[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stwór krzyknął coś w zduszonym, gardłowym języku.Chwiał się przez moment na nogach, po czym runął na ziemię.Z wnętrza domu rozległ się krzyk.Pug obejrzał się.Jedne z rozsuwanych drzwi eksplodowały nagle na zewnątrz i na dziedziniec wyleciało czyjeś ciało.Oszołomiony niewolnik ze służby domowej stanął chwiejnie na nogach, lecz po chwili padł na ziemię.Z rany na głowie buchała krew.Przez wyrwę w ścianie wybiegły pośpiesznie następne postacie.Pośród grupki uciekających w popłochu Pug zauważył Katalę i Almorellę.Tuż za nimi pędził ogromny Thun.W kilku podskokach zbliżył się do Kalali z wzniesioną nad głową cięż­ką pałką.Przerażony Pug wykrzyknął jej imię.Siwy ogier wyczuł strach swego pana i nie czekając na jego komendę, runął do przodu, przecinając drogę pędzącemu tuż za dziewczyną Thunowi.Ogier, rozdygotany i rozeźlony czy to odgłosami bitwy, czy smrodem Thuna, natarł z impetem na przeciwnika, gryząc i kopiąc wściekle przednimi kopytami.Nogi Thuna ugięły się pod ciężarem ciała i przeciwnik padł ciężko na ziemię.Siła zderzenia rzuciła Puga na ziemię.Leżał przez chwilę oszoło­miony.Z trudem podniósł się na nogi.Chwiejąc się i zataczając podszedł do skulonej na ziemi Katali i odciągnął ją od roz­wścieczonego rumaka.Siwy ogier stanął dęba nad nieruchomym Thunem.Ciężkie kopyta ze świstem opadły w dół.I jeszcze raz.I znowu.Bojowy koń bił wroga kopytami aż do chwili, kiedy nie było żadnej wątpliwości, że w ciele stwora nie tliła się już nawet najmniej­sza iskierka życia.Pug krzyknął głośno do konia, żeby przestał i stanął spo­kojnie.Wierzchowiec parsknął z obrzydzeniem i pogardą, i przestał atakować Thuna, jednak uszy kładł ciągle po sobie i drżał na całym ciele.Pug podszedł ostrożnie do niego i za­czął go gładzić po szyi, aż wierzchowiec uspokoił się nieco i przestał dygotać.Zapadła niesamowita cisza.Pug rozejrzał się.Laurie, ga­lopując na jednej z klaczy, zaganiał pozostałe konie do zagro­dy.Pug zostawił ogiera i wrócił do Katali.Siedziała na ziemi, trzęsąc się jak liść osiki.U jej boku przysiadła Almorella.Ukląkł przy Katali.– Nic ci się nie stało?Westchnęła głęboko i uśmiechnęła się do niego trwożliwie.– Nic.ale przez chwilę myślałam, że stratuje mnie na śmierć.Pug spojrzał na niewolnicę, która tyle teraz dla niego zna­czyła.– Ja też.Niespodziewanie oboje uśmiechnęli się radośnie do siebie.Almorella wstała, bąkając pod nosem, że musi zająć się ran­nymi.– Tak się bałem, że coś ci się stało.Kiedy zobaczyłem, jak uciekasz przed tą bestią, myślałem, że postradam zmysły.Katala dotknęła delikatnie policzka Puga.Dopiero w tej chwili zdał sobie sprawę, że po twarzy ciurkiem leciały mu łzy.– Tak się o ciebie bałem.– A ja o ciebie.Kiedy wpadłeś na Thuna, myślałam, że zginąłeś.– Zaczęła łkać głośno.Przytuliła się do niego.– Nie wiem, co bym zrobiła ze sobą, gdybyś.gdyby cię zabili.– Pug przysunął się bliżej i objął ją z całej siły.Siedzieli razem przez kilka minut, aż Katala uspokoiła się nieco.Od­sunęła się delikatnie od niego.– Popatrz, cały majątek w ruinie.Septien zaraz będzie miał dla nas tysiące poleceń i zadań.– Zaczęła się podnosić, lecz Pug chwycił ją mocno za rękę.Wstał pierwszy.– Nie wiedziałem.to znaczy przedtem.Kocham cię, Ka­tala.– I ja ciebie, Pug.– Uśmiechnęła się ciepło i delikatnie dotknęła jego policzka.Moment odkrycia wspólnej dla obojga prawdy został prze­rwany pojawieniem się pana Shinzawai w towarzystwie młod­szego syna.Stał, rozglądając się wokół, i oceniał powstałe straty.Nagle, zza rogu domu wyjechał zlany krwią Kasumi.Kasumi zasalutował po żołniersku przed ojcem.– Uciekli.Rozkazałem, aby wysłano ludzi do strażnic na północy.Żeby tu się przedrzeć, musieli zdobyć jeden z gar­nizonów.Pan Shinzawai pokiwał ze zrozumieniem głową.Odwrócił się w stronę domu i na odchodnym krzyknął na swego Pier­wszego Doradcę i innych starszych ze służby, aby zdali mu sprawozdanie z poniesionych w czasie napadu strat.Katala nachyliła się do ucha Puga.– Porozmawiamy później.– szepnęła i odkrzyknęła głośno banderze Septienowi, który zwoływał wszystkich ochry­płym głosem.Pug podszedł do Lauriego, który podjechał właś­nie do boku Kasumiego.Trubadur przyglądał się przez parę chwil ciałom poległych w walce stworów.– Kto.co to jest?– To Thunowie – odpowiedział Kasumi.– Należą do plemion nomadów z obszarów północnej tundry.Na każdej przełęczy u podnóża wzgórz rozdzielających nasze ziemie ma­my forty i strażnice.Dawniej wałęsali się tu i tam po tych wzniesieniach, ale zepchnęliśmy ich na pomoc.Co jakiś czas próbują jednak powrócić na cieplejsze ziemie na południu.– Wyciągniętym palcem wskazał na talizman przywiązany do futra jednej z bestii.– To była Szarża Krwi.Wszyscy, co do jednego, to młode samce, które nie sprawdziły się w swoich rodzimych bandach, i te, które nie zdobyły jeszcze partnerki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl