[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przywołał starą maksymę: „Uważaj, czego pragniesz, byś przypadkiem tego nie otrzymał".Wszystko wskazywało na to, że Pani Ogrodu była jakimś, do tej pory mu nie znanym, rodzajem Prastarej.Ale czy wywodziła się ze Światłości, czy z Ciemności? A może ani z jednej, ani z drugiej?To, co znajdowało się za ogrodzeniem, w niczym nie przypominało ogrodów Krainy Dolin.Okrągły, stojący w centrum dwupiętrowy pawilon zbudowany był z kratownicy.Tak jak oczekiwał, wszystkie rośliny wyrzeźbiono z kolorowych kamieni i metalu w równie pomysłowy sposób jak żywopłot.Zdradzały one zamiłowanie twórcy do detali: pszczoły o żywych barwach przenosiły złoty pyłek, a onyksowe pająki czaiły się w zielonych pajęczynach, pokrytych kroplami rosy, wykonanymi z księżycowych kamieni.Ale w doskonałości tych rzeczy kryła się ich największa słabość: żadne żywe stworzenia nie wyglądały tak doskonale.Rozpoznając poszczególne gatunki, Orel zauważył, że Tarna pogrupowała swe rośliny według czasu ich kwitnienia.Tak więc poszczególne rejony ogrodu symbolizowały pory roku.Był to jedyny sposób, by jakoś wyrazić upływ czasu w tym ponadczasowym miejscu, gdzie nie zakiełkuje nigdy żadne ziarno, a owoce nie zgniją.Zwiedzanie odbywało się według pewnego porządku.Z ławek z baldachimami stojących w czterech rogach ogrodu można było podziwiać dziwnie wyżłobione otoczaki, kamienie rzeczne i alejki spacerowe, które przecinały błyszczącą białą powierzchnię ziemi — nie był to piasek, a najczystsza sól.Jej kryształki, zarówno drobne jak i grube, zagrabione były w grządki otaczające każdą z części ogrodu.Tworzyły one wielką spiralę, prowadzącą do głównego budynku.To był cały wszechświat skurczony do rozmiarów jubilerskiej błahostki.Szczery zachwyt Orela został stłumiony, gdyż Tarna nie mogła się powstrzymać przed wyjaśnianiem, w jaki sposób osiągnęła tak olśniewające efekty.Ponieważ przez długi czas była artystką pozbawioną publiczności, łaknęła pochwał i komplementów.Próbował nieudolnie zaspokoić ten głód, który jego przybycie rozbudziło, i było mu jej żal z powodu samotności, której nie mógł rozproszyć.Gorycz tego stwierdzenia przypomniała Orelowi, jak bardzo jest głodny.Widok tak wielkiej ilości roślin rozbudził jego apetyt.Z ulgą przyjął zaproszenie do pawilonu Tarny.Przynajmniej był tam cień i może jakieś wygodne miejsce do siedzenia.Ale okazało się, że chodziło jej o dalszą demonstrację wirtuozerskiej zręczności: parter budynku zajmował warsztat.Będąc chłopcem, Orel widział kiedyś, w czasie wielkiego targu w Ulmspott, szlifierza drogich kamieni przy pracy.Narzędzia rzemieślnika były naprawdę marne w porównaniu z tymi, którymi rozporządzała Tarna.Nie dość, że miała wszystkie narzędzia do obróbki kamienia i metalu, o jakich można tylko pomyśleć, to jeszcze każdą z tych rzeczy wykonano pięknie i starannie.Jej pulpity do pracy wyglądały niemal jak ołtarze.Już same skrzynie z klejnotami i złotem były warte tego, co zawierały.Orel poczuł się przytłoczony doskonałością, jak ktoś, kto zjadł podczas uczty zbyt wiele przysmaków.Jakoś ruiny świata Prastarych miały w sobie więcej cudowności niż cały ten elegancki, błyszczący ogród.Choć jego ojciec miałby zapewne inne zdanie.— Mój ojciec umarłby szczęśliwy, gdyby tylko mógł ujrzeć takie skarby — powiedział głośno do siebie.— Ale ani skarby, ani szczęście nie były mu pisane.— Czy szukał szczęścia również na Wielkim Pustkowiu?— To jedyne miejsce, gdzie mogliśmy go szukać, po tym jak w czasie wojny zburzono naszą posiadłość.Mój ojciec nie mógł pogodzić się z nędzą i marzył, że znów będzie bogaty.To co znajdowaliśmy tu i ówdzie w ruinach, rzadko kiedy przedstawiało jakąś większą wartość, ale lubiłem tę pracę dla niej samej.Mieliśmy nadzieję na dokonanie wielkiego odkrycia podczas ostatniej podróży, ale nasze obozowisko zaatakowali rabusie.W tym czasie nie było mnie tam, jako że ścigałem konia, który nam uciekł.Dzięki temu przeżyłem i przyniosło mnie tutaj.— Więc twoja strata była moją zdobyczą — odparła lekkim tonem.Zamrugał oczami.— Nie rozumiesz, lady Tarno? Zabawiasz sfrustrowanego poszukiwacza skarbów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Przywołał starą maksymę: „Uważaj, czego pragniesz, byś przypadkiem tego nie otrzymał".Wszystko wskazywało na to, że Pani Ogrodu była jakimś, do tej pory mu nie znanym, rodzajem Prastarej.Ale czy wywodziła się ze Światłości, czy z Ciemności? A może ani z jednej, ani z drugiej?To, co znajdowało się za ogrodzeniem, w niczym nie przypominało ogrodów Krainy Dolin.Okrągły, stojący w centrum dwupiętrowy pawilon zbudowany był z kratownicy.Tak jak oczekiwał, wszystkie rośliny wyrzeźbiono z kolorowych kamieni i metalu w równie pomysłowy sposób jak żywopłot.Zdradzały one zamiłowanie twórcy do detali: pszczoły o żywych barwach przenosiły złoty pyłek, a onyksowe pająki czaiły się w zielonych pajęczynach, pokrytych kroplami rosy, wykonanymi z księżycowych kamieni.Ale w doskonałości tych rzeczy kryła się ich największa słabość: żadne żywe stworzenia nie wyglądały tak doskonale.Rozpoznając poszczególne gatunki, Orel zauważył, że Tarna pogrupowała swe rośliny według czasu ich kwitnienia.Tak więc poszczególne rejony ogrodu symbolizowały pory roku.Był to jedyny sposób, by jakoś wyrazić upływ czasu w tym ponadczasowym miejscu, gdzie nie zakiełkuje nigdy żadne ziarno, a owoce nie zgniją.Zwiedzanie odbywało się według pewnego porządku.Z ławek z baldachimami stojących w czterech rogach ogrodu można było podziwiać dziwnie wyżłobione otoczaki, kamienie rzeczne i alejki spacerowe, które przecinały błyszczącą białą powierzchnię ziemi — nie był to piasek, a najczystsza sól.Jej kryształki, zarówno drobne jak i grube, zagrabione były w grządki otaczające każdą z części ogrodu.Tworzyły one wielką spiralę, prowadzącą do głównego budynku.To był cały wszechświat skurczony do rozmiarów jubilerskiej błahostki.Szczery zachwyt Orela został stłumiony, gdyż Tarna nie mogła się powstrzymać przed wyjaśnianiem, w jaki sposób osiągnęła tak olśniewające efekty.Ponieważ przez długi czas była artystką pozbawioną publiczności, łaknęła pochwał i komplementów.Próbował nieudolnie zaspokoić ten głód, który jego przybycie rozbudziło, i było mu jej żal z powodu samotności, której nie mógł rozproszyć.Gorycz tego stwierdzenia przypomniała Orelowi, jak bardzo jest głodny.Widok tak wielkiej ilości roślin rozbudził jego apetyt.Z ulgą przyjął zaproszenie do pawilonu Tarny.Przynajmniej był tam cień i może jakieś wygodne miejsce do siedzenia.Ale okazało się, że chodziło jej o dalszą demonstrację wirtuozerskiej zręczności: parter budynku zajmował warsztat.Będąc chłopcem, Orel widział kiedyś, w czasie wielkiego targu w Ulmspott, szlifierza drogich kamieni przy pracy.Narzędzia rzemieślnika były naprawdę marne w porównaniu z tymi, którymi rozporządzała Tarna.Nie dość, że miała wszystkie narzędzia do obróbki kamienia i metalu, o jakich można tylko pomyśleć, to jeszcze każdą z tych rzeczy wykonano pięknie i starannie.Jej pulpity do pracy wyglądały niemal jak ołtarze.Już same skrzynie z klejnotami i złotem były warte tego, co zawierały.Orel poczuł się przytłoczony doskonałością, jak ktoś, kto zjadł podczas uczty zbyt wiele przysmaków.Jakoś ruiny świata Prastarych miały w sobie więcej cudowności niż cały ten elegancki, błyszczący ogród.Choć jego ojciec miałby zapewne inne zdanie.— Mój ojciec umarłby szczęśliwy, gdyby tylko mógł ujrzeć takie skarby — powiedział głośno do siebie.— Ale ani skarby, ani szczęście nie były mu pisane.— Czy szukał szczęścia również na Wielkim Pustkowiu?— To jedyne miejsce, gdzie mogliśmy go szukać, po tym jak w czasie wojny zburzono naszą posiadłość.Mój ojciec nie mógł pogodzić się z nędzą i marzył, że znów będzie bogaty.To co znajdowaliśmy tu i ówdzie w ruinach, rzadko kiedy przedstawiało jakąś większą wartość, ale lubiłem tę pracę dla niej samej.Mieliśmy nadzieję na dokonanie wielkiego odkrycia podczas ostatniej podróży, ale nasze obozowisko zaatakowali rabusie.W tym czasie nie było mnie tam, jako że ścigałem konia, który nam uciekł.Dzięki temu przeżyłem i przyniosło mnie tutaj.— Więc twoja strata była moją zdobyczą — odparła lekkim tonem.Zamrugał oczami.— Nie rozumiesz, lady Tarno? Zabawiasz sfrustrowanego poszukiwacza skarbów [ Pobierz całość w formacie PDF ]