[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale, na Boga, powinni mieć punkty obserwacyjne.Przy takiej pogodzie!Zamilkł, wyglądając przez okno, gdy przejeżdżali przez Mall, mijali pałac Buckingham i kierowali się ku Łukowi Wellingtona ozdobionemu rozszalałymi końmi.Rolls skręcił ku słupom oznaczonym napisami: Wjazd i Wyjazd, minął je i zatrzymał się przed budynkiem z kamienia w pobliżu Hyde Parku.- Czy miałby pan czas wypić ze mną drinka? - zapytał, gdy samochód stanął.Hardin czuł dreszcze, ubranie miał wilgotne wewnątrz od potu i z zewnątrz zmoczone deszczem.Do rollsa zbliżał się portier z wielkim parasolem.Chociaż Hardin wiedział, że w tym stanie wygląda okropnie i będzie zwracał uwagę, kusiły go ciepłe światła w oknach budynku.Przyjął zaproszenie i poszedł za Desmondem przestronnymi holami do małego saloniku, gdzie obaj zajęli miejsca w miękkich fotelach naprzeciwko kominka z rozżarzonymi węglami.- Whisky i soda - zwrócił się Desmond do młodego włoskiego kelnera.- Czysta whisky dla mnie.Szkocka - uzupełnił Hardin.- Jest pan bardzo zmęczony - stwierdził Desmond.- Tak - odparł Hardin, masując kolano w cieple kominka.Desmond był bardzo drobny.Chyba nie ważył więcej niż czterdzieści pięć kilogramów.Prawie łysa czaszka była okolona wianuszkiem śnieżnobiałych włosów; jakby separowały ją od reszty głowy prostopadłe linie będące niemal przedłużeniem zmarszczek biegnących od oczu.- Czy pan może mi pomóc? - spytał Hardin.Desmond potrząsnął głową.- Czy zdaje pan sobie sprawę z bardzo istotnej rzeczy? Bez względu na dobre czy złe intencje korporacji, do której należy Lewiatan, bez względu na intencje towarzystwa naftowego, które Lewiatana wyczarterowało, bez względu na intencje kapitana i jego załogi, nikt z tej trójcy w istocie nie wierzy, że jest odpowiedzialny za pański jacht! - Podniósł dłoń, aby powstrzymać Hardina od przerwania.- Niech pan posłucha! Lewiatan jest tak wielki, że mógłby roztrzaskać i posłać na dno pięćdziesięciotonowy trałowiec, nie odczuwając najmniejszego wstrząsu.I wcale nie byłbym zdziwiony, gdyby tak już się stało w przeszłości.Regularnie zaczęły ginąć trałowce u wybrzeży afrykańskich od czasu, gdy supertankowce zaczęły opływać Przylądek Dobrej Nadziei.- Ale ja właśnie nie zginąłem i dlatego mogę świadczyć, że to Lewiatan jest winny.Winny śmierci mojej żony.Winny zatopienia mojego jachtu.I muszę coś w tej sprawie zrobić.Już mi się robi mdło od słuchania, że jest zbyt wielki, aby można go było zatrzymać, zbyt wielki, aby można było dostrzec z niego małe jednostki, za duży, żeby się zorientować, że kogoś zatopił.Kelner przyniósł drinki.Desmond uniósł szklankę i upił parę łyczków.Miał na twarzy lodowaty uśmiech.Hardin szybko opróżnił swoją szklankę.- Każdy z nas jest odpowiedzialny za swoje czyny - powiedział.- Takie jest życie, takie są zasady.Jeśli ludzie potrafią budować tak wielkie statki, pokonując wszystkie trudności technologiczne związane właśnie z wielkością, jeśli potrafią następnie pokonać trudności technologiczne związane z żeglowaniem takich potworów, to muszą również rozwiązać problem bezpieczeństwa mniejszych jednostek znajdujących się na drodze tych kolosów.- Na drugą nogę - zażartował Desmond i skinął na kelnera, który pojawił się po chwili z drinkiem dla Hardina.- W zasadzie zgadzam się z panem, doktorze, ale mamy problem z odpowiedzią na pytanie, czy ci ludzie rzeczywiście rozwiązali wszystkie aspekty technologiczne.Istnieją pewne granice możliwości.Fizyczne granice.Lewiatan to ostatnia generacja tankowców.Statek wybudowali Japończycy.Wyposażony jest w odpowiednie silniki, ma dwie śruby, ma dwa stery dla łatwiejszego manewrowania, ale przy tym wszystkim potrzeba co najmniej czterech mil morskich, aby go zatrzymać.Milion ton, drogi doktorze! Czy wyobraża pan sobie siłę inercji?- Widziałem na własne oczy - odparł Hardin.- Wszystko to razem streszcza się do jednego: Lewiatan jest za duży na żeglugę po oceanach!- Milion ton ropy jest potężnym narzędziem ekonomicznego nacisku - kontynuował Desmond.- Lewiatan ze swoim ładunkiem tworzy rynek! Czyni to, wybierając po prostu port wyładunkowy.Oba drinki odgrodziły Hardina miękkim klinem od jego gniewu.Pozwoliły mu docenić i przyjąć komfort fotela i ciepło kominka.Kiwał grzecznie głową, gdy stary kapitan odbywał słowną wędrówkę po swoim życiu na morzu i wyliczał wielkie zmiany, jakie w ostatnich czasach zaszły w świecie żeglugi.- Zestarzenie się jest największą groźbą dla tankowca wielkości Lewiatana.Wszystkie statki, podobnie jak ludzie, są skazane na śmierć.Rdza i wibracje robią swoje.Stalowe płyty z roku na rok stają się cieńsze, gdyż od wewnątrz koroduje je ropa, a z zewnątrz woda morska.Spawy puszczają, rozwierają się szwy, maszyneria ulega zużyciu, następuje zmęczenie materiału.I dalej ciągnął: - Lewiatan był wodowany w zeszłym roku.Nie minie dziesięć lat, a rozpocznie się proces deterioracji.Zgodnie z wszystkimi prawami natury i człowieka, statek powinien iść do stoczni złomowej, gdy proces posunie się zbyt daleko.Ale w dzisiejszych czasach prawa natury i inne prawa mało znaczą na morzu.Chciwość zajmuje miejsce rozwagi.Co, na przykład, będzie, jeśli w roku, w którym Lewiatan powinien być oddany na złom, nastąpi okres niedoboru ropy albo też rynek złomu nagle się załamie? Co będzie, jeśli w owym roku Lewiatan okaże się cenniejszy jako jednostka pływająca niż złom? Co będzie, jeśli jego dotychczasowi właściciele sprzedadzą go komuś, komu żadne ryzyko nie przeszkadza?Desmond spojrzał na żar w kominku i mówił dalej: - Wtedy ten statek zginie straszną śmiercią.Nastąpi wielka awaria i zniesienie na mieliznę czy na skały.Albo rozpadnie się, przełamie na pół.Albo zatonie.I módlmy się do Boga, żeby wydarzyło się to wówczas, gdy zbiorniki będą puste, gdyż katastrofa z milionem ton ropy w kadłubie.! Zniszczenie brzegów afrykańskich czy europejskich będzie okropne.Trudno nawet przewidzieć skutki.To, co tankowiec Amoco Cadiz spowodował w Bretanii, wyda nam się niczym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Ale, na Boga, powinni mieć punkty obserwacyjne.Przy takiej pogodzie!Zamilkł, wyglądając przez okno, gdy przejeżdżali przez Mall, mijali pałac Buckingham i kierowali się ku Łukowi Wellingtona ozdobionemu rozszalałymi końmi.Rolls skręcił ku słupom oznaczonym napisami: Wjazd i Wyjazd, minął je i zatrzymał się przed budynkiem z kamienia w pobliżu Hyde Parku.- Czy miałby pan czas wypić ze mną drinka? - zapytał, gdy samochód stanął.Hardin czuł dreszcze, ubranie miał wilgotne wewnątrz od potu i z zewnątrz zmoczone deszczem.Do rollsa zbliżał się portier z wielkim parasolem.Chociaż Hardin wiedział, że w tym stanie wygląda okropnie i będzie zwracał uwagę, kusiły go ciepłe światła w oknach budynku.Przyjął zaproszenie i poszedł za Desmondem przestronnymi holami do małego saloniku, gdzie obaj zajęli miejsca w miękkich fotelach naprzeciwko kominka z rozżarzonymi węglami.- Whisky i soda - zwrócił się Desmond do młodego włoskiego kelnera.- Czysta whisky dla mnie.Szkocka - uzupełnił Hardin.- Jest pan bardzo zmęczony - stwierdził Desmond.- Tak - odparł Hardin, masując kolano w cieple kominka.Desmond był bardzo drobny.Chyba nie ważył więcej niż czterdzieści pięć kilogramów.Prawie łysa czaszka była okolona wianuszkiem śnieżnobiałych włosów; jakby separowały ją od reszty głowy prostopadłe linie będące niemal przedłużeniem zmarszczek biegnących od oczu.- Czy pan może mi pomóc? - spytał Hardin.Desmond potrząsnął głową.- Czy zdaje pan sobie sprawę z bardzo istotnej rzeczy? Bez względu na dobre czy złe intencje korporacji, do której należy Lewiatan, bez względu na intencje towarzystwa naftowego, które Lewiatana wyczarterowało, bez względu na intencje kapitana i jego załogi, nikt z tej trójcy w istocie nie wierzy, że jest odpowiedzialny za pański jacht! - Podniósł dłoń, aby powstrzymać Hardina od przerwania.- Niech pan posłucha! Lewiatan jest tak wielki, że mógłby roztrzaskać i posłać na dno pięćdziesięciotonowy trałowiec, nie odczuwając najmniejszego wstrząsu.I wcale nie byłbym zdziwiony, gdyby tak już się stało w przeszłości.Regularnie zaczęły ginąć trałowce u wybrzeży afrykańskich od czasu, gdy supertankowce zaczęły opływać Przylądek Dobrej Nadziei.- Ale ja właśnie nie zginąłem i dlatego mogę świadczyć, że to Lewiatan jest winny.Winny śmierci mojej żony.Winny zatopienia mojego jachtu.I muszę coś w tej sprawie zrobić.Już mi się robi mdło od słuchania, że jest zbyt wielki, aby można go było zatrzymać, zbyt wielki, aby można było dostrzec z niego małe jednostki, za duży, żeby się zorientować, że kogoś zatopił.Kelner przyniósł drinki.Desmond uniósł szklankę i upił parę łyczków.Miał na twarzy lodowaty uśmiech.Hardin szybko opróżnił swoją szklankę.- Każdy z nas jest odpowiedzialny za swoje czyny - powiedział.- Takie jest życie, takie są zasady.Jeśli ludzie potrafią budować tak wielkie statki, pokonując wszystkie trudności technologiczne związane właśnie z wielkością, jeśli potrafią następnie pokonać trudności technologiczne związane z żeglowaniem takich potworów, to muszą również rozwiązać problem bezpieczeństwa mniejszych jednostek znajdujących się na drodze tych kolosów.- Na drugą nogę - zażartował Desmond i skinął na kelnera, który pojawił się po chwili z drinkiem dla Hardina.- W zasadzie zgadzam się z panem, doktorze, ale mamy problem z odpowiedzią na pytanie, czy ci ludzie rzeczywiście rozwiązali wszystkie aspekty technologiczne.Istnieją pewne granice możliwości.Fizyczne granice.Lewiatan to ostatnia generacja tankowców.Statek wybudowali Japończycy.Wyposażony jest w odpowiednie silniki, ma dwie śruby, ma dwa stery dla łatwiejszego manewrowania, ale przy tym wszystkim potrzeba co najmniej czterech mil morskich, aby go zatrzymać.Milion ton, drogi doktorze! Czy wyobraża pan sobie siłę inercji?- Widziałem na własne oczy - odparł Hardin.- Wszystko to razem streszcza się do jednego: Lewiatan jest za duży na żeglugę po oceanach!- Milion ton ropy jest potężnym narzędziem ekonomicznego nacisku - kontynuował Desmond.- Lewiatan ze swoim ładunkiem tworzy rynek! Czyni to, wybierając po prostu port wyładunkowy.Oba drinki odgrodziły Hardina miękkim klinem od jego gniewu.Pozwoliły mu docenić i przyjąć komfort fotela i ciepło kominka.Kiwał grzecznie głową, gdy stary kapitan odbywał słowną wędrówkę po swoim życiu na morzu i wyliczał wielkie zmiany, jakie w ostatnich czasach zaszły w świecie żeglugi.- Zestarzenie się jest największą groźbą dla tankowca wielkości Lewiatana.Wszystkie statki, podobnie jak ludzie, są skazane na śmierć.Rdza i wibracje robią swoje.Stalowe płyty z roku na rok stają się cieńsze, gdyż od wewnątrz koroduje je ropa, a z zewnątrz woda morska.Spawy puszczają, rozwierają się szwy, maszyneria ulega zużyciu, następuje zmęczenie materiału.I dalej ciągnął: - Lewiatan był wodowany w zeszłym roku.Nie minie dziesięć lat, a rozpocznie się proces deterioracji.Zgodnie z wszystkimi prawami natury i człowieka, statek powinien iść do stoczni złomowej, gdy proces posunie się zbyt daleko.Ale w dzisiejszych czasach prawa natury i inne prawa mało znaczą na morzu.Chciwość zajmuje miejsce rozwagi.Co, na przykład, będzie, jeśli w roku, w którym Lewiatan powinien być oddany na złom, nastąpi okres niedoboru ropy albo też rynek złomu nagle się załamie? Co będzie, jeśli w owym roku Lewiatan okaże się cenniejszy jako jednostka pływająca niż złom? Co będzie, jeśli jego dotychczasowi właściciele sprzedadzą go komuś, komu żadne ryzyko nie przeszkadza?Desmond spojrzał na żar w kominku i mówił dalej: - Wtedy ten statek zginie straszną śmiercią.Nastąpi wielka awaria i zniesienie na mieliznę czy na skały.Albo rozpadnie się, przełamie na pół.Albo zatonie.I módlmy się do Boga, żeby wydarzyło się to wówczas, gdy zbiorniki będą puste, gdyż katastrofa z milionem ton ropy w kadłubie.! Zniszczenie brzegów afrykańskich czy europejskich będzie okropne.Trudno nawet przewidzieć skutki.To, co tankowiec Amoco Cadiz spowodował w Bretanii, wyda nam się niczym [ Pobierz całość w formacie PDF ]