[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Może chociaż będziesz udawał odrobinę zainteresowania, To­bo? - A parę chwil później: - Powoli zaczynam się zastanawiać, gdzie ja miałam rozum.Tobo był normalnym, młodym mężczyzną.Zaczął protestować.Próbowałem ostrzec go, kręcąc głową.Nie miał szans.Shukrat prze­rwała mu, nie chcąc słuchać żadnych wymówek.Wtedy przestałem śledzić dalszy tok tej wymiany zdań.Myślałem o tym, jak Shukrat błyskawicznie, omal bez wysiłku nauczyła się tagliańskiego.Obecnie mówiła już prawie bez akcentu.Najwyraźniej równie łatwo przyswajała sobie obce obyczaje.Arkana miała z tym więcej kłopotów, w sumie jednak też szło jej świetnie.Dałem dziewczynie dość czasu, by wyłuszczyła, o co jej chodzi, a potem podszedłem do Tobo.- Tobo, musimy wiedzieć, co się dzieje za murami.Nie sprawiał wrażenia, jakby go to szczególnie obchodziło.Shukrat wymierzyła mu kuksańca.Ja powiedziałem:- Musisz tam polecieć.Obrzucił mnie paskudnym spojrzeniem.- Musisz przestać się zamartwiać.To nie była twoja wina.Wątpiłem, by takie gadanie na cokolwiek się przydało.Rozsąd­ne wyjaśnienia nie miały tu nic do rzeczy.Myśli potrafią gnać po zupełnie irracjonalnych ścieżkach, nawet jeśli doskonale wiadomo, jaka jest prawda.Jeśli Tobo zamierzał pielęgnować poczucie winy w związku z losem, jaki spotkał jego rodziców, wówczas niezależnie od wszelkich argumentów, decydujących świadectw i całego zdro­wego rozsądku tego świata znajdzie na to sposób.Wiedziałem o tym.Kilka razy w życiu sam przechodziłem przez tego rodzaju martwy sezon.Coś podobnego przeżywałem obecnie z powodu mojej żony.Shukrat powiedziała:- Wielki Generał to zrobił, Tobo.Naczelny dowódca sił tagliańskich.A on kryje się za tymi murami.Tylko tak dalej, dziewczyno.Odwołuj się do wewnętrznego mro­ku, do zapasów złości i nienawiści.Naprawdę potrzebowaliśmy tych emocji, gotujących się w kotle umysłu największego czarodzieja w tej części świata.110.Taglios:PechNieznane Cienie doniosły Tobo, że Mogaba i jego przyjaciele przyczaili się, czekając na nasz ruch.Uznali, że wcześniej czy póź­niej, mimo bogactwa, nasze siły zaczną topnieć.Może mieli rację.Chociaż Śpioszce zostało jeszcze mnóstwo skar­bów, wielu żołnierzy z Hsien zaciągnęło się tylko na rok służby w polu.Nie wątpiłem, że większość zostanie, dopóki na czas będą otrzymywać żołd, ale nie wątpiłem również, że tęsknota za domem systematycznie będzie uszczuplać nasze siły.Latawce strącaliśmy z nieba szybciej niż Mogaba był w stanie puszczać nowe.Każdej nocy dokonywaliśmy kilku przelotów na du­żej wysokości.Zrzucaliśmy bomby zapalające na siedziby znanych popleczników Protektorki, Wielkiego Generała i Szarych.Jednak ogień jest okrutnym i kapryśnym sprzymierzeńcem.Pożary, które roznie­ciliśmy, rozprzestrzeniały się daleko poza wyznaczone cele.Miasto zasnuwała grubsza niż zwykle kurtyna dymu.Druga tura nocnych lotów nad mieszkalną częścią Pałacu zaowoco­wała zdecydowanie nieprzyjemnym odkryciem.Okazało się, że operacja Mogaby, mająca na celu zdobycie naszego obozu przy cmen­tarzu Żołnierzy Cienia, chociaż taktycznie katastrofalna w skutkach, nie spełzła zupełnie na niczym.Szef sztabu Śpioszki postanowił, że musi na własne oczy przyj­rzeć się Pałacowi.Dla lepszego zaplanowania operacji.Był człowie­kiem nad wyraz skrupulatnym.Na rozkaz Śpioszki on i jeszcze jeden wybrany przezeń facet zaczęli ćwiczyć posługiwanie się latającymi słupami Voroshk.Dysponowaliśmy siedmioma, przy czym dwa po­zostawały bez przydziału.A nadto Pani nie korzystała ze swojego.Śpioszka zaś jak to Śpioszka, nienawidziła nie wykorzystywanych zasobów.Szef sztabu na towarzysza wybrał sobie Mihlosa Sedonę.Mihlos był najbardziej kompetentnym z okazjonalnych lotników, poleciał jednak głównie dlatego, że Kapitan go lubiła.I zależało jej na jego obserwacjach.Żadną miarą nie chciała lecieć sama.Zabrałem się z nimi, aby mieli kogoś, kto ewentualnie wyciągnie ich z kłopotów.Im również kazałem wdziać ubiory Voroshk.Jeśli zostaniemy dostrzeżeni, możemy spodziewać się zmasowanego ostrza­łu.Ludzie Mogaby nigdy nie rezygnowali.Wszystko, czego nam trzeba, to jeden uśmiech losu.Mihlos Sedona nie zdążył jeszcze zrozumieć, że nie jest nieśmier­telny.Podleciał zbyt blisko do wroga.Wtedy właśnie dowiedzieli­śmy się, co Mogaba wyniósł z tamtej porażki.Ciemność przecięła kula ognista.Chłopak umknął najgorszemu, skręcając ostro.Jednak ciosu rykoszetującej kuli ognistej było dość, aby strącić go z jego słupa.Generał Chu zignorował moje krzyki i pomknął za Sedona.I fa­ktycznie udało mu się dolecieć dostatecznie blisko, by wziąć na hol jego słup.Mimo iż kule ogniste sypały się nań przynajmniej z kil­kunastu stanowisk.Jedna trafiła słup Chu naprawdę celnie.Eksplozja była na tyle potężna, by zainicjować podobną reakcję w drugim słupie.A efektem połączonego wybuchu obu było całko­wite zniszczenie akra przestrzeni Pałacu, w sposób przywodzący na myśl jakiegoś niewidzialnego olbrzyma, który nastąpił na skorupkę jajka.Wkrótce wokół miejsca trafienia zaczęły się zapadać kolejne par­tie Pałacu.Fala uderzeniowa wybuchu cisnęła mną niczym ulotnym pyłkiem dmuchawca.Po raz drugi straciłem równowagę i wypadłem z siodła.Kiedy tak wisiałem, udało mi się jeszcze zobaczyć wirujące obrazy płomieni wypełzających przez szczeliny w ruinach i pierwsze objawy paniki ogarniającej żołnierzy na dachu Pałacu.111.Taglios:Lot Śpioszki- Chyba będziemy musieli cię przypinać pasami, tato - poinfor­mowała mnie Arkana, holując do obozu.Kiedy nastąpiła eksplozja, przebywała akurat na rutynowym patrolu, strącając z powietrza la­tawce.Gdy spieszyła, aby zobaczyć rezultaty katastrofy, omal nie została strącona z nieba przez śmiałka zwisającego pod swoim la­tającym słupem.- Po prostu sprowadź mnie na ziemię.Szybko.O ile to możliwe, przed samym wejściem do namiotu Kapitan.- Śpioszka musiała się dowiedzieć.Zaraz [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl