[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I wtedy oczy moje ujrzały wspaniały górski szczyt wznoszący się ponad obłokami “Czyżby to była fatamorgana - okrutne złudzenie optyczne?"W tym miejscu sprawdziłem w encyklopedii, co to jest fatamorgana, i dowiedziałem się, że jest to miraż, czyli mamidło, nazwane tak od Morgana le Fay, czarownika mieszkającego na dnie jeziora.Słynął on z tego, że pojawiał się w Cieśninie Messyńskiej pomiędzy Kalabrią a Sycylią.Krótko mówiąc, fatamorgana to takie poetyczne ple-ple.To, co Frank ujrzał ze swego tonącego jachtu, nie było okrutną fatamorganą, lecz szczytem Góry McCabe'a.Łagodne fale zaniosły jacht Franka ku skalistemu wybrzeżu San Lorenzo, jakby taka właśnie była wola Boga.Frank suchą stopą wstąpił na ląd i spytał, gdzie się znajduje.Artykuł nie wspominał o tym, ale drań miał przy sobie termos z kawałkiem lodu-9.Nie mając paszportu Frank znalazł się w więzieniu w stolicy republiki Bolivarze.Tam odwiedził go “Papa" Monzano, który chciał wiedzieć, czy to możliwe, aby Frank był krewnym nieśmiertelnego doktora Feliksa Hoenikkera.“Potwierdziłem to - pisał Frank w swoim artykule - i w tej chwili wszystkie drzwi w San Lorenzo stały przede mną otworem."40.DOM NADZIEI I MIŁOSIERDZIATak się złożyło - tak się musiało złożyć, powiedziałby Bokonon - że zamówiono u mnie artykuł związany z San Lorenzo.Nie dotyczył on ani “Papy" Monzano, ani Franka.Miał to być artykuł poświęcony Julianowi Castle, amerykańskiemu milionerowi, który dorobił się na cukrze i który w wieku czterdziestu lat poszedł za przykładem doktora Alberta Schweitzera, zakładając w dżungli bezpłatny szpital i poświęcając życie kolorowym nędzarzom.Szpital Castle'a nosił nazwę Domu Nadziei i Miłosierdzia w Dżungli.Tą dżunglą były drzewa kawowe, dziko rosnące na północnych zboczach Góry McCabe'a.Kiedy udawałem się na San Lorenzo, Julian Castle liczył sześćdziesiąt lat.Już od dwudziestu lat żył wyłącznie dla innych.W czasach, kiedy żył jeszcze dla siebie, czytelnicy ilustrowanych czasopism znali go równie dobrze jak Tommy Manville'a, Adolfa Hitlera, Benito Mussoliniego i Barbarę Hutton.Źródłem jego sławy była rozpusta, alkoholizm, liczne wypadki samochodowe oraz systematyczne unikanie służby wojskowej.Miał zadziwiający talent do wydawania swoich milionów w sposób zwiększający jedynie światowe zasoby zmartwień i kłopotów.Będąc pięciokrotnie żonatym, zdołał spłodzić jednego syna.Ten syn, Filip Castle, był właścicielem i kierownikiem hotelu, w którym miałem się zatrzymać.Hotel nazywał się Casa Mona, od imienia Mony Aamons Monzano, ciemnoskórej blondynki z okładki dodatku do “Sunday Timesa".Nowo zbudowany hotel Casa Mona był jednym z trzech budynków widocznych w tle fotograficznego portretu Mony w gazecie.Ja nie miałem uczucia, że kierowane czyjąś ręką fale niosą mnie ku San Lorenzo - ja przybywałem na skrzydłach miłości.Nagle potężną siłą w moim pozbawionym celu życiu stała się fatamorgana, myśl o tym, czym może być miłość Mony Aamons Monzano.Wyobraziłem sobie, że mógłbym być z nią szczęśliwy tak jak z żadną inną kobietą na świecie.41.KARASS NA DWOJEW samolocie lecącym z Miami do San Lorenzo fotele były umocowane po trzy w rzędzie.Tak się złożyło - tak się musiało złożyć - że moimi sąsiadami byli Horlick Minton, nowy ambasador amerykański w Republice San Lorenzo, i jego żona Claire.Oboje byli siwi, szczupli i uprzejmi.Minton powiedział mi, że jest zawodowym dyplomatą i że po raz pierwszy występuje w randze ambasadora.On i jego żona byli już na placówkach w Boliwii, Chile, Japonii, Francji, Jugosławii, Egipcie, Związku Południowej Afryki, Liberii i Pakistanie.Byli w sobie zakochani.Bez przerwy wymieniali małe prezenty: ciekawe widoki za oknem, zabawne albo pouczające fragmenty lektury, przypadkowe wspomnienia.Byli, jak sądzę, idealnym przykładem tego, co Bokonon nazywa duprassem, a co oznacza karass składający się tylko z dwóch osób.“Prawdziwy duprass - powiada Bokonon - jest nieprzenikniony nawet dla dzieci zrodzonych z takiego związku."Wyłączam zatem Mintonów ze swego karassu, z karassu Franka, z karassu Newta, z karassu Asy Breeda, z karassu Angeli, karassu Lymana Endersa Knowlesa, karassu Shermana Krebbsa.Mintonowie mieli swój własny schludny dwuosobowy karass.- Musi pan być bardzo zadowolony - powiedziałem do Mintona.- Z czego muszę być bardzo zadowolony?- Z nominacji na ambasadora [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl