[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyszedł na ten świat przypuszczalnie jako syn samego diabła, a lanie zaczął dostawać niemal natychmiast po urodzeniu.Teraz, kiedy był już tak blisko końca, zdumiał się radością, jaka ogarnęła go, kiedy dokarmiał kanka-bońskie dziewczynki.One były takie wdzięczne, a pomóc im było rzeczą tak niezwykle prostą, jako że bar obficie zaopatrzono w przekąski, dodatki i przyprawy.Po prostu nigdy przedtem nie przytrafiła mu się dogodna sposobność, by mogło się okazać, że jest zdolny do miłosierdzia.Stało się to dopiero teraz i bardzo mu przypadło do gustu.Dla tych dzieci *Wait był samym życiem.A potem — na co czekał całe popołudnie — pojawiła się wdowa Hepburn.*Wait nie musiał wkradać się w jej zaufanie.Polubiła go od pierwszego wejrzenia, ponieważ karmił dzieci, i powitała go mówiąc: „Och, brawo! Brawo!”, ponieważ po drodze z lotniska do hotelu widziała tak wiele głodnych dzieciaków.Przyjęła za pewnik i nigdy nie zachwiała się w tej pewności, że ów mężczyzna napotkał te dzieci na zewnątrz i zaprosił je do środka, by móc je nakarmić.— Dlaczego nie potrafię być taka, jak pan? — mówiła dalej Mary.— Tkwiłam na górze nie robiąc nic innego, jak tylko użalając się nad sobą, podczas gdy powinnam być tutaj i tak jak pan dzielić się tym, co mamy, z tymi biednymi dziećmi z ulicy.Sprawił pan, że czuję się zawstydzona, chociaż to mój mózg nie pracował ostatnio jak należy.Czasami mam ochotę go zabić.Zwróciła się następnie do dzieci, mówiąc po angielsku, a więc w języku, którego nigdy nie miały zrozumieć:— No i jak wam smakuje? — pytała.A także: — A gdzie wasze mamusie i tatusiowie? — i tak dalej w tym stylu.Dziewczynki nie musiały nigdy uczyć się angielskiego, ponieważ kanka-boński od początku stał się na Santa Rosalii językiem większości.Półtora wieku później był już językiem większej części rodzaju ludzkiego.A jeszcze po czterdziestu dwóch latach stał się jedynym językiem ludzkości.Nie było potrzeby dawać dziewczynkom czegoś lepszego do jedzenia, jak chciała Mary.Dieta złożona z fistaszków i pomarańczy, których w barze było pod dostatkiem, okazała się idealna.Dzieci wypluwały po prostu to, co nie wydawało im się dobre — czereśnie, zielone oliwki i małe cebulki.Dziewczynki nie potrzebowały pomocy przy jedzeniu.Zatem Mary i *Wait byli wolni — mogli po prostu obserwować i gawędzić, i poznać się nawzajem.*Wait powiedział, że jego zdaniem ludzie znaleźli się na ziemi po to, by sobie nawzajem pomagać, i że to cały powód, dlaczego karmił dziewczynki.Powiedział, że dzieci są przyszłością świata i najcenniejszym bogactwem naturalnym planety.— Pozwoli pani, że się przedstawię — powiedział.— Nazywam się Willard Flemming i pochodzę z Moose Jaw w Saskatchewan.Mary powiedziała, kim jest i co robi, to znaczy, że jest wdową i byłą nauczycielką.*Wait zwierzył się jej z podziwu dla nauczycieli i powiedział, jak bardzo ważni byli dla niego ci ludzie w czasach, kiedy był młody.— Gdyby nie moi nauczyciele z ogólniaka — mówił * Wait — nigdy nie dostałbym się na MIT Prawdopodobnie nie dostałbym się w ogóle na żadną uczelnię, przypuszczalnie byłbym mechanikiem samochodowym tak jak mój ojciec.— Kim zatem pan został? — zapytała Mary.— Odkąd moja żona zmarła na raka, czymś mniej istotnym niż nic — odparł.— Och — powiedziała Mary.— Tak mi przykro!— Cóż, to przecież nie pani wina, czyż nie? — odpowiedział *Wait.— To prawda — przyznała Mary.— Zanim to się stało — mówił dalej — byłem inżynierem od wiatraków.Wpadłem na zwariowany pomysł, że przecież dookoła pełno jest czystej, darmowej energii.Czy to nie brzmi idiotycznie?— Ależ to cudowna myśl — zachwyciła się Mary.— Często rozmawialiśmy o tym z mężem.— Towarzystwa i zakłady energetyczne nienawidziły mnie — kontynuował *Wait — a także królowie ropy, baronowie węgla i lobby atomowe.— Mogę to sobie wyobrazić! — przytaknęła Mary.— Teraz już nie muszą się mną martwić — mówił *Wait.— Zwinąłem kramik po śmierci żony i od tego czasu włóczę się po świecie.Sam nie wiem nawet, czego szukam.Szczerze wątpię, czy w ogóle jest coś, czego warto poszukiwać.Jednego jestem pewien: Nigdy już nie będę nikogo kochał.— Ma pan przecież światu tyle do zaoferowania! — zaprotestowała Mary.— Jeżeli zaznam jeszcze miłości — powiedział *Wait — nie będzie to związane z niczym, czego, jak się zdaje, pragną dzisiejsi ludzie, a co nie jest warte funta kłaków.Tego bym nie wytrzymał.— Też tak sądzę — rzekła Mary.— Jestem zupełnie rozbity — powiedział *Wait.— Uważam, że to normalne — stwierdziła Mary.— Pytam sam siebie: „Cóż znaczą dzisiaj pieniądze?” — mówił dalej *Wait — Jestem pewien, że pani mąż był równie dobrym mężem, jak moja żona była dobrą żoną.— To był naprawdę dobry człowiek — powiedziała Mary — absolutnie wspaniały człowiek.— A zatem i pani zadaje sobie to pytanie: „Cóż znaczą pieniądze dla osoby całkowicie samotnej?” Przypuszczam, że posiada pani jakiś milion dolarów.— Mój Boże! — zaśmiała się Mary.— Nie mam niczego takiego.— No dobrze, sto tysięcy, a zatem.— Nieco więcej niż sto — wtrąciła Mary.— To teraz śmieci, prawda? — rzucił *Wait.— Jakież to szczęście można za nie kupić?— Jak by nie było, na pewne przyjemności wystarczy — odparła Mary.— Wyobrażam sobie, że posiada pani śliczny dom — ciągnął *Wait.— Całkiem niczego sobie — zgodziła się Mary.— A także samochód albo dwa lub trzy i w ogóle — nie ustępował *Wait.— Tylko jeden — powiedziała Mary.— Założę się, że mercedesa.— Jeepa — wyjaśniła Mary.— Ale prawdopodobnie ma pani akcje i obligacje, tak jak ja — mówił dalej *Wait.— Firma Roya stosowała system wypłacania dywidend w akcjach — odparła Mary.— Och tak, pewnie — powiedział *Wait.— A także system ubezpieczeń, system emerytalny i całą resztę z repertuaru marzeń o bezpieczeństwie, typowych dla klasy średniej.— Oboje pracowaliśmy — wyjaśniała Mary — oboje zarabialiśmy.— Nie chciałbym mieć żony, która nie pracuje — stwierdził *Wait.— Moja pracowała w firmie telefonicznej.Po jej śmierci okazało się, po podliczeniu, że wszystkie zasiłki pogrzebowe to wręcz nędzne grosiki.Doprowadziło mnie to nawet do płaczu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Przyszedł na ten świat przypuszczalnie jako syn samego diabła, a lanie zaczął dostawać niemal natychmiast po urodzeniu.Teraz, kiedy był już tak blisko końca, zdumiał się radością, jaka ogarnęła go, kiedy dokarmiał kanka-bońskie dziewczynki.One były takie wdzięczne, a pomóc im było rzeczą tak niezwykle prostą, jako że bar obficie zaopatrzono w przekąski, dodatki i przyprawy.Po prostu nigdy przedtem nie przytrafiła mu się dogodna sposobność, by mogło się okazać, że jest zdolny do miłosierdzia.Stało się to dopiero teraz i bardzo mu przypadło do gustu.Dla tych dzieci *Wait był samym życiem.A potem — na co czekał całe popołudnie — pojawiła się wdowa Hepburn.*Wait nie musiał wkradać się w jej zaufanie.Polubiła go od pierwszego wejrzenia, ponieważ karmił dzieci, i powitała go mówiąc: „Och, brawo! Brawo!”, ponieważ po drodze z lotniska do hotelu widziała tak wiele głodnych dzieciaków.Przyjęła za pewnik i nigdy nie zachwiała się w tej pewności, że ów mężczyzna napotkał te dzieci na zewnątrz i zaprosił je do środka, by móc je nakarmić.— Dlaczego nie potrafię być taka, jak pan? — mówiła dalej Mary.— Tkwiłam na górze nie robiąc nic innego, jak tylko użalając się nad sobą, podczas gdy powinnam być tutaj i tak jak pan dzielić się tym, co mamy, z tymi biednymi dziećmi z ulicy.Sprawił pan, że czuję się zawstydzona, chociaż to mój mózg nie pracował ostatnio jak należy.Czasami mam ochotę go zabić.Zwróciła się następnie do dzieci, mówiąc po angielsku, a więc w języku, którego nigdy nie miały zrozumieć:— No i jak wam smakuje? — pytała.A także: — A gdzie wasze mamusie i tatusiowie? — i tak dalej w tym stylu.Dziewczynki nie musiały nigdy uczyć się angielskiego, ponieważ kanka-boński od początku stał się na Santa Rosalii językiem większości.Półtora wieku później był już językiem większej części rodzaju ludzkiego.A jeszcze po czterdziestu dwóch latach stał się jedynym językiem ludzkości.Nie było potrzeby dawać dziewczynkom czegoś lepszego do jedzenia, jak chciała Mary.Dieta złożona z fistaszków i pomarańczy, których w barze było pod dostatkiem, okazała się idealna.Dzieci wypluwały po prostu to, co nie wydawało im się dobre — czereśnie, zielone oliwki i małe cebulki.Dziewczynki nie potrzebowały pomocy przy jedzeniu.Zatem Mary i *Wait byli wolni — mogli po prostu obserwować i gawędzić, i poznać się nawzajem.*Wait powiedział, że jego zdaniem ludzie znaleźli się na ziemi po to, by sobie nawzajem pomagać, i że to cały powód, dlaczego karmił dziewczynki.Powiedział, że dzieci są przyszłością świata i najcenniejszym bogactwem naturalnym planety.— Pozwoli pani, że się przedstawię — powiedział.— Nazywam się Willard Flemming i pochodzę z Moose Jaw w Saskatchewan.Mary powiedziała, kim jest i co robi, to znaczy, że jest wdową i byłą nauczycielką.*Wait zwierzył się jej z podziwu dla nauczycieli i powiedział, jak bardzo ważni byli dla niego ci ludzie w czasach, kiedy był młody.— Gdyby nie moi nauczyciele z ogólniaka — mówił * Wait — nigdy nie dostałbym się na MIT Prawdopodobnie nie dostałbym się w ogóle na żadną uczelnię, przypuszczalnie byłbym mechanikiem samochodowym tak jak mój ojciec.— Kim zatem pan został? — zapytała Mary.— Odkąd moja żona zmarła na raka, czymś mniej istotnym niż nic — odparł.— Och — powiedziała Mary.— Tak mi przykro!— Cóż, to przecież nie pani wina, czyż nie? — odpowiedział *Wait.— To prawda — przyznała Mary.— Zanim to się stało — mówił dalej — byłem inżynierem od wiatraków.Wpadłem na zwariowany pomysł, że przecież dookoła pełno jest czystej, darmowej energii.Czy to nie brzmi idiotycznie?— Ależ to cudowna myśl — zachwyciła się Mary.— Często rozmawialiśmy o tym z mężem.— Towarzystwa i zakłady energetyczne nienawidziły mnie — kontynuował *Wait — a także królowie ropy, baronowie węgla i lobby atomowe.— Mogę to sobie wyobrazić! — przytaknęła Mary.— Teraz już nie muszą się mną martwić — mówił *Wait.— Zwinąłem kramik po śmierci żony i od tego czasu włóczę się po świecie.Sam nie wiem nawet, czego szukam.Szczerze wątpię, czy w ogóle jest coś, czego warto poszukiwać.Jednego jestem pewien: Nigdy już nie będę nikogo kochał.— Ma pan przecież światu tyle do zaoferowania! — zaprotestowała Mary.— Jeżeli zaznam jeszcze miłości — powiedział *Wait — nie będzie to związane z niczym, czego, jak się zdaje, pragną dzisiejsi ludzie, a co nie jest warte funta kłaków.Tego bym nie wytrzymał.— Też tak sądzę — rzekła Mary.— Jestem zupełnie rozbity — powiedział *Wait.— Uważam, że to normalne — stwierdziła Mary.— Pytam sam siebie: „Cóż znaczą dzisiaj pieniądze?” — mówił dalej *Wait — Jestem pewien, że pani mąż był równie dobrym mężem, jak moja żona była dobrą żoną.— To był naprawdę dobry człowiek — powiedziała Mary — absolutnie wspaniały człowiek.— A zatem i pani zadaje sobie to pytanie: „Cóż znaczą pieniądze dla osoby całkowicie samotnej?” Przypuszczam, że posiada pani jakiś milion dolarów.— Mój Boże! — zaśmiała się Mary.— Nie mam niczego takiego.— No dobrze, sto tysięcy, a zatem.— Nieco więcej niż sto — wtrąciła Mary.— To teraz śmieci, prawda? — rzucił *Wait.— Jakież to szczęście można za nie kupić?— Jak by nie było, na pewne przyjemności wystarczy — odparła Mary.— Wyobrażam sobie, że posiada pani śliczny dom — ciągnął *Wait.— Całkiem niczego sobie — zgodziła się Mary.— A także samochód albo dwa lub trzy i w ogóle — nie ustępował *Wait.— Tylko jeden — powiedziała Mary.— Założę się, że mercedesa.— Jeepa — wyjaśniła Mary.— Ale prawdopodobnie ma pani akcje i obligacje, tak jak ja — mówił dalej *Wait.— Firma Roya stosowała system wypłacania dywidend w akcjach — odparła Mary.— Och tak, pewnie — powiedział *Wait.— A także system ubezpieczeń, system emerytalny i całą resztę z repertuaru marzeń o bezpieczeństwie, typowych dla klasy średniej.— Oboje pracowaliśmy — wyjaśniała Mary — oboje zarabialiśmy.— Nie chciałbym mieć żony, która nie pracuje — stwierdził *Wait.— Moja pracowała w firmie telefonicznej.Po jej śmierci okazało się, po podliczeniu, że wszystkie zasiłki pogrzebowe to wręcz nędzne grosiki.Doprowadziło mnie to nawet do płaczu [ Pobierz całość w formacie PDF ]