[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Porównanie do Nieglizdawca mocno zabolało Willa.Strings widząc to, uśmiechnął się.- Powiedz mi, Angelu - poprosił.- Jesteś przebiegły - stwierdził Angel.- Ty też znasz sztuczki, które pozwalają ci manipulować umysłami ludzi.- Widzisz, my, gaunty, posiadamy wolę.Jest ona słaba i nie bardzo możemy na niej polegać.Przypomina stare, wyschłe ciasto, które kruszy się, gdy tylko jakiś człowiek, gebling lub nawet, choć to już po prostu obrzydliwe, dwelf pragnie od nas czegoś.Ale kiedy jesteśmy sami, nie wpatrujemy się tępo w niebo, wyglądając jakiegoś następnego stworzenia.Samotni potrafimy myśleć, planować, a niekiedy nawet działać.Odpowiedz na moje pytanie, proszę, choć wiem, że nie chcesz, bym znał odpowiedź.Will skinął na Angela.- Ja też chciałbym się dowiedzieć.- To nie było nic.bolesnego - powiedział Angel.- On implantował w nich, w nas, we mnie.wydaje mi się, że to był rodzaj wirusa, który powoduje, że w mózgu rośnie kryształ.To wszystko.Większości dał rok lub dwa, by kryształ miał czas na penetrację, zebrał wspomnienia i mądrość ze wszystkich zakątków mózgu.A potem zabierał te kryształy.- W takim razie musiał ich zabijać - szepnął Kristiano.- Nie - powiedział Angel.- Oni byli ludźmi, nie pochodzili z Imaculaty.Potrafią żyć bez kamienia.Nie umierają, kiedy zabiera się im kryształ.Oni po prostu zapominają.Wszystko.Ale dopóki żyją, pozostaje coś niby cień w ich umysłach, w ich myślach pojawiają się jakieś przypadkowe informacje.Niekiedy mogą nawet znaleźć jakieś ścieżki, odkryć część ze swej osobowości.Nie wiem.Ale on ich nie zabija.Pozwala im umrzeć w naturalny sposób.- Pozostają więźniami do śmierci? - zapytał Will.- Nie.Niezupełnie więźniami.Kochają go.- Dziękuję - powiedział Strings.- Uczyniłem źle, ale nie aż tak źle, jak myślałem.- Ty nigdy nie robisz źle - wyszeptał Kristiano.Dotknął dłoni Stringsa.- Masz za dobre serce.- Stary gaunt uśmiechnął się i skinął głową.- Z tobą było inaczej - zwrócił się Will do Angela.- Nie zabrał twojego kamienia.- Potrzebował mnie w świecie ludzi.Musiałem doprowadzić do urodzin Patience.- Na czym polegała twoja mądrość? - zapytał Will.- Co takiego studiowałeś, że on cię wezwał?- Studiowałem powstawanie życia.Sposób, w jaki rosną różne organizmy od stadium genetycznych komórek w ciele rodziców do finalnej postaci - narodzonego potomka.- Nie różne organizmy.Ty studiowałeś ludzi.- Wiem wszystko, co można wiedzieć ma temat ludzkiego niemowlęcia, płodu, embriona, jaja i spermy.Wiedziałem już wtedy.- Nie zabrał ci kamienia, ale i tak przekazałeś mu swoją wiedzę.Angel potrząsnął głową.- Nie.- Tak - powiedział Will.- Jeśli chciał zebrać informacje potrzebne mu do zniszczenia rasy ludzkiej, musiał dowiedzieć się tego, co ty wiedziałeś.- O, tak - potwierdził Angel.- Ale ja go nie nauczyłem.Ja studiowałem z nim.Badałem komórki, które wytworzył sam w sobie, gotowe połączyć się z żywymi genami ludzkimi, które przyniesie mu Patience.Chciał być pewien, że jest już przygotowany na tę chwilę.Chciał wiedzieć, że potomstwo spełni jego oczekiwania.- A czego się spodziewał?- Nie chodziło mu o to, jak potoczy się ich życie.Badałem je tylko po to, by przewidzieć możliwości wzrostu.On zdziałał cuda.Jego wspaniała molekuła genetyczna zmieniała się sama, a ciało wytwarzało nowe hormony, które wnikały w gamety i powodowały zmiany.Brakowało im ludzkiego komponentu jako stymulatora.Ale komórki były gotowe, choć bez ludzkiej dominanty.Mogłem stymulować sztuczny wzrost, klonować życie z samej jego spermy.Ale żadna z tych istot nie żyła dłużej niż kilka minut.Nie jestem cudotwórcą.- Czego się nauczyłeś?- W ciągu tych kilku minut potrafiły dokonać tego, co ludzka zygota osiąga w czasie sześciu miesięcy.Dlatego też umierały.Zamęczał je, zmuszając pojedyncze komórki do reprodukowania się w niesamowitym tempie.Roztwór odżywczy, którym je żywiłem, był zbyt słaby, choć go w nie wtłaczałem.Rosły w oczach, a potem obumierały.To go przerażało.Parę razy nawet sprawił, że chciałem się zabić.- Czy to znaczy, że on jest jałowy? - zapytał Will.- Jego dzieci umrą w łonie?- Nie.Już teraz nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Porównanie do Nieglizdawca mocno zabolało Willa.Strings widząc to, uśmiechnął się.- Powiedz mi, Angelu - poprosił.- Jesteś przebiegły - stwierdził Angel.- Ty też znasz sztuczki, które pozwalają ci manipulować umysłami ludzi.- Widzisz, my, gaunty, posiadamy wolę.Jest ona słaba i nie bardzo możemy na niej polegać.Przypomina stare, wyschłe ciasto, które kruszy się, gdy tylko jakiś człowiek, gebling lub nawet, choć to już po prostu obrzydliwe, dwelf pragnie od nas czegoś.Ale kiedy jesteśmy sami, nie wpatrujemy się tępo w niebo, wyglądając jakiegoś następnego stworzenia.Samotni potrafimy myśleć, planować, a niekiedy nawet działać.Odpowiedz na moje pytanie, proszę, choć wiem, że nie chcesz, bym znał odpowiedź.Will skinął na Angela.- Ja też chciałbym się dowiedzieć.- To nie było nic.bolesnego - powiedział Angel.- On implantował w nich, w nas, we mnie.wydaje mi się, że to był rodzaj wirusa, który powoduje, że w mózgu rośnie kryształ.To wszystko.Większości dał rok lub dwa, by kryształ miał czas na penetrację, zebrał wspomnienia i mądrość ze wszystkich zakątków mózgu.A potem zabierał te kryształy.- W takim razie musiał ich zabijać - szepnął Kristiano.- Nie - powiedział Angel.- Oni byli ludźmi, nie pochodzili z Imaculaty.Potrafią żyć bez kamienia.Nie umierają, kiedy zabiera się im kryształ.Oni po prostu zapominają.Wszystko.Ale dopóki żyją, pozostaje coś niby cień w ich umysłach, w ich myślach pojawiają się jakieś przypadkowe informacje.Niekiedy mogą nawet znaleźć jakieś ścieżki, odkryć część ze swej osobowości.Nie wiem.Ale on ich nie zabija.Pozwala im umrzeć w naturalny sposób.- Pozostają więźniami do śmierci? - zapytał Will.- Nie.Niezupełnie więźniami.Kochają go.- Dziękuję - powiedział Strings.- Uczyniłem źle, ale nie aż tak źle, jak myślałem.- Ty nigdy nie robisz źle - wyszeptał Kristiano.Dotknął dłoni Stringsa.- Masz za dobre serce.- Stary gaunt uśmiechnął się i skinął głową.- Z tobą było inaczej - zwrócił się Will do Angela.- Nie zabrał twojego kamienia.- Potrzebował mnie w świecie ludzi.Musiałem doprowadzić do urodzin Patience.- Na czym polegała twoja mądrość? - zapytał Will.- Co takiego studiowałeś, że on cię wezwał?- Studiowałem powstawanie życia.Sposób, w jaki rosną różne organizmy od stadium genetycznych komórek w ciele rodziców do finalnej postaci - narodzonego potomka.- Nie różne organizmy.Ty studiowałeś ludzi.- Wiem wszystko, co można wiedzieć ma temat ludzkiego niemowlęcia, płodu, embriona, jaja i spermy.Wiedziałem już wtedy.- Nie zabrał ci kamienia, ale i tak przekazałeś mu swoją wiedzę.Angel potrząsnął głową.- Nie.- Tak - powiedział Will.- Jeśli chciał zebrać informacje potrzebne mu do zniszczenia rasy ludzkiej, musiał dowiedzieć się tego, co ty wiedziałeś.- O, tak - potwierdził Angel.- Ale ja go nie nauczyłem.Ja studiowałem z nim.Badałem komórki, które wytworzył sam w sobie, gotowe połączyć się z żywymi genami ludzkimi, które przyniesie mu Patience.Chciał być pewien, że jest już przygotowany na tę chwilę.Chciał wiedzieć, że potomstwo spełni jego oczekiwania.- A czego się spodziewał?- Nie chodziło mu o to, jak potoczy się ich życie.Badałem je tylko po to, by przewidzieć możliwości wzrostu.On zdziałał cuda.Jego wspaniała molekuła genetyczna zmieniała się sama, a ciało wytwarzało nowe hormony, które wnikały w gamety i powodowały zmiany.Brakowało im ludzkiego komponentu jako stymulatora.Ale komórki były gotowe, choć bez ludzkiej dominanty.Mogłem stymulować sztuczny wzrost, klonować życie z samej jego spermy.Ale żadna z tych istot nie żyła dłużej niż kilka minut.Nie jestem cudotwórcą.- Czego się nauczyłeś?- W ciągu tych kilku minut potrafiły dokonać tego, co ludzka zygota osiąga w czasie sześciu miesięcy.Dlatego też umierały.Zamęczał je, zmuszając pojedyncze komórki do reprodukowania się w niesamowitym tempie.Roztwór odżywczy, którym je żywiłem, był zbyt słaby, choć go w nie wtłaczałem.Rosły w oczach, a potem obumierały.To go przerażało.Parę razy nawet sprawił, że chciałem się zabić.- Czy to znaczy, że on jest jałowy? - zapytał Will.- Jego dzieci umrą w łonie?- Nie.Już teraz nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]