[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mat usiłował zakraść się do drzwi, poruszając się powoli, żeby go nie zauważono.- Muszę z tobą pogadać, Mat.Mat skrzywił się.Dotknąwszy lisiej głowy niczym talizma­nu, obrócił się na pięcie i spojrzał Randowi w twarz.- Jeżeli myślisz, że ja położę głowę na pieńku katowskim tylko dlatego, że uczyniły to te głupie kobiety, to już teraz możesz zapomnieć o tym pomyśle.Nie jestem żadnym prze­klętym bohaterem i nie chcę nim być.Morgase była piękną kobietą.nawet ją lubiłem, na tyle, na ile da się lubić królową.ale Rahvin to Rahvin, żebyś sczezł, a ja.- Zamknij się i posłuchaj.Musisz przestać uciekać.- A żebym sczezł, jeśli przestanę! To nie jest gra, którą sam wybrałem i nie.- Powiedziałem, zamknij się! - Rand wbił twardym palcem medalion w pierś Mata.- Ja wiem, skąd ty to masz.Byłem tam, pamiętasz? To ja przeciąłem sznur, na którym za­wisnąłeś.Nie wiem dokładnie, co ci wpakowano do głowy, ale cokolwiek to jest, ja tego potrzebuję.Wodzowie klanów wie­dzą, co to wojna, ale z jakichś powodów ty też to wiesz, a wręcz nawet i lepiej.Ja tej wiedzy potrzebuję! Oto więc, co zrobisz, ty i Legion Czerwonej Ręki.- Bądźcie jutro ostrożne - przestrzegła Moiraine.Egwene zatrzymała się obok drzwi do swej izby.- To oczywiste, że będziemy ostrożne.- Żołądek za­czynał jej fikać koziołki, ale mówiła pewnym głosem.- Wie­my, jak niebezpieczne będzie starcie z jednym z Przeklętych.Sądząc z wyrazu twarzy Aviendhy, mogły dyskutować o tym, co będzie na kolację.Ale dla odmiany ta nigdy niczego się nie bała.- I pamiętajcie o tym teraz - mruknęła Moiraine.- Ale bądźcie ostrożne zawsze.czy wam się zdaje, że jeden z Prze­klętych jest blisko, czy nie.Rand będzie was obie potrzebował w nadchodzących dniach.Panujecie nad jego usposobieniem.aczkolwiek muszę stwierdzić, że posługujecie się niezwykłymi metodami.Będzie potrzebował ludzi, którzy nie dadzą się ode­gnać albo zastraszyć jego napadami wściekłości, takich, którzy będą mu mówić, co powinien usłyszeć, a nie to, co ich zdaniem on chce wiedzieć.- Przecież robisz to, Moiraine - powiedziała jej Egwene.- Ma się rozumieć.Ale on potrzebuje również was.Wy­śpijcie się.Jutrzejszy dzień będzie.trudny dla nas wszystkich.- Oddaliła się posuwistym krokiem w głąb korytarza, prze­chodząc od jednej plamy mroku przez kałużę światła lampy do kolejnego skupiska ciemności.Noc: już wdzierała się do tych cienistych komnat, a zapasy oliwy były niewielkie.- Czy zostaniesz ze mną trochę, Aviendho? - spytała Egwene.- Bardziej mam ochotę pogadać, niż jeść.- Muszę powiedzieć Amys, co obiecałam jutro zrobić.I muszę znaleźć się w sypialni Randa al'Thora, zanim on się tam zjawi.- Elayne nie będzie mogła się nigdy poskarżyć, że nie pilnowałaś dla niej Randa.Czyś ty naprawdę powlokła lady Berewin za włosy przez korytarz?Policzki Aviendhy okryły się bladym rumieńcem.- Czy sądzisz, że te Aes Sedai w.Salidarze.pomogą mu ?- Strzeż tej nazwy, Aviendho.Randowi żadną miarą nie wolno ich znaleźć nie przygotowanych.Przez wzgląd na stan, w jakim się aktualnie znajdował, najprawdopodobniej zamiast mu pomóc, poskromiłyby go albo przynajmniej przysłały swoich trzynaście sióstr.Musiałaby sta­nąć między nimi w Tel'aran'rhiod, ona, Nynaeve i Elayne, z nadzieją, że te Aes Sedai zaangażowały się w sprawę zbyt głęboko, by wycofać się, zanim odkryją, jak blisko przepaści on się znalazł.- Będę jej strzegła.Wyśpij się.I najedz się do syta.Rankiem nic nie jedz.Źle się tańczy włócznie z pełnym żo­łądkiem.Egwene odprowadziła ją wzrokiem i dopiero wtedy przy­cisnęła dłonie do brzucha.Nie sądziła, że zje cokolwiek tego wieczora albo nazajutrz.Rahvin.I może Lanfear albo któreś z pozostałych.Nynaeve zmierzyła się z Moghedien i wygrała.Ale Nynaeve była silniejsza od niej i od Aviendhy, kiedy mogła przenosić.Może też nikogo tam nie być.Rand twierdził, że Przeklęci nie ufają sobie wzajem.Niemalże wolałaby, żeby się mylił, albo przynajmniej nie był taki pewny.To było przera­żające, kiedy zdawało jej się, że widzi innego mężczyznę wy­zierającego z jego oczu oraz kiedy słyszała padające z jego ust słowa innego mężczyzny.Tak nie powinno być; każdy się od­radzał na nowo wraz z przeznaczonym obrotem Koła.Ale Smok Odrodzony to nie każdy.Moiraine nie chciała o tym rozmawiać.Co by Rand zrobił, gdyby Lanfear tu była? Lanfear kochała Lewsa Therina Telamona, ale co Smok do niej czuł? Do jakiego stopnia Rand był wciąż jeszcze Randem?- Tym sposobem jeszcze dorobisz się gorączki - po­wiedziała sobie stanowczo.- Nie jesteś dzieckiem.Zacho­wuj się jak kobieta [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl