[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wykorzystałem tenmoment, by objąć Max w pasie i przyciągnąć ją do siebie.Kiedy zetknęliśmy się biodrami,poddałem jej kołyszący rytm.Zaczęliśmy niespiesznie tańczyć.Miałem wrażenie, że temperatura powietrza w pomieszczeniu znacznie wzrosła.Czułemzapach rozgrzanych ciał i lepką woń potu.Gdy Max mocniej otarła się o moje biodra, zacisnąłemszczęki, by nie westchnąć głęboko.Była znakomitą tancerką i nieprawdopodobnie pięknąkobietą, co umiała wykorzystać.Ilekroć odzyskiwałem namiastkę spokoju, robiła coś, cokompletnie wytrącało mnie z równowagi.Byliśmy tak blisko siebie, że każdy jej ruch sprawiał,że przed oczyma stawały mi gwiazdy.Objąłem ją mocniej w pasie i nagle, bez chwili wahania, Max odchyliła głowę, a potemcałe ciało, w pełni zdając się na siłę moich ramion.Była lekka, więc utrzymywanie jej w tejpozycji nie sprawiało mi problemu, a na dodatek zyskałem fantastyczny widok na jej płaskibrzuch, okryte czarnym materiałem stanika piersi i napiętą szyję.Nie panując nad sobą,wyciągnąłem jedną dłoń, przebiegłem palcami po gardle Max, a potem ująłem ją za kark.Zarzuciła mi ramiona na szyję.Poczułem nacisk jej piersi i uznałem, że dość tych tanecznychwybryków.Nieważne, jak genialne byłyby kroki dowolnego tańca, nic nie mogło równać sięz rozkoszą, jaką dawała mi bliskość ciała Max.Po plecach spłynęła mi strużka potu.Skóra Max również połyskiwała wilgociąw rozbłyskujących miarowo światłach klubu.Trzymając jedną dłoń na jej karku, drugąprzesunąłem po jej udzie, brzuchu, aż na żebra.Chciałem na zawsze utrwalić ten moment.Chciałem również, byśmy nie byli w pełnym ludzi lokalu& Max wtulała twarz w moją szyję i jejgorący oddech powoli stawał się torturą.Przyszło mi do głowy, chyba po raz tysięczny, że cała ta sytuacja nie wyjdzie mi nadobre, ale zupełnie mnie to nie obeszło.Już od dnia, w którym spotkałem Max, wiedziałem, żeMace nic dla niej nie znaczył.Nie było między nimi tego przyciągania, które nas nieustająco kusobie pchało.Ja i Max byliśmy jak dwa magnesy o różnych biegunach  mogliśmypróbować trzymać się z dala od siebie, ale koniec końców, musieliśmy się poddać.Wcześniej myślałem, że właśnie coś takiego łączy mnie z Bliss.Teraz wiedziałem, że sięmyliłem.Najpewniej, gdyby nam wyszło, stworzylibyśmy cudowną, ze wszech miar perfekcyjnąparę, pasującą perfekcyjnie do perfekcyjnego życia, które sobie zaplanowałem.To właśnie w tejwizji byłem zakochany, nie w roztrzepanej koleżance.Bliss była osobą, która pasowała doobrazu mojego świata.Przyjazń, która powoli przerodziła się w coś więcej, w coś uroczego,słodkiego i bezpiecznego.Max przerażała mnie jak jasna cholera i to okazało się o wiele lepsze.Przeszłość wreszcie stała się przeszłością, a terazniejszość& Terazniejszość bardzo mnieabsorbowała.Przesunąłem dłoń z karku Max wyżej, w jej włosy, i zacisnąłem lekko.Obawiałem się trochę, że przeginam, ale Max przytuliła się mocniej i musnęła nosem mojąszczękę, potem zaś poczułem jej uszczypnięcie, gdy skubnęła mnie zębami.Wszystkie mojewątpliwości zrobiły sobie wolne. Jeśli popełniałem właśnie błąd, to był to najprzyjemniejszy błąd w całej historii. 26.Max.Poszłam za jego przykładem i wsunęłam palce w jego wijące się w wilgotnym powietrzuwłosy.Jedna z dłoni Cade a przesunęła się w dół mojego kręgosłupa i wślizgnęła podpodkoszulek.Czując ciepło jego ręki, przypomniałam sobie noc, gdy tak delikatnie opatrywałmoje zranienia i to, jak bardzo chciałam, by dał im spokój i zrobił coś innego. Max&  wyszeptał Cade, pochylając nade mną głowę.W jego głosie było wahanie i domyślałam się, co się zaraz stanie.Obudzi się w nimrycerz na białym koniu.Zacznie pieprzyć coś o szlachetnym zachowaniu, o tym, że nie jest dlamnie dość dobry albo potrzebuje więcej czasu.Przeanalizuje to, co nie wymaga analizowania,i dojdzie do kompletnie nieodpowiednich wniosków.Chcąc oszczędzić mu tego intelektualnego wysiłku, wspięłam się na palce i pocałowałamgo.Myślałam, że będzie się opierał, ale chyba ciut go przeceniłam, bo natychmiastodpowiedział tym samym.Dłoń pod moim podkoszulkiem powędrowała wyżej, aż do zapięciastanika i wbiła się mocniej w moje ciało.Zmusił mnie, bym stanęła na palcach.Nasze biodraznalazły się na tym samym poziomie i czując Cade a tak blisko siebie, jęknęłam.Całował tak, jak żył  doskonale.Był namiętny, ale i drażniąco dokładny, zupełnie jakbychciał posmakować każdego zakamarka moich ust.Wcześniej nie doceniałam takich pieszczot,teraz miałam ochotę błagać o więcej i więcej.Musnął językiem moją dolną wargę, a potemskubnął ją zębami i nagle po delikatności nie zostało ani śladu.Pocałunek z leniwego stał sięagresywny, wręcz brutalny i jeszcze bardziej obezwładniający.Niechętnie oderwałam się od Cade a, by złapać oddech, a wtedy on przesunął się niżeji zajął się moją szyją.Całując ją, gryząc i ssąc, doprowadzał mnie do szaleństwa.Miałamwrażenie, że moje ciało składa się tylko z tych części, których dotykał.Reszta równie dobrzemógłaby polecieć w kosmos i nawet bym tego nie zauważyła.Nogi trzęsły się pode mną tak, żegdyby nie silne ramiona Cade a, wylądowałabym na podłodze.To była jakby powtórka z tamtej nocy przed barem.Wtedy jednak zwijałam się z bólu&Teraz też czułam ból, ale zupełnie innego rodzaju.Ból ciała, które domagało sięspełnienia.Najlepiej natychmiast, co z wiadomych powodów nie było możliwe.Ujęłam Cade aza brodę i zmusiłam go, by uniósł głowę.Popatrzył na mnie półprzytomnym wzrokiem.yrenicemiał tak rozszerzone, że jego oczy wyglądały jak bezdenne studnie. Mówiłeś, że mieszkasz niedaleko?  mruknęłam.Spodziewałam się ciężkiej przeprawy.Cade przez kilka sekund nie spuszczał ze mniewzroku.Tych kilka sekund było jak wieczność.Myślałam już, że mnie spławi, ale wreszciepokiwał głową.Pocałowałam go po raz kolejny.Tylko dlatego, że mogłam.I że chciałam.To miał byćszybki całus, ale Cade objął moją twarz dłońmi i nie pozwolił mi się odsunąć.Wsuwającdłonie pod jego koszulę, wypowiedziałam w myślach życzenie: oby mieszkał cholernie blisko!Gdy wreszcie oderwaliśmy się od siebie, głos Cade a był schrypnięty i nieodparcieseksowny. Nie potrafię ci się oprzeć  wyznał.Znakomicie. Więc tego nie rób  odparłam.Gdy tylko drzwi do mieszkania Cade a zamknęły się z trzaskiem, oparłam się o nieplecami.Chłód drewna sprawił, że zaczęłam drżeć.Miałam wrażenie, że mam gorączkę, a w żyłach, zamiast krwi, płynie mi napój energetyczny.Kiedy Cade zrobił krok w moją stronę,prawie spłynęłam na podłogę.Nie denerwowałam się tak przed pierwszym razem!W życiu się tak nie denerwowałam!Napotkałam jego spojrzenie i pragnienie zwyciężyło lęk.Cade sycił się moim widokiem,a sposób, w jaki to robił, sprawiał, że chciało mi się śpiewać.Nie chodziło o to, że naglepoczułam się atrakcyjna  do tego wystarczył pierwszy lepszy napalony gość, oglądający się zamną na ulicy.Nie, Cade sprawiał, że czułam się& wyjątkowa, co brzmiało tak ckliwie, żemogłabym puścić pawia.Ale nawet stado pawi nie było w stanie zmienić tej prawdy.SpojrzenieCade a mówiło o mnie coś, czego dotąd nie byłam świadoma [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl