[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Moje serce przestaje bić. 71/507Ciemne oczy Justina migoczą filuternie, kiedy kładzie dłoń na moimramieniu, pomagając mi złapać równowagę.W chwili, gdy mnie dotyka,fala gorąca parzy mi skórę i wywołuje gęsią skórkę. Przepraszam  jąkam się. Nic się nie stało. Klepie się z uśmiechem po klatce piersiowej. Wciąż jestem w jednym kawałku.Nagle uświadamiam sobie, że kolejka do toalety zupełniewyparowała.Na korytarzu zostaliśmy tylko Justin i ja, i  Boże jedyny on z bliska wygląda jeszcze lepiej.Jest także dużo wyższy, niżprzypuszczałam  muszę zadzierać głowę, by spotkać się z jegospojrzeniem. Jesteś ze mną w grupie na etyce, prawda?  pyta mnie tymswoim głębokim, seksownym głosem.Kiwam głową. Jestem Justin.Przedstawia się, tak jakby na uniwersytecie ktoś mógł nie znać jegoimienia.Ale uważam, że ta skromność jest urocza. A ja Hannah. Jak ci poszło zaliczenie? Dostałam piątkę  przyznaję się. A ty? Czwórkę minus.Nie mogę ukryć zaskoczenia. Naprawdę? Ale z nas fuksiarze.Cała reszta zawaliła ten test. Nie fuksiarze, tylko mądre głowy.Uśmiecha się, a ja się rozpuszczam.Serio.Stałam się kałużą gęstejpapki na podłodze i nie jestem w stanie oderwać wzroku od tychmagnetyzujących ciemnych oczu.I ten fantastyczny zapach, 72/507mydlano-cytrynowy płyn po goleniu.Czy to byłoby niestosowne,gdybym przycisnęła twarz do jego szyi i wciągnęła głęboko powietrze?No& tak.To byłoby niestosowne. Więc  próbuję wymyślić coś mądrego albo interesującego, alejestem zbyt zdenerwowana, by w tym momencie wykrzesać z siebiebłyskotliwość. Grasz w futbol, prawda?Przytakuje. Na pozycji skrzydłowego.Jesteś fanką?  W jego podbródkuukazuje się dołeczek. Mam na myśli futbol amerykański oczywiście.Nie jestem, ale przypuszczam, że mogłabym skłamać i udawać, żelubię ten sport.Tyle że to ryzykowny ruch, ponieważ Justin może wtedyzaproponować rozmowę na ten temat, a ja zbyt mało wiem, by drążyćtemat. Tak naprawdę to nie  przyznaję, wzdychając. Widziałamjeden, dwa mecze, ale szczerze mówiąc, gra jest zbyt wolna jak na mójgust.Wydaje się, że gracie przez pięć sekund i zaraz ktoś dmuchaw gwizdek, a wy stoicie całymi godzinami, zanim gra zostaniewznowiona.Justin śmieje się.Ma wspaniały śmiech.Niski i chropawy i czuję goaż po palce w stopach. Tak, słyszałem już gdzieś te zarzuty.Inaczej to wyglądaz perspektywy gracza.Gra jest o wiele bardziej emocjonująca, niżbyśmyślała.A jeśli wspierasz drużynę albo poszczególnych zawodników,o wiele szybciej łapiesz reguły. Przechyla głowę. Powinnaśprzyjść na jeden z naszych meczów.Założę się, że miałabyś frajdę.Jasna cholera.Zaprasza mnie na swój mecz? Och, tak, może kiedyś przyjdę. 73/507 Kohl!  przerywa donośny głos. Wszystko ustawione!Oboje odwracamy się, kiedy potężny blondynowaty potwór wystawiagłowę w drzwiach od salonu.To jeden z graczy drużyny Justina, a najego twarzy maluje się ekstremalne zniecierpliwienie. Idę  odpowiada Justin, potem uśmiecha się do mnie smutno,kiedy robi krok w kierunku łazienki. Big Joe i ja skopiemy tyłkinaszym bilardowym przeciwnikom, ale do mnie należy pierwszeuderzenie.Pogadamy pózniej? Pewnie. Zachowuję swobodny ton, ale nie ma nic swobodnegow sposobie, w jaki wali mi serce.Drzwi za Justinem się zamykają, a ja na trzęsących się nogachspieszę do salonu.Muszę natychmiast zdać relację Allie, ale nie mam kutemu okazji.Jak tylko wchodzę do pokoju, sto osiemdziesiąt dziewięćcentymetrów i dziewięćdziesiąt jeden kilogramów Garretta Grahamastaje mi na drodze. Wellsy  mówi wesoło  jesteś ostatnią osobą, którąspodziewałbym się tu dziś spotkać.Jak zwykle, jego obecność natychmiast stawia do pionu uśpionączujność. Tak? A niby dlaczego?Wzrusza ramionami. Nie sądziłem, że elitarne przyjęcia studenckich stowarzyszeń totwoja bajka. Cóż, nie znasz mnie, pamiętasz? Może codziennie wieczoremzaliczam imprezę bractwa? Kłamczucha.Przecież zauważyłbym cię wcześniej. 74/507Krzyżuje ręce na klatce piersiowej, dzięki czemu jego bicepsy sięnapinają.Omiatam wzrokiem fragment tatuażu wystającego spodrękawka koszulki, widzę, że jest czarny i misterny, ale nie mam pojęcia,co przedstawia.Jakieś płomienie? No więc, wracając do kwestii korepetycji, pomyślałem, żepowinniśmy poświęcić chwilę na omówienie planu.Poziom mojej irytacji sięga zenitu. Ty nigdy się nie poddajesz, co? Nigdy. To powinieneś zacząć, ponieważ nie zamierzam dawać ci korków. Przerywam rozproszona.Justin wrócił do pokoju, jego długie, zwinneciało przesuwa się w tłumie w kierunku stołu bilardowego.Jest jużw połowie drogi do celu, kiedy zatrzymuje go ładna brunetka.Kumojemu przerażeniu Justin staje i zaczyna z nią rozmawiać. Słuchaj, Wellsy, pomóż gościowi w potrzebie  błaga Garrett.Justin śmieje się z czegoś, o czym opowiada brunetka.Dokładniew ten sam sposób śmiał się ze mną minutę temu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl