[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.siódemka? Proszę odeprzeć! Odeprzeć, mówię!! No.Na razie.Do Profesora: Tak więc sprawa Bygoni załatwiona.Poza tym możemy ofiarować panom doskonały środek przeciwgwiazdowy, patentowany pod nazwą Antygwiazdol.Oto reklamowa próbka… Mamy też nowe zmywaki do czyszczenia talerzy latających.Na ile by panowie reflektowali? Jedna rakieta? Dwie?TARANTOGA: Nie, dziękujemy, raczej nie skorzystamy.Może panowie mają coś innego?Brzęczyk.Napis INWAZJA EMORDANÓW — SEKTOR VI.DYREKTOR: O.psiakrew! Emordany.ładna historia! Naciska guzik.SEKTOR VI gaśnie, za to zapala się SEKTOR XV i SEKTOR XXV.Dyrektor gorączkowo nacisku liczne guziki, wołając zarazem do mikrofonu.Halo! Sekcja sobowtórów?! Proszę natychmiast zatapiać od góry do dołu! Tak!Napisy gasną,DYREKTOR: Emordany o tej porze roku to rzadkość.Na szczęście mieliśmy jeszcze paręset Grytaszków… Tak… Panowie wybaczą te ciągłe przerwy w rozmowie… Jak tara u was sytuacja z Wychwostkami? Ciężka? Domyślani się.To prawdziwa plaga! Mam na składzie najnowsze Ćwiartolety.którymi radykalnie pozbędziecie się wszystkich Wychwostków.Oto model… Podaje Ćwiartolet wyjęty z szuflady.TARANTOGA: Ależ.proszą pana…DYREKTOR: Nic.nic.Proszę; nie dziękować.Solidarność międzyplanetarna jest naszą dewizą.Jak tam u was Emenegezy? Filują? Czy często?TARANTOGA: Nie…Pojawia się napis KRALOF1KSJA.Dyrektor rzuca się do guzików.DYREKTOR: Jeden moment… Krzyczy do mikrofonu: Uwaga! Alarm pierwszego stopnia! Uruchomić wszystkie Łamignatnice!TARANTOGA: O co by go tu prosić? Może o środek na łysinę?CHYBEK: Panie profesorze, coś na długowieczność, na przedłużenie życia!TARANTOGA: A, rzeczywiście!DYREKTOR: Słucham panów?…TARANTOGA: Czy… może jakiś środek na przedłużenie życia?…DYREKTOR wyciąga z szuflady słój pełen wielkich pigułek: Służę.Środek absolutnie gwarantowany w działaniu.Na tablicy napis SUPERKRALOFIKSJA.DYREKTOR: Jedną chwilkę, panowie… Do mikrofonu: Uwaga, alarm drugiego stopnia! Sekcja chłodnicza! Dawać tę sekcję! Co? Halo! Zamrażajcie wszystkich uczonych! Jak? Nie, nie na sztuki, całymi wydziałami, humanistyka na końcu.Na końcu, mówię! Szybko!Słychać odległe huki.TARANTOGA: Przepraszam, czy coś się stało?DYREKTOR: Właściwie nic.To po prostu środek ostrożności, bo Kralofiksja zawsze bierze się najpierw do uczonych, więc na wszelki wypadek pakujemy ich do naszych podziemnych lodówek.O czym to myśmy mówili? Aha! Ten środek, tak zwany dwużycian długowiecznianiu, jak panowie widzą, zupełnie nieszkodliwy, zażywany trzy razy dziennie przez dwa tygodnie… Przepraszam…Do pokoju wpada Uczony I, a za nim Uczony II z miotaczem atomowym.UCZONY I: Panie dyrektorze! Panie dyrektorze!!UCZONY II: Już ci nie pomoże dyrektor, łajdaku!UCZONY I: Nie zabijaj mnie! Nie znoszę tego!!Uczony II strzela, Uczony I pada.DYREKTOR: Fe.co za obcesowość! Nie mógł pan tego zrobić u siebie, doktorze? Nie widzi pan.że mam gości? Tak pan nadymił…Uczony I leżąc wydobywa z kieszeni broń i w agonii strzela.Uczony II też pada.DYREKTOR: Nie.to prawdziwy skandal! Przepraszam najmocniej… Wyciąga za kulisy obu nieboszczyków.Prosię wybaczyć to gorszące zajście.TARANTOGA: Ależ to potworne! Czy oni nie żyją?DYREKTOR: Chwilowo tak.Ale mamy przecież ich rysopisy atomowe, to się ich wskrzesi.Inna rzecz, że urządzają takie sceny parę razy na tydzień.TARANTOGA: Nie może być!DYREKTOR: Temperament uczonych.W wysoko rozwiniętej cywilizacji spory naukowe łatwo przerastają w atomowe.Co ja mówiłem? Więc ten środek na długowieczność…Słychać grzmot.DYREKTOR: Proszę nie zwracać uwagi, przeżywamy dość trudny okres, zdaje się.że… oh!Napis BALBOLIZA.DYREKTOR do mikrofonu: Halo, sekcja osiem! Ósemka! Dawać, halo! Dlaczego nic nie słychać?Napis JAKA KOLEJNOŚĆ WYSADZANIA?DYREKTOR do mikrofonu: Wysadzajcie, co się da, wszystko jedno w jakiej kolejności, byle szybko! Jazda! Nie guzdrać się!Grzmoty.DYREKTOR: No.nareszcie będziemy mieli chwilę spokoju.Dzwonek.Halo? Już panom służę.Halo? Odmrażać po kolei.Wszystkich, pewno że wszystkich.Co? Windy stanęły? To zostawcie humanistów na koniec, nie pali się! Drodzy panowie, ten środek, który widzicie, pozwala uwielokrotnić długość życia…Na tablicy napis BYGONIE.DYREKTOR: Bardzo przepraszam, czy możecie mi panowie pożyczyć tego środka, który wam przed chwilą ofiarowałem?TARANTOGA dając: Ależ proszę…DYREKTOR: Dziękuję.Przez okno wsuwa się głowa Bygonia, Dyrektor karmi go z ręki, Bygoń rzęzi, kona, głowa znika.DYREKTOR siadając: No i co, może zły środek? Halo? Sekcja piąta? Proszę dostarczyć dwa tuziny pudełek środka na Bygonie.Co? Sekcji nie ma? Jak to nie ma? Wysadzona? Dlaczego wysadzona? W pośpiechu? Co to znaczy „w pośpiechu”? Nic mnie to nie obchodzi! Środek ma zaraz być.Mam gości pozaplanetarnych… Do nich Uff! Przepraszam.Taki czas, co robić…Słychać ryki i huki.TARANTOGA: Co to właściwie dzieje się u panów na planecie?DYREKTOR: E.nic takiego.Emordany, Kondzielaki, Bygonie.poza Kralofiksją nic nowego.Tyle tylko, że Kamcioły zaczęły ostatnio trochę wąsować.TARANTOGA: Czy to są zwierzęta?DYREKTOR: Ha ha! Co za pomysł? Po zwierzętach dawno już nie zostało u nas śladu, proszę pana! Najprościej mówiąc, są to niepożądane produkty uboczne naszej cywilizacji…TARANTOGA: Żywe?DYREKTOR: Owszem.Ale u nas wszystko jest żywe.TARANTOGA: Nie rozumiem.Co to znaczy — wszystko?Chybek z nudów manipuluje przy Propsie.Pojawia się urocze dziewczę, przywdziane w strój bardzo wspaniały.Jest ta osoba jakby wcieleniem marzeń gimnazjalisty o seksbombie, o super gwieździe filmowej.Porusza się uwodzicielsko, falując biodrami.Parę razy przechodzi przed Chybkiem.Innych obecnych ignoruje.Z wolna zaczyna kusić go uśmiechami, pokazuje nóżkę, nareszcie zaczyna się powoli rozbierać.Chybek, zrazu osłupialy, potem rozanielony, przekręca fotel, żeby ją lepiej widzieć.Podczas następującej pantomimy Dyrektor i Tarantoga rozmawiają, jakby nigdy nic.DYREKTOR: Bo u nas i fabryki, i maszyny — wszystko jest żywe.Ot, parę lat temu na przykład uruchomiliśmy wylęgarnię serków topionych.Produkcją kierował sztuczny mózg.Taki mózg nie jest niezawodny, wie pan… Popadł niespodzianie w aberację i zaczął produkować Bygonie.Omyłkowo, rozumie pan?TARANTOGA: Zamiast serków?DYREKTOR: W pewnym sensie.Z Kondzielakami była inna historia…CHYBEK cicho, nie spuszczając oczu ze strip–teasu: Panie dyrektorze, kto to jest?DYREKTOR: Kto jest kto?CHYBEK pokazując głową: Ta pani…Dziewczyna w dalszym ciągu się rozbiera [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl