[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Rany, naprawdę zamierzałaś zajeść smutki! wykrzyknęła Kelsey, zaglądając do garnka. Towystarczy dla trzech osób!Nie trzech, a dwóch.W tym jednej z gigantycznym apetytem.Ponieważ nie mogłam tegopowiedzieć, wzruszyłam tylko ramionami.Nałożyłam nam po trochu makaronu.Starałam się zostawić coś dla Garricka, choć nie miałampewności, czy w ogóle będzie miał okazję go zjeść.Wpychałam w siebie spaghetti w zawrotnymtempie, pozwalając Kelsey prowadzić monolog, tym razem o tym, jak dawno nie uprawiała już seksu.Potakiwałam i uśmiechałam się w odpowiednich momentach, ani na chwilę nie przestając żuć.Skończyłam jeść, zanim Kelsey porządnie się za to zabrała.Odstawiłam talerz do zlewu i wyszłam nakorytarz. Ej, dokąd idziesz? zawołała Kelsey. Do łazienki! krzyknęłam, nie odwracając się.Przed drzwiami sprawdziłam jeszcze, czy przypadkiem nie śledzi mnie wzrokiem, ale całą uwagękoncentrowała akurat na nawijaniu na widelec nitek makaronu.Wślizgnęłam się do łazienki. Poszła sobie? zapytał Garrick.Przyłożyłam palec do ust i odkręciłam wodę. Nie.Nadal jest tutaj.I właśnie zjada nasze spaghetti.Przygryzł wargę, a ja wtuliłam twarz w jego pierś, żeby stłumić śmiech. A ma zamiar wyjść?Spojrzałam w górę, w jego fantastyczne oczy. Nie.Uznała, że cierpię na depresję w związku z Cade em i za punkt honoru postawiła sobiewyciągnąć mnie na miasto.Przyciągnął mnie i ułożył głowę w zagłębieniu pomiędzy moją szyją i ramieniem.A potem wydałz siebie niski warkot.Zupełnie jak wkurzona Hamlet.Tak samo zachwycona całą sytuacją, objęłam go ramieniem. Wiem mruknęłam. To wszystko jest do dupy&Nie powinnam używać tego wyrażenia, bo ręka Garricka zsunęła się po moich plecach napośladek.Odskoczyłam, chichocząc.Nie wyglądał na zawstydzonego. Ona nadal tu jest przypomniałam szeptem.Była nawet bliżej, niż przypuszczałam. Dosyć tego smęcenia, kotku! zawołała Kelsey, łomocząc do drzwi. Wybrałam ci ciuchy.Z przerażeniem skonstatowałam, że klamka zaczyna się poruszać.Dopadłam do drzwii przytrzymałam je stopą tak, że tylko lekko się uchyliły. Nie smęcę, szykuję się.Daj mi te ciuchy i zaraz wychodzimy.Kelsey podeszła do mojego nowo narodzonego entuzjazmu ze sporą dozą podejrzliwości.Uśmiechnęłam się do niej i nie przestawałam się szczerzyć.Może uznała, że zwariowałam z powodustresu? Kiedy podała mi wreszcie ubrania, powiedziałam: dzięki, i nie czekając na komentarz,zamknęłam drzwi.Po cichu przekręciłam zamek.Garrick siedział na klapie od sedesu i patrzył na mnie.Włączyłam radio i podkręciłam je prawiena maksa, a potem zakręciłam wodę. Przepraszam westchnęłam.Garrick położył mi dłonie na biodrach i przyciągnął mnie lekko. Przecież rozumiem, kochanie.Wiedzieliśmy, że wcześniej czy pózniej coś takiego się stanie. Chciałabym, żebyś mógł pójść ze mną& powiedziałam żałośnie. Ja też bym chciał.Nie martw się, zjemy razem kolację następnym razem.A teraz się przebierz.Im szybciej stąd wyjdziesz, tym mniejsza szansa na to, że Kelsey wyważy drzwi i nas przyłapie.No tak.Trzęsącymi się rękoma przytuliłam ciuchy do piersi. Nie będę podglądał obiecał Garrick.Cmoknęłam go w policzek.Uśmiechając się, zamknął oczy, a potem ukrył twarz w dłoniach.Najszybciej, jak potrafiłam,ściągnęłam podkoszulek i szorty.Wciągnęłam przez głowę czarny top i sięgnęłam po spódnicę.I mało nie zaczęłam wrzeszczeć.To była ta dziwkarska, absurdalnie krótka kiecka.Musiałam wydać z siebie jakiś odgłos, boGarrick uniósł twarz i nie otwierając oczu, zapytał, czy wszystko w porządku. W porządku odparłam, choć nic nie było w porządku.Z niechęcią wciągnęłam kieckę.Była tak samo krótka, jak ją zapamiętałam.Nie, nie było mowy,żebym wyszła w tym na ulicę.Dotknęłam ramienia Garricka.Chciałam wyjaśnić mu, że muszę nachwilę wyjść i znalezć jakieś inne ubranie.Garrick jednak otworzył oczy i znieruchomiał.Gapił sięna moje nogi, które nagle zaczęły podejrzanie przypominać galaretkę.Kiedy uniósł rękę i przesunął palcami po wrażliwej skórze po wewnętrznej stronie kolana,musiałam oprzeć się o niego, żeby nie zemdleć. Próbujesz mnie zabić, prawda? wychrypiał. Czy to nie jest ta spódnica, której miałaś nigdynie nosić? I nie mam zamiaru jej nosić! Wracam do pokoju znalezć coś normalnego!Odwróciłam się i poczułam, że Garrick dotknął mojego uda. Poczekaj poprosił.Przesunął dłońmi wyżej, aż po skraj absurdalnie krótkiej spódnicy, a potem poczułam je tuż podpośladkami. Jesteś.Nieprawdopodobnie.Seksowna [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
. Rany, naprawdę zamierzałaś zajeść smutki! wykrzyknęła Kelsey, zaglądając do garnka. Towystarczy dla trzech osób!Nie trzech, a dwóch.W tym jednej z gigantycznym apetytem.Ponieważ nie mogłam tegopowiedzieć, wzruszyłam tylko ramionami.Nałożyłam nam po trochu makaronu.Starałam się zostawić coś dla Garricka, choć nie miałampewności, czy w ogóle będzie miał okazję go zjeść.Wpychałam w siebie spaghetti w zawrotnymtempie, pozwalając Kelsey prowadzić monolog, tym razem o tym, jak dawno nie uprawiała już seksu.Potakiwałam i uśmiechałam się w odpowiednich momentach, ani na chwilę nie przestając żuć.Skończyłam jeść, zanim Kelsey porządnie się za to zabrała.Odstawiłam talerz do zlewu i wyszłam nakorytarz. Ej, dokąd idziesz? zawołała Kelsey. Do łazienki! krzyknęłam, nie odwracając się.Przed drzwiami sprawdziłam jeszcze, czy przypadkiem nie śledzi mnie wzrokiem, ale całą uwagękoncentrowała akurat na nawijaniu na widelec nitek makaronu.Wślizgnęłam się do łazienki. Poszła sobie? zapytał Garrick.Przyłożyłam palec do ust i odkręciłam wodę. Nie.Nadal jest tutaj.I właśnie zjada nasze spaghetti.Przygryzł wargę, a ja wtuliłam twarz w jego pierś, żeby stłumić śmiech. A ma zamiar wyjść?Spojrzałam w górę, w jego fantastyczne oczy. Nie.Uznała, że cierpię na depresję w związku z Cade em i za punkt honoru postawiła sobiewyciągnąć mnie na miasto.Przyciągnął mnie i ułożył głowę w zagłębieniu pomiędzy moją szyją i ramieniem.A potem wydałz siebie niski warkot.Zupełnie jak wkurzona Hamlet.Tak samo zachwycona całą sytuacją, objęłam go ramieniem. Wiem mruknęłam. To wszystko jest do dupy&Nie powinnam używać tego wyrażenia, bo ręka Garricka zsunęła się po moich plecach napośladek.Odskoczyłam, chichocząc.Nie wyglądał na zawstydzonego. Ona nadal tu jest przypomniałam szeptem.Była nawet bliżej, niż przypuszczałam. Dosyć tego smęcenia, kotku! zawołała Kelsey, łomocząc do drzwi. Wybrałam ci ciuchy.Z przerażeniem skonstatowałam, że klamka zaczyna się poruszać.Dopadłam do drzwii przytrzymałam je stopą tak, że tylko lekko się uchyliły. Nie smęcę, szykuję się.Daj mi te ciuchy i zaraz wychodzimy.Kelsey podeszła do mojego nowo narodzonego entuzjazmu ze sporą dozą podejrzliwości.Uśmiechnęłam się do niej i nie przestawałam się szczerzyć.Może uznała, że zwariowałam z powodustresu? Kiedy podała mi wreszcie ubrania, powiedziałam: dzięki, i nie czekając na komentarz,zamknęłam drzwi.Po cichu przekręciłam zamek.Garrick siedział na klapie od sedesu i patrzył na mnie.Włączyłam radio i podkręciłam je prawiena maksa, a potem zakręciłam wodę. Przepraszam westchnęłam.Garrick położył mi dłonie na biodrach i przyciągnął mnie lekko. Przecież rozumiem, kochanie.Wiedzieliśmy, że wcześniej czy pózniej coś takiego się stanie. Chciałabym, żebyś mógł pójść ze mną& powiedziałam żałośnie. Ja też bym chciał.Nie martw się, zjemy razem kolację następnym razem.A teraz się przebierz.Im szybciej stąd wyjdziesz, tym mniejsza szansa na to, że Kelsey wyważy drzwi i nas przyłapie.No tak.Trzęsącymi się rękoma przytuliłam ciuchy do piersi. Nie będę podglądał obiecał Garrick.Cmoknęłam go w policzek.Uśmiechając się, zamknął oczy, a potem ukrył twarz w dłoniach.Najszybciej, jak potrafiłam,ściągnęłam podkoszulek i szorty.Wciągnęłam przez głowę czarny top i sięgnęłam po spódnicę.I mało nie zaczęłam wrzeszczeć.To była ta dziwkarska, absurdalnie krótka kiecka.Musiałam wydać z siebie jakiś odgłos, boGarrick uniósł twarz i nie otwierając oczu, zapytał, czy wszystko w porządku. W porządku odparłam, choć nic nie było w porządku.Z niechęcią wciągnęłam kieckę.Była tak samo krótka, jak ją zapamiętałam.Nie, nie było mowy,żebym wyszła w tym na ulicę.Dotknęłam ramienia Garricka.Chciałam wyjaśnić mu, że muszę nachwilę wyjść i znalezć jakieś inne ubranie.Garrick jednak otworzył oczy i znieruchomiał.Gapił sięna moje nogi, które nagle zaczęły podejrzanie przypominać galaretkę.Kiedy uniósł rękę i przesunął palcami po wrażliwej skórze po wewnętrznej stronie kolana,musiałam oprzeć się o niego, żeby nie zemdleć. Próbujesz mnie zabić, prawda? wychrypiał. Czy to nie jest ta spódnica, której miałaś nigdynie nosić? I nie mam zamiaru jej nosić! Wracam do pokoju znalezć coś normalnego!Odwróciłam się i poczułam, że Garrick dotknął mojego uda. Poczekaj poprosił.Przesunął dłońmi wyżej, aż po skraj absurdalnie krótkiej spódnicy, a potem poczułam je tuż podpośladkami. Jesteś.Nieprawdopodobnie.Seksowna [ Pobierz całość w formacie PDF ]