[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co się stało? Gdzie wszyscy?- Hart i ja jesteśmy tutaj, Willie.Wyjdziesz z tego.- Inni się wydostali?- Nie mam żadnych wieści od Estiosa i jego grupy, odkąd ruszyli w pościg za druidami.Miło z ich strony, że zostawili nas na pastwę tego szlamowego potwora.Willie zaczęła dygotać.Sam uspokoił ją dotykiem ręki.- Wszystko w porządku.Hart załatwiła bestię.Już nie wróci.- Na pewno?- Na pewno.-Nienawidzę magii.Ja także, chciał powiedzieć Sam.Pomyślał, że będzie jednak lepiej zostać w pozytywnym nastawieniu.-Akcja skończona.Jedna rzecz udała nam się całkiem nieźle: przeżyliśmy.- Co to był za futrzasty stwór? - spytała Willie.- Dla mnie wyglądał jak sasquatch - powiedział Sam.- Bardziej przypominał wendigo - stwierdziła Hart.- Chociaż oba wyglądają bardzo podobnie.Czasami nie można odróżnić nawet po aurze.- Dlaczego myślisz, że to było.jak to nazwałaś?- Wendigo - odpowiedziała Hart.- Haczyk na mięso.Wendigo to paranormalne stworzenie, które żywi się ludzkim mięsem.Krąg prawdopodobnie oporządzał ciała, aby wyżywić tę bestię.Paskudny interes.- Ten stwór będzie teraz długo głodował, bo paszcza nie ma już połączenia z żołądkiem.Odstrzeliłam futrzakowi głowę od korpusu.Uśmiech został na twarzy Willie, kiedy jej oczy zamknęły się i ona sama zaczęła chrapać.ROZDZIAŁ 26Dopiero po trzech mikrosekundach czujnik aktywności zarejestrował manipulację na danych.Dużo czasu.Dodger rozważał zalety otwarcia bańki, wiążącej jego osobę w zamaskowanym pliku kredytowym, który odkrył na tajnym koncie Glovera w ATT.Liczba manipulacji, przez które przebrnęła bańka, była wysoka, znacznie wyższa od prawnie uzasadnionych, albo nawet od zwykłych nielegalnych transferów funduszy.Bańka dotarła daleko, może nawet do najbardziej wewnętrznego systemu druidów.Wiedział, że powinien czekać dłużej.Operator, który ściągnął plik, do którego Dodger był przyklejony, mógł w dalszym ciągu siedzieć w systemie.Zmęczony czekaniem przygotowywał się do akcji.Wyjście w tej chwili niosło ze sobą spore ryzyko, ale pozostanie w kapsule było jeszcze bardziej niebezpieczne.Anulował program maskujący, przybierając swoją zwykłą postać.Hebanowy chłopiec wyciągnął się, jak gdyby budząc ze snu i zamarł.Dookoła nie było widać żadnych wirujących światełek.Jego lśniący płaszcz zniknął, zastąpiony innym rodzajem blasku.Ramiona otaczał mu błyszczący metal, który przypominał wykończeniem antyczną zbroję.Wizerunek konstruktu był wspaniały, ale absolutnie nie w jego stylu.Dodger wdusił przycisk reformatowania, ale konstrukt pozostał nie zmieniony.Uruchomił procedurę, aby zmienić jego kształt, ale wciąż nie uzyskał rezultatu.Program diagnostyczny wykazał wartość nominalną, co znaczyło, że wizerunek konstruktu został narzucony przez system hosta.Taki efekt wymagał systemu o potężnej mocy.Jeden rzut oka wystarczył, żeby ocenić na ile potężnej.Większość systemów, nawet narzuconych systemów wizerunkowych, nosiło znamię rzeczywistości elektronowej.Nawet najlepsze wirtualne rekonstruktory nie zawsze zapewniały pełnię realizmu i dostarczały tylko specyficzne translacje do podporządkowanych decków.Zwykli użytkownicy widzieli jedynie iluzję interfejsu.Ale temu miejscu daleko było od przeciętności.Gdyby nie wiedział, że magia nie może działać w Matrycy, pomyślałby, że krajobraz został stworzony za pomocą zaklęcia.Dookoła niego rozciągała się zielona i pogodna kraina.Stał za skraju lasu, spoglądając na faliste wzgórza z polami dojrzałego zboża i przypadkowo rozrzuconymi kępami drzew.Las za jego plecami rozciągał się w obu kierunkach po horyzont.Puszcza tętniła życiem.Widok, dźwięk i zapach napełniły go siłą witalną.Gdybyż to wszystko było prawdziwe.Dodger obejrzał się i rzucił okiem raz jeszcze na otwartą przestrzeń.Nie mógł sobie pozwolić na zachwyty.Przez moment las był tylko czymś odwracającym uwagę.Może kiedy zrobi to, co wymagało zrobienia i zobaczy to, co wymagało zobaczenia, wróci tutaj, żeby podziwiać uroki tego konstruktu.Póki co, musiał wrócić do pracy.Starannie zlustrował okolicę i nie natrafił na żadne oznaki, mogące świadczyć o istnieniu jakiegokolwiek osadnictwa.Wziąwszy pod uwagę scenerię, sądził że wszelkie banki danych i inne pomocne węzły komputerowe będą miały postać obiektów wykonanych ludzką ręką.Uwzględniwszy bezkresne pasma lasu i brak zabudowań poczuł pewność, że znajduje się na krańcach systemu.Musiał zapuścić się głębiej, aby odkryć coś ciekawego.Powstrzymywane w jakiś sposób przez interfejs standardowe programy nie potrafiły przemieszczać go po architekturze w normalnym tempie.Wystukał parę komend na klawiaturze, szukając odpowiedniego zestawu parametrów.Po kilku frustrujących minutach stwierdził, że większość jego tricków w ogóle nie działa.Hasła i podprocedury znajdowały się pod silnym wpływem otoczenia.Oczywiście wpływem symbolicznym, a nie dosłownym, ponieważ w Matrycy nic nie było dosłowne.Podejrzewał, że wiele programów w tym systemie mogło zostać tak skonfigurowanych, żeby pasowały do otaczającej scenerii.Sprytny, choć wyszukany system ochrony.Każdy decker, który nie zaakceptowałby parametrów narzuconych przez zastany system, zostałby sparaliżowany.Ale, jak wielokrotnie powtarzał tłumom wielbicieli, nie był zwykłym deckerem.Jego palce biegały po klawiaturze, w poszukiwaniu dróg dostępu do niezależnych procedur [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.- Co się stało? Gdzie wszyscy?- Hart i ja jesteśmy tutaj, Willie.Wyjdziesz z tego.- Inni się wydostali?- Nie mam żadnych wieści od Estiosa i jego grupy, odkąd ruszyli w pościg za druidami.Miło z ich strony, że zostawili nas na pastwę tego szlamowego potwora.Willie zaczęła dygotać.Sam uspokoił ją dotykiem ręki.- Wszystko w porządku.Hart załatwiła bestię.Już nie wróci.- Na pewno?- Na pewno.-Nienawidzę magii.Ja także, chciał powiedzieć Sam.Pomyślał, że będzie jednak lepiej zostać w pozytywnym nastawieniu.-Akcja skończona.Jedna rzecz udała nam się całkiem nieźle: przeżyliśmy.- Co to był za futrzasty stwór? - spytała Willie.- Dla mnie wyglądał jak sasquatch - powiedział Sam.- Bardziej przypominał wendigo - stwierdziła Hart.- Chociaż oba wyglądają bardzo podobnie.Czasami nie można odróżnić nawet po aurze.- Dlaczego myślisz, że to było.jak to nazwałaś?- Wendigo - odpowiedziała Hart.- Haczyk na mięso.Wendigo to paranormalne stworzenie, które żywi się ludzkim mięsem.Krąg prawdopodobnie oporządzał ciała, aby wyżywić tę bestię.Paskudny interes.- Ten stwór będzie teraz długo głodował, bo paszcza nie ma już połączenia z żołądkiem.Odstrzeliłam futrzakowi głowę od korpusu.Uśmiech został na twarzy Willie, kiedy jej oczy zamknęły się i ona sama zaczęła chrapać.ROZDZIAŁ 26Dopiero po trzech mikrosekundach czujnik aktywności zarejestrował manipulację na danych.Dużo czasu.Dodger rozważał zalety otwarcia bańki, wiążącej jego osobę w zamaskowanym pliku kredytowym, który odkrył na tajnym koncie Glovera w ATT.Liczba manipulacji, przez które przebrnęła bańka, była wysoka, znacznie wyższa od prawnie uzasadnionych, albo nawet od zwykłych nielegalnych transferów funduszy.Bańka dotarła daleko, może nawet do najbardziej wewnętrznego systemu druidów.Wiedział, że powinien czekać dłużej.Operator, który ściągnął plik, do którego Dodger był przyklejony, mógł w dalszym ciągu siedzieć w systemie.Zmęczony czekaniem przygotowywał się do akcji.Wyjście w tej chwili niosło ze sobą spore ryzyko, ale pozostanie w kapsule było jeszcze bardziej niebezpieczne.Anulował program maskujący, przybierając swoją zwykłą postać.Hebanowy chłopiec wyciągnął się, jak gdyby budząc ze snu i zamarł.Dookoła nie było widać żadnych wirujących światełek.Jego lśniący płaszcz zniknął, zastąpiony innym rodzajem blasku.Ramiona otaczał mu błyszczący metal, który przypominał wykończeniem antyczną zbroję.Wizerunek konstruktu był wspaniały, ale absolutnie nie w jego stylu.Dodger wdusił przycisk reformatowania, ale konstrukt pozostał nie zmieniony.Uruchomił procedurę, aby zmienić jego kształt, ale wciąż nie uzyskał rezultatu.Program diagnostyczny wykazał wartość nominalną, co znaczyło, że wizerunek konstruktu został narzucony przez system hosta.Taki efekt wymagał systemu o potężnej mocy.Jeden rzut oka wystarczył, żeby ocenić na ile potężnej.Większość systemów, nawet narzuconych systemów wizerunkowych, nosiło znamię rzeczywistości elektronowej.Nawet najlepsze wirtualne rekonstruktory nie zawsze zapewniały pełnię realizmu i dostarczały tylko specyficzne translacje do podporządkowanych decków.Zwykli użytkownicy widzieli jedynie iluzję interfejsu.Ale temu miejscu daleko było od przeciętności.Gdyby nie wiedział, że magia nie może działać w Matrycy, pomyślałby, że krajobraz został stworzony za pomocą zaklęcia.Dookoła niego rozciągała się zielona i pogodna kraina.Stał za skraju lasu, spoglądając na faliste wzgórza z polami dojrzałego zboża i przypadkowo rozrzuconymi kępami drzew.Las za jego plecami rozciągał się w obu kierunkach po horyzont.Puszcza tętniła życiem.Widok, dźwięk i zapach napełniły go siłą witalną.Gdybyż to wszystko było prawdziwe.Dodger obejrzał się i rzucił okiem raz jeszcze na otwartą przestrzeń.Nie mógł sobie pozwolić na zachwyty.Przez moment las był tylko czymś odwracającym uwagę.Może kiedy zrobi to, co wymagało zrobienia i zobaczy to, co wymagało zobaczenia, wróci tutaj, żeby podziwiać uroki tego konstruktu.Póki co, musiał wrócić do pracy.Starannie zlustrował okolicę i nie natrafił na żadne oznaki, mogące świadczyć o istnieniu jakiegokolwiek osadnictwa.Wziąwszy pod uwagę scenerię, sądził że wszelkie banki danych i inne pomocne węzły komputerowe będą miały postać obiektów wykonanych ludzką ręką.Uwzględniwszy bezkresne pasma lasu i brak zabudowań poczuł pewność, że znajduje się na krańcach systemu.Musiał zapuścić się głębiej, aby odkryć coś ciekawego.Powstrzymywane w jakiś sposób przez interfejs standardowe programy nie potrafiły przemieszczać go po architekturze w normalnym tempie.Wystukał parę komend na klawiaturze, szukając odpowiedniego zestawu parametrów.Po kilku frustrujących minutach stwierdził, że większość jego tricków w ogóle nie działa.Hasła i podprocedury znajdowały się pod silnym wpływem otoczenia.Oczywiście wpływem symbolicznym, a nie dosłownym, ponieważ w Matrycy nic nie było dosłowne.Podejrzewał, że wiele programów w tym systemie mogło zostać tak skonfigurowanych, żeby pasowały do otaczającej scenerii.Sprytny, choć wyszukany system ochrony.Każdy decker, który nie zaakceptowałby parametrów narzuconych przez zastany system, zostałby sparaliżowany.Ale, jak wielokrotnie powtarzał tłumom wielbicieli, nie był zwykłym deckerem.Jego palce biegały po klawiaturze, w poszukiwaniu dróg dostępu do niezależnych procedur [ Pobierz całość w formacie PDF ]