[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niebawem listy zmieniły się tak, jakby pisał je ktoś obcy, kto nigdy niemieszkał w Racicot, i wszyscy to zauważyli. Ona jest już kimś innym mruczał stary Nathan. Czułem, że w końcu tak się stanie, ale jakoś niemogę się z tym pogodzić.Ona już nie jest nasza.Straciliśmy, żono, naszą małą dziewczynkę, na zawsze.Rob Fletcher również przychodził, aby posłuchać listów Nory, ale siedział milczący, podczas kiedyinni żywo komentowali prawie każde słowo.Rob ostatnio bardzo się zmienił, mówili mieszkańcy wsi.Zrobił się mrukliwy i zaczął stronić od ludzi, wolał przesiadywać w domu i czytać książki, niż chodzić wodwiedziny.Jeżeli samotny, młody mężczyzna woli tkwić w domu i czytać, zamiast iść się zabawić, toniechybny znak, że coś z nim jest nie w porządku.Jacob Randor też czytał przez całą zimę, a wiosną sięutopił.Wyskoczył za burtę i zaplątał się w sieć.Oto do czego mogą doprowadzić książki.Tego lata Cameronowie zamierzali przyjechać do Dalveigh pózniej niż zwykle, musieli mieć nawzględzie zdrowie Johna, które ostatnimi czasy nie było zbyt zadowalające.Dopiero pierwszego sierpniazjechał do rezydencji tłum służących, aby przygotować wszystko na przybycie państwa, zaś w tydzieńpózniej pojawiła się cała rodzina, a wraz z nią zaproszeni goście.W dniu przyjazdu Nora Shelley stała w oknie i patrzyła na wieś leżącą po drugiej stronie zatoki.Byłopiękne popołudnie, a ona, zmęczona podróżą, właściwie nie miała ochoty nigdzie wychodzić, choćwiedziała, że nie wytrzyma i będzie musiała zobaczyć rodzinę.Matka ją przyzywała; powiedział jej otym, ten sam co zawsze, północno zachodni wiatr, który wtargnął przez otwarte okno do wytwornieumeblowanego pokoju.Przyniósł ze sobą ostry zapach morza i napełnił serce dziewczyny przejmującątęsknotą.Nora była teraz piękniejsza niż kiedykolwiek.W ciągu tego roku rozkwitła i przeistoczyła się w pełnąwdzięku damę.Nawet Cameronów zdziwiło i zaskoczyło, jak szybko przystosowała się do nowychwarunków i nowego otoczenia.Wydawało się, że wraz z porzuceniem Racicot Nora zrzuciła również swoją starą skórę.Zaczęłazachowywać się tak, jakby zawsze należała do wyższej sfery.Nowi rodzice byli oczarowani nie tylkourodą swej przybranej córki, ale także jej gracją i wrodzonym wdziękiem.Spełniali każde jej życzenie irozpieszczali ją.W ciągu kilku miesięcy przeżyła więcej niż przez minione dwadzieścia lat.Zdecydowanie ta Nora Shelley, która teraz przyjechała do Dalveigh, nie była tą samą Norą Shelley, którastąd wyjeżdżała.Kiedy tak stała przy oknie, patrząc na fale i pierwszą wieczorną gwiazdę, na światła zapalające się woknach rybackich chat, kiedy słuchała nawoływania wiatru, jakaś struna nagle pękła i serce jej wypełniłsmutek podobny falom oceanu zalewającym brzeg.Poczuła, że musi iść zaraz, natychmiast.Nie możeczekać ani chwili dłużej.Była już ubrana do obiadu.Nagle, drżącymi palcami zaczęła rozpinać kosztowną suknię, zrzuciła ją iprzebrała się z powrotem w ciemny, podróżny kostium.Rozpuściła włosy i przewiązała je karmazynowąwstążką.Chciała wyjść niepostrzeżenie, dostać się na brzeg, gdzie mieszkał Davy i pożyczyć od niego29małą, lekką łódkę przy tym wspaniałym wietrze można w mig przebyć zatokę! Niestety, nie udało sięjej wymknąć cichaczem.W holu niespodziewanie natknęła się na panią Cameron. Ależ Noro! wyrzut zabrzmiał w głosie opiekunki. Muszę wyjść, ciociu! Natychmiast! zawołała dziewczyna.Obawiała się, że pani Cameron będziepróbowała ją zatrzymać, a nie mogła do tego dopuścić. Musisz wyjść? Dokąd? Obiad jest już na stole i. Nie jestem w stanie teraz myśleć o jedzeniu.Muszę popłynąć do domu. Moje drogie dziecko, to niezbyt mądry pomysł.Jest już za pózno na przeprawę przez zatokę.Przecież nie spodziewają się ciebie o tej porze.Poczekaj do rana. Nie mogę.Nie jest ciocia w stanie tego zrozumieć.Muszę popłynąć natychmiast.Wiem, że matkana mnie czeka.Upór w głosie dziewczyny sprawił, że na twarzy pani Cameron pojawił się wyraz rezygnacji.Zrozumiała, że nie może zatrzymywać Nory dłużej. Idz, jeśli musisz.Ale wiatr jest zbyt silny, abyś mogła płynąć sama.Poproszę Clarka Bryanta, żebyci towarzyszył.Nora próbowała protestować, ale bezskutecznie.Po chwili, w ponurym milczeniu, szła brzegiem obokClarka, a on żartował z jej złego nastroju.Clark Bryant był wysokim, postawnym mężczyzną o miłej,inteligentnej twarzy, jednym z młodych milionerów otaczających Johna Camerona, z którymiprzeprowadzał on znakomite transakcje.Bryant od dawna był zakochany w Norze i to właśnie stanowiłogłówny powód zaproszenia go do Dalveigh.Nora lubiła Clarka Bryanta, ale nie okazywała mu żadnych specjalnych względów, a w tej chwiliuważała go wręcz za intruza.Nie chciała, żeby płynął z nią do Racicot.Nie dlatego, żeby wstydziła sięskromnego domu rodzinnego, ale chciała powitać rodziców bez świadków i to w dodatku zupełnie imobcych.Davy spuścił na wodę swoją małą łódz i Nora ujęła rumpel.Znała każdy zakątek zatoki.Aódznatychmiast złapała wiatr w żagle i pomknęła przez spienione fale.Ponury nastrój Nory zniknął gdzieśbez śladu.Zapomniała nawet o irytującej obecności Clarka Bryanta.Słuchała szumu fal i śpiewu wiatru, ajej serce wypełniała bezgraniczna radość i szczęście [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Niebawem listy zmieniły się tak, jakby pisał je ktoś obcy, kto nigdy niemieszkał w Racicot, i wszyscy to zauważyli. Ona jest już kimś innym mruczał stary Nathan. Czułem, że w końcu tak się stanie, ale jakoś niemogę się z tym pogodzić.Ona już nie jest nasza.Straciliśmy, żono, naszą małą dziewczynkę, na zawsze.Rob Fletcher również przychodził, aby posłuchać listów Nory, ale siedział milczący, podczas kiedyinni żywo komentowali prawie każde słowo.Rob ostatnio bardzo się zmienił, mówili mieszkańcy wsi.Zrobił się mrukliwy i zaczął stronić od ludzi, wolał przesiadywać w domu i czytać książki, niż chodzić wodwiedziny.Jeżeli samotny, młody mężczyzna woli tkwić w domu i czytać, zamiast iść się zabawić, toniechybny znak, że coś z nim jest nie w porządku.Jacob Randor też czytał przez całą zimę, a wiosną sięutopił.Wyskoczył za burtę i zaplątał się w sieć.Oto do czego mogą doprowadzić książki.Tego lata Cameronowie zamierzali przyjechać do Dalveigh pózniej niż zwykle, musieli mieć nawzględzie zdrowie Johna, które ostatnimi czasy nie było zbyt zadowalające.Dopiero pierwszego sierpniazjechał do rezydencji tłum służących, aby przygotować wszystko na przybycie państwa, zaś w tydzieńpózniej pojawiła się cała rodzina, a wraz z nią zaproszeni goście.W dniu przyjazdu Nora Shelley stała w oknie i patrzyła na wieś leżącą po drugiej stronie zatoki.Byłopiękne popołudnie, a ona, zmęczona podróżą, właściwie nie miała ochoty nigdzie wychodzić, choćwiedziała, że nie wytrzyma i będzie musiała zobaczyć rodzinę.Matka ją przyzywała; powiedział jej otym, ten sam co zawsze, północno zachodni wiatr, który wtargnął przez otwarte okno do wytwornieumeblowanego pokoju.Przyniósł ze sobą ostry zapach morza i napełnił serce dziewczyny przejmującątęsknotą.Nora była teraz piękniejsza niż kiedykolwiek.W ciągu tego roku rozkwitła i przeistoczyła się w pełnąwdzięku damę.Nawet Cameronów zdziwiło i zaskoczyło, jak szybko przystosowała się do nowychwarunków i nowego otoczenia.Wydawało się, że wraz z porzuceniem Racicot Nora zrzuciła również swoją starą skórę.Zaczęłazachowywać się tak, jakby zawsze należała do wyższej sfery.Nowi rodzice byli oczarowani nie tylkourodą swej przybranej córki, ale także jej gracją i wrodzonym wdziękiem.Spełniali każde jej życzenie irozpieszczali ją.W ciągu kilku miesięcy przeżyła więcej niż przez minione dwadzieścia lat.Zdecydowanie ta Nora Shelley, która teraz przyjechała do Dalveigh, nie była tą samą Norą Shelley, którastąd wyjeżdżała.Kiedy tak stała przy oknie, patrząc na fale i pierwszą wieczorną gwiazdę, na światła zapalające się woknach rybackich chat, kiedy słuchała nawoływania wiatru, jakaś struna nagle pękła i serce jej wypełniłsmutek podobny falom oceanu zalewającym brzeg.Poczuła, że musi iść zaraz, natychmiast.Nie możeczekać ani chwili dłużej.Była już ubrana do obiadu.Nagle, drżącymi palcami zaczęła rozpinać kosztowną suknię, zrzuciła ją iprzebrała się z powrotem w ciemny, podróżny kostium.Rozpuściła włosy i przewiązała je karmazynowąwstążką.Chciała wyjść niepostrzeżenie, dostać się na brzeg, gdzie mieszkał Davy i pożyczyć od niego29małą, lekką łódkę przy tym wspaniałym wietrze można w mig przebyć zatokę! Niestety, nie udało sięjej wymknąć cichaczem.W holu niespodziewanie natknęła się na panią Cameron. Ależ Noro! wyrzut zabrzmiał w głosie opiekunki. Muszę wyjść, ciociu! Natychmiast! zawołała dziewczyna.Obawiała się, że pani Cameron będziepróbowała ją zatrzymać, a nie mogła do tego dopuścić. Musisz wyjść? Dokąd? Obiad jest już na stole i. Nie jestem w stanie teraz myśleć o jedzeniu.Muszę popłynąć do domu. Moje drogie dziecko, to niezbyt mądry pomysł.Jest już za pózno na przeprawę przez zatokę.Przecież nie spodziewają się ciebie o tej porze.Poczekaj do rana. Nie mogę.Nie jest ciocia w stanie tego zrozumieć.Muszę popłynąć natychmiast.Wiem, że matkana mnie czeka.Upór w głosie dziewczyny sprawił, że na twarzy pani Cameron pojawił się wyraz rezygnacji.Zrozumiała, że nie może zatrzymywać Nory dłużej. Idz, jeśli musisz.Ale wiatr jest zbyt silny, abyś mogła płynąć sama.Poproszę Clarka Bryanta, żebyci towarzyszył.Nora próbowała protestować, ale bezskutecznie.Po chwili, w ponurym milczeniu, szła brzegiem obokClarka, a on żartował z jej złego nastroju.Clark Bryant był wysokim, postawnym mężczyzną o miłej,inteligentnej twarzy, jednym z młodych milionerów otaczających Johna Camerona, z którymiprzeprowadzał on znakomite transakcje.Bryant od dawna był zakochany w Norze i to właśnie stanowiłogłówny powód zaproszenia go do Dalveigh.Nora lubiła Clarka Bryanta, ale nie okazywała mu żadnych specjalnych względów, a w tej chwiliuważała go wręcz za intruza.Nie chciała, żeby płynął z nią do Racicot.Nie dlatego, żeby wstydziła sięskromnego domu rodzinnego, ale chciała powitać rodziców bez świadków i to w dodatku zupełnie imobcych.Davy spuścił na wodę swoją małą łódz i Nora ujęła rumpel.Znała każdy zakątek zatoki.Aódznatychmiast złapała wiatr w żagle i pomknęła przez spienione fale.Ponury nastrój Nory zniknął gdzieśbez śladu.Zapomniała nawet o irytującej obecności Clarka Bryanta.Słuchała szumu fal i śpiewu wiatru, ajej serce wypełniała bezgraniczna radość i szczęście [ Pobierz całość w formacie PDF ]