[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale ty możesz! - Robinton wiedział, że zachowuje się okropnie wobec przyjaciela.- Zrobię to, czego wymaga zdrowy rozsądek, Mistrzu Harfiarzu, i kiedy przyniesie to największy efekt.- Lytol zauważył Blesserela, pierworodnego syna Oterela, odzianego w strój w niezwykłych jak na niego ciemnych kolorach i o tradycyjnym kroju.- Tak jakby ciuchy miały pozwolić zapomnieć o latach bałaganiarskiego życia! - mruknął pogardliwie.- Nie widzę Ranrela - narzekał Robinton.- Na prawo, na drugim podeście, rozmawia z Sigomalem - wskazał Lytol.- Tak, to dobrze.Nie boi się chwalić swoimi dokonaniami - stwierdził Robinton po krótkiej obserwacji.Najmłodszy z pretendujących synów Oterela ubrany był w kolory Cechu Rybaków i nosił węzeł czeladnika przy sznurze Tilleku.- Ista i Dalekie Rubieże docenią ten gest.A także Mistrz Idarolan.- Jakie to ma znaczenie?- Nie ma żadnego.Ale gdyby rzemieślnicy mogli głosować.- powiedział Robinton, częściowo drażniąc się z Lytolem, częściowo wypowiadając życzenie.Lytol tylko coś mruknął, co było dość niespodziewaną reakcją, gdyż uprzednio był zupełnie przeciwny takim nowinkom.Czyżby to był wpływ Jaxoma, zastanawiał się Robinton.- Idarolan jest rozsądnym człowiekiem i na ogół panuje nad swoimi rybakami - rozprawiał dalej Lytol.- Ale ludzie z głębi kraju nie poprą jego opinii.- O Sangelu z Boli nie można powiedzieć, że jest z głębi kraju - zaprotestował Robinton.- To jeszcze nie znaczy, że potrafi myśleć - żachnął się Lytol.- A właśnie niezdecydowanych Lordów trzeba przeciągnąć na jedną lub drugą stronę.Sigomala, Nessela i Decktera.- Deckter doceni przebudowę portu dokonaną przez Ranrela.W takich sprawach myśli jak kupiec.A Blesserel i Terentel nie zrobili nic dla Warowni Tillek.- Sigomal poprze Blesserela, choćby po to, żeby odzyskać długi, które chłopak u niego zaciągnął, gdy brakowało mu pieniędzy na pokrycie przegranych przy hazardowych grach.Przecież wiesz, że głównym przedmiotem zainteresowania B itry są marki.W wielkich drzwiach Warowni pojawił się trębacz i zagrał sygnał mówiący, że do rozpoczęcia zebrania pozostało jeszcze dziesięć minut.Tłum na chwilę przycichł, a potem głosy znów się nasiliły, gdy piętnastu Lordów Warowni ruszyło w stronę schodów.Lytol rozglądał się za Jaxomem z Sharrą.Gdy wyszli z tłumu, nieznacznie skinął na wychowanka.Widząc Robintona obok swojego dawnego opiekuna, Jaxom radośnie się uśmiechnął.- Moja droga Pani Warowni, twoja piękność jest jaśniejsza niż słońce - powiedział Robinton, unosząc się, by ująć dłoń Sharry.- Czyżby wszyscy tu obecni wzbogacili Zurga swoimi markami?Sharra roześmiała się słysząc jego komplement.Chociaż była wysoka, musiała wspiąć się na palce, żeby pocałować go w policzek.- Nawet Mistrz Norist - wyszeptała mu do ucha i, chichocząc, wskazała głową Mistrza Szklarza wyraźnie odbijającego od tłumu swą szatą we wspaniałych kolorach czerwieni i żółci.- Czy ktokolwiek odważył się wyjawić mu, jak bardzo Cech Zurga wzbogacił się dzięki wiedzy zmagazynowanej w “Obrzydliwości”?Robinton ryknął śmiechem.Już nie był aż tak wściekły na Lytola.Sharra z podziwem wzięła w palce rąbek szerokiego rękawa szaty Robintona, w kolorze głębokiego błękitu.- Widzę, że wytrzymałeś wszystkie przymiarki.- Udało mi się ich uniknąć - odrzekł Robinton wyniośle.- Mistrz Zurg miał moją miarę i ofiarował mi te śliczne szmatki jako oznakę wdzięczności jego Cechu za czas spędzony z Siwspem.Sharra udała zgorszoną.- O, a ja myślałam, że jesteś najbardziej uczciwym człowiekiem na Pernie.- Nawet Lytol czasami daje się przekupić.- Robinton wskazał byłego Lorda Opiekuna Ruathy, który właśnie wchodził z Jaxomem do Wielkiej Sali Tilleku.- Ale Lytol, jako były tkacz, zawsze zwracał uwagę na ubiór.- Szkoda, że nie nauczył tego Jaxoma - prychnęła Sharra.- Wybrałam taki bogaty materiał, jeden z nowych brokatów przepięknego ciemnego niebiesko-zielonego koloru, a jemu nie udało się przyjść na choćby jedną przymiarkę.- Pewnie udają mu się inne rzeczy - zażartował Robinton.- Och, ty zbereźniku! - Sharra przewróciła oczami i roześmiała się.Pięknie się śmieje, pomyślał Robinton, odpowiadając uśmiechem.Zair, usadowiony na ramieniu harfiarza, przytaknął ćwierknięciem.Właśnie wtedy zarządca Tilleku zamknął wielkie drzwi Warowni.Dźwięk odbił się echem na podwórcu.Harfiarz i Sharra byli dość blisko, by usłyszeć szczęknięcie zamykanego zamka.Rozmowy przycichły na chwilę, ale zaraz otworzono drzwi kuchni.Służba wynosiła dzbany klahu i chłodnych soków owocowych oraz przekąski, aby ulżyć nudzie oczekiwania.Szczęk zamka dał znak Lordom Warowni zebranym w Wielkiej Sali, że czas zająć miejsca wokół okrągłego stołu.Przed nimi stały wybornej roboty kielichy, dzbany z klahem i winem oraz misy soczystych owoców.Poprzedniej nocy Jaxom został wezwany na specjalne spotkanie przez Przywódców Weyru Benden, Lytola, Mistrza Robintona, D’rama i Sebella.Omawiano tam jego własne położenie.Był najmłodszym Lordem Warowni i chociaż nie ustępował pod żadnym względem starszym Lordom, a może nawet ich przewyższał, wielu nie mogło wybaczyć mu młodego wieku.- Zwłaszcza - mówił Sebell, spoglądając przepraszająco na Jaxoma - że tak blisko współpracujesz z Siwspem.- To jasne - powiedział Jaxom z głęboką pogardą.- A właściwie, ilu z tych starszych nazywa Siwspa “Obrzydliwością”?Sebell uśmiechnął się słysząc to przezwisko i mrugnął do Jaxoma.- Ci, po których należałoby się tego spodziewać: Corman, Sangel, Nessel, Sigomal i Begamon.- Czyli pięciu - stwierdził Jaxom [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.- Ale ty możesz! - Robinton wiedział, że zachowuje się okropnie wobec przyjaciela.- Zrobię to, czego wymaga zdrowy rozsądek, Mistrzu Harfiarzu, i kiedy przyniesie to największy efekt.- Lytol zauważył Blesserela, pierworodnego syna Oterela, odzianego w strój w niezwykłych jak na niego ciemnych kolorach i o tradycyjnym kroju.- Tak jakby ciuchy miały pozwolić zapomnieć o latach bałaganiarskiego życia! - mruknął pogardliwie.- Nie widzę Ranrela - narzekał Robinton.- Na prawo, na drugim podeście, rozmawia z Sigomalem - wskazał Lytol.- Tak, to dobrze.Nie boi się chwalić swoimi dokonaniami - stwierdził Robinton po krótkiej obserwacji.Najmłodszy z pretendujących synów Oterela ubrany był w kolory Cechu Rybaków i nosił węzeł czeladnika przy sznurze Tilleku.- Ista i Dalekie Rubieże docenią ten gest.A także Mistrz Idarolan.- Jakie to ma znaczenie?- Nie ma żadnego.Ale gdyby rzemieślnicy mogli głosować.- powiedział Robinton, częściowo drażniąc się z Lytolem, częściowo wypowiadając życzenie.Lytol tylko coś mruknął, co było dość niespodziewaną reakcją, gdyż uprzednio był zupełnie przeciwny takim nowinkom.Czyżby to był wpływ Jaxoma, zastanawiał się Robinton.- Idarolan jest rozsądnym człowiekiem i na ogół panuje nad swoimi rybakami - rozprawiał dalej Lytol.- Ale ludzie z głębi kraju nie poprą jego opinii.- O Sangelu z Boli nie można powiedzieć, że jest z głębi kraju - zaprotestował Robinton.- To jeszcze nie znaczy, że potrafi myśleć - żachnął się Lytol.- A właśnie niezdecydowanych Lordów trzeba przeciągnąć na jedną lub drugą stronę.Sigomala, Nessela i Decktera.- Deckter doceni przebudowę portu dokonaną przez Ranrela.W takich sprawach myśli jak kupiec.A Blesserel i Terentel nie zrobili nic dla Warowni Tillek.- Sigomal poprze Blesserela, choćby po to, żeby odzyskać długi, które chłopak u niego zaciągnął, gdy brakowało mu pieniędzy na pokrycie przegranych przy hazardowych grach.Przecież wiesz, że głównym przedmiotem zainteresowania B itry są marki.W wielkich drzwiach Warowni pojawił się trębacz i zagrał sygnał mówiący, że do rozpoczęcia zebrania pozostało jeszcze dziesięć minut.Tłum na chwilę przycichł, a potem głosy znów się nasiliły, gdy piętnastu Lordów Warowni ruszyło w stronę schodów.Lytol rozglądał się za Jaxomem z Sharrą.Gdy wyszli z tłumu, nieznacznie skinął na wychowanka.Widząc Robintona obok swojego dawnego opiekuna, Jaxom radośnie się uśmiechnął.- Moja droga Pani Warowni, twoja piękność jest jaśniejsza niż słońce - powiedział Robinton, unosząc się, by ująć dłoń Sharry.- Czyżby wszyscy tu obecni wzbogacili Zurga swoimi markami?Sharra roześmiała się słysząc jego komplement.Chociaż była wysoka, musiała wspiąć się na palce, żeby pocałować go w policzek.- Nawet Mistrz Norist - wyszeptała mu do ucha i, chichocząc, wskazała głową Mistrza Szklarza wyraźnie odbijającego od tłumu swą szatą we wspaniałych kolorach czerwieni i żółci.- Czy ktokolwiek odważył się wyjawić mu, jak bardzo Cech Zurga wzbogacił się dzięki wiedzy zmagazynowanej w “Obrzydliwości”?Robinton ryknął śmiechem.Już nie był aż tak wściekły na Lytola.Sharra z podziwem wzięła w palce rąbek szerokiego rękawa szaty Robintona, w kolorze głębokiego błękitu.- Widzę, że wytrzymałeś wszystkie przymiarki.- Udało mi się ich uniknąć - odrzekł Robinton wyniośle.- Mistrz Zurg miał moją miarę i ofiarował mi te śliczne szmatki jako oznakę wdzięczności jego Cechu za czas spędzony z Siwspem.Sharra udała zgorszoną.- O, a ja myślałam, że jesteś najbardziej uczciwym człowiekiem na Pernie.- Nawet Lytol czasami daje się przekupić.- Robinton wskazał byłego Lorda Opiekuna Ruathy, który właśnie wchodził z Jaxomem do Wielkiej Sali Tilleku.- Ale Lytol, jako były tkacz, zawsze zwracał uwagę na ubiór.- Szkoda, że nie nauczył tego Jaxoma - prychnęła Sharra.- Wybrałam taki bogaty materiał, jeden z nowych brokatów przepięknego ciemnego niebiesko-zielonego koloru, a jemu nie udało się przyjść na choćby jedną przymiarkę.- Pewnie udają mu się inne rzeczy - zażartował Robinton.- Och, ty zbereźniku! - Sharra przewróciła oczami i roześmiała się.Pięknie się śmieje, pomyślał Robinton, odpowiadając uśmiechem.Zair, usadowiony na ramieniu harfiarza, przytaknął ćwierknięciem.Właśnie wtedy zarządca Tilleku zamknął wielkie drzwi Warowni.Dźwięk odbił się echem na podwórcu.Harfiarz i Sharra byli dość blisko, by usłyszeć szczęknięcie zamykanego zamka.Rozmowy przycichły na chwilę, ale zaraz otworzono drzwi kuchni.Służba wynosiła dzbany klahu i chłodnych soków owocowych oraz przekąski, aby ulżyć nudzie oczekiwania.Szczęk zamka dał znak Lordom Warowni zebranym w Wielkiej Sali, że czas zająć miejsca wokół okrągłego stołu.Przed nimi stały wybornej roboty kielichy, dzbany z klahem i winem oraz misy soczystych owoców.Poprzedniej nocy Jaxom został wezwany na specjalne spotkanie przez Przywódców Weyru Benden, Lytola, Mistrza Robintona, D’rama i Sebella.Omawiano tam jego własne położenie.Był najmłodszym Lordem Warowni i chociaż nie ustępował pod żadnym względem starszym Lordom, a może nawet ich przewyższał, wielu nie mogło wybaczyć mu młodego wieku.- Zwłaszcza - mówił Sebell, spoglądając przepraszająco na Jaxoma - że tak blisko współpracujesz z Siwspem.- To jasne - powiedział Jaxom z głęboką pogardą.- A właściwie, ilu z tych starszych nazywa Siwspa “Obrzydliwością”?Sebell uśmiechnął się słysząc to przezwisko i mrugnął do Jaxoma.- Ci, po których należałoby się tego spodziewać: Corman, Sangel, Nessel, Sigomal i Begamon.- Czyli pięciu - stwierdził Jaxom [ Pobierz całość w formacie PDF ]