[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby miał więcej zręczności w traktowaniu ko-biet, byłby ukrył swe rozdrażnienie i obiecał.obiecał wszystko, czego pragnęła Anetka. Przysięgi zakochanego wiatr niesie.Po cóż ich tedy skąpić?.Roger jednak obok wad miał także i zalety, był, jak to mówią, porządnym chłopcem , anazbyt zajmował się sobą, by znać dobrze kobiety, z którymi nie miał dotąd wiele do czynie-nia.Nie potrafił więc ukryć zręcznie urazy i w chwili gdy Anetka oczekiwała jakiegoś wiel-kodusznego słowa, przekonała się z rozczarowaniem, że słuchając jej myślał wyłącznie o so-bie. Anetko powiedział wyznaję, że nie rozumiem, o co mnie prosisz.O małżeństwie na-szym wyrażasz się jak o więzieniu i zdajesz się o tym tylko myśleć, jak z niego uciec.Dommój nie ma krat w oknach i dość jest obszerny, by się w nim czuć swobodnie.Ale trudno żyćprzy otwartych na oścież drzwiach, a dom mój po to istnieje, by w nim mieszkać.Mówisz owyjściu z niego, chcesz wieść własne, odrębne życie, mieć własnych znajomych, przyjaciół, anawet, jeśli dobrze zrozumiałem, domagasz się wolności odejścia, zależnie od twej woli, odogniska domowego, aby szukać Bóg wie czego, gdy ci się wyda, iż nie znajdujesz tego w do-mu, ja zaś mam czekać, aż ci się spodoba wrócić.Anetko, tego nie można brać poważnie!.Nie myślałaś tak chyba! %7ładen mężczyzna nie mógłby zezwolić żonie na postępowanie takponiżające dla niego, a dla niej tak dwuznaczne.Uwagi te nie były może pozbawione zdrowego rozsądku.Ale są chwile, w których zdrowysens, oschły, bez udziału serca, staje się nonsensem.Anetka, dotknięta nieco, odparła chłodnoi dumnie, kryjąc w ten sposób wzruszenie: Rogerze, trzeba wierzyć w kobietę, którą się kocha.%7łeniąc się z nią nie wolno jejkrzywdzić posądzeniem, że nie będzie się troszczyła o cześć i honor męża.Czy sądzisz, żebyłabym się zgodziła na sytuację dwuznaczną i poniżającą dla ciebie? Wszak to wszystko, cobyłoby dla ciebie upokorzeniem, upokarzałoby i mnie samą.Im większą bym miała swobodę,tym bardziej czułabym się obowiązana do czuwania nad tym, co mi powierzyłeś.Musisz miwięcej ufać.Czyż nie jesteś zdolny obdarzyć mnie zaufaniem?Odczuł, że niebezpiecznie jest oddalać ją od siebie przez te wątpliwości, i uznał, że konieckońcem nie trzeba przywiązywać zbytniego znaczenia do słów kobiety.Wreszcie osądził, żebędzie dość czasu zająć potem (o ile by pamiętała jeszcze o swych żądaniach) właściwe sta-nowisko.Powrócił przeto do pierwszej myśli, to jest, by obrócić wszystko w żart.Wydało musię, że czyni najlepiej, gdy powiedział rycersko: Daję ci pełną wiarę i zaufanie, Anetko! Wierzę twym pięknym oczom.Przysięgnij mitylko, że mnie zawsze będziesz kochała, że będziesz kochała tylko mnie! Nie chcę nic więcej.76Ale małej Kordelii nie zaspokoił ów.żartobliwy sposób uchylania się od lojalnej odpowie-dzi, która stanowiła o całym jej życiu, toteż zbuntowała się przeciw niewykonalnemu zobo-wiązaniu. Nie, Rogerze odrzekła. Nie mogę ci tego przysiąc.Kocham cię bardzo, ale nie mogęobiecywać tego, co nie ode mnie zależy.Byłoby to oszustwem, a ja nie oszukam cię nigdy.Obiecuję ci tylko nie ukrywać niczego przed tobą.Gdybym cię kochać przestała lub poko-chała innego, dowiedziałbyś się pierwszy, nawet jeszcze przed owym innym.Ty uczyń tosamo! Rogerze drogi, żyjmy prawdą!Było mu to zgoła nie na rękę.Niewygodna prawda nieczęsto gościła w domu Brissotów.Ile razy zapukała do drzwi, odpowiadano pospiesznie: Państwa nie ma w domu!Tak też postąpił Roger. Droga moja zawołał jakaś ty śliczna!.No, a teraz mówmy o czym innym.***Anetka wróciła rozczarowana.Pokładała wielkie nadzieje w szczerej rozmowie z Roge-rem.Przewidując opór liczyła jednak, że serce Rogera dopomoże jego umysłowi.Najbardziejzmartwiło ją nie to, że jej nie zrozumiał, ale to, że nie uczynił najmniejszego po temu wysił-ku.Nie widział bynajmniej, ile prawdziwego patosu było w prośbie Anetki.Bardzo powierz-chowny, wszystko osądzał własną miarą, a nic nie mogło być bardziej przykre dla kobiety osilnie rozwiniętym życiu wewnętrznym.Nie myliła się.Rogera zaniepokoiły i rozdrażniły jej słowa, ale nie odczuł ich powagi, nieprzypisując im większego znaczenia.Osądził, że Anetka ma dziwaczne, nieco paradoksalnepoglądy, że jest oryginalna , a to mu się bardzo nie podobało.Pani i panna Brissot były toistoty wyższe, umiały przy tym jednak nie być oryginalne.No, ale trudno od wszystkichżądać takiej doskonałości.Anetka posiadała inne zalety, których Roger nie cenił może takwysoko, ale na których (przyznać trzeba) zależało mu na razie dużo więcej.Wyborem owymkierowały przede wszystkim zmysły, choć umysł odgrywał również pewną rolę.Rogerowipodobała się bardzo impulsywność i zapał Anetki, o ile nie szło o rzeczy wprawiające go wzakłopotanie.Prawa i uczciwa, Anetka okazała mu swą miłość i pewny był, że nigdy niezdoła odejść od niego.Nie domyślał się nawet dramatu sumienia, który rozgrywał się tuż obok niego.W istocie,Anetka kochała go tak bardzo, że nie mogła się pogodzić z myślą, by mógł być tak marnymczłowiekiem.Chciała wierzyć, że się pomyliła.Ponowiła próby, robiła wszystko, co w jejmocy.Jeśli Roger nie przyznawał jej odrębnego, niezależnego życia, to jakąś jej przynajmniejpozostawiał część w swoim życiu?.Niestety, to, czego się dowiedziała, rozczarowało ją doreszty.Naiwny egoizm Rogera pozostawiał jej ostatecznie tylko salon, stół i łóżko.Zgadzałsię uprzejmie wtajemniczać ją w swe sprawy, ale przyznawał tylko prawo chwalenia, nie miałzaś zgoła zamiaru przyznać żonie praw współpracownika, który by osądzał jego akcję poli-tyczną i mógł na nią wpływać, lub też rozwijał własną działalność społeczną, odmienną odtej, którą on sam prowadził.Wydawało mu się rzeczą zupełnie naturalną (tak przecież zawszebyło), że kobieta kochająca go winna mu oddać całe swe istnienie i dostać w zamian tylkocząstkę jego życia.W głębi duszy hołdował owej starej wierze w wyższość mężczyzny, którasprawia, że to, co on daje, zda mu się mieć znacznie większą wartość.Nie byłby się do tegojednak przyznał, gdyż był dobrym chłopcem i uprzejmym Francuzem.Ile razy Anetka doma-gała się jakichś praw dla kobiety powołując się na prawa mężczyzny męża: To całkiem co innego! mówił Roger z uśmiechem. Czemuż to? pytała.77Roger unikał odpowiedzi.Przekonanie, którego się nie poddaje dyskusji, mniej jest zagro-żone.Poglądy Rogera były silnie zakorzenione i Anetka obrała złą drogę, by go doprowadzićdo zwątpienia w ich słuszność.Wszystkie jej kroki i wysiłki, aby odnalezć jakąś płaszczyznęporozumienia po daremnej próbie narzucenia mu swych przekonań, były przez Rogera rozu-miane jako nowy dowód władzy, którą miał nad nią.Był więc coraz pewniejszy siebie i nawetstawał się zarozumiały.Nagle Anetka wpadała w gniew, a głos jej drżał z rozdrażnienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Gdyby miał więcej zręczności w traktowaniu ko-biet, byłby ukrył swe rozdrażnienie i obiecał.obiecał wszystko, czego pragnęła Anetka. Przysięgi zakochanego wiatr niesie.Po cóż ich tedy skąpić?.Roger jednak obok wad miał także i zalety, był, jak to mówią, porządnym chłopcem , anazbyt zajmował się sobą, by znać dobrze kobiety, z którymi nie miał dotąd wiele do czynie-nia.Nie potrafił więc ukryć zręcznie urazy i w chwili gdy Anetka oczekiwała jakiegoś wiel-kodusznego słowa, przekonała się z rozczarowaniem, że słuchając jej myślał wyłącznie o so-bie. Anetko powiedział wyznaję, że nie rozumiem, o co mnie prosisz.O małżeństwie na-szym wyrażasz się jak o więzieniu i zdajesz się o tym tylko myśleć, jak z niego uciec.Dommój nie ma krat w oknach i dość jest obszerny, by się w nim czuć swobodnie.Ale trudno żyćprzy otwartych na oścież drzwiach, a dom mój po to istnieje, by w nim mieszkać.Mówisz owyjściu z niego, chcesz wieść własne, odrębne życie, mieć własnych znajomych, przyjaciół, anawet, jeśli dobrze zrozumiałem, domagasz się wolności odejścia, zależnie od twej woli, odogniska domowego, aby szukać Bóg wie czego, gdy ci się wyda, iż nie znajdujesz tego w do-mu, ja zaś mam czekać, aż ci się spodoba wrócić.Anetko, tego nie można brać poważnie!.Nie myślałaś tak chyba! %7ładen mężczyzna nie mógłby zezwolić żonie na postępowanie takponiżające dla niego, a dla niej tak dwuznaczne.Uwagi te nie były może pozbawione zdrowego rozsądku.Ale są chwile, w których zdrowysens, oschły, bez udziału serca, staje się nonsensem.Anetka, dotknięta nieco, odparła chłodnoi dumnie, kryjąc w ten sposób wzruszenie: Rogerze, trzeba wierzyć w kobietę, którą się kocha.%7łeniąc się z nią nie wolno jejkrzywdzić posądzeniem, że nie będzie się troszczyła o cześć i honor męża.Czy sądzisz, żebyłabym się zgodziła na sytuację dwuznaczną i poniżającą dla ciebie? Wszak to wszystko, cobyłoby dla ciebie upokorzeniem, upokarzałoby i mnie samą.Im większą bym miała swobodę,tym bardziej czułabym się obowiązana do czuwania nad tym, co mi powierzyłeś.Musisz miwięcej ufać.Czyż nie jesteś zdolny obdarzyć mnie zaufaniem?Odczuł, że niebezpiecznie jest oddalać ją od siebie przez te wątpliwości, i uznał, że konieckońcem nie trzeba przywiązywać zbytniego znaczenia do słów kobiety.Wreszcie osądził, żebędzie dość czasu zająć potem (o ile by pamiętała jeszcze o swych żądaniach) właściwe sta-nowisko.Powrócił przeto do pierwszej myśli, to jest, by obrócić wszystko w żart.Wydało musię, że czyni najlepiej, gdy powiedział rycersko: Daję ci pełną wiarę i zaufanie, Anetko! Wierzę twym pięknym oczom.Przysięgnij mitylko, że mnie zawsze będziesz kochała, że będziesz kochała tylko mnie! Nie chcę nic więcej.76Ale małej Kordelii nie zaspokoił ów.żartobliwy sposób uchylania się od lojalnej odpowie-dzi, która stanowiła o całym jej życiu, toteż zbuntowała się przeciw niewykonalnemu zobo-wiązaniu. Nie, Rogerze odrzekła. Nie mogę ci tego przysiąc.Kocham cię bardzo, ale nie mogęobiecywać tego, co nie ode mnie zależy.Byłoby to oszustwem, a ja nie oszukam cię nigdy.Obiecuję ci tylko nie ukrywać niczego przed tobą.Gdybym cię kochać przestała lub poko-chała innego, dowiedziałbyś się pierwszy, nawet jeszcze przed owym innym.Ty uczyń tosamo! Rogerze drogi, żyjmy prawdą!Było mu to zgoła nie na rękę.Niewygodna prawda nieczęsto gościła w domu Brissotów.Ile razy zapukała do drzwi, odpowiadano pospiesznie: Państwa nie ma w domu!Tak też postąpił Roger. Droga moja zawołał jakaś ty śliczna!.No, a teraz mówmy o czym innym.***Anetka wróciła rozczarowana.Pokładała wielkie nadzieje w szczerej rozmowie z Roge-rem.Przewidując opór liczyła jednak, że serce Rogera dopomoże jego umysłowi.Najbardziejzmartwiło ją nie to, że jej nie zrozumiał, ale to, że nie uczynił najmniejszego po temu wysił-ku.Nie widział bynajmniej, ile prawdziwego patosu było w prośbie Anetki.Bardzo powierz-chowny, wszystko osądzał własną miarą, a nic nie mogło być bardziej przykre dla kobiety osilnie rozwiniętym życiu wewnętrznym.Nie myliła się.Rogera zaniepokoiły i rozdrażniły jej słowa, ale nie odczuł ich powagi, nieprzypisując im większego znaczenia.Osądził, że Anetka ma dziwaczne, nieco paradoksalnepoglądy, że jest oryginalna , a to mu się bardzo nie podobało.Pani i panna Brissot były toistoty wyższe, umiały przy tym jednak nie być oryginalne.No, ale trudno od wszystkichżądać takiej doskonałości.Anetka posiadała inne zalety, których Roger nie cenił może takwysoko, ale na których (przyznać trzeba) zależało mu na razie dużo więcej.Wyborem owymkierowały przede wszystkim zmysły, choć umysł odgrywał również pewną rolę.Rogerowipodobała się bardzo impulsywność i zapał Anetki, o ile nie szło o rzeczy wprawiające go wzakłopotanie.Prawa i uczciwa, Anetka okazała mu swą miłość i pewny był, że nigdy niezdoła odejść od niego.Nie domyślał się nawet dramatu sumienia, który rozgrywał się tuż obok niego.W istocie,Anetka kochała go tak bardzo, że nie mogła się pogodzić z myślą, by mógł być tak marnymczłowiekiem.Chciała wierzyć, że się pomyliła.Ponowiła próby, robiła wszystko, co w jejmocy.Jeśli Roger nie przyznawał jej odrębnego, niezależnego życia, to jakąś jej przynajmniejpozostawiał część w swoim życiu?.Niestety, to, czego się dowiedziała, rozczarowało ją doreszty.Naiwny egoizm Rogera pozostawiał jej ostatecznie tylko salon, stół i łóżko.Zgadzałsię uprzejmie wtajemniczać ją w swe sprawy, ale przyznawał tylko prawo chwalenia, nie miałzaś zgoła zamiaru przyznać żonie praw współpracownika, który by osądzał jego akcję poli-tyczną i mógł na nią wpływać, lub też rozwijał własną działalność społeczną, odmienną odtej, którą on sam prowadził.Wydawało mu się rzeczą zupełnie naturalną (tak przecież zawszebyło), że kobieta kochająca go winna mu oddać całe swe istnienie i dostać w zamian tylkocząstkę jego życia.W głębi duszy hołdował owej starej wierze w wyższość mężczyzny, którasprawia, że to, co on daje, zda mu się mieć znacznie większą wartość.Nie byłby się do tegojednak przyznał, gdyż był dobrym chłopcem i uprzejmym Francuzem.Ile razy Anetka doma-gała się jakichś praw dla kobiety powołując się na prawa mężczyzny męża: To całkiem co innego! mówił Roger z uśmiechem. Czemuż to? pytała.77Roger unikał odpowiedzi.Przekonanie, którego się nie poddaje dyskusji, mniej jest zagro-żone.Poglądy Rogera były silnie zakorzenione i Anetka obrała złą drogę, by go doprowadzićdo zwątpienia w ich słuszność.Wszystkie jej kroki i wysiłki, aby odnalezć jakąś płaszczyznęporozumienia po daremnej próbie narzucenia mu swych przekonań, były przez Rogera rozu-miane jako nowy dowód władzy, którą miał nad nią.Był więc coraz pewniejszy siebie i nawetstawał się zarozumiały.Nagle Anetka wpadała w gniew, a głos jej drżał z rozdrażnienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]