[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jest zakład. Nic go to nie obchodziło.Zobaczę ją, myślał.Odwiedzę ją w jej nowym mieszkaniu na Manhattanie, spędzę z nią wieczór.Ubranie.Potrzebne mi jest nowe ubranie.Jezu, muszę dobrze wyglądać. Jak myślisz, za ile możesz jej sprzedać sprzętu? spytała Rybys. Nie o to chodzi wyrzucił ze złością. Przepraszam powiedziała Rybys, kurcząc się w sobie. Myślałam tylko, wiesz,jakiej klasy ma to być sprzęt.Chodziło mi tylko o to. Dostanie najlepszy sprzęt dostępny na rynku.Tylko pierwsza klasa.Taki, jaki bymchciał dla siebie.Lepszy niż bym chciał dla siebie. Może to będzie dobra reklama dla sklepu.Spojrzał na nią ze złością. O co ci chodzi? Fox powiedział po prostu. Fox zadzwoniła do mnie.Wciąż nie mogę w touwierzyć. Lepiej powiedz o tym Zinie i Emmanuelowi.Mam ich numer.Nie, pomyślał.To moja sprawa, nie ich. Nadszedł czas zwrócił się Emmanuel do Ziny. Teraz zobaczymy, co z tegowyniknie.Wkrótce Herb poleci do Nowego Jorku.Już niedługo. Czy wiesz już, co się zdarzy? spytała Zina. Mnie interesuje, czy zlikwidujesz swój świat próżnych marzeń, jeżeli on. On się przekona, że ona jest nic niewarta powiedziała Zina. Ona jest pusta,głupia, bez krzty dowcipu, mądrości i zdrowego rozsądku.On od niej odejdzie, bo cze-muś takiemu nie można dawać realnego bytu. Zobaczymy. Tak, zobaczymy powtórzyła Zina. Nic czeka na Herba Ashera.To on jest dlaniej kimś.I właśnie tutaj popełniłaś błąd, stwierdził Emmanuel w tajnej głębi swego nieprze-niknionego umysłu.Herb Asher nie żyje swoim zachwytem dla niej, potrzebna jest wza-143jemność i ty mi to podpowiedziałaś.Kiedy ją zdegradowałaś tutaj, w swoim Królestwie,niechcący uczyniłaś ją bardziej realną.A to, myślał, wykracza poza twoje pojęcie, bo nie wiesz, co to jest realność.W przeciwieństwie do mnie, myślał, bo to moje Królestwo. Myślę powiedział że już przegrałaś. Nie wiesz, o co ja gram ucieszyła się Zina. Nie znasz ani mnie, ani moich ce-lów!Może to i prawda, pomyślał.Ale znam siebie.i znam swoje cele.Ubrany w modny garnitur, kupiony za niemałą sumę, Herb Asher wsiadł do luksu-sowej rakiety pasażerskiej do Nowego Jorku.Z teczką, zawierającą prospekty wszyst-kich najnowszych systemów audio dostępnych na rynku, usiadł i wyglądał przez oknopodczas trzy-minutowego przelotu.Prawie natychmiast rakieta zaczęła schodzić do lą-dowania.To najpiękniejsza chwila w moim życiu, stwierdził wewnętrznie, kiedy odpaliły sil-niki hamujące.Spójrzcie tylko na mnie, wyglądam jak z żurnala.Dzięki Bogu, że Rybysnie poleciała ze mną. Wylądowaliśmy na kosmodromie Kennedy ego odezwały się głośniki nad gło-wą. Proszę pozostać na swoich miejscach, dopóki nie odezwie się sygnał.Po jegousłyszeniu można przesuwać się do wyjścia w przedniej części statku.Dziękujemy, żewybraliście Kosmolinie Delta. Miłego dnia powiedział robot pokładowy, kiedy Herb Asher dziarskim kro-kiem opuszczał rakietę. Nawzajem odpowiedział Herb. Zdrowia, szczęścia.%7łółtą taksówką poleciał bezpośrednio do Essex House, gdzie miał zarezerwowanypokój (do diabła z kosztami) na najbliższe dwa dni.Wkrótce był już rozpakowany, oce-nił luksusowe wyposażenie pokoju i wziąwszy valzinę (najlepszy z ostatniej generacjiśrodków pobudzających), zadzwonił do mieszkania Lindy Fox na Manhattanie. To dobrze, że jesteś już w mieście powiedziała, kiedy się przedstawił. Czymożesz przyjechać od razu? Są tu jacyś ludzie, ale zaraz wychodzą.Chciałabym tę de-cyzję w sprawie sprzętu podjąć z namysłem i bez pośpiechu.Która jest teraz godzina?Dopiero co przyleciałam z Kalifornii. Tu, w Nowym Jorku, jest siódma wieczorem. Czy jadłeś już kolację? Nie odpowiedział.To było jak marzenie, czuł się jakby znalazł się w świe-cie snów, w krainie czarów.Czuł się, pomyślał, jak dziecko.Jakbym czytał wiersze ze144Srebrnego grosika.Widocznie znalazłem srebrny grosik i dostałem się tutaj.Gdzie za-wsze chciałem zamieszkać. Wrócił żeglarz do domu z mórz , pomyślał. I myśliwy.Nie pamiętał dalszego ciągu.Tak czy inaczej, o to chodziło, nareszcie był w domu.I nikt mu tu nie powie, że ona wygląda jak kelnerka z pizzerii, poinformował samsiebie.Mogę się więc tym nie przejmować. Mam coś do zjedzenia tutaj, w mieszkaniu, jestem zwolenniczką zdrowej żywno-ści.Gdybyś chciał.mam sok pomarańczowy, twaróg sojowy, warzywa.Jestem przeciw-na zabijaniu zwierząt. Zgoda powiedział. Jasne.Co zechcesz.Kiedy dotarł do jej mieszkania (w wyjątkowo pięknym budynku), zastał ją w czap-ce, swetrze z golfem, białych szortach i boso.Zaprosiła go do pokoju, w którym nie byłożadnych mebli, jeszcze się nie wprowadziła.W sypialni śpiwór i otwarta walizka.Pokojebyły duże i okno widokowe wychodziło na Central Park. Dzień dobry powiedziała. Jestem Linda. I wyciągnęła rękę. Cieszę się,Asher. Na imię mam Herb. U nas na Wybrzeżu, na Zachodnim Wybrzeżu, wszyscy przedstawiają się tylkoz imienia.Staram się od tego odzwyczaić, ale mi nie wychodzi.Wychowałam się w Ri-verside, w Południowej Kalifornii. Zamknęła za nim drzwi. Prawda, że bez mebliwygląda to upiornie? Zarządca kupuje już meble, będą tu pojutrze.Oczywiście, nie ku-puje sam, pomagam mu.Zobaczmy teraz te twoje prospekty. Zauważyła jego teczkęi oczy rozbłysły jej niecierpliwie.Rzeczywiście, wygląda trochę jak kelnerka z pizzerii, pomyślał Asher.Ale to nic nieszkodzi.Jej cera z bliska, w górnym oświetleniu, nie była tak gładka, jak myślał.Prawdęmówiąc, zauważył, że miała ślad trądziku. Możemy usiąść na podłodze powiedziała, osuwając się z plecami opartymio ścianę, z nagimi kolanami podciągniętymi wysoko. Obejrzyjmy.Polegam całkowi-cie na tobie. Zakładam, że chcesz mieć sprzęt, jakiego używają w studiach.To, co my nazywa-my aparaturą profesjonalną.Nie to, co zwykli ludzie mają w domach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
. Jest zakład. Nic go to nie obchodziło.Zobaczę ją, myślał.Odwiedzę ją w jej nowym mieszkaniu na Manhattanie, spędzę z nią wieczór.Ubranie.Potrzebne mi jest nowe ubranie.Jezu, muszę dobrze wyglądać. Jak myślisz, za ile możesz jej sprzedać sprzętu? spytała Rybys. Nie o to chodzi wyrzucił ze złością. Przepraszam powiedziała Rybys, kurcząc się w sobie. Myślałam tylko, wiesz,jakiej klasy ma to być sprzęt.Chodziło mi tylko o to. Dostanie najlepszy sprzęt dostępny na rynku.Tylko pierwsza klasa.Taki, jaki bymchciał dla siebie.Lepszy niż bym chciał dla siebie. Może to będzie dobra reklama dla sklepu.Spojrzał na nią ze złością. O co ci chodzi? Fox powiedział po prostu. Fox zadzwoniła do mnie.Wciąż nie mogę w touwierzyć. Lepiej powiedz o tym Zinie i Emmanuelowi.Mam ich numer.Nie, pomyślał.To moja sprawa, nie ich. Nadszedł czas zwrócił się Emmanuel do Ziny. Teraz zobaczymy, co z tegowyniknie.Wkrótce Herb poleci do Nowego Jorku.Już niedługo. Czy wiesz już, co się zdarzy? spytała Zina. Mnie interesuje, czy zlikwidujesz swój świat próżnych marzeń, jeżeli on. On się przekona, że ona jest nic niewarta powiedziała Zina. Ona jest pusta,głupia, bez krzty dowcipu, mądrości i zdrowego rozsądku.On od niej odejdzie, bo cze-muś takiemu nie można dawać realnego bytu. Zobaczymy. Tak, zobaczymy powtórzyła Zina. Nic czeka na Herba Ashera.To on jest dlaniej kimś.I właśnie tutaj popełniłaś błąd, stwierdził Emmanuel w tajnej głębi swego nieprze-niknionego umysłu.Herb Asher nie żyje swoim zachwytem dla niej, potrzebna jest wza-143jemność i ty mi to podpowiedziałaś.Kiedy ją zdegradowałaś tutaj, w swoim Królestwie,niechcący uczyniłaś ją bardziej realną.A to, myślał, wykracza poza twoje pojęcie, bo nie wiesz, co to jest realność.W przeciwieństwie do mnie, myślał, bo to moje Królestwo. Myślę powiedział że już przegrałaś. Nie wiesz, o co ja gram ucieszyła się Zina. Nie znasz ani mnie, ani moich ce-lów!Może to i prawda, pomyślał.Ale znam siebie.i znam swoje cele.Ubrany w modny garnitur, kupiony za niemałą sumę, Herb Asher wsiadł do luksu-sowej rakiety pasażerskiej do Nowego Jorku.Z teczką, zawierającą prospekty wszyst-kich najnowszych systemów audio dostępnych na rynku, usiadł i wyglądał przez oknopodczas trzy-minutowego przelotu.Prawie natychmiast rakieta zaczęła schodzić do lą-dowania.To najpiękniejsza chwila w moim życiu, stwierdził wewnętrznie, kiedy odpaliły sil-niki hamujące.Spójrzcie tylko na mnie, wyglądam jak z żurnala.Dzięki Bogu, że Rybysnie poleciała ze mną. Wylądowaliśmy na kosmodromie Kennedy ego odezwały się głośniki nad gło-wą. Proszę pozostać na swoich miejscach, dopóki nie odezwie się sygnał.Po jegousłyszeniu można przesuwać się do wyjścia w przedniej części statku.Dziękujemy, żewybraliście Kosmolinie Delta. Miłego dnia powiedział robot pokładowy, kiedy Herb Asher dziarskim kro-kiem opuszczał rakietę. Nawzajem odpowiedział Herb. Zdrowia, szczęścia.%7łółtą taksówką poleciał bezpośrednio do Essex House, gdzie miał zarezerwowanypokój (do diabła z kosztami) na najbliższe dwa dni.Wkrótce był już rozpakowany, oce-nił luksusowe wyposażenie pokoju i wziąwszy valzinę (najlepszy z ostatniej generacjiśrodków pobudzających), zadzwonił do mieszkania Lindy Fox na Manhattanie. To dobrze, że jesteś już w mieście powiedziała, kiedy się przedstawił. Czymożesz przyjechać od razu? Są tu jacyś ludzie, ale zaraz wychodzą.Chciałabym tę de-cyzję w sprawie sprzętu podjąć z namysłem i bez pośpiechu.Która jest teraz godzina?Dopiero co przyleciałam z Kalifornii. Tu, w Nowym Jorku, jest siódma wieczorem. Czy jadłeś już kolację? Nie odpowiedział.To było jak marzenie, czuł się jakby znalazł się w świe-cie snów, w krainie czarów.Czuł się, pomyślał, jak dziecko.Jakbym czytał wiersze ze144Srebrnego grosika.Widocznie znalazłem srebrny grosik i dostałem się tutaj.Gdzie za-wsze chciałem zamieszkać. Wrócił żeglarz do domu z mórz , pomyślał. I myśliwy.Nie pamiętał dalszego ciągu.Tak czy inaczej, o to chodziło, nareszcie był w domu.I nikt mu tu nie powie, że ona wygląda jak kelnerka z pizzerii, poinformował samsiebie.Mogę się więc tym nie przejmować. Mam coś do zjedzenia tutaj, w mieszkaniu, jestem zwolenniczką zdrowej żywno-ści.Gdybyś chciał.mam sok pomarańczowy, twaróg sojowy, warzywa.Jestem przeciw-na zabijaniu zwierząt. Zgoda powiedział. Jasne.Co zechcesz.Kiedy dotarł do jej mieszkania (w wyjątkowo pięknym budynku), zastał ją w czap-ce, swetrze z golfem, białych szortach i boso.Zaprosiła go do pokoju, w którym nie byłożadnych mebli, jeszcze się nie wprowadziła.W sypialni śpiwór i otwarta walizka.Pokojebyły duże i okno widokowe wychodziło na Central Park. Dzień dobry powiedziała. Jestem Linda. I wyciągnęła rękę. Cieszę się,Asher. Na imię mam Herb. U nas na Wybrzeżu, na Zachodnim Wybrzeżu, wszyscy przedstawiają się tylkoz imienia.Staram się od tego odzwyczaić, ale mi nie wychodzi.Wychowałam się w Ri-verside, w Południowej Kalifornii. Zamknęła za nim drzwi. Prawda, że bez mebliwygląda to upiornie? Zarządca kupuje już meble, będą tu pojutrze.Oczywiście, nie ku-puje sam, pomagam mu.Zobaczmy teraz te twoje prospekty. Zauważyła jego teczkęi oczy rozbłysły jej niecierpliwie.Rzeczywiście, wygląda trochę jak kelnerka z pizzerii, pomyślał Asher.Ale to nic nieszkodzi.Jej cera z bliska, w górnym oświetleniu, nie była tak gładka, jak myślał.Prawdęmówiąc, zauważył, że miała ślad trądziku. Możemy usiąść na podłodze powiedziała, osuwając się z plecami opartymio ścianę, z nagimi kolanami podciągniętymi wysoko. Obejrzyjmy.Polegam całkowi-cie na tobie. Zakładam, że chcesz mieć sprzęt, jakiego używają w studiach.To, co my nazywa-my aparaturą profesjonalną.Nie to, co zwykli ludzie mają w domach [ Pobierz całość w formacie PDF ]