[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Drugiego takiego nie ma naświecie.Wydaje się, że InGen dokonała nie lada sztuki: udało im się odtworzyć dawnowymarłe zwierzęta. Jakie zwierzęta? Takie, które wykluwają się z jaj i wymagają rozległych przestrzeni. Co to za zwierzęta? Dinozaury powiedział Dodgson. Oni klonują dinozaury.65Konsternacja, jaką wywołało jego oświadczenie, była w opinii Dodgsona całkowi-cie nieuzasadniona.Problem z inwestorami polegał na tym, że co prawda dawali pie-niądze, ale zupełnie nie interesowali się rozwojem dziedziny, którą wspierali, i nie zna-li jej możliwości.Pierwsze wzmianki na temat możliwości klonowania dinozaurów pojawiły się w fa-chowej prasie już w roku 1982.Wraz z upływem lat manipulowanie DNA stawało sięcoraz łatwiejsze; zdołano uzyskać materiał genetyczny z egipskich mumii oraz ze skó-ry kwaggi, spokrewnionego z zebrą afrykańskiego zwierzęcia, które wyginęło u schyłkuXIX wieku.W roku 1985 uważano już za możliwe zrekonstruowanie całego kodu gene-tycznego kwaggi i wyklonowanie żywego osobnika.Gdyby tak się stało, jaki byłby na-stępny krok? Mastodont? Tygrys szablozębny? Ptak dodo?A może dinozaur?Rzecz jasna, nigdzie na świecie nie istniało zachowane DNA dinozaurów, ale byłocałkiem prawdopodobne, że po przemieleniu wielkiej liczby kości uda się uzyskaćprzynajmniej jego fragmenty.Wcześniej przypuszczano, że w skamielinach nie pozo-stały najmniejsze ślady kwasu dezoksyrybonukleinowego, ale teraz zaczęto odchodzićod tego poglądu.Gdyby udało się odzyskać wystarczająco dużo fragmentów łańcuchaDNA, kto wie, czy nie można by nawet odtworzyć całego żywego zwierzęcia.W roku 1982 problemy natury technicznej wydawały się nie do przezwyciężenia, lecznie istniały żadne teoretyczne ograniczenia.Zadanie było tylko trudne i szalenie drogie,ale możliwe do wykonania naturalnie pod warunkiem, że ktoś zechce spróbować.Wszystko wskazywało na to, że InGen zechciała. Udało im się stworzyć największą atrakcję turystyczną na świecie mówił da-lej Dodgson. Jak panowie z pewnością wiecie, ogrody zoologiczne cieszą się ogrom-ną popularnością.W ubiegłym roku przyciągnęły więcej Amerykanów niż wszystkiemecze baseballu i futbolu razem wzięte.Japończycy także uwielbiają zoo; mają ich jużpięćdziesiąt, a wciąż budują nowe.Za wstęp do swojego ogrodu zoologicznego InGenmoże zażądać, ile tylko zechce: dwóch tysięcy dolarów za dzień, dziesięciu tysięcy.Dotego dochodzi jeszcze cała otoczka komiksy, koszulki, gry wideo, czapeczki, zabaw-ki i zwierzęta domowe. Domowe? Naturalnie.Jeżeli potrafią już robić normalne dinozaury, to co za problem wypro-dukować miniaturowe, które można trzymać w domu? Wyobrażacie sobie dziecko, któ-re nie chciałoby mieć własnego dinozaura? Małego zwierzaka, który byłby tylko jego.InGen będzie sprzedawać ich miliony, a przy okazji dokona jeszcze kilku modyfikacji,w wyniku których małe dinozaury będą mogły jeść tylko karmę produkowaną przezInGen, i tak dalej. Jezus, Maria. szepnął jeden z mężczyzn.66Dodgson skinął głową. Właśnie.To zoo stanowi oś przedsięwzięcia zaplanowanego na niewiarygodnieszeroką skalę. Czy te dinozaury będą opatentowane? Tak.Zgodnie z postanowieniem Sądu Najwyższego z roku 1987, zmodyfikowanegenetycznie zwierzęta mogą być chronione patentem.InGen stanie się jedynym właści-cielem swoich dinozaurów i nikt inny nie będzie mógł ich legalnie wytwarzać. A dlaczego nie mielibyśmy stworzyć własnych? zapytał jeden z zebranych. Możemy, tyle tylko, że oni mają nad nami przewagę co najmniej pięciu lat.Bardzowątpię, czy udałoby nam się zniwelować ją do końca stulecia. Umilkł na chwilę. Rzecz jasna, gdybyśmy zdobyli próbki ich okazów, moglibyśmy dokonać wstecznejanalizy, a potem skonstruować naszą wersję, z tak dużymi zmianami w DNA, że nikt nieposądziłby nas o plagiat. A czy możemy zdobyć takie próbki?Dodgson ponownie zawiesił głos. Myślę, że tak powiedział wreszcie.Ktoś odchrząknął niepewnie. Ale chyba nie byłoby to nic nielegalnego? No cóż.Myślę o niezadowolonym pracowniku, odpadkach wyrzucanych naśmietnik albo czymś podobnym. Doktorze Dodgson, czy dysponuje pan dostępem do takiego zródła? Owszem.Jednak obawiam się, że nie możemy zwlekać z podjęciem decyzji, ponie-waż InGen stanęła właśnie w obliczu małego kryzysu i mój człowiek musiałby przystą-pić do działania w ciągu najbliższych dwudziestu czterech godzin.W pokoju zapadło długie milczenie.Mężczyzni spoglądali to na stenografistkę, to nawłączony magnetofon stojący przed nimi na stole konferencyjnym. Nie widzę potrzeby głosowania nad żadnym formalnym wnioskiem powie-dział Dodgson. Wystarczy mi, jeżeli będę miał pewność, że zgadzacie się panowiez moimi intencjami.Członkowie zarządu skinęli głowami.Nikt nie odezwał się ani słowem.Nic nie trafiło ani do stenogramu, ani na taśmę ma-gnetofonową. Dziękuję wam za przybycie, panowie.Od tej pory ja sam zajmę się tą sprawą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
. Drugiego takiego nie ma naświecie.Wydaje się, że InGen dokonała nie lada sztuki: udało im się odtworzyć dawnowymarłe zwierzęta. Jakie zwierzęta? Takie, które wykluwają się z jaj i wymagają rozległych przestrzeni. Co to za zwierzęta? Dinozaury powiedział Dodgson. Oni klonują dinozaury.65Konsternacja, jaką wywołało jego oświadczenie, była w opinii Dodgsona całkowi-cie nieuzasadniona.Problem z inwestorami polegał na tym, że co prawda dawali pie-niądze, ale zupełnie nie interesowali się rozwojem dziedziny, którą wspierali, i nie zna-li jej możliwości.Pierwsze wzmianki na temat możliwości klonowania dinozaurów pojawiły się w fa-chowej prasie już w roku 1982.Wraz z upływem lat manipulowanie DNA stawało sięcoraz łatwiejsze; zdołano uzyskać materiał genetyczny z egipskich mumii oraz ze skó-ry kwaggi, spokrewnionego z zebrą afrykańskiego zwierzęcia, które wyginęło u schyłkuXIX wieku.W roku 1985 uważano już za możliwe zrekonstruowanie całego kodu gene-tycznego kwaggi i wyklonowanie żywego osobnika.Gdyby tak się stało, jaki byłby na-stępny krok? Mastodont? Tygrys szablozębny? Ptak dodo?A może dinozaur?Rzecz jasna, nigdzie na świecie nie istniało zachowane DNA dinozaurów, ale byłocałkiem prawdopodobne, że po przemieleniu wielkiej liczby kości uda się uzyskaćprzynajmniej jego fragmenty.Wcześniej przypuszczano, że w skamielinach nie pozo-stały najmniejsze ślady kwasu dezoksyrybonukleinowego, ale teraz zaczęto odchodzićod tego poglądu.Gdyby udało się odzyskać wystarczająco dużo fragmentów łańcuchaDNA, kto wie, czy nie można by nawet odtworzyć całego żywego zwierzęcia.W roku 1982 problemy natury technicznej wydawały się nie do przezwyciężenia, lecznie istniały żadne teoretyczne ograniczenia.Zadanie było tylko trudne i szalenie drogie,ale możliwe do wykonania naturalnie pod warunkiem, że ktoś zechce spróbować.Wszystko wskazywało na to, że InGen zechciała. Udało im się stworzyć największą atrakcję turystyczną na świecie mówił da-lej Dodgson. Jak panowie z pewnością wiecie, ogrody zoologiczne cieszą się ogrom-ną popularnością.W ubiegłym roku przyciągnęły więcej Amerykanów niż wszystkiemecze baseballu i futbolu razem wzięte.Japończycy także uwielbiają zoo; mają ich jużpięćdziesiąt, a wciąż budują nowe.Za wstęp do swojego ogrodu zoologicznego InGenmoże zażądać, ile tylko zechce: dwóch tysięcy dolarów za dzień, dziesięciu tysięcy.Dotego dochodzi jeszcze cała otoczka komiksy, koszulki, gry wideo, czapeczki, zabaw-ki i zwierzęta domowe. Domowe? Naturalnie.Jeżeli potrafią już robić normalne dinozaury, to co za problem wypro-dukować miniaturowe, które można trzymać w domu? Wyobrażacie sobie dziecko, któ-re nie chciałoby mieć własnego dinozaura? Małego zwierzaka, który byłby tylko jego.InGen będzie sprzedawać ich miliony, a przy okazji dokona jeszcze kilku modyfikacji,w wyniku których małe dinozaury będą mogły jeść tylko karmę produkowaną przezInGen, i tak dalej. Jezus, Maria. szepnął jeden z mężczyzn.66Dodgson skinął głową. Właśnie.To zoo stanowi oś przedsięwzięcia zaplanowanego na niewiarygodnieszeroką skalę. Czy te dinozaury będą opatentowane? Tak.Zgodnie z postanowieniem Sądu Najwyższego z roku 1987, zmodyfikowanegenetycznie zwierzęta mogą być chronione patentem.InGen stanie się jedynym właści-cielem swoich dinozaurów i nikt inny nie będzie mógł ich legalnie wytwarzać. A dlaczego nie mielibyśmy stworzyć własnych? zapytał jeden z zebranych. Możemy, tyle tylko, że oni mają nad nami przewagę co najmniej pięciu lat.Bardzowątpię, czy udałoby nam się zniwelować ją do końca stulecia. Umilkł na chwilę. Rzecz jasna, gdybyśmy zdobyli próbki ich okazów, moglibyśmy dokonać wstecznejanalizy, a potem skonstruować naszą wersję, z tak dużymi zmianami w DNA, że nikt nieposądziłby nas o plagiat. A czy możemy zdobyć takie próbki?Dodgson ponownie zawiesił głos. Myślę, że tak powiedział wreszcie.Ktoś odchrząknął niepewnie. Ale chyba nie byłoby to nic nielegalnego? No cóż.Myślę o niezadowolonym pracowniku, odpadkach wyrzucanych naśmietnik albo czymś podobnym. Doktorze Dodgson, czy dysponuje pan dostępem do takiego zródła? Owszem.Jednak obawiam się, że nie możemy zwlekać z podjęciem decyzji, ponie-waż InGen stanęła właśnie w obliczu małego kryzysu i mój człowiek musiałby przystą-pić do działania w ciągu najbliższych dwudziestu czterech godzin.W pokoju zapadło długie milczenie.Mężczyzni spoglądali to na stenografistkę, to nawłączony magnetofon stojący przed nimi na stole konferencyjnym. Nie widzę potrzeby głosowania nad żadnym formalnym wnioskiem powie-dział Dodgson. Wystarczy mi, jeżeli będę miał pewność, że zgadzacie się panowiez moimi intencjami.Członkowie zarządu skinęli głowami.Nikt nie odezwał się ani słowem.Nic nie trafiło ani do stenogramu, ani na taśmę ma-gnetofonową. Dziękuję wam za przybycie, panowie.Od tej pory ja sam zajmę się tą sprawą [ Pobierz całość w formacie PDF ]