[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pewnie - odrzekł Richard.Odsunął się od Jacka.Azy wy\łobiły ślady na jegoubrudzonej twarzy.Otarł oczy ramieniem i spróbował się uśmiechnąć.- Będziedobrze, będzie dobrze.- I wszelkie sprawy uło\ą się dobrze - włączył się Jack i dokończyli razem, apotem razem się roześmieli, i czuli, \e wszystko jest jak dawniej.- Chodz - powiedział Richard.- Idziemy.- Dokąd?- Po twój Talizman - odparł Richard.- Z tego, co mówisz, wynika, \e jest wPoint Venuti.To następna stacja.Chodz, Jack.Ruszajmy, lecz idz powoli, jeszcze nieskończyłem opowiadać.Jack popatrzył na niego z zaciekawieniem.Ruszyli dalej, ale powoli.7Wreszcie pękła tama i Richard zaczął wspominać, okazał się nieoczekiwanąkopalnią wiedzy.Jack zaczynał czuć się, jakby układał puzzle, nie wiedząc, \ebrakuje kilku kluczowych elementów.Okazało się, \e przez cały czas miał je Richard.Richard był wcześniej w obozie fanów przetrwania; był to pierwszy kawałek.Obóznale\ał do jego ojca.- Jesteś pewny, \e to to samo miejsce? - spytał z powątpiewaniem Jack.- Naturalnie - odparł Richard.- Wyglądało nawet trochę podobnie, po drugiejstronie.Kiedy wróciliśmy.tutaj.byłem ju\ pewny.- Jack pokiwał głową, niewiedział, jak zareagować.- Zatrzymywaliśmy się w Point Venuti.Zawsze się tamzatrzymywaliśmy, zanim tu przyjechaliśmy.Pociąg to była fantastyczna zabawka.Przecie\ ilu ojców ma na własność cały pociąg?- Niewielu - rzekł Jack.- Myślę, \e Diamond Jim Brady i niektórzy jemupodobni mieli prywatne pociągi, ale nie wiem, czy byli ojcami, czy nie.- Och, mój tata nie mógł się z nimi równać - powiedział Richard i sięroześmiał.Byłbyś zaskoczony, Richardzie, pomyślał natomiast Jack.-Przyje\d\aliśmy do Point Venuti wynajętym samochodem.Zatrzymywaliśmy się stalew tym samym motelu.Tylko nas dwóch.- Richard urwał.Oczy zamgliły mu się odmiłości i wspaniałych wspomnień.- Potem - kiedy się tam trochę poobijaliśmy -jechaliśmy pociągiem mojego taty do Camp Readiness.To był tylko mały pociąg.-Obejrzał się nagle na Jacka.- Pewnie taki jak ten, którym tu przyjechaliśmy.- Camp Readiness?Wydawało się jednak, \e Richard go nie usłyszał.Wpatrywał się wzardzewiałe tory.Tutaj były całe, ale Jack podejrzewał, \e Richardowi przypomniałysię wypaczone odcinki, które minęli jakiś czas temu.W paru miejscach końce szynsterczały w powietrze jak pęknięte struny.Jack domyślał się, \e w Terytoriach tory sąw doskonałym stanie - starannie i z troską pielęgnowane.- Widzisz, tutaj biegła linia tramwajowa - powiedział Richard.- Jeszcze wlatach trzydziestych, tak mówił ojciec.Czerwona Linia Okręgu Mendocino.Ale nienale\ała do okręgu, tylko do prywatnej firmy, która splajtowała, bo w Kalifornii.samwiesz.Jack kiwnął głową.W Kalifornii wszyscy jezdzili samochodami.- Mo\e mi opowiesz o tym obozie, Richard?- To jedyne, o czym ojciec zabronił mi tobie mówić.Razem z rodzicamiwiedzieliście, \e czasami wyje\d\amy na wakacje do północnej Kalifornii.Mówił, \eto w porządku, ale miałem nie mówić ci o pociągu ani o Camp Readiness.Powiedział,\e jeśli ci wypaplam, to się wścieknie, bo to tajemnica.- Richard urwał na chwilę.-Powiedział, \e jeśli się wygadam, to nigdy więcej mnie tu nie zabierze.Myślałem, i\to dlatego, \e nasi ojcowie powinni być we wszystkim wspólnikami.Teraz wiem, \echodziło o coś więcej.Linia tramwajowa splajtowała przez samochody i autostrady.-Urwał z namysłem.- Jedno zwróciło moją uwagę w miejscu, do którego mniezabrałeś, Jack.Chocia\ to niesamowite, nie śmierdziało tam węglowodorami.Mógłbym dostać świra na tym punkcie.- Jack ponownie pokiwał w milczeniu głową.- Spółka tramwajowa sprzedała w końcu całą linię - razem z klauzulą o zasiedzeniu icałą resztą - firmie zajmującej się zabudową terenów.Ta z kolei miała nadzieję, \eludzie zaczną osiedlać się w głębi lądu.Tyle \e się nie doczekali.- A potem kupił ją twój ojciec.- Tak.Chyba tak, naprawdę nie wiem.Nigdy nie mówił zbyt du\o o kupnielinii.ani o tym, jak zastąpił tory tramwajowe kolejowymi.- Kosztowało to na pewnomnóstwo pracy, pomyślał Jack [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.- Pewnie - odrzekł Richard.Odsunął się od Jacka.Azy wy\łobiły ślady na jegoubrudzonej twarzy.Otarł oczy ramieniem i spróbował się uśmiechnąć.- Będziedobrze, będzie dobrze.- I wszelkie sprawy uło\ą się dobrze - włączył się Jack i dokończyli razem, apotem razem się roześmieli, i czuli, \e wszystko jest jak dawniej.- Chodz - powiedział Richard.- Idziemy.- Dokąd?- Po twój Talizman - odparł Richard.- Z tego, co mówisz, wynika, \e jest wPoint Venuti.To następna stacja.Chodz, Jack.Ruszajmy, lecz idz powoli, jeszcze nieskończyłem opowiadać.Jack popatrzył na niego z zaciekawieniem.Ruszyli dalej, ale powoli.7Wreszcie pękła tama i Richard zaczął wspominać, okazał się nieoczekiwanąkopalnią wiedzy.Jack zaczynał czuć się, jakby układał puzzle, nie wiedząc, \ebrakuje kilku kluczowych elementów.Okazało się, \e przez cały czas miał je Richard.Richard był wcześniej w obozie fanów przetrwania; był to pierwszy kawałek.Obóznale\ał do jego ojca.- Jesteś pewny, \e to to samo miejsce? - spytał z powątpiewaniem Jack.- Naturalnie - odparł Richard.- Wyglądało nawet trochę podobnie, po drugiejstronie.Kiedy wróciliśmy.tutaj.byłem ju\ pewny.- Jack pokiwał głową, niewiedział, jak zareagować.- Zatrzymywaliśmy się w Point Venuti.Zawsze się tamzatrzymywaliśmy, zanim tu przyjechaliśmy.Pociąg to była fantastyczna zabawka.Przecie\ ilu ojców ma na własność cały pociąg?- Niewielu - rzekł Jack.- Myślę, \e Diamond Jim Brady i niektórzy jemupodobni mieli prywatne pociągi, ale nie wiem, czy byli ojcami, czy nie.- Och, mój tata nie mógł się z nimi równać - powiedział Richard i sięroześmiał.Byłbyś zaskoczony, Richardzie, pomyślał natomiast Jack.-Przyje\d\aliśmy do Point Venuti wynajętym samochodem.Zatrzymywaliśmy się stalew tym samym motelu.Tylko nas dwóch.- Richard urwał.Oczy zamgliły mu się odmiłości i wspaniałych wspomnień.- Potem - kiedy się tam trochę poobijaliśmy -jechaliśmy pociągiem mojego taty do Camp Readiness.To był tylko mały pociąg.-Obejrzał się nagle na Jacka.- Pewnie taki jak ten, którym tu przyjechaliśmy.- Camp Readiness?Wydawało się jednak, \e Richard go nie usłyszał.Wpatrywał się wzardzewiałe tory.Tutaj były całe, ale Jack podejrzewał, \e Richardowi przypomniałysię wypaczone odcinki, które minęli jakiś czas temu.W paru miejscach końce szynsterczały w powietrze jak pęknięte struny.Jack domyślał się, \e w Terytoriach tory sąw doskonałym stanie - starannie i z troską pielęgnowane.- Widzisz, tutaj biegła linia tramwajowa - powiedział Richard.- Jeszcze wlatach trzydziestych, tak mówił ojciec.Czerwona Linia Okręgu Mendocino.Ale nienale\ała do okręgu, tylko do prywatnej firmy, która splajtowała, bo w Kalifornii.samwiesz.Jack kiwnął głową.W Kalifornii wszyscy jezdzili samochodami.- Mo\e mi opowiesz o tym obozie, Richard?- To jedyne, o czym ojciec zabronił mi tobie mówić.Razem z rodzicamiwiedzieliście, \e czasami wyje\d\amy na wakacje do północnej Kalifornii.Mówił, \eto w porządku, ale miałem nie mówić ci o pociągu ani o Camp Readiness.Powiedział,\e jeśli ci wypaplam, to się wścieknie, bo to tajemnica.- Richard urwał na chwilę.-Powiedział, \e jeśli się wygadam, to nigdy więcej mnie tu nie zabierze.Myślałem, i\to dlatego, \e nasi ojcowie powinni być we wszystkim wspólnikami.Teraz wiem, \echodziło o coś więcej.Linia tramwajowa splajtowała przez samochody i autostrady.-Urwał z namysłem.- Jedno zwróciło moją uwagę w miejscu, do którego mniezabrałeś, Jack.Chocia\ to niesamowite, nie śmierdziało tam węglowodorami.Mógłbym dostać świra na tym punkcie.- Jack ponownie pokiwał w milczeniu głową.- Spółka tramwajowa sprzedała w końcu całą linię - razem z klauzulą o zasiedzeniu icałą resztą - firmie zajmującej się zabudową terenów.Ta z kolei miała nadzieję, \eludzie zaczną osiedlać się w głębi lądu.Tyle \e się nie doczekali.- A potem kupił ją twój ojciec.- Tak.Chyba tak, naprawdę nie wiem.Nigdy nie mówił zbyt du\o o kupnielinii.ani o tym, jak zastąpił tory tramwajowe kolejowymi.- Kosztowało to na pewnomnóstwo pracy, pomyślał Jack [ Pobierz całość w formacie PDF ]