[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niemal tonąłem w najjaśniejszym blasku swego promieniowania.To znaczy, chodziłem na prawie sto watów, zanim w końcu był zadowolony.Najpierw sprawdzaliśmy, kto pilnuje ich dzieci, kiedy Jesse H.i pani Hunt wychodzą do miasta (dla Eleganckich Ludzi w G-boro oznacza to, że spacerują sobie deptakiem marząc, by znalazło się coś do zrobienia, a potem idą się wysikać w publicznej toalecie).Były dwie nastolatki, które za odpowiednią opłatą regularnie nie zwracały uwagi na ich bachory.Kiedy jednak obie panieny miały inne zajęcia, czyli zgodziły się, by za hamburgera i kino jakiś nie do końca roz­pięty szczeniak pościskał je i przeleciał w bramie, dzwonili do Po­gotowia Opieki Domowej Mamy Hubbard.Z najwyższą ostrożnością wszedłem do szacownej instytucji Mamy Hubbard, udając żałośnie niedojrzałego czternastolatka, wy­specjalizowanego w północno-zachodniej części miasta i dalej, w przedmieściach.Zajęło to tydzień, ale Pieser się nie spieszył.Rób wolno, ale pewnie, mówił.Jeśli działasz za szybko, ktoś zauważy błysk, spojrzy w naszą stronę i załatwi nas samym patrzeniem.Ten facet miał horyzontalny umysł.Wreszcie nadeszła ta wspaniała noc, kiedy Huntowie wyszli się zabawić, a obie ich panieny były akurat ściskane w najbardziej przy­jemny ze sposobów (a my mieliśmy świetny ubaw, namawiając dwóch szczeniaków, żeby załatwili to ściskanie akurat tej nocy).Wieści dotarły do pana i pani Hunt w ostatniej chwili, więc nie mieli wyj­ścia i musieli wezwać Mamę Hubbard.Czyż to nie cudowny zbieg okoliczności, że akurat pół godziny wcześniej zadzwonił słodki, mały Stevie Queen, czyli moi, informując, że jednak może tej nocy pilno­wać czyichś bachorów.Ein i ein jest zwei i oto wysiadałem z samo­chodu Mamy Hubbard przed drzwiami Jesse'ego Hunta, po czym nie tylko mogłem spojrzeć na wzniosłą twarz pana Federalnego, ale też zostałem pogłaskany przez panią Federalną.Następnie skorzy­stałem z przywileju przygotowania czegoś na kolację dla niegrzecz­nego Federała Juniora i wrzaskliwej Federałki, pięcio- i trzylatka, podczas gdy roczny Mikrofederał (jeszcze nie człowiek i jeśli mam sądzić po charakterze, nie pożyje dość długo, by się nim stać) oblał mi twarz kwasem moczowym podczas przewijania.Wszyscy świet­nie się bawili.Dzięki mym heroicznym wysiłkom wszystkie te małe kreatury znalazły się wcześnie w łóżkach, a ja, jako niezwykle czujna opie­kunka, przeszukałem dom, czy nie ma w nim jakichś włamywaczy, zupełnie przypadkiem trafiając na nadzwyczaj użyteczne informacje o rym biuroszczurze, którego tajemne, wybrane imię miałem odgad­nąć.Po pierwsze, zostawił włos w każdej szufladzie biurka, tak że gdybym miał ochotę coś ukraść, wiedziałby o nielegalnej próbie do­stępu.Stwierdziłem, że on i jego żona mają w łazience wszystko osob­no, nawet pastę do zębów, chociaż używali tego samego gatunku.To on, nie ona, zajmował się działalnością profilaktyczną (i trzeba przy­znać, jeśli się poznało ich dzieci, że słusznie się nią zajął).Nie był typem, który korzystałby z różnych maści czy rozkosznych żebro­wań.Wyłącznie regulaminowa rządowa produkcja z twardej jak be­ton gumy.Mój złośliwy umysł doszedł do wniosku, że w pościeli przeżywa tyle samo przyjemności co ja.Zdobyłem najróżniejsze zabawne informacje, wyłącznie drobia­zgi, wyłącznie najwyższej wagi.Nigdy nie wiem, które z trzyma­nych nici połączą się gdzieś lumenami moich najjaśniejszych głębi.Ale też nigdy jeszcze nie miałem szansy spacerowania bez przeszkód po mieszkaniu osoby, której H-sła szukałem.Czytałem uwagi, jakie dzieci przynosiły ze szkoły, magazyny, które prenumerował, i coraz lepiej rozumiałem, że Jesse H.Hunt prawie nie stykał się ze swoją rodziną.Jak pająk wodny stał na powierzchni życia i nawet nie mo­czył stóp.Mógłby umrzeć i gdyby nikt nie potknął się o jego ciało, zauważyliby to dopiero po paru tygodniach.I to nie dlatego, że o nich nie dbał.Po prostu był bardzo, ale to bardzo staranny.Przyglądał się wszystkiemu, ale przez drugi koniec mikroskopu, więc większość spraw wydawała mu się mała i daleka.Pod koniec nocy byłem już bardzo smutnym małym chłopcem.Szepnąłem Mikrofederałowi, że Powinien ćwiczyć siusianie na twarze dorosłych, bo tylko wtedy jego tatuś może zwrócić na niego uwagę.- A jeśli zechce odwieźć cię do domu? - spytał mnie Pieser, a ja odpowiedziałem:- Wykluczone, nikt tego nie robi.Ale on i tak załatwił, żebym miał gdzie iść i oczywiście to on , a ja spudłowałem.Przejechałem się wozem biurasa, autentyczną amerykańską drogową salonką błyszczącą jak choinka, do domu na sprzedaż, gdzie czekała na mnie ponura Mama Pryszcz.Kazała Hun­towi odjechać zła, że wracam tak późno.Kiedy tylko drzwi się za­mknęły, Mama Pryszcz zaśmiała się i zachichotała, z pokoju wyszedł osobiście Pieser i powiedział:- Mamo Pryszcz, jesteś mi winna jedną przysługę mniej.A ona na to:- Nie, chłopaczku, to ty jesteś mi winien jedną więcej.I pocałowali się namiętnie, jeśli możecie w to uwierzyć.Wyobra­żacie sobie, żeby ktoś kiedyś całował w ten sposób Mamę Pryszcz? Pieser jest pełen niespodzianek.- Znalazłeś wszystko, co chciałeś? - spytał.- H-sła tańczą mi w głowie - mówię.- Jutro we śnie poznam to słowo.- Trzymaj go i nic nie mów.Nie chcę go znać, póki nie będą miał palca [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl