[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak wiele więźniów i znacznych Moskwa natenczas mając, rozu­mieli, że przez to mogli pokój na nas sobie wytargować.Kazali wszy­stkim więźniom z pośrodka siebie takiego, któremu by ufali, że, lubo sprawi, lubo nie sprawi, że się do nich wróci, wyprawić z tym do nas, że chcemyli swoich, których tak wiele więźniami jest, mieć na swobo­dzie, abyśmy wyszli z państw moskiewskich, i wojny z nimi przestali.A inaczej tych wszystkich kaźnić[91] i rozmaitymi mękami tracić grożąc.A gdy wybierali, kogo by posłać i widzieli Moskwa siła ochotnych, aby tylko wynijść z tym poselstwem, upatrzyli między wszystkimi więźniami Stanisława Paczanowskiego, który na to nie porywał się; tego wysłać kazali.Ten przyszedłszy do nas i poselstwo od więźniów odprawiszy, odniósł taki respons, że „wiedzą dobrze nasze intencją, na którą i sami odważyli zdrowia swoje, że pomrzeć raczej wszyscy go­towiśmy, aniżeli dać się przywieść do tego, żebyśmy przedsięwzięcia naszego ustąpić, do skutku go nie przywiódłszy, mieli; miłe nam ich zdrowie, jako naszych pokrewnych i towarzyszów, ale milsza dobra sława, której gwoli tuśmy zaszli".Z takim responsem czy się wrócić, czy się z nami zostać, miał wielkie tentacje[92] Paczanowski; jedni go do tego wiedli, aby się nie wracał w niewolą, będąc wolnym; drudzy radzili, aby towarzystwa swego, z którymi go Pan Bóg chciał mieć w niewolej, nie wydawał na srogie męki.Przewiodła u niego ta poślednia rada; wrócił się do wię­zienia, za co był u Moskwy w poszanowaniu i w lżejszym więzieniu, a u swoich godzien zawsze i u potomnych wieków pochwały.To gdy się tak pod stolicą działo, pan Zborowski przeciwko tej po­tędze niemieckiej, jako się wyżej wspomniało, potrzebował posiłków, których my tą bitwą hulajgrodową nadrażeni, daćeśmy takich, jakich było trzeba, nie mogli; bo i wojska porozdzielanego skupić tak prędko rzecz była trudna, i nam po takim razie z ludzi ogołocić się, niebez­pieczna.Posłano jednak, ale niewiele, ledwie z tysiąc człowieka, któ­rych do swoich, co z nimi wprzód przyszedł miawszy, pan Zborowski,czekał pod Twerem tego niemieckiego z Pontuszem[93] i ze Skopinem Szujskim, moskiewskiego wojska.A gdy te wojsk pod Twerem nań nastąpiły, zwiódł z nimi bitwę takim szczęściem, że skrzydła nasze oboje, i lewe i prawe, wsparły nieprzyjaciela, z pola spędziły, bitwę wygrały.A środek dał się przełomić, i uciekali ci, co we środku byli od wygranej bitwy, że ledwie w kilku mil się obaczyli, i wrócili się nazad do wojska.Ci, co plac otrzymali, znowu i tych, co się byli za­gnali za naszymi, gromili.Legło w tej bitwie trupa niemieckiego kil­kanaście set; naszych bardzo mało zginęło.Działa nasi pobrali.Pie­chota jednak niemiecka opleciona spisami, nie ruszona na placu zosta­ła, bo już nie miał na nie kto się potkać, kopije wszyscy połamawszy o jazdę.Nocy doczekawszy, zeszła ta piechota do swego obozu, który byli w mili od tego miejsca zostawili.Była ta potrzeba w dzień wtorkowy, jakoś in Septembre[94].Kiedy się zaś wojsko złączyło triumfujące z tymi, co uciekali, ci co wygrali, radzili ustępować ku wielkim naszym obozom, bo spróbowali, że wiełka potęga niemiecka i moskiewska, i lubo zrażeni ustąpili pola, ale nie rozproszeni u siebie są jeszcze.Ci zaś, co uszli z potrzeby, chcieli wetować swojej sromoty, powiadając, że „ten nieprzyjaciel nie będzie miał takiego serca"; i tak postanowili, że nie ustępować od Tweru.Pan Zborowski chciał, żeby wszyscy zebrali się do jednego obozu, i żeby byli ostrożni.To się działo we środę.Którzy chcieli, to usłuchali i stanęli z nim w obozie pod samym miastem; a większa część stanęła ich w mieście dla swego wczasu, i ubezpieczyli się[95], że tak zostali bez wszelkiej ostrożności.Niemcy i Moskwa ze środy na czwartek na sa­mym rozświcie, straże uszedłszy, nastąpili na nich ze wszystkim woj­skiem, że kiedy ich już postrzegli i przed obóz wypadli, w konfuzjej[96], tedy już miejsca do potkania nie mieli; i tak wszyscy mało co z nie­przyjacielem potarłszy się, uciekać musieli.A że nie wszystkim było snadno w pole, w zamek drudzy, który był Kozakami osadzony, ucho­dzili.I tak w zamku zawarła się niemała część ludzi naszych.A ci, co w pole udali się, wszystkiego ostradawszy, drudzy ledwie nie oklep do wielkiego obozu uszli.Do tego ich nieposłuszeństwo starszym przy­wiodło.Do tych, co w zamku zawarli się, szturmowali Niemcy, i straciwszy kilka szturmów, zaniechali, spodziewając się głodem ich wymorzyć.A kiedy nam szczęście, i pod stolicą, i pod Twerem tak się przeko stawiło, jużeśmy co prędzej wojska do kupy gromadzili, i o tym jako­by prędko tamtych na Twerze ratować, namawialiśmy.Poszło nas ku Twerowi z panem Zborowskim kilka tysięcy.Pana Sapiehę też ruszo­no, żeby się z nami złączył, i miało się nas zebrać pod dziesiątek ty­sięcy.Wtem Moskwa i Niemcy dowiedziawszy się, żeśmy się ruszyli, od­stąpili od Tweru i niemieckiego wojska większa część poszła nazad do Szwecjej; Pontus sam tylko z tysiącem albo dwiema, został przy Skopinie i wespół obadwa od Tweru poszli na dół Wołgi po tamtej stronie.My tymczasem próbowaliśmy z panem Sapiehą szturmów do Trójcy Świętej monastera, który był od niego do tego czasu w oblężeniu.A czyniliśmy to dlatego, jeślibyśmy byli mogli wziąć, żebyśmy byli wię­kszą potęgą poszli na Skopina, aż miasto przyczynku ludzi, umniej­szyliśmy ich sobie, w szturmach nadtraciwszy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl