[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem się zorientowałem, że nie chodziło o to, co ten bachor powiedział, tylko o to, że w ogóle coś powiedział!Ojciec patrzył, co powie reszta familii, a oni wszyscy to samo: „Zapukaj do drzwi, zapukaj do drzwi!” Podekscytowani jak licho.Zabawne to było i nawet sympatyczne.Sam też byłem ciekaw, przyznaję się bez bicia.Widziałem ich tablice i nie mogłem pojąć, co rodzina z Ohio robi na takim zadupiu jak Desperation w niedzielę po południu.Gdyby tatusiowi nie starczyło odwagi, żeby zapukać, sam miałem zamiar wyjść do nich i trochę pogadać.Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale i do wiedzy, jak to się mówi.Ale zapukał, a jakże, i gdy tylko otworzyłem drzwi, bachor wpadł do środka jak bomba.Podbiegł prosto do ściany, do tablicy informacyjnej, na której później Sally powiesiła list pani Wyler z wielką adnotacją na czerwono: „Czy ktoś może pomóc tej kobiecie?”Dzieciak zaczął stukać palcem w zdjęcia lotnicze Chińskiej Jamy, które wtedy tam przyczepiliśmy.Żeby zrozumieć, jakie to niesamowite, trzeba było to widzieć, ale musicie mi uwierzyć na słowo.Pokazywał te zdjęcia po kolei, jakby bywał w naszym biurze dziesiątki razy.„Tutaj jest, tatusiu! -zawołał.- Tutaj, tutaj! To ta kopalnia, ta kopalnia srebra!”„No cóż - powiedziałem, trochę ubawiony - to jest miedź, synku, nie srebro, ale prawie trafiłeś”.Pan Garin zrobił się czerwony, spojrzał na mnie i mruknął:„Przepraszam bardzo za to wtargnięcie”.Po czym sam wtargnął do biura i wziął chłopczyka na ręce.Nie mogłem się powstrzymać od śmiechu.Zaniósł bachora z powrotem na schody, chyba uważał, że nie powinni tak wchodzić bez zaproszenia.Byli przecież z Ohio i pewnie nie wiedzieli, że dla nas w Nevadzie to całkiem normalne zachowanie.Chłopak nie wierzgał ani nie dostał szału, tylko cały czas wpatrywał się w te zdjęcia na tablicy.Wystawił głowę nad ramieniem ojca i gapił się takimi błyszczącymi oczami.Fajnie wyglądał, jak indiański dzieciak.Reszta rodzinki stała niżej i się przyglądała.Starsze dzieciaki aż wypieków dostały z ekscytacji, mamusi tez wiele nie brakowało.Tatuś powiedział, że przyjechali z Toledo, a potem przedstawił siebie, żonę i dzieci.„A to jest Seth - stwierdził na koniec.- Seth to szczególne dziecko”.„Na pewno wszystkie są wyjątkowe - odparłem na to i wyciągnąłem rękę: - Przybij piątkę, Seth, jestem Allen Symes”.Dzieciak przybił, całkiem żwawo.Reszta rodziny wyglądała na zaskoczoną, szczególnie ojciec, chociaż nie wiedziałem dlaczego.Mój własny tata nauczył mnie podawać rękę, kiedy miałem roczek, to nie jest jakaś wielka sztuka jak żonglowanie czy wyciąganie kart z rękawa.Ale niedługo wszystko się wyjaśniło.„Seth chciał zapytać, czy może obejrzeć górę - powiedział pan Garin i pokazał na Chińską Jamę.Od północy wygląda faktycznie trochę jak góra.- Przypuszczam, że chodzi mu właściwie o kopalnię.”„Kopalnię! - bachor na to.- Seth chce zobaczyć kopalnię! Zobaczyć kopalnię srebra! Hoss! Mały Joe! Adam! Hop Sing!”Wybuchnąłem na to śmiechem; tak dawno już nie słyszałem tych imion, ale oni się nie śmiali.Gapili się tylko na tego małego, jakby to był Jezus nauczający starszyznę w świątyni.„No wiesz - mówię mu - jeżeli chcesz zwiedzić Ponderosę, to nie ma sprawy, tylko że to jest kawał drogi stąd na zachód.Są też wycieczki po kopalniach, zjeżdża się pod ziemię wagonikami.Najlepsza chyba będzie »Betty Carr« w Fallon.Po Chińskiej Jamie nie oprowadza się turystów.Ta kopalnia wciąż pracuje, poza tym nie jest taka ciekawa jak stare miejsca wydobycia srebra czy złota.Ten nasyp, który wygląda stąd jak góra, to tylko hałda na brzegu wielkiej dziury w ziemi”.„On i tak nie zrozumie większości z tego, co pan mówi - odezwał się na to Starszy Brat.- To fajny braciszek, ale nie jest za bystry”.I postukał się w skroń.Bachor jednak złapał, o co chodzi, nietrudno było zauważyć, bo zaczął płakać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Potem się zorientowałem, że nie chodziło o to, co ten bachor powiedział, tylko o to, że w ogóle coś powiedział!Ojciec patrzył, co powie reszta familii, a oni wszyscy to samo: „Zapukaj do drzwi, zapukaj do drzwi!” Podekscytowani jak licho.Zabawne to było i nawet sympatyczne.Sam też byłem ciekaw, przyznaję się bez bicia.Widziałem ich tablice i nie mogłem pojąć, co rodzina z Ohio robi na takim zadupiu jak Desperation w niedzielę po południu.Gdyby tatusiowi nie starczyło odwagi, żeby zapukać, sam miałem zamiar wyjść do nich i trochę pogadać.Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale i do wiedzy, jak to się mówi.Ale zapukał, a jakże, i gdy tylko otworzyłem drzwi, bachor wpadł do środka jak bomba.Podbiegł prosto do ściany, do tablicy informacyjnej, na której później Sally powiesiła list pani Wyler z wielką adnotacją na czerwono: „Czy ktoś może pomóc tej kobiecie?”Dzieciak zaczął stukać palcem w zdjęcia lotnicze Chińskiej Jamy, które wtedy tam przyczepiliśmy.Żeby zrozumieć, jakie to niesamowite, trzeba było to widzieć, ale musicie mi uwierzyć na słowo.Pokazywał te zdjęcia po kolei, jakby bywał w naszym biurze dziesiątki razy.„Tutaj jest, tatusiu! -zawołał.- Tutaj, tutaj! To ta kopalnia, ta kopalnia srebra!”„No cóż - powiedziałem, trochę ubawiony - to jest miedź, synku, nie srebro, ale prawie trafiłeś”.Pan Garin zrobił się czerwony, spojrzał na mnie i mruknął:„Przepraszam bardzo za to wtargnięcie”.Po czym sam wtargnął do biura i wziął chłopczyka na ręce.Nie mogłem się powstrzymać od śmiechu.Zaniósł bachora z powrotem na schody, chyba uważał, że nie powinni tak wchodzić bez zaproszenia.Byli przecież z Ohio i pewnie nie wiedzieli, że dla nas w Nevadzie to całkiem normalne zachowanie.Chłopak nie wierzgał ani nie dostał szału, tylko cały czas wpatrywał się w te zdjęcia na tablicy.Wystawił głowę nad ramieniem ojca i gapił się takimi błyszczącymi oczami.Fajnie wyglądał, jak indiański dzieciak.Reszta rodzinki stała niżej i się przyglądała.Starsze dzieciaki aż wypieków dostały z ekscytacji, mamusi tez wiele nie brakowało.Tatuś powiedział, że przyjechali z Toledo, a potem przedstawił siebie, żonę i dzieci.„A to jest Seth - stwierdził na koniec.- Seth to szczególne dziecko”.„Na pewno wszystkie są wyjątkowe - odparłem na to i wyciągnąłem rękę: - Przybij piątkę, Seth, jestem Allen Symes”.Dzieciak przybił, całkiem żwawo.Reszta rodziny wyglądała na zaskoczoną, szczególnie ojciec, chociaż nie wiedziałem dlaczego.Mój własny tata nauczył mnie podawać rękę, kiedy miałem roczek, to nie jest jakaś wielka sztuka jak żonglowanie czy wyciąganie kart z rękawa.Ale niedługo wszystko się wyjaśniło.„Seth chciał zapytać, czy może obejrzeć górę - powiedział pan Garin i pokazał na Chińską Jamę.Od północy wygląda faktycznie trochę jak góra.- Przypuszczam, że chodzi mu właściwie o kopalnię.”„Kopalnię! - bachor na to.- Seth chce zobaczyć kopalnię! Zobaczyć kopalnię srebra! Hoss! Mały Joe! Adam! Hop Sing!”Wybuchnąłem na to śmiechem; tak dawno już nie słyszałem tych imion, ale oni się nie śmiali.Gapili się tylko na tego małego, jakby to był Jezus nauczający starszyznę w świątyni.„No wiesz - mówię mu - jeżeli chcesz zwiedzić Ponderosę, to nie ma sprawy, tylko że to jest kawał drogi stąd na zachód.Są też wycieczki po kopalniach, zjeżdża się pod ziemię wagonikami.Najlepsza chyba będzie »Betty Carr« w Fallon.Po Chińskiej Jamie nie oprowadza się turystów.Ta kopalnia wciąż pracuje, poza tym nie jest taka ciekawa jak stare miejsca wydobycia srebra czy złota.Ten nasyp, który wygląda stąd jak góra, to tylko hałda na brzegu wielkiej dziury w ziemi”.„On i tak nie zrozumie większości z tego, co pan mówi - odezwał się na to Starszy Brat.- To fajny braciszek, ale nie jest za bystry”.I postukał się w skroń.Bachor jednak złapał, o co chodzi, nietrudno było zauważyć, bo zaczął płakać [ Pobierz całość w formacie PDF ]