[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A w Paryżu mieszka mój wujek, który pożyczy nam pieniędzy na dalszą drogę.- W porządku - rzekł udobruchany Joe.- Okazuje się, że czasem dobrze jest mieć wujka w Paryżu.Z Paryża do Krakowa już tylko jeden skok.Jeśli wszystko pójdzie dobrze, jutro wieczór zaprosimy się na kolację do Smoka.Sally rozpromienił się:- Z takim szefem konie można kraść!- To się też kiedyś robiło - rzekł Pietruszka, mile pogłaskany w swej próżności.- Żadna praca nie hańbi.* * *Gdyby pasażerowie helikoptera mogli zajrzeć do wnętrza statku, ich zdumienie, a zapewne i wściekłość nie miałyby granic.Zobaczyliby bowiem kapitana Łajbę w najlepszej komitywie z buntownikami.Zamiast wisieć na maszcie, kapitan popijał rum i wesoło gwarzył ze zgromadzoną w mesie załogą.Jak do tego doszło?Gdy buntownicy w pierwszym porywie szału prowadzili go na pokład wśród wyzwisk i wrogich okrzyków, kapitan ją im tłumaczyć, że nie może być powieszony.- Dlaczego nie? - wrzasnęli piraci.- Jesteś człowiekiem Pietruszki i zasługujesz na śmierć.Zawsze byłeś po stronie tego wyzyskiwacza!- Nie przeczę - przyznał się Łajba.- Ale mam świadectwo lekarskie, z którego wynika, że cierpię na łaskotki szyi i dlatego nie mogę być wieszany.- Jeśli tak - postanowili oprawcy - to przywiążemy cię do armaty i rozerwiemy w strzępy przy pomocy jednego pocisku.- To by było lepsze - zgodził się kapitan.- Ale czy nie szkoda kuli armatniej dla takiego łajdaka jak ja? Zresztą nie mamy zbyt wiele amunicji, sam wiem o tym najlepiej.- Tak, to jest rzeczowy argument - rzekł jeden z piratów.- W takim razie wrzucimy cię do morza i będzie po krzyku.Łajba przyznał mu rację, ale wysunął nową wątpliwość:- W zasadzie byłoby to niezłe rozwiązanie.Ale nie wolno nam zanieczyszczać środowiska naturalnego! Barpiwonia niedawno podpisała międzynarodową konwencję w sprawie ochrony mórz i oceanów.- No to wymyśl jakiś lepszy sposób.My nie jesteśmy od myślenia.- Na razie trzeba zjeść obiad - rzekł kapitan, nie znajdując lepszego argumentu.- Dochodzi południe, a porządek dnia musi być zachowany.Proszę umyć ręce i do stołu.Było to najlepsze wyjście z sytuacji.Dobre jedzenie, okraszone skwarkami i suto podlane czerwonym winem, miało ten zbawienny skutek, iż piraci wyraźnie złagodnieli, a nawet nabrali dobrego humoru.Widząc zmianę nastrojów, kapitan wzniósł toast na cześć buntowników.Trzymając w dłoni kubek napoju mówił:- Moi kochani! Oto dzięki wam ziściły się moje najgorętsze marzenia.Przez długie lata śniłem o chwili, gdy diabli wezmą naszego szefa, oby mu ziemia była ciężka.Miałem już dość jego zwariowanych pomysłów i zmiennych humorów.Prawdę mówiąc, już dawno podziękowałbym za tę psią służbę, gdyby nie obawa przed utratą zasłużonej i w końcu nie najlepszej emerytury.- A co będzie, jeżeli szef wróci i zechce się z nami porachować? - zapytał magazynier Barnaba, ogromny chłop z ogniście rudym zarostem.- Spokojna głowa - uspokoił go kapitan.- Mam pomysł, który właśnie chciałbym z wami omówić.Sprawę egzekucji możemy chwilowo odłożyć.Co ma wisieć, nie utonie!Odpowiedzią był głośny śmiech piratów.Łajba zrozumiał, że wygrał.Ciągnął więc dalej:- Co powiedzielibyście na to, żebyśmy założyli swoje własne państwo, zupełnie niezależne od Pietruszki?- Pomysł jest wspaniały-rzekł bosman Zęza, ten sam, który niedawno odgrywał rolę Neptuna.- Ale w tym celu musielibyśmy znaleźć jakąś bezludną wyspę, a takich już chyba nie ma na świecie.- A właśnie że są! - krzyknął kapitan.- Wystarczy zwrócić się do Biura Sprzedaży i Wynajmu Wysp Bezludnych, które prowadzi mój kumpel z lat młodzieńczych, mr Samuel Mac Korreck! Kiedy ostatni raz spotkałem się z nim w Las Palmas, mówił mi, że dysponuje wielkim wyborem bezludnych wysp i wysepek na całym świecie.Jedne są umeblowane na wysoki połysk, mają nawet klimatyzację, inne zaś są zupełnie pierwotne.- Ale na to trzeba mieć furę pieniędzy - powiedział sternik Ząbek.- Mr Mac Korreck jest człowiekiem interesu i nie zrobi nam prezentu za Bóg zapłać.Kapitan ujął się pod boki i spojrzał na otaczających go piratów:- Pieniądze są - rzekł z triumfem w głosie.- Cała pierwsza ładownia zapełniona jest beczkami złotych dukatów!Bosman Zęza lekceważąco machnął ręką:- W tych beczkach jest suszone mięso.Wiem na pewno, bo z ciekawości zajrzałem do jednej z nich w czasie ładowania statku.- Owszem - przyznał spokojnie kapitan.- Na wierzchu jest mięso, a pod spodem złoto.Sam Pietruszka powiedział mi o tym, oczywiście w najgłębszej tajemnicy.Musiałem przysiąc na ząb rekina, że nikomu nie pisnę o tym ani słowa.A wiecie, co znaczy przysięga na ząb rekina.- Wiemy, wiemy - przyznali piraci.- Kto taką przysięgę złamie, godzien jest śmierci w najokropniejszych męczarniach.Jesteś bardzo odważnym człowiekiem, jeśli się na to zdecydowałeś.- Zrobiłem to tylko z gorącej miłości do was - zapewnił go Łajba.- Pietruszka jest takim bogaczem, że nawet nie zauważy tej straty.W krótkim czasie zbudujemy wielką flotę i zaatakujemy Barpiwonię!- A Pietruszka będzie myć talerze po naszych ucztach - wykrzyknął z uniesieniem sternik.W chwilę potem głośniki podały załodze do wiadomości, że „Gwiazda Barpiwonii” bierze kurs na Wyspy Kana-ryjskie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.A w Paryżu mieszka mój wujek, który pożyczy nam pieniędzy na dalszą drogę.- W porządku - rzekł udobruchany Joe.- Okazuje się, że czasem dobrze jest mieć wujka w Paryżu.Z Paryża do Krakowa już tylko jeden skok.Jeśli wszystko pójdzie dobrze, jutro wieczór zaprosimy się na kolację do Smoka.Sally rozpromienił się:- Z takim szefem konie można kraść!- To się też kiedyś robiło - rzekł Pietruszka, mile pogłaskany w swej próżności.- Żadna praca nie hańbi.* * *Gdyby pasażerowie helikoptera mogli zajrzeć do wnętrza statku, ich zdumienie, a zapewne i wściekłość nie miałyby granic.Zobaczyliby bowiem kapitana Łajbę w najlepszej komitywie z buntownikami.Zamiast wisieć na maszcie, kapitan popijał rum i wesoło gwarzył ze zgromadzoną w mesie załogą.Jak do tego doszło?Gdy buntownicy w pierwszym porywie szału prowadzili go na pokład wśród wyzwisk i wrogich okrzyków, kapitan ją im tłumaczyć, że nie może być powieszony.- Dlaczego nie? - wrzasnęli piraci.- Jesteś człowiekiem Pietruszki i zasługujesz na śmierć.Zawsze byłeś po stronie tego wyzyskiwacza!- Nie przeczę - przyznał się Łajba.- Ale mam świadectwo lekarskie, z którego wynika, że cierpię na łaskotki szyi i dlatego nie mogę być wieszany.- Jeśli tak - postanowili oprawcy - to przywiążemy cię do armaty i rozerwiemy w strzępy przy pomocy jednego pocisku.- To by było lepsze - zgodził się kapitan.- Ale czy nie szkoda kuli armatniej dla takiego łajdaka jak ja? Zresztą nie mamy zbyt wiele amunicji, sam wiem o tym najlepiej.- Tak, to jest rzeczowy argument - rzekł jeden z piratów.- W takim razie wrzucimy cię do morza i będzie po krzyku.Łajba przyznał mu rację, ale wysunął nową wątpliwość:- W zasadzie byłoby to niezłe rozwiązanie.Ale nie wolno nam zanieczyszczać środowiska naturalnego! Barpiwonia niedawno podpisała międzynarodową konwencję w sprawie ochrony mórz i oceanów.- No to wymyśl jakiś lepszy sposób.My nie jesteśmy od myślenia.- Na razie trzeba zjeść obiad - rzekł kapitan, nie znajdując lepszego argumentu.- Dochodzi południe, a porządek dnia musi być zachowany.Proszę umyć ręce i do stołu.Było to najlepsze wyjście z sytuacji.Dobre jedzenie, okraszone skwarkami i suto podlane czerwonym winem, miało ten zbawienny skutek, iż piraci wyraźnie złagodnieli, a nawet nabrali dobrego humoru.Widząc zmianę nastrojów, kapitan wzniósł toast na cześć buntowników.Trzymając w dłoni kubek napoju mówił:- Moi kochani! Oto dzięki wam ziściły się moje najgorętsze marzenia.Przez długie lata śniłem o chwili, gdy diabli wezmą naszego szefa, oby mu ziemia była ciężka.Miałem już dość jego zwariowanych pomysłów i zmiennych humorów.Prawdę mówiąc, już dawno podziękowałbym za tę psią służbę, gdyby nie obawa przed utratą zasłużonej i w końcu nie najlepszej emerytury.- A co będzie, jeżeli szef wróci i zechce się z nami porachować? - zapytał magazynier Barnaba, ogromny chłop z ogniście rudym zarostem.- Spokojna głowa - uspokoił go kapitan.- Mam pomysł, który właśnie chciałbym z wami omówić.Sprawę egzekucji możemy chwilowo odłożyć.Co ma wisieć, nie utonie!Odpowiedzią był głośny śmiech piratów.Łajba zrozumiał, że wygrał.Ciągnął więc dalej:- Co powiedzielibyście na to, żebyśmy założyli swoje własne państwo, zupełnie niezależne od Pietruszki?- Pomysł jest wspaniały-rzekł bosman Zęza, ten sam, który niedawno odgrywał rolę Neptuna.- Ale w tym celu musielibyśmy znaleźć jakąś bezludną wyspę, a takich już chyba nie ma na świecie.- A właśnie że są! - krzyknął kapitan.- Wystarczy zwrócić się do Biura Sprzedaży i Wynajmu Wysp Bezludnych, które prowadzi mój kumpel z lat młodzieńczych, mr Samuel Mac Korreck! Kiedy ostatni raz spotkałem się z nim w Las Palmas, mówił mi, że dysponuje wielkim wyborem bezludnych wysp i wysepek na całym świecie.Jedne są umeblowane na wysoki połysk, mają nawet klimatyzację, inne zaś są zupełnie pierwotne.- Ale na to trzeba mieć furę pieniędzy - powiedział sternik Ząbek.- Mr Mac Korreck jest człowiekiem interesu i nie zrobi nam prezentu za Bóg zapłać.Kapitan ujął się pod boki i spojrzał na otaczających go piratów:- Pieniądze są - rzekł z triumfem w głosie.- Cała pierwsza ładownia zapełniona jest beczkami złotych dukatów!Bosman Zęza lekceważąco machnął ręką:- W tych beczkach jest suszone mięso.Wiem na pewno, bo z ciekawości zajrzałem do jednej z nich w czasie ładowania statku.- Owszem - przyznał spokojnie kapitan.- Na wierzchu jest mięso, a pod spodem złoto.Sam Pietruszka powiedział mi o tym, oczywiście w najgłębszej tajemnicy.Musiałem przysiąc na ząb rekina, że nikomu nie pisnę o tym ani słowa.A wiecie, co znaczy przysięga na ząb rekina.- Wiemy, wiemy - przyznali piraci.- Kto taką przysięgę złamie, godzien jest śmierci w najokropniejszych męczarniach.Jesteś bardzo odważnym człowiekiem, jeśli się na to zdecydowałeś.- Zrobiłem to tylko z gorącej miłości do was - zapewnił go Łajba.- Pietruszka jest takim bogaczem, że nawet nie zauważy tej straty.W krótkim czasie zbudujemy wielką flotę i zaatakujemy Barpiwonię!- A Pietruszka będzie myć talerze po naszych ucztach - wykrzyknął z uniesieniem sternik.W chwilę potem głośniki podały załodze do wiadomości, że „Gwiazda Barpiwonii” bierze kurs na Wyspy Kana-ryjskie [ Pobierz całość w formacie PDF ]