[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie zastanowiło jej, dlaczego ze mną tu przyjechałaś? - Bo tak mi się podobało, co jej zresztą powiedziałam.- A powiedziałaś jej też o moich podejrzeniach dotyczących de Croy­tora?- Cóż.- Nieważne.Miała ci coś do powiedzenia? - Bowman był wyjąt­kowo dociekliwy.- Niewiele.Tyle tylko, że rano zatrzymali się, by obserwować cy­gańskiobrządek.- Jaki znów obrządek?- Religijny.no wiesz, mszę.- Z księdzem? - wiadomość ta, nie wiadomo dlaczego zaniepokoiła go.- Tak twierdzi Lila.- Dokończ śniadanie - polecił wstając.- Zaraz wrócę.- Myślałam, że.że będziesz chciał wiedzieć, co mówił książę i jak zareagował na moją osobę.Przecież po to właśnie mnie do niego wy­słałeś!- No tak - Bowman wyraźnie był myślami gdzie indziej.- Później.Podniósł się i wszedł do hotelu.Cecile popatrzyła za nim zaintry­gowana.- Wysoki, mówisz.Dobrze zbudowany i szybki, czy tak, El Broca­dor? - Czerda potarł poranioną twarz, wspominając kogoś, kto od­powiadał temu opisowi, i spojrzał na czterech mężczyzn, siedzących przy stole w jego wozie.Byli to: El Brocador, czyli śniady młodzieniec, którego potrącił Bowman, Ferenc, Pierre Lacabro i wciąż oszołomiony i blady Simon Searl, który cały czas rozcierał sobie kark i nogę.- Miał ciemniejszą cerę, niż mówiłeś, i wąsy - dodał El Brocador.- Opaleniznę i zarost moźna kupić w sklepie.Jednak takiej smykałki do załatwiania ludzi nie da się ukryć.83- Może go wkrótce spotkam - w głosie Lacabra zabrzmiała na­dzieja.- Ja bym się tam zbytnio nie spieszył na twoim miejscu - zgasił jego zapał Czerda.- I mówisz Searl, że go w ogóle nie widziałeś?- Nikogo nie widziałem.Ktoś mnie kopnął od tyłu, a drugiego ciosu nawet nie poczułem.- Po cholerę w ogóle polazłeś do hotelu? - zdenerwował się Czerda.- Bo chciałem się dokładniej przyjrzeć temu księciu de Croytor.Czerda, to przecież ty mnie nim zainteresowałeś.Chciałem usłyszeć jego głos i zobaczyć, z kim się spotyka, kto.- Jest z tą Angielką i myślę, że jest niegroźny.- Sprytny człowiek tak właśnie się zachowuje -- mruknął Searl.- Sprytny człowiek nie zachowuje się tak jak ty - warknął Czerda.- Teraz Bowman cię zna i wie, że w wozie madame Zigair jest ktoś ciężko ranny.Je§li wielki książę jest tym, za kogo go uważasz, to teraz musi zdawać sobie sprawę, że podejrzewasz go o to, że jest Gaiuse'em Strome'em.A jeśli nim jest, to nie spodoba mu się nic z tego, co powie­działem.Mina Searla dobitnie świadczyła, że się z tym zgadza.- Trzeba pozbyć się Bowmana i to jeszcze dziś - dodał Czerda.- Tylko należy to zrobić ostrożnie i cicho.Najlepiej, żeby wszystko wyglądało na nieszczęśliwy wypadek.Diabli wiedzą, czy on nie ma tu gdzieś przyjaciół.- Powiedziałem ci, jak to można urządzić - wtrącił El Brocador.- I to jest dobry sposób.Spróbujemy dziś po południu.Lacabro, jesteś jedynym z nas, którego on nie zna.Jedź do hotelu i obserwuj go.jak się gdzieś ruszy, to ty za nim.Nie możemy go teraz zgubić.- Z przyjemnością - u§miechnął się Lacabro.- Tylko żadnej przemocy - ostrzegł Czerda.- Dobra, już dobra - Lacabro nagle posmutniał.- Tylko że ja nie mam pojęcia, jak on wygląda.Ciemnych i masywnych będzie w Arles parę setek.- Myślę, że widziałem go w hotelu.Jeśli to ten sam, o którym mówił El Brocador, to będzie z dziewczyną przebraną za Cygankę - wyjaśnił Searl.- Jej nie przeoczysz: ładna, młoda, ciemna, ubrana w zieleń i złoto z czterema złotymi bransoletkami na lewym przegubie.Cecile właśnie odsunęła pusty talerz, gdy Bowman wrócił do stolika.- Nie spieszyłeś się - zauważyła.84- I się nie obijałem.Byłem na zakupach.- Nie widziałam, żebyś wychodził.- Ten hotel ma tylne wyjście - wyjaśnił.- I co teraz?- Teraz mam pewną nie cierpiącą zwłoki sprawę do załatwienia.- Na przykład siedzenie tutaj.- Zanim się nią zajmę, muszę załatwić inną, jeszcze bardziej nie cierpiącą zwłoki, która wymaga siedzenia tutaj.Wiesz, że w Arles prze­bywają bardzo wścibscy Chińczycy?- O czym ty mówisz, na litość boską?- Oparze siedzącej w pobliżu naszego Romea i Julii.Tylko im się teraz nie przyglądaj.Facet, jak na Chińczyka, jest postawny, około czterdziestki; trudno określić wiek Azjatów.Kobieta to pół-Azjatka, młodsza od niego i bardzo przystojna.Oboje mają okulary przeciw­słoneczne - lustrzanki, przez które z zewnątrz nic nie widać.Cecile uniosła filiżankę z kawą i obojętnie rozejrzała się po patio.- Teraz ich widzę - przyznała po chwili.- Nigdy nie ufaj ludziom, noszącym takie okulary.Chińczyk wyraź­nie zwraca uwagę na księcia.- To z powodu jego wyglądu.- Możliwe - mruknął Bowman.Spojrzał na Chińczyków, potem na wiellciego księcia i na końcu znów przyjrzał się chińskiej parze.- Mo­żemy iść.- A ta.nie cierpiąca zwłoki sprawa? - spytała zaskoczona Cecile.- Ta pierwsza, mam na myśli.- Załatwiona.Przyprowadzę wóz przed wejście - oznajmił Bowman i wyszedł.Obserwujący ich odejście wielki książę łaskawie poinformował dzie­wczynę:- Za mniej więcej godzinę spotkamy się z naszym tematem.- Z kim?- Z Cyganami, drogie dziecko.Najpierw jednak muszę ułożyć ko­lejny rozdział mojej książki.- Mam przynieść papier i pióro? - Nie ma potrzeby, moja droga.- Chcesz mi powiedzieć, że to wszystko robisz w pamięci? To nie­możliwe, Charles.Poklepał ją uspokajająco po ręce i uśmiechnął się z wyrozumiałością.85- Możesz mi natomiast zamówić z litr piwa.Robi się nieznośnie gorąco.Lila bez słowa poszła poszukać kelnera.De Croytor odprowadził ją wzrokiem i zauważył, że mijając Cygankę, która wcześniej wróżyła jej z ręki, uśmiechnęła się i zamieniła z nią parę słów.Odwrócił się w stro­nę Chińczyków siedzących przy sąsiednim stoliku i przyjrzał się im uważnie.Po chwili zobaczył Cecile wsiadającą do białego samochodu, którym Bowman podjechał przed wejście do hotelu, a za moment do­strzegł inny pojazd, ruszający w kilka sekund po ich odjeździe.Cecile ze zdumieniem rozglądała się po wnętrzu białej simci.- A to skąd się wzięło? - spytała w końcu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl