[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaczął podciągać jej sukienkę i powiedział, że zawiezie ją do motelu.Odsunęła jego rękę i oświadczyła, że nie pojedzie z nim do żadnego motelu.Skręcił z autostrady na boczną drogę, zatrzymał samochód i kilka razy uderzył jaw twarz.Potem ją zgwałcił.Benjamin z powrotem wsadził cygaro do ust i mocno pociągnął.- Koniec końców było tylko jej słowo przeciwko jego słowu.- A co z testami nasienia? - spytał Markham.- Liz wzięła prysznic, gdy tylko przyjechała do domu.Kiedy wróciłem następnego ranka, siedziała na łóżku w płaszczu kąpielowym.Stopniowo udało mi się ją namówić, żeby mi powiedziała, co się stało.- No i?- Philip twierdził, że się nie opierała.Chciała, by ją przeleciał.- A opierała się? Benjamin wzruszył ramionami.- Filip wazy dziewięćdziesiąt osiem kilogramów.Leżał na niej i groził jej pięścią.Ledwie mogła oddychać.Bała się, że jeżeli się będzie opierać, zabije ją.- Mógł to zrobić - powiedział Markham.- Nie mogłem się od tego uwolnić.Wszyscy, którzy byli na przyjęciu, wiedzieli, że ją przeleciał.Większość ludzi uwierzyła w to, co powiedział.Potem już zawsze, gdy do niej podchodziłem, widziałem na niej Philipa, albo jego ręce tam, gdzie były moje.Markham potrząsnął głową.- A co z nią? Jak ona zareagowała?- Skończyło się dla nas obojga - Benjamin wyjął cygaro i spojrzał na otwierające się drzwi.Liz dała znak ręką i Markham wyszedł z poczekalni.- Chce się z panem zobaczyć - powiedziała.Uśmiechając się lekko dodała:- Niedługo wszystko będzie dobrze.Chciał wejść do pokoju, ale Liz przytrzymała go za rękę.- Dużo przeszła i jeszcze dużo przejdzie, ale jeżeli będzie pan cierpliwy, pokocha pana.- Dziękuję, naprawdę dziękuję, że pani tu przyszła - powiedział.Wskazała głową w kierunku poczekalni.- A jak on się czuje?- Zmęczony i smutny.I chyba czuje się winny.Popatrzyła w stronę poczekalni.- Powiedział mi - dodał cicho Markham - On pani potrzebuje.Uniosła brwi.- Powiedział to panu? - spytała cichym, zduszonym głosem.- Innymi słowami - odparł Markham.- Ale powiedział.Nie jest jeszcze za późno.12.Przeszło godzinę później Forbushe'a wciąż jeszcze bolał brzuch od uderzenia Tulla.Siadł przy swoim biurku w kabinie technicznej, czekając na ludzi, których wezwał.To, że pozwolił Tullowi uderzyć się przy tych dwóch nie walcząc z nim, oznaczało utratę twarzy i mogło mu zaszkodzić w przyszłości.Ale dla niego zadanie było najważniejsze.Był człowiekiem cierpliwym, zwłaszcza wtedy, gdy cierpliwości wymagało zwalczanie wroga.A Tull, mimo że wypełniali to samo zadanie, stał się jego wrogiem.Forbushe ostrożnie wyprostował się na krześle.Wiedział o Tullu wszystko.Gdy tylko został powiadomiony przez swojego zwierzchnika, admirała Akara Mohammada Karima o tym kto będzie dowodził, udało mu się, dzięki swoim licznym kontaktom, uzyskać pełne informacje na temat kapitana.Od początku nie podobało mu się to, że wybrano właśnie Tulla.Był on jednym z niewielu już - jak ich nazywał Forbushe - zawadiaków, czyli agentów, którzy przeszli przeszkolenie w latach sześćdziesiątych i wczesnych siedemdziesiątych w południowo-wschodniej Azji, a nie dokładniejszy trening w jednym z krajów bliskowschodnich.Tull został zwerbowany w roku 1980, gdy pełnił funkcję attache marynarki w Moskwie.Miał romans z Galeną Trocki, daleką krewną Lwa Trockiego, jednego z przywódców Rewolucji Październikowej, zamordowanego później w Meksyku przez ludzi Stalina.Galeną była agentką KGB i to ona go zwerbowała.W 1985 roku, przebywając na wakacjach w Paryżu, spotkał Francenę Ughett, która przedstawiła go syryjskiemu agentowi; Tull zgodził się przekazać mu kilka istotnych informacji.Musiał oczywiście mieć na to zgodę KGB, ale ponieważ na Bliskim Wschodzie interesy radzieckie i syryjskie były zbieżne, został podwójnym agentem.Tull, jak bystro spostrzegł autor przygotowanego dla Forbushe'a raportu, miał słabość do kobiet.Można by właściwie powiedzieć, że był satyrem: kobiety nie potrafiły mu się oprzeć.Odnotowano także, że nie interesował się polityką ani religią.Motywem jego działania były wyłącznie pieniądze, co, jak napisano w raporcie, „nie zmniejszało jego sprawności, być może nawet ją zwiększało.".Forbushe skrzywił się, przypominając sobie te słowa.Uważał, że człowiek bez przekonań politycznych to człowiek bez kory mózgowej, z próżnią, która mogła być zapełniona byle czym, a to było niebezpieczne.Ciche stukanie przerwało bieg jego myśli.- Proszę - powiedział.Weszło dwóch mężczyzn, którzy byli na służbie, gdy Tull go uderzył.Zaraz za nim weszło jeszcze dwóch.- Jeżeli chcecie, możecie palić - powiedział Forbushe.Nie bez trudu pochylił się do przodu.- Jaka jest sytuacja? - spytał tych, którzy byli w kabinie dowodzenia.- Zbliżamy się do miejsca zmiany kursu - odpowiedział jeden z nich.Popatrzył na zegarek.- Będziemy tam za dziesięć minut.Forbushe skinął głową.- Przy tej prędkości prawdopodobnie to odczujemy i będziemy musieli ponownie wyrównać, by utrzymać się na tej samej głębokości.Żaden z przybyłych się nie odezwał.Dwóch z nich siedziało na krzesłach, a dwóch opierało się o grodź.Jeden zapalił papierosa, inny fajkę.- Trzeba coś zrobić z Tullem - powiedział Forbushe.- Zabiję go teraz - zaproponował mężczyzna, który siedział przy sonarze, gdy Tull uderzył Forbushe'a.- Nie.Jest jeszcze potrzebny - odparł Forbushe.- On nas przeprowadzi.- On chce płynąć na północ - powiedział inny.- A powinniśmy płynąć przez Cieśninę Gibraltarską.- Za kilka godzin wynurzymy się na głębokość peryskopową i wyślemy zakodowany sygnał.Dostaniemy odpowiedź, gdzie mamy się udać.Gdy będziemy znali nasz nowy kurs, zaczniemy działać i Tull będzie nas musiał przeprowadzić koło Szóstej Floty do miejsca spotkania.- Moim zdaniem trzeba go zabić teraz i mieć to z głowy - powiedział operator sonaru.- On jest.- Dopiero wtedy, gdy powiem - uciął Forbushe.- Nigdy bym nie puścił płazem komuś, kto mnie uderzył - odpowiedział ponuro mężczyzna [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Zaczął podciągać jej sukienkę i powiedział, że zawiezie ją do motelu.Odsunęła jego rękę i oświadczyła, że nie pojedzie z nim do żadnego motelu.Skręcił z autostrady na boczną drogę, zatrzymał samochód i kilka razy uderzył jaw twarz.Potem ją zgwałcił.Benjamin z powrotem wsadził cygaro do ust i mocno pociągnął.- Koniec końców było tylko jej słowo przeciwko jego słowu.- A co z testami nasienia? - spytał Markham.- Liz wzięła prysznic, gdy tylko przyjechała do domu.Kiedy wróciłem następnego ranka, siedziała na łóżku w płaszczu kąpielowym.Stopniowo udało mi się ją namówić, żeby mi powiedziała, co się stało.- No i?- Philip twierdził, że się nie opierała.Chciała, by ją przeleciał.- A opierała się? Benjamin wzruszył ramionami.- Filip wazy dziewięćdziesiąt osiem kilogramów.Leżał na niej i groził jej pięścią.Ledwie mogła oddychać.Bała się, że jeżeli się będzie opierać, zabije ją.- Mógł to zrobić - powiedział Markham.- Nie mogłem się od tego uwolnić.Wszyscy, którzy byli na przyjęciu, wiedzieli, że ją przeleciał.Większość ludzi uwierzyła w to, co powiedział.Potem już zawsze, gdy do niej podchodziłem, widziałem na niej Philipa, albo jego ręce tam, gdzie były moje.Markham potrząsnął głową.- A co z nią? Jak ona zareagowała?- Skończyło się dla nas obojga - Benjamin wyjął cygaro i spojrzał na otwierające się drzwi.Liz dała znak ręką i Markham wyszedł z poczekalni.- Chce się z panem zobaczyć - powiedziała.Uśmiechając się lekko dodała:- Niedługo wszystko będzie dobrze.Chciał wejść do pokoju, ale Liz przytrzymała go za rękę.- Dużo przeszła i jeszcze dużo przejdzie, ale jeżeli będzie pan cierpliwy, pokocha pana.- Dziękuję, naprawdę dziękuję, że pani tu przyszła - powiedział.Wskazała głową w kierunku poczekalni.- A jak on się czuje?- Zmęczony i smutny.I chyba czuje się winny.Popatrzyła w stronę poczekalni.- Powiedział mi - dodał cicho Markham - On pani potrzebuje.Uniosła brwi.- Powiedział to panu? - spytała cichym, zduszonym głosem.- Innymi słowami - odparł Markham.- Ale powiedział.Nie jest jeszcze za późno.12.Przeszło godzinę później Forbushe'a wciąż jeszcze bolał brzuch od uderzenia Tulla.Siadł przy swoim biurku w kabinie technicznej, czekając na ludzi, których wezwał.To, że pozwolił Tullowi uderzyć się przy tych dwóch nie walcząc z nim, oznaczało utratę twarzy i mogło mu zaszkodzić w przyszłości.Ale dla niego zadanie było najważniejsze.Był człowiekiem cierpliwym, zwłaszcza wtedy, gdy cierpliwości wymagało zwalczanie wroga.A Tull, mimo że wypełniali to samo zadanie, stał się jego wrogiem.Forbushe ostrożnie wyprostował się na krześle.Wiedział o Tullu wszystko.Gdy tylko został powiadomiony przez swojego zwierzchnika, admirała Akara Mohammada Karima o tym kto będzie dowodził, udało mu się, dzięki swoim licznym kontaktom, uzyskać pełne informacje na temat kapitana.Od początku nie podobało mu się to, że wybrano właśnie Tulla.Był on jednym z niewielu już - jak ich nazywał Forbushe - zawadiaków, czyli agentów, którzy przeszli przeszkolenie w latach sześćdziesiątych i wczesnych siedemdziesiątych w południowo-wschodniej Azji, a nie dokładniejszy trening w jednym z krajów bliskowschodnich.Tull został zwerbowany w roku 1980, gdy pełnił funkcję attache marynarki w Moskwie.Miał romans z Galeną Trocki, daleką krewną Lwa Trockiego, jednego z przywódców Rewolucji Październikowej, zamordowanego później w Meksyku przez ludzi Stalina.Galeną była agentką KGB i to ona go zwerbowała.W 1985 roku, przebywając na wakacjach w Paryżu, spotkał Francenę Ughett, która przedstawiła go syryjskiemu agentowi; Tull zgodził się przekazać mu kilka istotnych informacji.Musiał oczywiście mieć na to zgodę KGB, ale ponieważ na Bliskim Wschodzie interesy radzieckie i syryjskie były zbieżne, został podwójnym agentem.Tull, jak bystro spostrzegł autor przygotowanego dla Forbushe'a raportu, miał słabość do kobiet.Można by właściwie powiedzieć, że był satyrem: kobiety nie potrafiły mu się oprzeć.Odnotowano także, że nie interesował się polityką ani religią.Motywem jego działania były wyłącznie pieniądze, co, jak napisano w raporcie, „nie zmniejszało jego sprawności, być może nawet ją zwiększało.".Forbushe skrzywił się, przypominając sobie te słowa.Uważał, że człowiek bez przekonań politycznych to człowiek bez kory mózgowej, z próżnią, która mogła być zapełniona byle czym, a to było niebezpieczne.Ciche stukanie przerwało bieg jego myśli.- Proszę - powiedział.Weszło dwóch mężczyzn, którzy byli na służbie, gdy Tull go uderzył.Zaraz za nim weszło jeszcze dwóch.- Jeżeli chcecie, możecie palić - powiedział Forbushe.Nie bez trudu pochylił się do przodu.- Jaka jest sytuacja? - spytał tych, którzy byli w kabinie dowodzenia.- Zbliżamy się do miejsca zmiany kursu - odpowiedział jeden z nich.Popatrzył na zegarek.- Będziemy tam za dziesięć minut.Forbushe skinął głową.- Przy tej prędkości prawdopodobnie to odczujemy i będziemy musieli ponownie wyrównać, by utrzymać się na tej samej głębokości.Żaden z przybyłych się nie odezwał.Dwóch z nich siedziało na krzesłach, a dwóch opierało się o grodź.Jeden zapalił papierosa, inny fajkę.- Trzeba coś zrobić z Tullem - powiedział Forbushe.- Zabiję go teraz - zaproponował mężczyzna, który siedział przy sonarze, gdy Tull uderzył Forbushe'a.- Nie.Jest jeszcze potrzebny - odparł Forbushe.- On nas przeprowadzi.- On chce płynąć na północ - powiedział inny.- A powinniśmy płynąć przez Cieśninę Gibraltarską.- Za kilka godzin wynurzymy się na głębokość peryskopową i wyślemy zakodowany sygnał.Dostaniemy odpowiedź, gdzie mamy się udać.Gdy będziemy znali nasz nowy kurs, zaczniemy działać i Tull będzie nas musiał przeprowadzić koło Szóstej Floty do miejsca spotkania.- Moim zdaniem trzeba go zabić teraz i mieć to z głowy - powiedział operator sonaru.- On jest.- Dopiero wtedy, gdy powiem - uciął Forbushe.- Nigdy bym nie puścił płazem komuś, kto mnie uderzył - odpowiedział ponuro mężczyzna [ Pobierz całość w formacie PDF ]