[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Usiedliśmy na brzegu basenu za przykładem mężczyzny, który przyszedł tu, ciągnąc za sobą kabel mikrofonu, przez który zwrócił się do pracowników znajdujących się w wodzie.Unieśli twarze i odpowiedzieli na pozdrowienie, machając rękami.- Za jakieś dwie minuty wyjdzie nowy - powiedział mężczyzna, odwracając głowę w stronę Yamamoto.I rzeczywiście, pracownik znajdujący się w wodzie sygnalizował coś dwoma wyprostowanymi palcami.- Teraz będą się rodzić co pięć, osiem minut.- Yamamoto dał mężczyznom znak wzrokiem.- Do tego czasu embriony, które pan widział w sali 3 w okresie powstawania skrzeli, zmieniły się gatunkowo.Na przykład świnie ponad sześć miesięcy są przechowywane w sali 4.Choć “przechowywanie" to niewłaściwe określenie.- Coś podobnego! - krzyknąłem mimo woli.- Czy częstotliwość ta nie daje w ciągu sześciu miesięcy ogromnej liczby?- Oczywiście, że tak.Na pięciu poziomach, z których każdy dostarcza szesnaście tysięcy sztuk, mamy osiemdziesiąt tysięcy - powiedział niewysoki mężczyzna, unosząc brodę.Przytknął jednocześnie czubek palca, wąchając nikotynę.- Gdyby pan był specjalistą w tym zakresie.- ciągnął zaglądając do zbiornika z wodą - zainteresowałby się pan na pewno urządzeniami sali numer 4.Dostarczanie pożywienia, likwidacja odpadów, a także regulacja temperatury, ciśnienia.Zwłaszcza problem temperatury, którą nieco obniżamy w stosunku do temperatury łona ludzkiego, jest skomplikowany.Kontrolując przemianę skrzeli, zajmujemy się substancjami sztucznych gruczołów wydzielania.Można to porównać do sytuacji, w której truciznę kontroluje się za pomocą trucizny.Nie, chodzi o to, co trzeba zrobić, aby nie rozpuścić kryształków soli znajdujących się w wodzie.Posługujemy się oczywiście przesyconym koncentratem.No, w każdym razie udało się nam zatrzymać rozwój samych skrzeli bez wywierania wpływu na inne narządy.W basenie czerwone lampki oświetlały urządzenia pomiarowe przy okienkach.- Idzie! - krzyknął mężczyzna, drapiąc się po głowie.- To sztuczny poród.- Tanomogi oparł się o brzeg basenu i wychylił do przodu.Mężczyźni w wodzie dali znak rękoma, przesunęli się na boki, aby piana nie przesłaniała widoku i stanęli przodem do okienka.Nagle coś je wypełniło: czarne, metalowe pudełko wyśliznęło się z niego i zatrzymało pięćdziesiąt centymetrów przed nimi.Mężczyźni natychmiast przystąpili do działania.- Usuwają sztuczne łożysko.Mężczyźni otworzyli pudełko i wyjęli plastykową torebkę.W oczach torebka zamieniła się w dużą kulę.Wnętrze kuli wypełnił mętny czerwony płyn.Jeden z mężczyzn wbił w kulę gumowy wąż wystający z przyrządu pomiarowego i przekręcił kurek.- Wysysa płyn z wnętrza.Po oddzieleniu od łożyska natychmiast, wprost odruchowo, rozpocznie się oddychanie skrzelami, dlatego tę operację trzeba przeprowadzać bardzo szybko.Kula się skurczyła, powłoka przylgnęła do tego, co znajdowało się wewnątrz, i wtedy zarysował się kształt prosięcia.Zwierzę potrząsnęło nóżkami i zaczęło się konwulsyjnie poruszać.Drugi mężczyzna wbił nóż w torebkę i zdjął powłokę sprawnie jak koszulkę.Nie zauważyłem, kiedy mężczyzna wziął drążek, wyłowił niepotrzebną już powłokę i wprawnym ruchem wrzucił ją do bańki stojącej w kącie.Rozeszła się nieznośna woń.To stąd pochodził ten zapach, który tak mocno czułem od samego początku.Prosię niepewnie stanęło na przednie nogi, a nad nim uniosła się różowiejąca mgła.Asystujący mężczyzna przyczepił do węża szczotkę, oczyścił ją z brudu, a następnie włączył odkurzacz.Gdyby tego nie zrobił, basen szybko wypełniłby się brudem.Za pomocą metalowej strzykawki wpuścił coś do uszu prosięcia, a wtedy ono podskoczyło.- Tak czy owak błona bębenkowa jest zbędna, poza tym podatna jest na stany zapalne, dlatego ucho pokrywamy od razu plastykiem, jak pan widział.- A kiedy dorośnie.- zaczął mówić Tanomogi, lecz natychmiast zamilkł, jakby uświadomił sobie, że przeszkodził mi zadać pytanie.- Proszę, mów pierwszy.- Moje pytanie jest bardzo proste.Chodzi o to, czy ta pokrywka plastykowa nie poluzuje się wraz z dorastaniem.- Użyty przez nas plastyk ma interesujące właściwości.Wbrew prawom grawitacji przepływa stopniowo w stronę wysokiej temperatury i rozciąga się.A pan o co chce zapytać?- Jeśli chodzi o mnie, to moje pytanie ma związek z umiejętnością słyszenia w wodzie.Jak rozstrzygnięto tę sprawę?- W tej kwestii jeszcze wiele pozostało do zrobienia.Tylko w wypadku ryb nie ma trudności, słyszą dobrze, mając przykryte uszy.- To znaczy, że zwierzęta wodne nie są głuche?- Oczywiście, szczególnie pies morski jest wrażliwy nawet na bardzo ciche dźwięki.- Często morze nazywa się światem milczenia, jednak głębiny morskie nie są wcale ciche - rzekł Tanomogi z miną znawcy.- To absurd! - krzyknął niewysoki mężczyzna i wcisnął się między nas.- Nie ma mniej hałaśliwego miejsca niż morze dla tych, którzy mają uszy po to, żeby słuchać.Ryby krążą podśpiewując.Zupełnie jak ptaki w lesie.- Problemem - wtrącił Yamamoto, pocierając nos z góry na dół swym grubym palcem - jest raczej wydawanie głosu, a nie słyszenie.Mieliśmy z tym dużo kłopotu, badając możliwość użycia strun głosowych w stadium oddychania skrzelami.Pies nie umiejący szczekać nie może nawet pilnować domu.Tylko psa udało się nam jakoś nauczyć.- Nauczyć? Szczekania?- Ależ nic podobnego.Nauczyliśmy go zgrzytać zębami zamiast szczekać.Pomysł wzięliśmy od pewnego gatunku ryb.To było odkrycie, które może być powodem do dumy.Mężczyzna, który skończył czyszczenie, podskoczył i podpłynął pod powierzchnię wody, pokazując nam prosię.Zwierzę pokryte białą szczeciną na różowawej skórze otwierało i zamykało skrzela przypominające fałdę tłuszczu, i patrzyło na nas z wody wytrzeszczonymi oczami.- Oczy ma już otwarte?- Zauważył pan? - Yamamoto uśmiechnął się zadowolony.- Powiedziałem, że poza organem oddychania wszystkie inne organy pozostają bez zmian, ale w niektórych przypadkach są jednak drobne różnice.Tu nie chodzi o to, że otwiera oczy, ale o to, że zanikły powieki.Mężczyzna w wodzie wziął prosię pod pachę, poprawił wyblakły niebieski kombinezon, obrócił się, jednym ruchem przeciął basen i zniknął w otworze okiennym po przeciwnej stronie.Pozostał za nim biały pas rozbitych srebrnych bąbelków.- Gdzie popłynął?- Do farmy hodowlanej osesków.Okulary! - Zwrócił się w stronę mężczyzny stojącego obok i podszedł do okien [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl