[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.jeśli tak to można określić.Nie pozwoliła mi zjeść nic więcej prócz bulionu.Jak można uniknąć złych snów, jeśli w żołądku nie ma się nic prócz.Tam wyplątał dłoń spod koca i dotknął miecza, który Rand nosił zawieszony u pasa.- A zatem to nie był sen.Kiedy Marin powiedziała mi, że jestem chory, pomyślałem, że to.Ale tobie nic się nie stało.Tylko to jest ważne.Co z farmą?Rand odetchnął głęboko.- Trolloki pozabijały owce, chyba zabrały krowę, a dom wymaga gruntownych porządków.- Zdobył się na słaby uś­miech.- Mieliśmy więcej szczęścia niż inni.Spalili pół wsi.Opowiedział Tamowi o wszystkich wydarzeniach albo przy­najmniej o większości.Ojciec słuchał uważnie i zadawał tak podchwytliwe pytania, że w końcu musiał mu opowiedzieć o tym, jak wrócił do domu z lasu i jak zabił trolloka.Musiał mu też powiedzieć, że zdaniem Nynaeve miał umrzeć i dlatego zajęła się nim Aes Sedai, a nie Wiedząca.Tam wytrzeszczył oczy na wieść, że w Polu Emonda przebywa jakaś Aes Sedai.Ale Rand nie widział potrzeby wdawania się w szczegóły ich ucieczki z farmy, opowiadania o swoim lęku albo o spotkaniu Myrddraala na drodze.A już na pewno nie mógł wspomnieć o koszmarach, jakie mu się przyśniły, gdy czuwał przy łóżku, ani też o majakach owładniętego gorączką Tama.Jeszcze nie przyszedł na to czas.Musiał jednak mu przekazać słowa Moi­raine, tego nie dało się uniknąć.- Oto opowieść, która przyniosłaby chwałę bardowi ­mruknął na koniec Tam.- Czego trolloki mogą od was chcieć? Albo Czarny? Czy Światłość nas wesprze?- Myślisz, że kłamała? Pan al'Vere potwierdził, że tylko dwie farmy zostały zaatakowane, to samo mówił o domach pana Luhhana i pana Cauthona.Tam nie odzywał się przez chwilę, po czym powiedział: - Powtórz mi, czego się od niej dowiedziałeś.Tylko do­kładnie jej słowami.Z tym Rand miał trudności.Kto kiedykolwiek pamięta do­kładnie czyjeś słowa? Zagryzł wargę, podrapał się po głowie i kawałek po kawałku odtwarzał wszystko, najlepiej jak potrafił.- Nic więcej nie pamiętam - zakończył.- Nie jestem pewien, czy czegoś nie powiedziała trochę inaczej, ale w każ­dym razie mniej więcej tak to brzmiało.- Ale to wystarczy, bo musi, nieprawdaż? Widzisz, chło­pcze, Aes Sedai potrafią zwodzić.Nie kłamią otwarcie, ale ich prawda nie zawsze jest tym, czym się wydaje.Musisz się jej strzec.- Słyszałem opowieści o Aes Sedai - odparował Rand.­Nie jestem dzieckiem.- To prawda, nie jesteś.- Tam westchnął ciężko, a potem zatrząsł się ze złości.- Powinienem jechać z tobą.Świat poza Dwoma Rzekami w niczym nie przypomina Pola Emonda.Była to okazja, by wypytać Tama o jego podróże i młodość, ale Rand z niej nie skorzystał.Zamiast tego zapytał:- Tylko tyle? Myślałem, że będziesz się starał wybić mi to wszystko z głowy.Myślałem, że znajdziesz sto powodów, dla których miałbym tego nie robić.Pojął nagle, że miał nadzieję, iż Tam znajdzie dla niego sto takich powodów i to dobrych.- Może nie sto - oświadczył Tam - ale parę rzeczy­wiście przyszło mi na myśl.Tyle, że one się nie liczą.Jeżeli trolloki naprawdę cię szukają, wówczas w Tar Valon będziesz bezpieczniejszy niż kiedykolwiek tutaj.Tylko pamiętaj: bądź czujny.Aes Sedai często robią różne rzeczy dla własnych celów, a są to cele, które mogą się mijać z twoimi.- Bard też mówił coś takiego - powiedział wolno Rand.- Bo on wie, co mówi.Słuchaj uważnie, myśl dużo i strzeż Swego języka.To dobra rada dla wyjeżdżającego z Dwu Rzek, szczególnie jeśli ma przebywać w towarzystwie Aes Sedai i Strażnika.Jeżeli powiesz coś Lanowi, to tak, jakbyś to po­wiedział Moiraine.Jeśli on jest Strażnikiem, to jest z nią zwią­zany taką mocą, jaka każe słońcu wschodzić każdego ranka i nie ma przed nią żadnych sekretów.Rand niewiele wiedział o związkach łączących Aes Sedai ze Strażnikami, choć odgrywały one niemałą rolę w każdej opowieści o Strażnikach.Może wiązało się to jakoś z Mocą, jaką obdarzeni byli Strażnicy, albo może stanowiło rodzaj ja­kiejś umowy.Zgodnie z opowieściami Strażnicy posiadali naj­rozmaitsze przywileje.Zdrowieli szybciej niż zwykli ludzie i dłużej mogli obywać się bez jedzenia, wody lub snu.Przy­puszczalnie potrafili wyczuwać z bliższej odległości trolloki oraz inne stwory Czarnego, co wyjaśniało fakt, że Lan i Moi­raine starali się ostrzec wieś przed atakiem.Nie wiadomo było, jakie stąd korzyści czerpały Aes Sedai, ale Rand nie sądził, by w ogóle nie istniały.- Będę ostrożny - obiecał Rand.- Chciałbym tylko wiedzieć, dlaczego to się wszystko dzieje? Nie widzę w tym żadnego sensu.Dlaczego ja? Dlaczego myj- Ja też chciałbym to wiedzieć, chłopcze.Krew i popioły, zupełnie nic nie wiem.- Ojciec westchnął ciężko.- Cóż, chyba nie czas rozpocząć z powodu głupstw, jakie się zrobiło [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl