jej ramienia, więc Patience pomyślała, że samotność ta nie jest ani tak kompletna, ani tak nieznośna, jak myśli Ruin.On znał tylko Angela, dobrego, złamanego bólem Angela, którego izolacja od ludzkości była większa, niż można to sobie wyobrazić.Ale tak przecież powinno być.Król geblingów musi poznać tragiczną stronę egzystencji ludzkiej.Nie miała zamiaru mu powiedzieć, że nie każdy człowiek jest tak okrutnie samotny.Później, kiedy wiatry zmieniły kierunek przynosząc ciepło z południa, śnieg zaczął topnieć i pierwsze pąki pokazały się na drzewach, obudziła się Reck.Jej spojrzenie było odległe, błądziła myślami gdzieś daleko i często zamierała wpatrzona w jakiś punkt, jakby nie do końca rozbudzona.Jej głowę wypełniały myśli, których nie dało się wyrazić słowami.Nie opowiadała im opowieści o swym życiu pomiędzy glizdawcami, ponieważ nie istniały na to odpowiednie słowa.Ale kiedy snuli plany na temat przyszłego rządu, przysłuchiwała się i od czasu do czasu odzywała się spokojnie i rozwiązywała skomplikowane problemy przyszłości.Teraz już nie nazywali jej Reck.Ona nawet nie pamiętała tego imienia, ponieważ glizdawce nie mają imion i nigdy ich nie potrzebowały.Lecz choć straciła imię w labiryncie swego umysłu, ich nie zapomniała.Kochała gaunty, geblingi, dwelfy i ludzi, tak jak matka kocha swoje dzieci.Zaczęli nazywać ją Matką Glizdawców i chociaż Ruin opłakiwał swą straconą siostrę, kochał przecież również nową duszę, która wypełniła jej ciało.Pocieszała go po stracie, tak jak pocieszała każdego z nich.Wkrótce wszyscy uświadomili sobie, że Matka Glizdawców stała się silniejsza dzięki wspomnieniom Nieglizdawca.Strings i Kristiano mówili, że ona jest cały czas z nimi, nie mogli zrobić nic bez jej zgody.O dziwo, niczego jednak od nich nie wymagała i w rezultacie otrzymali wolność, jakiej nie posiadali nigdy wcześniej.Nadal znali potrzeby wszystkich mieszkających w Domu Mądrych, ale nie musieli im ulegać.Czuli w sobie Matkę Glizdawców, która budziła ich własną wolę i umacniała ją.- Związani z nią - powiedział Strings - jesteśmy wolni.Słysząc to Ruin rozgłosił wieść po całej Spękanej Skale, że gaunty powinny przybyć do Domu Mądrych.Zjawiali się jak płatki kwiatów niesione ciepłym wiatrem - niewolnicy w chwili przybycia, opuszczali dom jako uwolnieni.I nie tylko gaunty.Za nimi ciągnęły geblingi, dwelfy i ludzie.Matka Glizdawców nie należała już do małej grupy, która przyszła z nią do Stopy Niebios.A oni wiedzieli, że kiedy opuszczą Spękaną Skałę, żeby podjąć czekające ich zadania, Matka Glizdawców zostanie tutaj, ponieważ jej praca już się zaczęła i na zawsze zatrzymają w tym miejscu.Drzewa wiśniowe były w pełnym rozkwicie, kiedy król geblingów, heptarchini i Will, jej małżonek i dowódca armii, zeszli z góry.Rozdział 20NADEJŚCIE KRISTOSAPlotki krążyły przez całą zimę, a na wiosnę huczał już cały dwór.Nawet król Oruc słyszał szepty.Nazywali ją Agaranthemem Heptek, a jej mężem był lord Will, który wziął do niewoli dziesiątki wielkich generałów i sam był największym generałem.Inni nazywali ją Kristosem i mówili, że zabiła własnymi rękami wielkiego szatana.Teraz Bóg daruje jej świat, a król Oruc najpierw będzie musiał patrzeć na śmierć wszystkich swoich dzieci, a potem sam zginie w męczarniach.Mówiło się także o geblingach.Jak to wszystkie geblingi tego świata zamarły na chwilę z twarzami wykrzywionymi grymasem nienawiści, gdy córka z przepowiedni uczyniła cud w sercu świata.Teraz król geblingów stał się aniołem i nadchodził, by zniszczyć wszystkich ludzi na Imaculacie.Za nim stała Matka Glizdawców, wielki smok, który powstał ze szkieletu starszego od statku kosmicznego, jakim ludzie przybyli na tę planetę.To ona wzywała do oczyszczenia Imaculaty, do ostatecznej walki między ludźmi i geblingami.Na wiosnę plotki stały się rzeczywistością.Zebrała się armia geblingów.Szpiedzy potwierdzali tę wiadomość.Widziano też Patience, ktoś nawet z nią rozmawiał.I on przyniósł od niej takie pisemne przesłanie:- „Lordzie Orucu, mój przyjacielu” - cytował łącznik.Oruc zadygotał słysząc, że nie nazwała go królem i na tę jej gorzko ironiczną protekcjonalność [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Teraz, kiedy odszedł, widzę, że nadal cię kocham.Bóg pozwoli chyba swemu Czuwającemu odpowiedzieć na potrzebę słabej i przestraszonej dziewczyny.Uśmiechnął się.- Słaba i przestraszona.- Czasami - powiedziała.- A tobie to się nie zdarza?- Jestem przerażony.Tobą.Nigdy nie myślałem, że mógłbym poślubić kobietę, która jest w stanie zabić mnie kawałkiem sznurka.- Czy to znaczy, że poślubisz mnie? - zapytała.- Zrobię wszystko, by ci służyć.Pochyliła się nad nim i pocałowała go w usta.Za nimi leżeli spoceni Reck i Ruin, rzucając się na swych posłaniach w gorączce.Strings i Kristiano krzątali się koło nich - związali im ręce, by nie mogli uszkodzić sobie oczu, wycierali ich czoła i śpiewali cicho, by odpędzić przerażające majaki.Will i Patience czuwali, a gdy geblingi odzyskiwały przytomność, przemawiali do nich.Niekiedy Ruin stawał się Angelem i Patience mogła z nim rozmawiać.Po stokroć błagał ją o wybaczenie, a ona jego.Zdradziłem cię, mówił.Zabiłam cię, odpowiadała.I wybaczali sobie do kolejnego razu, kiedy straszliwe wspomnienia wracały nową falą.Reck nie wyrażała swego szaleństwa słowami, chyba że przedzierały się do jej mózgu nauki Mądrych.Leżała wpatrując się w sufit, w ogień, w ściany, tam gdzie akurat spoczął jej wzrok.Kristiano i Strings śpiewali jej starożytne pieśni geblingów o chwalebnych czynach bitewnych, zakazanych miłościach, grzechach ojców, za które odpowiadają ich dzieci, wielkich władcach geblingów i ich wojnach o duszę tego świata.Nikt nie wiedział, czy Reck słyszała muzykę lub czy pomogła jej ona podążać jakąś ścieżką w ciemności.Aż pewnego zimowego dnia, kiedy śnieg zasypał dom na trzy metry i po jedzenie musieli wychodzić przez drzwi na piętrze, Strings nagle przestał śpiewać i odwrócił się od Reck.- Ona chce, bym nucił dalej - wyszeptał.Will i Patience podeszli i słuchali, jak Kristiano także dołącza swój głos.Zapłakali z ulgi, widząc uśmiech na twarzy Reck.Odnalazła drogę.Glizdawce nie zabrały jej całkowicie w swój świat.Późną zimą, kiedy śnieg stał się szary od sadzy lecącej z komina.Will odzyskał nieco czucia w prawej ręce.Potrafił zacisnąć dłoń w pięść.Nie utrzymałby wprawdzie miecza, ale nie był już zdany jedynie na lewą rękę.Czuł taką dumę, że uznał się godnym zadania wyznaczonego mu przez Patience.Jako heptarchini ogłosiła go swoim małżonkiem.Kochali się w promieniach zimowego słońca wpadającego przez okna.Jakiś czas potem wezwał ich Kristiano, gdyż obudził się Ruin.Kiedy weszli do pokoju, klęczał koło posłania siostry, a na jego twarzy malował się niepokój.Widząc Patience i Willa wstał i uściskał ich.Spoglądał na nich z jakimś nowym szacunkiem.- Znosicie to przez całe życie - powiedział.- Samotność.Ale dłoń Willa właśnie dotykała jej ramienia, więc Patience pomyślała, że samotność ta nie jest ani tak kompletna, ani tak nieznośna, jak myśli Ruin.On znał tylko Angela, dobrego, złamanego bólem Angela, którego izolacja od ludzkości była większa, niż można to sobie wyobrazić.Ale tak przecież powinno być.Król geblingów musi poznać tragiczną stronę egzystencji ludzkiej.Nie miała zamiaru mu powiedzieć, że nie każdy człowiek jest tak okrutnie samotny.Później, kiedy wiatry zmieniły kierunek przynosząc ciepło z południa, śnieg zaczął topnieć i pierwsze pąki pokazały się na drzewach, obudziła się Reck.Jej spojrzenie było odległe, błądziła myślami gdzieś daleko i często zamierała wpatrzona w jakiś punkt, jakby nie do końca rozbudzona.Jej głowę wypełniały myśli, których nie dało się wyrazić słowami.Nie opowiadała im opowieści o swym życiu pomiędzy glizdawcami, ponieważ nie istniały na to odpowiednie słowa.Ale kiedy snuli plany na temat przyszłego rządu, przysłuchiwała się i od czasu do czasu odzywała się spokojnie i rozwiązywała skomplikowane problemy przyszłości.Teraz już nie nazywali jej Reck.Ona nawet nie pamiętała tego imienia, ponieważ glizdawce nie mają imion i nigdy ich nie potrzebowały.Lecz choć straciła imię w labiryncie swego umysłu, ich nie zapomniała.Kochała gaunty, geblingi, dwelfy i ludzi, tak jak matka kocha swoje dzieci.Zaczęli nazywać ją Matką Glizdawców i chociaż Ruin opłakiwał swą straconą siostrę, kochał przecież również nową duszę, która wypełniła jej ciało.Pocieszała go po stracie, tak jak pocieszała każdego z nich.Wkrótce wszyscy uświadomili sobie, że Matka Glizdawców stała się silniejsza dzięki wspomnieniom Nieglizdawca.Strings i Kristiano mówili, że ona jest cały czas z nimi, nie mogli zrobić nic bez jej zgody.O dziwo, niczego jednak od nich nie wymagała i w rezultacie otrzymali wolność, jakiej nie posiadali nigdy wcześniej.Nadal znali potrzeby wszystkich mieszkających w Domu Mądrych, ale nie musieli im ulegać.Czuli w sobie Matkę Glizdawców, która budziła ich własną wolę i umacniała ją.- Związani z nią - powiedział Strings - jesteśmy wolni.Słysząc to Ruin rozgłosił wieść po całej Spękanej Skale, że gaunty powinny przybyć do Domu Mądrych.Zjawiali się jak płatki kwiatów niesione ciepłym wiatrem - niewolnicy w chwili przybycia, opuszczali dom jako uwolnieni.I nie tylko gaunty.Za nimi ciągnęły geblingi, dwelfy i ludzie.Matka Glizdawców nie należała już do małej grupy, która przyszła z nią do Stopy Niebios.A oni wiedzieli, że kiedy opuszczą Spękaną Skałę, żeby podjąć czekające ich zadania, Matka Glizdawców zostanie tutaj, ponieważ jej praca już się zaczęła i na zawsze zatrzymają w tym miejscu.Drzewa wiśniowe były w pełnym rozkwicie, kiedy król geblingów, heptarchini i Will, jej małżonek i dowódca armii, zeszli z góry.Rozdział 20NADEJŚCIE KRISTOSAPlotki krążyły przez całą zimę, a na wiosnę huczał już cały dwór.Nawet król Oruc słyszał szepty.Nazywali ją Agaranthemem Heptek, a jej mężem był lord Will, który wziął do niewoli dziesiątki wielkich generałów i sam był największym generałem.Inni nazywali ją Kristosem i mówili, że zabiła własnymi rękami wielkiego szatana.Teraz Bóg daruje jej świat, a król Oruc najpierw będzie musiał patrzeć na śmierć wszystkich swoich dzieci, a potem sam zginie w męczarniach.Mówiło się także o geblingach.Jak to wszystkie geblingi tego świata zamarły na chwilę z twarzami wykrzywionymi grymasem nienawiści, gdy córka z przepowiedni uczyniła cud w sercu świata.Teraz król geblingów stał się aniołem i nadchodził, by zniszczyć wszystkich ludzi na Imaculacie.Za nim stała Matka Glizdawców, wielki smok, który powstał ze szkieletu starszego od statku kosmicznego, jakim ludzie przybyli na tę planetę.To ona wzywała do oczyszczenia Imaculaty, do ostatecznej walki między ludźmi i geblingami.Na wiosnę plotki stały się rzeczywistością.Zebrała się armia geblingów.Szpiedzy potwierdzali tę wiadomość.Widziano też Patience, ktoś nawet z nią rozmawiał.I on przyniósł od niej takie pisemne przesłanie:- „Lordzie Orucu, mój przyjacielu” - cytował łącznik.Oruc zadygotał słysząc, że nie nazwała go królem i na tę jej gorzko ironiczną protekcjonalność [ Pobierz całość w formacie PDF ]