[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.= Chce pan, żebym mówił przy wszystkich o moich odmrożeniachi gośćcu? - spytał Dermott, uśmiechając się z przymusem.- Wygląda pan na zupełnie zdrowego - powiedział doktor Blake,kiedy znaleźli się w gabinecie przyjęć.- Dokucza mi tylko mój zaawansowany wiek.Był pan na stacji pompnumer cztery?- A, więc o to chodzi.Dlaczego nie chciał pan mówić o tym tam?- Ponieważ z natury jestem ostrożny, nieufny i podejrzliwy.- Pojechałem tam z Finlaysonem - wyjaśnił doktor Blake, krzywiącsię na to wspomnienie.- Wszystko było w strasznym stanie.Równieżdwóch zamordowanych.- Istotnie - potwierdził Dermott.- Zrobił pan sekcję zwłok?- Ma pan prawo o to pytać? - spytał Blake po chwili.Dermott potwierdził skinieniem głowy.- Owszem, panie doktorze.Wszyscy jesteśmy zainteresowani zwy-cięstwem sprawiedliwości.Staram się ustalić, kto zamordował tamtychdwóch.Teraz już być może trzech, jeśli Finlayson się nie znajdzie.- No więc dobrze - powiedział Blake.- Zrobiłem sekcję zwłok.Przyznam, że była bardzo powierzchowna.Jeżeli ktoś dostaje kulęw czoło, nie ma sensu sprawdzać, czy przypadkiem zamiast tego nieumarł na atak serca.A sądząc z ich zmasakrowanych ciał, już sampodmuch wybuchu wystarczyłby, żeby ich zabić.- Kule tkwiły w głowach?- Tkwiły i nadal tkwią.Pistolet o małej prędkości strzału.Wiem, żepowinny być wyciągnięte, ale to zadanie lekarza policyjnego, a nie moje.- Przeszukał ich pan?Blake z posępną miną uniósł brwi.- Mój drogi panie, jestem lekarzem, a nie detektywem.Po co miałbymich przeszukiwać? Zauważyłem, że jeden z nich ma jakieś dokumentyw wewnętrznej kieszeni kurtki, ale ich nie przeglądałem.To wszystko.- Nie miał broni? Olstra?94- Nie, mogę to zaświadczyć.Musiałem mu ściągnąć kurtkę i koszulę.Nic takiego nie miał.- Jeszcze jedno pytanie - powiedział Dermott.- Czy zauważył panpalec wskazujący prawej ręki tego mężczyzny?- Złamany tuż pod kostką? Na swój sposób to dziwne złamanie, alemogło powstać z różnych przyczyn.Proszę pamiętać, że podmuchcisnął ich z całą siłą na maszyny.- Dziękuję, że okazał mi pan cierpliwość - powiedział Dermott,ruszył do drzwi i odwrócił się.- Zabici są nadal na stacji czwartej?- Nie.Przewieźliśmy ich tutaj.O ile wiem, ich rodziny chcą ichpochować w Anchorage i jutro zostaną przewiezieni samolotem.Dermott rozejrzał się po gabinecie Finlaysona.- Czy od znalezienia Bronowskiego coś tu się zmieniło? - spytałBlacka.- Musiałby pan spytać Finlaysona.W tym czasie byłem po drugiejstronie pola naftowego u mojego odpowiednika z ARCO i dotarłem tupo dwudziestu minutach.- Niektórych rzeczy oczywiście dotykano - wtrącił się do rozmowyagent FBI.- Moi ludzie musieli to zrobić, kiedy zdejmowali odciskipalców.Mackenzie wskazał głową żółtawe teczki na biurku Finlaysona.- Czy to są te raporty o strażnikach? - spytał.- Te, o którychBronowski mówi, że je przeglądał, kiedy go uderzono w głowę?Black spojrzał na Houstona.- Tak = potwierdził strażnik.- Były tu też odciski palców - powiedział Mackenzie unosząc brwi.- Są w kasie pancernej -- odrzekł Houston.-Chcielibyśmy zobaczyć je oraz akta - powiedział Dermott.- A właściwie wszystko, co jest w tej kasie.- Ależ w tej kasie przechowuje się wszystkie tajne dokumenty naszejfirmy - zaoponował Black.- Właśnie dlatego chcemy je zbadać.Black zacisnął usta.- Z tym będzie trudno, panie Dermott - powiedział.- Jeżeli będziemy mieli związane ręce, możemy wracać do Houston.A może ma pan coś do ukrycia?- Pan mnie obraża.- Wcale nie - odezwał się Brady z głębi jedynego fotela w gabine-cie.- Jeżeli ma pan coś do ukrycia, chcielibyśmy wiedzieć, co.A jeśli95nie, to proszę otworzyć kasę.Może pan być sobie szefem na Alasce, aleliczą się tylko ci z Londynu, a oni przyrzekli mi, że otrzymamy wszelkąpomoc.Pan natomiast jest wyraźnie niechętny do współpracy.Muszęstwierdzić, że to mi daje do myślenia.Usta Blacka mocno pobladły.- Można to odczytać jako zawoalowaną groźbę, panie Brady - rzekł.-- Niech pan to odczytuje, jak pan chce.Rozmawialiśmy już na tentemat wcześniej z Johnem Finlaysonem, który wybrał się na piesząwycieczkę albo na coś jeszcze mniej przyjemnego.Pomaga nam panalbo wyjeżdżamy.a pan będzie się musiał wytłumaczyć przed Lon-dynem ze swojej tajemniczości.- Ja nie mam tajemnic.W najlepszym interesie firmy.- Najlepszym interesem dla pańskiej firmy jest utrzymać produkcjęropy i odciąć odwrót mordercom.Jeżeli nie da nam pan przejrzećzawartości tej kasy, nasuwa się tylko jeden wniosek: że z jakiegoś powoduutrudnia nam pan działanie w najlepszym interesie pańskiej firmy.Brady nalał sobie daiquiri, jak gdyby na znak, że zakończył udziałw dyskusji.Black poddał się.- A więc dobrze - powiedział i zacisnął wargi tak, że stały sięprawie niewidoczne.- Będąc, że tak powiem, pod przymusem i pro-testując, zgadzam się na to, moim zdaniem, oburzające żądanie.Kluczesą w biurku pana Finlaysona.Życzę panom dobrej nocy.- Chwileczkę - powiedział Dermott tonem ani odrobinę bardziejprzyjaznym niż Black.- Czy ma pan akta wszystkich pracownikówrurociągu?Widać było, że Black rozważa wystąpienie z kolejnym protestem, alerozmyślił się.- Tak.Ale bardzo skąpe.Trudno je nazwać aktami, to po prostukrótkie notatki, głównie na temat poprzedniego zatrudnienia.- Gdzie one są? Tutaj?- Nie.Tu trzymamy tylko akta strażników, a to dlatego, że Bronowskiuważa Prudhoe za swoją bazę.Resztę akt trzymamy w Anchorage.- Chcielibyśmy je obejrzeć.Czy może nam pan załatwić dostępdo nich?- Załatwię.- Od doktora Blake'a dowiedziałem się, że leci pan jutro do An-chorage.Czy to duży samolot?- Za duży - odparł Black, w którym odezwał się księgowy.- Boe-ing 737.Innego na jutro nie można załatwić.A dlaczego pan pyta?- Przynajmniej jeden z nas zechce być może zabrać się przy okazjitym samolotem - odparł Dermott.- Moglibyśmy, na przykład, wziąćte raporty.Znajdą się wolne miejsca?- Tak - odparł Black.- Nie ma więcej pytań, jak sądzę?- Jedno.Otrzymał pan dziś z Edmonton teleks z pogróżkami, na-kazujący panu wyłączyć rurociąg.Co pan zamierza zrobić?- Oczywiście kontynuować produkcję - odrzekł Black, starając sięuśmiechnąć sarkastycznie, ale nie była to odpowiednia chwila [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.= Chce pan, żebym mówił przy wszystkich o moich odmrożeniachi gośćcu? - spytał Dermott, uśmiechając się z przymusem.- Wygląda pan na zupełnie zdrowego - powiedział doktor Blake,kiedy znaleźli się w gabinecie przyjęć.- Dokucza mi tylko mój zaawansowany wiek.Był pan na stacji pompnumer cztery?- A, więc o to chodzi.Dlaczego nie chciał pan mówić o tym tam?- Ponieważ z natury jestem ostrożny, nieufny i podejrzliwy.- Pojechałem tam z Finlaysonem - wyjaśnił doktor Blake, krzywiącsię na to wspomnienie.- Wszystko było w strasznym stanie.Równieżdwóch zamordowanych.- Istotnie - potwierdził Dermott.- Zrobił pan sekcję zwłok?- Ma pan prawo o to pytać? - spytał Blake po chwili.Dermott potwierdził skinieniem głowy.- Owszem, panie doktorze.Wszyscy jesteśmy zainteresowani zwy-cięstwem sprawiedliwości.Staram się ustalić, kto zamordował tamtychdwóch.Teraz już być może trzech, jeśli Finlayson się nie znajdzie.- No więc dobrze - powiedział Blake.- Zrobiłem sekcję zwłok.Przyznam, że była bardzo powierzchowna.Jeżeli ktoś dostaje kulęw czoło, nie ma sensu sprawdzać, czy przypadkiem zamiast tego nieumarł na atak serca.A sądząc z ich zmasakrowanych ciał, już sampodmuch wybuchu wystarczyłby, żeby ich zabić.- Kule tkwiły w głowach?- Tkwiły i nadal tkwią.Pistolet o małej prędkości strzału.Wiem, żepowinny być wyciągnięte, ale to zadanie lekarza policyjnego, a nie moje.- Przeszukał ich pan?Blake z posępną miną uniósł brwi.- Mój drogi panie, jestem lekarzem, a nie detektywem.Po co miałbymich przeszukiwać? Zauważyłem, że jeden z nich ma jakieś dokumentyw wewnętrznej kieszeni kurtki, ale ich nie przeglądałem.To wszystko.- Nie miał broni? Olstra?94- Nie, mogę to zaświadczyć.Musiałem mu ściągnąć kurtkę i koszulę.Nic takiego nie miał.- Jeszcze jedno pytanie - powiedział Dermott.- Czy zauważył panpalec wskazujący prawej ręki tego mężczyzny?- Złamany tuż pod kostką? Na swój sposób to dziwne złamanie, alemogło powstać z różnych przyczyn.Proszę pamiętać, że podmuchcisnął ich z całą siłą na maszyny.- Dziękuję, że okazał mi pan cierpliwość - powiedział Dermott,ruszył do drzwi i odwrócił się.- Zabici są nadal na stacji czwartej?- Nie.Przewieźliśmy ich tutaj.O ile wiem, ich rodziny chcą ichpochować w Anchorage i jutro zostaną przewiezieni samolotem.Dermott rozejrzał się po gabinecie Finlaysona.- Czy od znalezienia Bronowskiego coś tu się zmieniło? - spytałBlacka.- Musiałby pan spytać Finlaysona.W tym czasie byłem po drugiejstronie pola naftowego u mojego odpowiednika z ARCO i dotarłem tupo dwudziestu minutach.- Niektórych rzeczy oczywiście dotykano - wtrącił się do rozmowyagent FBI.- Moi ludzie musieli to zrobić, kiedy zdejmowali odciskipalców.Mackenzie wskazał głową żółtawe teczki na biurku Finlaysona.- Czy to są te raporty o strażnikach? - spytał.- Te, o którychBronowski mówi, że je przeglądał, kiedy go uderzono w głowę?Black spojrzał na Houstona.- Tak = potwierdził strażnik.- Były tu też odciski palców - powiedział Mackenzie unosząc brwi.- Są w kasie pancernej -- odrzekł Houston.-Chcielibyśmy zobaczyć je oraz akta - powiedział Dermott.- A właściwie wszystko, co jest w tej kasie.- Ależ w tej kasie przechowuje się wszystkie tajne dokumenty naszejfirmy - zaoponował Black.- Właśnie dlatego chcemy je zbadać.Black zacisnął usta.- Z tym będzie trudno, panie Dermott - powiedział.- Jeżeli będziemy mieli związane ręce, możemy wracać do Houston.A może ma pan coś do ukrycia?- Pan mnie obraża.- Wcale nie - odezwał się Brady z głębi jedynego fotela w gabine-cie.- Jeżeli ma pan coś do ukrycia, chcielibyśmy wiedzieć, co.A jeśli95nie, to proszę otworzyć kasę.Może pan być sobie szefem na Alasce, aleliczą się tylko ci z Londynu, a oni przyrzekli mi, że otrzymamy wszelkąpomoc.Pan natomiast jest wyraźnie niechętny do współpracy.Muszęstwierdzić, że to mi daje do myślenia.Usta Blacka mocno pobladły.- Można to odczytać jako zawoalowaną groźbę, panie Brady - rzekł.-- Niech pan to odczytuje, jak pan chce.Rozmawialiśmy już na tentemat wcześniej z Johnem Finlaysonem, który wybrał się na piesząwycieczkę albo na coś jeszcze mniej przyjemnego.Pomaga nam panalbo wyjeżdżamy.a pan będzie się musiał wytłumaczyć przed Lon-dynem ze swojej tajemniczości.- Ja nie mam tajemnic.W najlepszym interesie firmy.- Najlepszym interesem dla pańskiej firmy jest utrzymać produkcjęropy i odciąć odwrót mordercom.Jeżeli nie da nam pan przejrzećzawartości tej kasy, nasuwa się tylko jeden wniosek: że z jakiegoś powoduutrudnia nam pan działanie w najlepszym interesie pańskiej firmy.Brady nalał sobie daiquiri, jak gdyby na znak, że zakończył udziałw dyskusji.Black poddał się.- A więc dobrze - powiedział i zacisnął wargi tak, że stały sięprawie niewidoczne.- Będąc, że tak powiem, pod przymusem i pro-testując, zgadzam się na to, moim zdaniem, oburzające żądanie.Kluczesą w biurku pana Finlaysona.Życzę panom dobrej nocy.- Chwileczkę - powiedział Dermott tonem ani odrobinę bardziejprzyjaznym niż Black.- Czy ma pan akta wszystkich pracownikówrurociągu?Widać było, że Black rozważa wystąpienie z kolejnym protestem, alerozmyślił się.- Tak.Ale bardzo skąpe.Trudno je nazwać aktami, to po prostukrótkie notatki, głównie na temat poprzedniego zatrudnienia.- Gdzie one są? Tutaj?- Nie.Tu trzymamy tylko akta strażników, a to dlatego, że Bronowskiuważa Prudhoe za swoją bazę.Resztę akt trzymamy w Anchorage.- Chcielibyśmy je obejrzeć.Czy może nam pan załatwić dostępdo nich?- Załatwię.- Od doktora Blake'a dowiedziałem się, że leci pan jutro do An-chorage.Czy to duży samolot?- Za duży - odparł Black, w którym odezwał się księgowy.- Boe-ing 737.Innego na jutro nie można załatwić.A dlaczego pan pyta?- Przynajmniej jeden z nas zechce być może zabrać się przy okazjitym samolotem - odparł Dermott.- Moglibyśmy, na przykład, wziąćte raporty.Znajdą się wolne miejsca?- Tak - odparł Black.- Nie ma więcej pytań, jak sądzę?- Jedno.Otrzymał pan dziś z Edmonton teleks z pogróżkami, na-kazujący panu wyłączyć rurociąg.Co pan zamierza zrobić?- Oczywiście kontynuować produkcję - odrzekł Black, starając sięuśmiechnąć sarkastycznie, ale nie była to odpowiednia chwila [ Pobierz całość w formacie PDF ]