[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zobacz´, jak b´dzie jutro.¸odzie szybko spuszczono i wypchni´to z przybrzeÝnegocienia.Benjamin sta" oparty o maszt.Na plaÝy pojawi"a si´Mary Stella, aby weso"o pomachaç odp"ywajàcym.W odpowiedzi Benjamin uchyli" kapelusza.Zapomnia" nachwil´ o dr´czàcej go zazdroÊci i przez moment zdawa"o musi´, Ýe by" wobec Braithwaite a niepotrzebnie grubia’ski. B´dzie pan Ýa"owa"! krzyknà" w jego stron´. Zapo-wiada si´ wspania"y wieczór na ryby!Gdy "odzie dosz"y do "owisk, rzucono kotwice.Na kaÝdymz kutrów pojawi" si´ rzàd szarych postaci; jasna przestrze’ za-toki pociemnia"a w kilku miejscach makrele zaczyna"y Ýe-rowaç.Frank Braithwaite wyp"ynà" nast´pnego dnia i z"owi" trzy-dzieÊci makreli, z czego by" po ch"opi´cemu dumny.PotemjuÝ codziennie pojawia" si´ na brzegu.Wkrótce sta" si´ ca"-kiem doÊwiadczonym rybakiem; kiedy wracali z "owiska, nieuchyla" si´ od Ýadnej pracy, podwija" nogawki i nosi" wrazz innymi ryby i wod´, jak gdyby zaj´cie to prawdziwie go cie-szy"o.Nigdy nie zadziera" nosa i stanowczo bra" stron´ Leonaprzeciw szukajàcemu zwady Louisowi.Nawet tak bezlitoÊnikrytycy, jak francuscy Kanadyjczycy przyznawali, Ýe jankes54jest dobrym kumplem.Jedynie Benjamin uparcie trzyma" si´z dala od niego.Pewnego wieczoru wy"adowane rybami kutry przybi"y dobrzegu o zachodzie.Benjamin wyskoczy" z "odzi i pobieg"ÊcieÝkà pod gór´.Zatrzyma" si´ przy swojej chacie i zamar"w bezruchu, spostrzeg"szy Braithwaite a i Mary Stell´ stojà-cych przy ogrodzeniu.Odwrócony ty"em Braithwaite trzyma"jej d"onie w swoich i mówi" coÊ z przej´ciem.Mary Stellawpatrywa"a si´ w niego, lekko przechylona do ty"u.Jej oczymia"y wyraz, którego Benjamin nigdy do tej pory nie widzia" wiedzia" jednak doskonale, co oznacza.Zblad", a jego twarz st´Ýa"a.Zacisnà" d"onie i coÊ na kszta"tÊmiertelnego skurczu chwyci"o go za serce.Oto kwiat jegonadziei, os"adzajàcy ci´Ýkie Ýycie swoim pi´knem i wonià,usech", zmieniajàc si´ w odraÝajàcy badyl.Odwróci" si´ i szybko, bezszelestnie zbieg" ÊcieÝkà do "o-dzi.Szum morza wydawa" mu si´ teraz bardzo odleg"y i nie-rzeczywisty.Mosey Louis i Xavier zaj´ci byli liczeniem i po-lewaniem wodà z"owionych makreli.GdzieÊ w oddali, za pur-purowym ob"okiem, dogasa"o olbrzymie s"o’ce, po drugiejstronie widnokr´gu czarne ostrze zmroku wdziera"o si´ juÝw z"ocistoÊç morza.Wszystko wyglàda"o zwyczajnie, ale jed-noczeÊnie tchn´"o nierealnoÊcià.Benjamin mechanicznie za-bra" si´ do pracy.Tymczasem Mary Stella schodzi"a do "odzi swojego ojca.Braithwaite powoli podàÝa" za nià, przystajàc po drodze, Ýebypoprzekomarzaç si´ troch´ z jak zwykle skorym do zaczepkiLouisem.Benjamin skupi" si´ na pracy.Przez ca"y czas do-chodzi" go dêwi´czny g"os dziewczyny, jej perlisty Êmiechb´dàcy reakcjà na Ýarty Pete a lub Leona.Widzia" takÝe,w którym momencie oddali"a si´ z Frankiem kàtem oka do-strzeg" jej jasnà sukienk´ znikajàcà za za"omem urwiska.Nieda" jednak po sobie poznaç, jakie uczucia nim miota"y, praco-wa" dalej, jak gdyby nic szczególnego si´ nie wydarzy"o.Tego wieczoru sko’czyli póêniej niÝ zwykle i wyczerpani55pracà rybacy od razu udali si´ na spoczynek.Jedynie Benja-min pozosta" przy "odziach, dopóki nie usta" wszelki ruch.Po-wlók" si´ w stron´ niewielkiego skalistego cypla wrzynajàce-go si´ w wody zatoki.LeÝàc tam przy ogromnym g"azie, z r´-kami pod g"owà, wpatrywa" si´ w ciemne niebo.Gwiazdyoboj´tnie przyglàda"y si´ jego cierpieniu i tylko niski, j´kliwypomruk morza zdawa" si´ wspó"czuç jego zbola"ej duszy.Powietrze by"o duszne i g´ste.Co jakiÊ czas b"yski nadcià-gajàcej burzy rozÊwietla"y zawieszone gdzieÊ nad horyzontemchmury.Niewielkie falki zacz´"y pluskaç o skalisty klif.Kiedy Benjamin uniós" po chwili g"ow´, ujrza" na tle fos-foryzujàcej zatoki sylwetk´ Franka Braithwaite a.Wsta" i po-stàpi" kilka kroków w jego stron´, tak Ýe kiedy Braithwaiteodwróci" si´ przestraszony, znaleêli si´ niemal twarzàw twarz.Selby najwi´kszym wysi"kiem woli powstrzymywa" ohyd-nà pokus´ stràcenia swojego rywala ze ska"y. Widzia"em was dzisiaj rzek" niskim, gard"owym g"o-sem. Musia"eÊ stanàç mi na drodze, zabierajàc dziewczyn´,którà kocham? Czy tam skàd pochodzisz, nie ma doÊç kobietdo wyboru? Nienawidz´ ci´.Najch´tniej bym ci´ zabi". Poczekaj, Selby! Nie wiesz, co mówisz.JeÊli nawet zra-ni"em ci´ uczyni"em to nieÊwiadomie.Kocham Stell´ odpierwszego naszego spotkania, ale myÊla"em, Ýe ona jest two-ja i nie próbowa"em jej odbieraç.Nawet nie wiesz, ile wysi"-ku kosztowa"o mnie trzymanie si´ na uboczu.Przez ca"y czaswiedzia"em, Ýe mi nie ufasz, choç tak naprawd´ nie mia"eÊÝadnego powodu.DziÊ jednak dowiedzia"em si´, Ýe ona niedba o ciebie! Zrozumia"em, Ýe daje mi nadziej´.Uchwyci"emsi´ jej ze wszystkich si". Zatem ona ci´ kocha? spyta" t´po Benjamin. Tak potwierdzi" mi´kko tamten [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Zobacz´, jak b´dzie jutro.¸odzie szybko spuszczono i wypchni´to z przybrzeÝnegocienia.Benjamin sta" oparty o maszt.Na plaÝy pojawi"a si´Mary Stella, aby weso"o pomachaç odp"ywajàcym.W odpowiedzi Benjamin uchyli" kapelusza.Zapomnia" nachwil´ o dr´czàcej go zazdroÊci i przez moment zdawa"o musi´, Ýe by" wobec Braithwaite a niepotrzebnie grubia’ski. B´dzie pan Ýa"owa"! krzyknà" w jego stron´. Zapo-wiada si´ wspania"y wieczór na ryby!Gdy "odzie dosz"y do "owisk, rzucono kotwice.Na kaÝdymz kutrów pojawi" si´ rzàd szarych postaci; jasna przestrze’ za-toki pociemnia"a w kilku miejscach makrele zaczyna"y Ýe-rowaç.Frank Braithwaite wyp"ynà" nast´pnego dnia i z"owi" trzy-dzieÊci makreli, z czego by" po ch"opi´cemu dumny.PotemjuÝ codziennie pojawia" si´ na brzegu.Wkrótce sta" si´ ca"-kiem doÊwiadczonym rybakiem; kiedy wracali z "owiska, nieuchyla" si´ od Ýadnej pracy, podwija" nogawki i nosi" wrazz innymi ryby i wod´, jak gdyby zaj´cie to prawdziwie go cie-szy"o.Nigdy nie zadziera" nosa i stanowczo bra" stron´ Leonaprzeciw szukajàcemu zwady Louisowi.Nawet tak bezlitoÊnikrytycy, jak francuscy Kanadyjczycy przyznawali, Ýe jankes54jest dobrym kumplem.Jedynie Benjamin uparcie trzyma" si´z dala od niego.Pewnego wieczoru wy"adowane rybami kutry przybi"y dobrzegu o zachodzie.Benjamin wyskoczy" z "odzi i pobieg"ÊcieÝkà pod gór´.Zatrzyma" si´ przy swojej chacie i zamar"w bezruchu, spostrzeg"szy Braithwaite a i Mary Stell´ stojà-cych przy ogrodzeniu.Odwrócony ty"em Braithwaite trzyma"jej d"onie w swoich i mówi" coÊ z przej´ciem.Mary Stellawpatrywa"a si´ w niego, lekko przechylona do ty"u.Jej oczymia"y wyraz, którego Benjamin nigdy do tej pory nie widzia" wiedzia" jednak doskonale, co oznacza.Zblad", a jego twarz st´Ýa"a.Zacisnà" d"onie i coÊ na kszta"tÊmiertelnego skurczu chwyci"o go za serce.Oto kwiat jegonadziei, os"adzajàcy ci´Ýkie Ýycie swoim pi´knem i wonià,usech", zmieniajàc si´ w odraÝajàcy badyl.Odwróci" si´ i szybko, bezszelestnie zbieg" ÊcieÝkà do "o-dzi.Szum morza wydawa" mu si´ teraz bardzo odleg"y i nie-rzeczywisty.Mosey Louis i Xavier zaj´ci byli liczeniem i po-lewaniem wodà z"owionych makreli.GdzieÊ w oddali, za pur-purowym ob"okiem, dogasa"o olbrzymie s"o’ce, po drugiejstronie widnokr´gu czarne ostrze zmroku wdziera"o si´ juÝw z"ocistoÊç morza.Wszystko wyglàda"o zwyczajnie, ale jed-noczeÊnie tchn´"o nierealnoÊcià.Benjamin mechanicznie za-bra" si´ do pracy.Tymczasem Mary Stella schodzi"a do "odzi swojego ojca.Braithwaite powoli podàÝa" za nià, przystajàc po drodze, Ýebypoprzekomarzaç si´ troch´ z jak zwykle skorym do zaczepkiLouisem.Benjamin skupi" si´ na pracy.Przez ca"y czas do-chodzi" go dêwi´czny g"os dziewczyny, jej perlisty Êmiechb´dàcy reakcjà na Ýarty Pete a lub Leona.Widzia" takÝe,w którym momencie oddali"a si´ z Frankiem kàtem oka do-strzeg" jej jasnà sukienk´ znikajàcà za za"omem urwiska.Nieda" jednak po sobie poznaç, jakie uczucia nim miota"y, praco-wa" dalej, jak gdyby nic szczególnego si´ nie wydarzy"o.Tego wieczoru sko’czyli póêniej niÝ zwykle i wyczerpani55pracà rybacy od razu udali si´ na spoczynek.Jedynie Benja-min pozosta" przy "odziach, dopóki nie usta" wszelki ruch.Po-wlók" si´ w stron´ niewielkiego skalistego cypla wrzynajàce-go si´ w wody zatoki.LeÝàc tam przy ogromnym g"azie, z r´-kami pod g"owà, wpatrywa" si´ w ciemne niebo.Gwiazdyoboj´tnie przyglàda"y si´ jego cierpieniu i tylko niski, j´kliwypomruk morza zdawa" si´ wspó"czuç jego zbola"ej duszy.Powietrze by"o duszne i g´ste.Co jakiÊ czas b"yski nadcià-gajàcej burzy rozÊwietla"y zawieszone gdzieÊ nad horyzontemchmury.Niewielkie falki zacz´"y pluskaç o skalisty klif.Kiedy Benjamin uniós" po chwili g"ow´, ujrza" na tle fos-foryzujàcej zatoki sylwetk´ Franka Braithwaite a.Wsta" i po-stàpi" kilka kroków w jego stron´, tak Ýe kiedy Braithwaiteodwróci" si´ przestraszony, znaleêli si´ niemal twarzàw twarz.Selby najwi´kszym wysi"kiem woli powstrzymywa" ohyd-nà pokus´ stràcenia swojego rywala ze ska"y. Widzia"em was dzisiaj rzek" niskim, gard"owym g"o-sem. Musia"eÊ stanàç mi na drodze, zabierajàc dziewczyn´,którà kocham? Czy tam skàd pochodzisz, nie ma doÊç kobietdo wyboru? Nienawidz´ ci´.Najch´tniej bym ci´ zabi". Poczekaj, Selby! Nie wiesz, co mówisz.JeÊli nawet zra-ni"em ci´ uczyni"em to nieÊwiadomie.Kocham Stell´ odpierwszego naszego spotkania, ale myÊla"em, Ýe ona jest two-ja i nie próbowa"em jej odbieraç.Nawet nie wiesz, ile wysi"-ku kosztowa"o mnie trzymanie si´ na uboczu.Przez ca"y czaswiedzia"em, Ýe mi nie ufasz, choç tak naprawd´ nie mia"eÊÝadnego powodu.DziÊ jednak dowiedzia"em si´, Ýe ona niedba o ciebie! Zrozumia"em, Ýe daje mi nadziej´.Uchwyci"emsi´ jej ze wszystkich si". Zatem ona ci´ kocha? spyta" t´po Benjamin. Tak potwierdzi" mi´kko tamten [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]