[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. ProszÄ™ spojrzeć powiedziaÅ‚, przywoÅ‚ujÄ…c kapitana. O co chodzi, panowie? zapytaÅ‚ nerwowo Grek. ZnalezliÅ›cie coÅ› brudne-go i zgÅ‚osicie to w komisji zdrowotnej, tak? Klienci skarżyli siÄ™.proszÄ™ powiedzieć miprawdÄ™.Tak, to Å›wieża farba.Dbamy o wszystko jak należy.Czyż to nie leży w intere-sie publicznym?PrzeciÄ…gnÄ…wszy dÅ‚oÅ„mi po Å›cianie schowka, policjant cicho zwróciÅ‚ siÄ™ do Hooda: Panie Hood, tam sÄ… drzwi.Niedawno zostaÅ‚y zapieczÄ™towane. WyczekujÄ…co po-patrzyÅ‚ na Hooda, oczekujÄ…c dalszych poleceÅ„. Idziemy rzuciÅ‚ Hood.Kapitan wydaÅ‚ rozkazy swoim podwÅ‚adnym.Przyniesiono sprzÄ™t z helikoptera i przywtórze donoÅ›nego wycia policjanci przystÄ…pili do wycinania dziury w Å›cianie. To oburzajÄ…ce! zawoÅ‚aÅ‚ pobladÅ‚y na twarzy Grek. Zaskarżę was. Jasne zgodziÅ‚ siÄ™ Hood. Niech pan wytoczy nam sprawÄ™.Fragment Å›cianyrunÄ…Å‚.Z hukiem wpadÅ‚ do Å›rodka, przysypujÄ…c gruzem podÅ‚ogÄ™.Chmura pyÅ‚u wzbiÅ‚asiÄ™, po czym opadÅ‚a.208W Å›wietle policyjnych latarek Hood ujrzaÅ‚ nieduże pomieszczenie.Zakurzone, bezokien, przesiÄ…kniÄ™te woniÄ… pleÅ›ni i staroÅ›ci.zdaÅ‚ sobie sprawÄ™, za nikt nie zaglÄ…daÅ‚ tuod bardzo dawna.Ostrożnie wszedÅ‚ do Å›rodka.Pokój byÅ‚ pusty.NiegdyÅ› sÅ‚użyÅ‚ pewniejako schowek, miaÅ‚ drewniane i obdrapane Å›ciany.Być może przed Kataklizmem sklepposiadaÅ‚ wiÄ™kszy asortyment towaru, co wymagaÅ‚o bardziej przestronnego magazynu,teraz pomieszczenie byÅ‚o zbÄ™dne.Hood obszedÅ‚ je wokół, bÅ‚yskajÄ…c latarkÄ… po suficiei podÅ‚odze.Miejsce wiecznego spoczynku zdechÅ‚ych much.oraz, jak zauważyÅ‚, kry-jówka kilku żywych, które niemrawo peÅ‚zaÅ‚y w warstwie kurzu zalegajÄ…cego podÅ‚ogÄ™. Niech pan pamiÄ™ta odezwaÅ‚ siÄ™ kapitan że wejÅ›cie zabito deskami niedaw-no, najdalej trzy dni temu.A przynajmniej niedawno poÅ‚ożono farbÄ™, co do tego nie mawÄ…tpliwoÅ›ci. Te muchy powiedziaÅ‚ Hood. Wciąż sÄ… żywe. Nie upÅ‚ynęły nawet trzy dni.Pewnie caÅ‚a operacja zostaÅ‚a przeprowadzona zaledwie wczoraj.Do czego sÅ‚użyÅ‚o to pomieszczenie? OdwróciÅ‚ siÄ™ w stronÄ™ Greka, który stanÄ…Å‚ nie-spokojnie za ich plecami z zatroskanym spojrzeniem ciemnych oczu.To sprytny czÅ‚o-wiek, uÅ›wiadomiÅ‚ sobie Hood.Niewiele z niego wyciÄ…gniemy.ZwiatÅ‚a policyjnych latarek wydobyÅ‚y z ciemnoÅ›ci sza4àÄ™ stojÄ…cÄ… pod przeciwlegÅ‚Ä…Å›cianÄ…, puste półki sklecone z nieheblowanego drewna.Hood ruszyÅ‚ w jej kierunku. Dobrze powiedziaÅ‚ chrapliwie Grek, przeÅ‚ykajÄ…c Å›linÄ™. PrzyznajÄ™ siÄ™.TrzymaliÅ›my tu gin z przemytu.PrzestraszyliÅ›my siÄ™.Wy, Centaurianie. OmiótÅ‚ ichprzestraszonym spojrzeniem. W niczym nie przypominacie naszych miejscowychszefów; znamy ich, oni nas rozumiejÄ….Wy! Do was nie sposób dotrzeć.Musimy jakośżyć. BÅ‚agalnie rozÅ‚ożyÅ‚ rÄ™ce.CoÅ› wystawaÅ‚o zza krawÄ™dzi sza4ài.Ledwo widoczne, bez trudu mogÅ‚o ujść ich uwa-gi.Kartka papieru, utknęła miÄ™dzy Å›cianÄ… i sza4àÄ…, prawie znikajÄ…c z oczu.Hood uchwy-ciÅ‚ jÄ… i wyjÄ…Å‚ ostrożnie.Grek zadrżaÅ‚.ByÅ‚o to zdjÄ™cie.PrzedstawiaÅ‚o grubego, nachmurzonego mężczyznÄ™ w Å›rednim wie-ku.MiaÅ‚ zaciÅ›niÄ™te usta i obwisÅ‚e policzki pokryte czarnymi zaczÄ…tkami zarostu.ByÅ‚sÅ‚usznej postury, ubrany w rodzaj munduru.Dawniej zdjÄ™cie wisiaÅ‚o na Å›cianie, lu-dzie przychodzili tu i spoglÄ…dali na nie z należnÄ… czciÄ….WiedziaÅ‚, kogo przedstawiaÅ‚o.Benny ego Cemoli u szczytu politycznej kariery, lidera, którzy spoglÄ…daÅ‚ gorzko na rze-sze zbierajÄ…cych siÄ™ tu swoich zwolenników.Nic dziwnego, że Times wszczÄ…Å‚ taki alarm. Niech pan powie, czy to zdjÄ™cie coÅ› panu mówi? powiedziaÅ‚ do Greka Hood,podnoszÄ…c fotografiÄ™ do góry. Nie, nie zaprzeczyÅ‚ Grek.OtarÅ‚ pot z twarzy wielkÄ… czerwonÄ… chustkÄ…. Naturalnie, że nie. Najwyrazniej jednak mijaÅ‚ siÄ™ z prawdÄ….209 Jest pan zwolennikiem Cemolego, prawda? zapytaÅ‚ Hood.Cisza. Zabierzcie go poleciÅ‚ kapitanowi Hood. Wracajmy. OpuÅ›ciÅ‚ pomieszcze-nie, zabierajÄ…c zdjÄ™cie.Nie chodzi jedynie o fantazjÄ™ Timesa , pomyÅ›laÅ‚ Hood, rozÅ‚ożywszy zdjÄ™cie na biur-ku.PoznaliÅ›my prawdÄ™.Ten czÅ‚owiek istnieje i dwadzieÅ›cia cztery godziny temu jegozdjÄ™cie wisiaÅ‚o na Å›cianie na widoku.Wciąż by tam byÅ‚o, gdyby nie interwencja CBOM u.PrzestraszyliÅ›my ich.Ziemianie majÄ… przed nami wiele do ukrycia i zdajÄ… sobiez tego sprawÄ™.DziaÅ‚ajÄ… bÅ‚yskawicznie i skutecznie, bÄ™dziemy mieć szczęście, jeÅ›li.W jego rozmyÅ›lania wdarÅ‚ siÄ™ gÅ‚os Joan. Czyli Bleekman Street rzeczywiÅ›cie byÅ‚a miejscem spotkaÅ„.Gazeta miaÅ‚a racjÄ™. Tak potwierdziÅ‚ Hood. Gdzie on teraz jest?ChciaÅ‚bym to wiedzieć, pomyÅ›laÅ‚ Hood. Czy Dietrich widziaÅ‚ już zdjÄ™cie? Jeszcze nie odpowiedziaÅ‚ Hood. On ponosi odpowiedzialność za wojnÄ™ i Dietrich na pewno siÄ™ dowie uzna-Å‚a Joan. %7Å‚adna jednostka sama nie ponosi odpowiedzialnoÅ›ci odparÅ‚ Hood. Jednak to on wiódÅ‚ tam prym uparÅ‚a siÄ™ Joan. Dlatego wÅ‚ożyli tyle wysiÅ‚ku,aby zatrzeć wszelkie Å›lady jego istnienia.Hood kiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. Czy bez Timesa dodaÅ‚a kiedykolwiek wpadlibyÅ›my na trop Benny egoCemoli? Wiele zawdziÄ™czamy gazecie.Tamci przeoczyli to albo nie byli w stanie do-trzeć do wÅ‚aÅ›ciwych informacji.Pewnie dziaÅ‚ali w poÅ›piechu; trudno, aby pomyÅ›lelio wszystkim, nawet w ciÄ…gu dziesiÄ™ciu lat.Nie sposób wymazać wszystkich szczegółówna temat ugrupowania politycznego dziaÅ‚ajÄ…cego w skali globalnej, zwÅ‚aszcza jeÅ›li jegolider w fazie ostatecznej zyskaÅ‚ wÅ‚adzÄ™ absolutnÄ…. Nie sposób wymazać powtórzyÅ‚ Hood.Zabity deskami schowek na zapleczugreckiego sklepu.wystarczyÅ‚, abyÅ›my dostali to, co chcieliÅ›my wiedzieć.Teraz ludzieDietricha zrobiÄ… resztÄ™.JeÅ›li Cemoli żyje, prÄ™dzej czy pózniej go znajdÄ…, jeÅ›li zaÅ› umarÅ‚.znajÄ…c Dietricha, trudno ich bÄ™dzie o tym przekonać.Nigdy nie zaprzestanÄ… poszuki-waÅ„. Ta sytuacja ma i dobrÄ… stronÄ™, odetchnÄ… niewinni ludzie doszÅ‚a do wnioskuJoan. Dietrich przestanie ich Å›cigać.BÄ™dzie zbyt zajÄ™ty Cemolim.To prawda, przyznaÅ‚ w duchu Hood.To siÄ™ liczyÅ‚o.CentauriaÅ„ska policja bÄ™dziew najbliższym czasie bardzo zajÄ™ta, co wyjdzie na dobrze wszystkim, Å‚Ä…cznie z CBOM-em i jego ambitnym planem odbudowy.210Gdyby nie byÅ‚o Benny ego Cemoli, pomyÅ›laÅ‚ nagle, wrÄ™cz należaÅ‚oby go wymyÅ›lić.Dziwne spostrzeżenie.zastanawiaÅ‚ siÄ™, jakim cudem przyszÅ‚o mu do gÅ‚owy.PonowniespojrzaÅ‚ na zdjÄ™cie, próbujÄ…c na podstawie pÅ‚askiej podobizny dociec prawdy o tymczÅ‚owieku.Jaki Cemoli miaÅ‚ gÅ‚os? Czy zdobyÅ‚ wÅ‚adzÄ™ dziÄ™ki przemówieniom, podobniejak wielu demagogów przed nim? I jego pisma.Może natrafiÄ… na Å›lad niektórych.Albonawet znajdÄ… nagrania jego przemówieÅ„, poznajÄ… ich treść.Może kasety wideo.PrÄ™dzejczy pózniej wszystko ujrzy Å›wiatÅ‚o dzienne, to jedynie kwestia czasu.Wówczas przeko-namy siÄ™, czym byÅ‚o życie w cieniu takiego czÅ‚owieka, podsumowaÅ‚a w duchu.RozlegÅ‚ siÄ™ sygnaÅ‚ bezpoÅ›redniego Å‚Ä…cza z biurem Dietricha.PodniósÅ‚ sÅ‚uchawkÄ™. Mamy tu Greka oznajmiÅ‚ Dietrich. PodaliÅ›my mu narkotyki i zÅ‚ożyÅ‚ zezna-nia, może to pana zaciekawić. Owszem odrzekÅ‚ Hood. Twierdzi, że jest zwolennikiem Cemolego od siedemnastu lat, prawdziwy weteranw ugrupowaniu powiedziaÅ‚ Dietrich. Spotykali siÄ™ dwa razy w tygodniu na zaple-czu jego sklepu, na poczÄ…tku, gdy Ruch byÅ‚ nieduży i stosunkowo sÅ‚aby [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
. ProszÄ™ spojrzeć powiedziaÅ‚, przywoÅ‚ujÄ…c kapitana. O co chodzi, panowie? zapytaÅ‚ nerwowo Grek. ZnalezliÅ›cie coÅ› brudne-go i zgÅ‚osicie to w komisji zdrowotnej, tak? Klienci skarżyli siÄ™.proszÄ™ powiedzieć miprawdÄ™.Tak, to Å›wieża farba.Dbamy o wszystko jak należy.Czyż to nie leży w intere-sie publicznym?PrzeciÄ…gnÄ…wszy dÅ‚oÅ„mi po Å›cianie schowka, policjant cicho zwróciÅ‚ siÄ™ do Hooda: Panie Hood, tam sÄ… drzwi.Niedawno zostaÅ‚y zapieczÄ™towane. WyczekujÄ…co po-patrzyÅ‚ na Hooda, oczekujÄ…c dalszych poleceÅ„. Idziemy rzuciÅ‚ Hood.Kapitan wydaÅ‚ rozkazy swoim podwÅ‚adnym.Przyniesiono sprzÄ™t z helikoptera i przywtórze donoÅ›nego wycia policjanci przystÄ…pili do wycinania dziury w Å›cianie. To oburzajÄ…ce! zawoÅ‚aÅ‚ pobladÅ‚y na twarzy Grek. Zaskarżę was. Jasne zgodziÅ‚ siÄ™ Hood. Niech pan wytoczy nam sprawÄ™.Fragment Å›cianyrunÄ…Å‚.Z hukiem wpadÅ‚ do Å›rodka, przysypujÄ…c gruzem podÅ‚ogÄ™.Chmura pyÅ‚u wzbiÅ‚asiÄ™, po czym opadÅ‚a.208W Å›wietle policyjnych latarek Hood ujrzaÅ‚ nieduże pomieszczenie.Zakurzone, bezokien, przesiÄ…kniÄ™te woniÄ… pleÅ›ni i staroÅ›ci.zdaÅ‚ sobie sprawÄ™, za nikt nie zaglÄ…daÅ‚ tuod bardzo dawna.Ostrożnie wszedÅ‚ do Å›rodka.Pokój byÅ‚ pusty.NiegdyÅ› sÅ‚użyÅ‚ pewniejako schowek, miaÅ‚ drewniane i obdrapane Å›ciany.Być może przed Kataklizmem sklepposiadaÅ‚ wiÄ™kszy asortyment towaru, co wymagaÅ‚o bardziej przestronnego magazynu,teraz pomieszczenie byÅ‚o zbÄ™dne.Hood obszedÅ‚ je wokół, bÅ‚yskajÄ…c latarkÄ… po suficiei podÅ‚odze.Miejsce wiecznego spoczynku zdechÅ‚ych much.oraz, jak zauważyÅ‚, kry-jówka kilku żywych, które niemrawo peÅ‚zaÅ‚y w warstwie kurzu zalegajÄ…cego podÅ‚ogÄ™. Niech pan pamiÄ™ta odezwaÅ‚ siÄ™ kapitan że wejÅ›cie zabito deskami niedaw-no, najdalej trzy dni temu.A przynajmniej niedawno poÅ‚ożono farbÄ™, co do tego nie mawÄ…tpliwoÅ›ci. Te muchy powiedziaÅ‚ Hood. Wciąż sÄ… żywe. Nie upÅ‚ynęły nawet trzy dni.Pewnie caÅ‚a operacja zostaÅ‚a przeprowadzona zaledwie wczoraj.Do czego sÅ‚użyÅ‚o to pomieszczenie? OdwróciÅ‚ siÄ™ w stronÄ™ Greka, który stanÄ…Å‚ nie-spokojnie za ich plecami z zatroskanym spojrzeniem ciemnych oczu.To sprytny czÅ‚o-wiek, uÅ›wiadomiÅ‚ sobie Hood.Niewiele z niego wyciÄ…gniemy.ZwiatÅ‚a policyjnych latarek wydobyÅ‚y z ciemnoÅ›ci sza4àÄ™ stojÄ…cÄ… pod przeciwlegÅ‚Ä…Å›cianÄ…, puste półki sklecone z nieheblowanego drewna.Hood ruszyÅ‚ w jej kierunku. Dobrze powiedziaÅ‚ chrapliwie Grek, przeÅ‚ykajÄ…c Å›linÄ™. PrzyznajÄ™ siÄ™.TrzymaliÅ›my tu gin z przemytu.PrzestraszyliÅ›my siÄ™.Wy, Centaurianie. OmiótÅ‚ ichprzestraszonym spojrzeniem. W niczym nie przypominacie naszych miejscowychszefów; znamy ich, oni nas rozumiejÄ….Wy! Do was nie sposób dotrzeć.Musimy jakośżyć. BÅ‚agalnie rozÅ‚ożyÅ‚ rÄ™ce.CoÅ› wystawaÅ‚o zza krawÄ™dzi sza4ài.Ledwo widoczne, bez trudu mogÅ‚o ujść ich uwa-gi.Kartka papieru, utknęła miÄ™dzy Å›cianÄ… i sza4àÄ…, prawie znikajÄ…c z oczu.Hood uchwy-ciÅ‚ jÄ… i wyjÄ…Å‚ ostrożnie.Grek zadrżaÅ‚.ByÅ‚o to zdjÄ™cie.PrzedstawiaÅ‚o grubego, nachmurzonego mężczyznÄ™ w Å›rednim wie-ku.MiaÅ‚ zaciÅ›niÄ™te usta i obwisÅ‚e policzki pokryte czarnymi zaczÄ…tkami zarostu.ByÅ‚sÅ‚usznej postury, ubrany w rodzaj munduru.Dawniej zdjÄ™cie wisiaÅ‚o na Å›cianie, lu-dzie przychodzili tu i spoglÄ…dali na nie z należnÄ… czciÄ….WiedziaÅ‚, kogo przedstawiaÅ‚o.Benny ego Cemoli u szczytu politycznej kariery, lidera, którzy spoglÄ…daÅ‚ gorzko na rze-sze zbierajÄ…cych siÄ™ tu swoich zwolenników.Nic dziwnego, że Times wszczÄ…Å‚ taki alarm. Niech pan powie, czy to zdjÄ™cie coÅ› panu mówi? powiedziaÅ‚ do Greka Hood,podnoszÄ…c fotografiÄ™ do góry. Nie, nie zaprzeczyÅ‚ Grek.OtarÅ‚ pot z twarzy wielkÄ… czerwonÄ… chustkÄ…. Naturalnie, że nie. Najwyrazniej jednak mijaÅ‚ siÄ™ z prawdÄ….209 Jest pan zwolennikiem Cemolego, prawda? zapytaÅ‚ Hood.Cisza. Zabierzcie go poleciÅ‚ kapitanowi Hood. Wracajmy. OpuÅ›ciÅ‚ pomieszcze-nie, zabierajÄ…c zdjÄ™cie.Nie chodzi jedynie o fantazjÄ™ Timesa , pomyÅ›laÅ‚ Hood, rozÅ‚ożywszy zdjÄ™cie na biur-ku.PoznaliÅ›my prawdÄ™.Ten czÅ‚owiek istnieje i dwadzieÅ›cia cztery godziny temu jegozdjÄ™cie wisiaÅ‚o na Å›cianie na widoku.Wciąż by tam byÅ‚o, gdyby nie interwencja CBOM u.PrzestraszyliÅ›my ich.Ziemianie majÄ… przed nami wiele do ukrycia i zdajÄ… sobiez tego sprawÄ™.DziaÅ‚ajÄ… bÅ‚yskawicznie i skutecznie, bÄ™dziemy mieć szczęście, jeÅ›li.W jego rozmyÅ›lania wdarÅ‚ siÄ™ gÅ‚os Joan. Czyli Bleekman Street rzeczywiÅ›cie byÅ‚a miejscem spotkaÅ„.Gazeta miaÅ‚a racjÄ™. Tak potwierdziÅ‚ Hood. Gdzie on teraz jest?ChciaÅ‚bym to wiedzieć, pomyÅ›laÅ‚ Hood. Czy Dietrich widziaÅ‚ już zdjÄ™cie? Jeszcze nie odpowiedziaÅ‚ Hood. On ponosi odpowiedzialność za wojnÄ™ i Dietrich na pewno siÄ™ dowie uzna-Å‚a Joan. %7Å‚adna jednostka sama nie ponosi odpowiedzialnoÅ›ci odparÅ‚ Hood. Jednak to on wiódÅ‚ tam prym uparÅ‚a siÄ™ Joan. Dlatego wÅ‚ożyli tyle wysiÅ‚ku,aby zatrzeć wszelkie Å›lady jego istnienia.Hood kiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. Czy bez Timesa dodaÅ‚a kiedykolwiek wpadlibyÅ›my na trop Benny egoCemoli? Wiele zawdziÄ™czamy gazecie.Tamci przeoczyli to albo nie byli w stanie do-trzeć do wÅ‚aÅ›ciwych informacji.Pewnie dziaÅ‚ali w poÅ›piechu; trudno, aby pomyÅ›lelio wszystkim, nawet w ciÄ…gu dziesiÄ™ciu lat.Nie sposób wymazać wszystkich szczegółówna temat ugrupowania politycznego dziaÅ‚ajÄ…cego w skali globalnej, zwÅ‚aszcza jeÅ›li jegolider w fazie ostatecznej zyskaÅ‚ wÅ‚adzÄ™ absolutnÄ…. Nie sposób wymazać powtórzyÅ‚ Hood.Zabity deskami schowek na zapleczugreckiego sklepu.wystarczyÅ‚, abyÅ›my dostali to, co chcieliÅ›my wiedzieć.Teraz ludzieDietricha zrobiÄ… resztÄ™.JeÅ›li Cemoli żyje, prÄ™dzej czy pózniej go znajdÄ…, jeÅ›li zaÅ› umarÅ‚.znajÄ…c Dietricha, trudno ich bÄ™dzie o tym przekonać.Nigdy nie zaprzestanÄ… poszuki-waÅ„. Ta sytuacja ma i dobrÄ… stronÄ™, odetchnÄ… niewinni ludzie doszÅ‚a do wnioskuJoan. Dietrich przestanie ich Å›cigać.BÄ™dzie zbyt zajÄ™ty Cemolim.To prawda, przyznaÅ‚ w duchu Hood.To siÄ™ liczyÅ‚o.CentauriaÅ„ska policja bÄ™dziew najbliższym czasie bardzo zajÄ™ta, co wyjdzie na dobrze wszystkim, Å‚Ä…cznie z CBOM-em i jego ambitnym planem odbudowy.210Gdyby nie byÅ‚o Benny ego Cemoli, pomyÅ›laÅ‚ nagle, wrÄ™cz należaÅ‚oby go wymyÅ›lić.Dziwne spostrzeżenie.zastanawiaÅ‚ siÄ™, jakim cudem przyszÅ‚o mu do gÅ‚owy.PonowniespojrzaÅ‚ na zdjÄ™cie, próbujÄ…c na podstawie pÅ‚askiej podobizny dociec prawdy o tymczÅ‚owieku.Jaki Cemoli miaÅ‚ gÅ‚os? Czy zdobyÅ‚ wÅ‚adzÄ™ dziÄ™ki przemówieniom, podobniejak wielu demagogów przed nim? I jego pisma.Może natrafiÄ… na Å›lad niektórych.Albonawet znajdÄ… nagrania jego przemówieÅ„, poznajÄ… ich treść.Może kasety wideo.PrÄ™dzejczy pózniej wszystko ujrzy Å›wiatÅ‚o dzienne, to jedynie kwestia czasu.Wówczas przeko-namy siÄ™, czym byÅ‚o życie w cieniu takiego czÅ‚owieka, podsumowaÅ‚a w duchu.RozlegÅ‚ siÄ™ sygnaÅ‚ bezpoÅ›redniego Å‚Ä…cza z biurem Dietricha.PodniósÅ‚ sÅ‚uchawkÄ™. Mamy tu Greka oznajmiÅ‚ Dietrich. PodaliÅ›my mu narkotyki i zÅ‚ożyÅ‚ zezna-nia, może to pana zaciekawić. Owszem odrzekÅ‚ Hood. Twierdzi, że jest zwolennikiem Cemolego od siedemnastu lat, prawdziwy weteranw ugrupowaniu powiedziaÅ‚ Dietrich. Spotykali siÄ™ dwa razy w tygodniu na zaple-czu jego sklepu, na poczÄ…tku, gdy Ruch byÅ‚ nieduży i stosunkowo sÅ‚aby [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]