[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie widział ani nie słyszał wyższego od siebie mężczyzny, który bezszelestnie wyłonił się z ciemnej sieni i poszedł za nim.Pokój na górze posprząta później żona gospodarza.Jej materaca nie da się uratować, gdyż został rozcięty wzdłuż, sprężyste włosie zaś wypełniło koszulę w czerwoną kratę, tors i ramiona, aż gotową kukłę można było stabilnie usadzić na krześle.Kobieta znajdzie długie paski przezroczystej taśmy klejącej, które mocowały tors do oparcia w pozycji pionowej, oraz szczątki kapelusza i książki.Pozbiera po kawałku pozostałości głowy z polistyrenu należącej do manekina, którą na prośbę Quinna młody sprzedawca z Marsylii wyszukał w magazynie sklepu za sowitą opłatą.Z dwóch prezerwatyw napełnionych keczupem z restauracji na promie niemal nic nie zostało, tylko czerwone rozbryzgi w całym pokoju, ale da się je łatwo zetrzeć mokrą ścierką.Gospodarz będzie medytował, dlaczego nie znalazł plastykowej głowy, kiedy przeszukiwał bagaż Amerykanina, i odkryje wreszcie wyrwane deski pod łóżkiem - schowek, gdzie Quinn ukrył ją zaraz po przyjeździe.Na koniec pokaże gniewnemu człowiekowi w ciemnym garniturze, który grał w karty poprzedniego dnia w barze na dole.porzucone buty z tłoczonej skóry, dżinsy, zamszową kurtkę z frędzlami i poinformuje capu, że Amerykanin z pewnością ma teraz na sobie zmianę odzieży: ciemne spodnie, czarną wiatrówkę zapinaną na suwak, buty ,,traktory” i golf.Wszyscy nachylą się nad płócienną torbą, lecz nie znajdą w niej niczego.Nastąpi to na godzinę przed świtem.Młody chłopak dotarł na miejsce i zapukał lekko w drzwi.Quinn wśliznął się w ciemną wnękę pięćdziesiąt jardów dalej.Ktoś chyba nakazał wejść, bo chłopiec nacisnął klamkę i dostał się do środka.Kiedy drzwi się zamknęły, Quinn podszedł bliżej, okrążył dom i znalazł szparę w drewnianej okiennicy, przez którą mógł zajrzeć do środka.Dominigue Orsini siedział przy stole z surowego drewna i odkrawał plasterki tłustego salami nożem ostrym jak brzytwa.Chłopak ze strzelbą lupara stał naprzeciw niego.Rozmawiali w języku korsykańskim, nie przypominającym francuskiego i zupełnie niezrozumiałym dla cudzoziemca.Chłopiec opisywał zdarzenia ostatnich trzydziestu minut; Orsini kilkakrotnie kiwnął głową.Kiedy młody skończył, Orsini wstał, obszedł stół i uściskał chłopaka.Ten aż poczerwieniał z dumy.Orsini odwrócił się i blask lampy oświetlił siną bliznę na jego twarzy biegnącą przez cały policzek.Wyjął z kieszeni rulon banknotów; chłopak potrząsał głową i odmawiał.Orsini wsunął mu pieniądze do górnej kieszeni, poklepał po plecach i pozwolił odejść.Młodzieniec wyszedł i zniknął.Zabicie korsykańskiego chłopca od mokrej roboty byłoby łatwe.Quinn jednak chciał go mieć żywego, na tylnym siedzeniu swego samochodu, następnie w celi głównej komendy policji w Ajaccio jeszcze przed świtem.Zauważył potężny motocykl ukryty w składzie opału.Pół godziny później Quinn w mrocznym cieniu, jaki rzucała stodoła i traktor na drodze, usłyszał warkot zapuszczanego motoru.Orsini powoli skręcił z bocznej dróżki na plac i dał gazu wzdłuż drogi wyjazdowej.Bez problemu przejechałby pomiędzy traktorem i ścianą domu.Motocykl mijał właśnie jasną smugę księżycowego blasku, kiedy Quinn wyszedł z cienia, wycelował i oddał jeden strzał.Z przedziurawioną przednią oponą motocykl zatoczył się odmawiając posłuszeństwa.Przewrócił się na bok, zrzucił jeźdźca i potoczył się jeszcze parę metrów.Orsini siłą rozpędu poleciał w stronę traktora, lecz błyskawicznie się podniósł.Quinn stał dziesięć kroków dalej, ze Smith&Wessonem wycelowanym w pierś Korsykanina.Orsini ciężko oddychał, wykrzywiony z bólu; wyraźnie oszczędzał jedną nogę, oparty o wielkie tylne koło traktora.Quinn widział błyski w czarnych oczach i ciemny zarost na brodzie.Powoli Orsini uniósł ręce.- Orsini - rzekł cicho Quinn.- Je m'appelle Quinn.Je veux te parler.Orsini w odpowiedzi przeniósł swój ciężar na nogę, która ucierpiała od upadku, jęknął z bólu i dotknął lewą ręką kolana.Dobry był.Lewa dłoń wolno masowała kolano, na sekundę odwracając uwagę Quinna.Prawa ręka wykonała znacznie szybszy ruch do dołu, wydobywając z rękawa nóż w tej samej sekundzie.Quinn dostrzegł błysk stali w świetle księżyca i runął w bok.Ostrze nie trafiło go w gardło, przebiło mu jedynie rękaw kurtki i utknęło głęboko w drewnianej ścianie stodoły tuż za nim.Niecałą sekundę zajęło mu uchwycenie rękojeści noża i wyrwanie go ze ściany, żeby oswobodzić rękaw.Lecz tyle wystarczyło Orsiniemu.Był już po drugiej stronie traktora i pędził wzdłuż drogi jak kot.Lecz zraniony kot.Gdyby Orsini wyszedł z upadku cało, Quinn by go nie złapał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Nie widział ani nie słyszał wyższego od siebie mężczyzny, który bezszelestnie wyłonił się z ciemnej sieni i poszedł za nim.Pokój na górze posprząta później żona gospodarza.Jej materaca nie da się uratować, gdyż został rozcięty wzdłuż, sprężyste włosie zaś wypełniło koszulę w czerwoną kratę, tors i ramiona, aż gotową kukłę można było stabilnie usadzić na krześle.Kobieta znajdzie długie paski przezroczystej taśmy klejącej, które mocowały tors do oparcia w pozycji pionowej, oraz szczątki kapelusza i książki.Pozbiera po kawałku pozostałości głowy z polistyrenu należącej do manekina, którą na prośbę Quinna młody sprzedawca z Marsylii wyszukał w magazynie sklepu za sowitą opłatą.Z dwóch prezerwatyw napełnionych keczupem z restauracji na promie niemal nic nie zostało, tylko czerwone rozbryzgi w całym pokoju, ale da się je łatwo zetrzeć mokrą ścierką.Gospodarz będzie medytował, dlaczego nie znalazł plastykowej głowy, kiedy przeszukiwał bagaż Amerykanina, i odkryje wreszcie wyrwane deski pod łóżkiem - schowek, gdzie Quinn ukrył ją zaraz po przyjeździe.Na koniec pokaże gniewnemu człowiekowi w ciemnym garniturze, który grał w karty poprzedniego dnia w barze na dole.porzucone buty z tłoczonej skóry, dżinsy, zamszową kurtkę z frędzlami i poinformuje capu, że Amerykanin z pewnością ma teraz na sobie zmianę odzieży: ciemne spodnie, czarną wiatrówkę zapinaną na suwak, buty ,,traktory” i golf.Wszyscy nachylą się nad płócienną torbą, lecz nie znajdą w niej niczego.Nastąpi to na godzinę przed świtem.Młody chłopak dotarł na miejsce i zapukał lekko w drzwi.Quinn wśliznął się w ciemną wnękę pięćdziesiąt jardów dalej.Ktoś chyba nakazał wejść, bo chłopiec nacisnął klamkę i dostał się do środka.Kiedy drzwi się zamknęły, Quinn podszedł bliżej, okrążył dom i znalazł szparę w drewnianej okiennicy, przez którą mógł zajrzeć do środka.Dominigue Orsini siedział przy stole z surowego drewna i odkrawał plasterki tłustego salami nożem ostrym jak brzytwa.Chłopak ze strzelbą lupara stał naprzeciw niego.Rozmawiali w języku korsykańskim, nie przypominającym francuskiego i zupełnie niezrozumiałym dla cudzoziemca.Chłopiec opisywał zdarzenia ostatnich trzydziestu minut; Orsini kilkakrotnie kiwnął głową.Kiedy młody skończył, Orsini wstał, obszedł stół i uściskał chłopaka.Ten aż poczerwieniał z dumy.Orsini odwrócił się i blask lampy oświetlił siną bliznę na jego twarzy biegnącą przez cały policzek.Wyjął z kieszeni rulon banknotów; chłopak potrząsał głową i odmawiał.Orsini wsunął mu pieniądze do górnej kieszeni, poklepał po plecach i pozwolił odejść.Młodzieniec wyszedł i zniknął.Zabicie korsykańskiego chłopca od mokrej roboty byłoby łatwe.Quinn jednak chciał go mieć żywego, na tylnym siedzeniu swego samochodu, następnie w celi głównej komendy policji w Ajaccio jeszcze przed świtem.Zauważył potężny motocykl ukryty w składzie opału.Pół godziny później Quinn w mrocznym cieniu, jaki rzucała stodoła i traktor na drodze, usłyszał warkot zapuszczanego motoru.Orsini powoli skręcił z bocznej dróżki na plac i dał gazu wzdłuż drogi wyjazdowej.Bez problemu przejechałby pomiędzy traktorem i ścianą domu.Motocykl mijał właśnie jasną smugę księżycowego blasku, kiedy Quinn wyszedł z cienia, wycelował i oddał jeden strzał.Z przedziurawioną przednią oponą motocykl zatoczył się odmawiając posłuszeństwa.Przewrócił się na bok, zrzucił jeźdźca i potoczył się jeszcze parę metrów.Orsini siłą rozpędu poleciał w stronę traktora, lecz błyskawicznie się podniósł.Quinn stał dziesięć kroków dalej, ze Smith&Wessonem wycelowanym w pierś Korsykanina.Orsini ciężko oddychał, wykrzywiony z bólu; wyraźnie oszczędzał jedną nogę, oparty o wielkie tylne koło traktora.Quinn widział błyski w czarnych oczach i ciemny zarost na brodzie.Powoli Orsini uniósł ręce.- Orsini - rzekł cicho Quinn.- Je m'appelle Quinn.Je veux te parler.Orsini w odpowiedzi przeniósł swój ciężar na nogę, która ucierpiała od upadku, jęknął z bólu i dotknął lewą ręką kolana.Dobry był.Lewa dłoń wolno masowała kolano, na sekundę odwracając uwagę Quinna.Prawa ręka wykonała znacznie szybszy ruch do dołu, wydobywając z rękawa nóż w tej samej sekundzie.Quinn dostrzegł błysk stali w świetle księżyca i runął w bok.Ostrze nie trafiło go w gardło, przebiło mu jedynie rękaw kurtki i utknęło głęboko w drewnianej ścianie stodoły tuż za nim.Niecałą sekundę zajęło mu uchwycenie rękojeści noża i wyrwanie go ze ściany, żeby oswobodzić rękaw.Lecz tyle wystarczyło Orsiniemu.Był już po drugiej stronie traktora i pędził wzdłuż drogi jak kot.Lecz zraniony kot.Gdyby Orsini wyszedł z upadku cało, Quinn by go nie złapał [ Pobierz całość w formacie PDF ]