[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Godny uwagi rodzaj wychowania  podbechtałem ją. Kosztowało mnie to dużo  nie zauważyła ironii  aby nie wypaść z rolibeznamiętnej matki, żeby nie wziąć do ręki tej słodkiej buławy, żeby&Byłem ciężko zdumiony jej brutalną szczerością.Ja, którego egzystencjazasadzała się w dużej mierze na różnorodnych dewiacjach, byłem zbulwersowany. Za pierwsze zarobione pieniądze kupił sobie telefon komórkowy z kamerą. Chyba mi się pozwolisz sfotografować?  zapytał. Czy matka twego kolegi ma męża? Nie.Jest wdową. Czy ona ci się podoba? Tak.Ale ty jesteś o wiele piękniejsza.Masz piękne piersi i zarost.Ona jestłysa.Jednak widocznie mam jakieś zadatki na spowiednika  pomyślałem.Czysądzi, że oprócz wzroku nie mam również żadnych zasad? Urządziłam tę sesję zdjęciowa dla nich w niedzielę.Wywiozłam obuchłopców nad Bug, do letniskowego domku.Wygłupiałam się ze striptizem.Pokazałam trochę więcej, niż można to zobaczyć, tak w ogóle.Byli zachwyceni. Jesteś mamo w porządku  zawyrokował syn. Przyprowadz Waldka z jego mamą, kiedyś  zaproponowałam. Poznałamblondynkę o oryginalnym makijażu. Matylda.Znamy się ze zdjęć  oświadczyła mi bez najmniejszej żenady.Chłopcy zajęli się komputerem, my piłyśmy kawę. Moje zdjęcia można też znalezć w Internecie.Trzeba z czegoś żyć.Jestemkosmetyczką i trochę za pieniądze pozuję  opowiadała. Bałam się o Waldka.Jestem wdową i chłopiec jest od lat bez ojca.Takie czasy, AIDS albo zrobi dzieciaka. W szkole zerowe wiadomości, wszystko ściemniają.A na co dzień nieograniczonasamowola.Dzięki mnie, Waldek wie, czego oczekiwać od kobiety, i jak siebie i jąchronić przed niechcianym. Czuję do syna niezdrowy pociąg  przyznałam się jej ze wstydem.Spojrzała na mnie zdumiona. Przecież to naturalne.Są mężczyznami. Więc ty też? Jasne.Obciągnęłam mu męskość.Nauczyłam go pettingu i miewam z nimorgazmy.Nie pozwoliłam tylko, no wiesz& Więc i ja pozwalałam synowi wejść do kabiny natryskowej.Widząc, żemęskość ma w zwodzie, uklękłam& Niesamowite!  krzyknął. Jesteś cudowna.Klientka pozbawiła mnie skrupułów.Nie umiem powiedzieć, kiedy przestałemją masować. Więc czego pani ryczy? Czy zrobił komuś dziecko, albo złapał AIDS? Pan mnie potępia? Straciłam syna. Straciła go pani? Ożenił się.W naiwności ducha prosił żonę w łóżku, aby mówiła do niegosynku.Opowiedział.Też mi świętoszka bez cnoty! Zapieniła się.Wyrzuciła go złóżka.Darła się,  że albo ona, albo matka.Kazała ze mną zerwać pod grozbąrozwodu.Przyszedł się pożegnać.Syn był załamany  powiedziała, oczekującnajwidoczniej współczucia.We mnie wzbierał coraz większy gniew do męczennicyświętej sprawy. Nareszcie zdobył się na właściwy krok  powiedziałem z zajadłą pogardą. Tego nie spodziewałam się tu usłyszeć.Ty, ty dewocie, obłudniku! wrzasnęła pod moim adresem, nie kryjąc swojej nienawiści i wściekłości.Więcej jejnie spotkałem. Kosztowne odstępstwo Pan Adam?  niewieści głos brzmiał mile. Przy telefonie. Proszę mi nie odmawiać.Wiem, żadnych zaprosin, nigdzie poza salonikiem.Cóż jednak warte jest życie bez kompromisów? O odstąpienie od zasady proszę wimieniu pańskiej klientki.Aatwo ją pan sobie przypomni.Słowik z opery, Joanna Z.iwłasnym.Joanna miała wypadek samochodowym.Boi się wyjść z domu.Ja teżproszę.%7ływcem by mnie zjedzono, gdybym pojawiła się u pana.Proszą dwieczarujące panie, niech im pan ulegnie.Co mi tam.Wywiesiłem białą flagę.Iść wjasyr takich dam nie sromota. Jestem Kira.Aktorka trochę po czterdziestce, feministka, przeciwniczkamałżeństwa i niewoli kobiet.Można mnie spotkać w czołówce marszów równości.Stąd, pan mnie zrozumie, trochę mi do saloniku nie po drodze.Mam jednak równieżniezbywalne prawo obcować z mężczyzną.Nie kryję, że są takie chwile.Podobniejest z moją partnerką.Zna ją pan z saloniku.Jak nas najdzie, wtedy stajemy siępożeraczkami mężczyzn, cichcem fundujemy sobie randkę.Został, więc panzwabiony w zasadzkę nieobliczalnych kobiet.Jakoś zupełnie nie potrafiłem się przestraszyć diabolicznej zapowiedzi.Rozsiadłem się wygodnie w samochodzie, a ona przypięła mnie pasem.Przy tejokazji nie  przypadkowo otarła się o mnie. Przypadkowo , w rozgwarze rozmowy,dotknęła podczas jazdy kilkakrotnie mego kolana. Myślę, że nie jest pan wrogiem kobiet, chociaż w tym zawodzie pewno otakie nastawienie nie trudno?  powiedziała po chwili pani Kira. Czy wezmie mipan za złe, jeśli się przyznam, że uwielbiam pieścić piersi ładnych dziewczyn? Czysądzi pan, że jest to przejaw rozwiązłej, chorej wyobrazni? A pan nie wygląda na typ żarłocznego masażysty  zaśmiała się. Chociaż pozory mogą przecież mylić.Pani Kira wydała mi się kapryśna i despotyczna.Przez moment żałowałem, że siędałem na spotkanie namówić.Wcale nie zamierzałem się przed nią usprawiedliwiać,ani o nią zabiegać.Rzecz sprowadziłem do rzędu usługi profesjonalnej.  O dziesiątej wieczorem muszę być w domu  oświadczyłem odcinając się odwszelkich prób zażyłości. Jeśli czymś uraziłam, to proszę mi wybaczyć  powiedziała aktorka,najwyrazniej poruszona chłodem mojej odzywki. Joanna uderzyła samochodem wbarierkę na Trasie Aazienkowskiej.Bardzo pokiereszowała sobie twarz.Jest typemtrochę niezrównoważonym, nadwrażliwym.To jest głównym powodem, że niewychodzi z domu.Musi przejść parę operacji plastycznych  zmieniła tematrozmowy.Jechaliśmy ponad pół godziny.Dom, do którego mnie zawiozła pachniałkwiatami, zwłaszcza bzem. Specjalność Joanny  wyjaśniła Kira. Bez przywiozła z Wilna jej matka.Ona podtrzymuje tradycję.Sadzi bez w donicach.Szczepi na pniu, kwitnie nawetzimą.Weszliśmy do pulsującego ciepłem pokoju i usłyszałem znajomy, piękny głos. To cudownie, że dał się pan Kirze namówić.Serce zamierało mi z niepokoju.Pani Joanna wzięła mnie pod rękę i oprowadziła po obszernym salonie. Tu są wnęki w ścianach, a w nich instrumenty muzyczne.Gitara, tamskrzypce, dalej wiolonczela, cygańskie tamburyno.To są moje najdroższe pamiątki.Każda mi kogoś przypomina, wiąże się z niezapomnianą chwilą.Zdałem się na jej słowa, na opis, na wyczuwalną tęsknotę za minionym. Zaschło mi w ustach.Koktajl z anyżkiem, druga specjalność mojejprzyjaciółki?  Kira przerwała ekskursję po salonie i podała mi kieliszek.Usadzono mnie w głębokim, skórzanym fotelu, w pobliżu kominka.Wpowietrzu snuł się zapach żywicznego drewna i wytwornych perfum.Wykwintneperfumy Trauble, pani Joanny, o których miełem jużokazję wspomnieć, były, jakświeża herbata o poranku.Jak jastrząb krążył zapach pachnącej czarnym pieprzem ipassiflorą, Red Edition, pani Kiry.Wiedziałem, że tą, która rozdaje karty, jest paniKira.Wypiłem cocktail anyżkowy i ciepło alkoholu powędrowało żyłami i rozlało siępo całym ciele.Rozmawialiśmy o nietolerancji wobec ludzi o odmiennej orientacjiseksualnej.Tym razem temat poruszyła pani Joanna.Czekały na moje zdanie. Niczego uczenie nie wywodziłem, żadnych  za , ani  przeciw nieprzytaczałem.Zgodnie z chłopskim rozumem oświadczyłem, że dobre jest to, coodpowiada obu stronom.Zyskałem uznanie pań.Następny koktajl anyżkowyprzybliżył nas sobie.Darowałem pani Kirze jej nienaturalny ton rozpustnejbachantki.Obie urocze istoty piły na dywanie, wśród sterty poduszek, u moich nóg [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl