[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mimonajbardziej odstraszających kar kradły nadal i w dalszym ciągu posłu-giwały się więzniarkami jako pośredniczkami.Dla ilustracji jaskrawy przykład.Pewna dozorczyni upadła tak nisko,że utrzymywała stosunki płciowe z więzniami, przeważnie zielonymi"kapo, przy czym kazała sobie dawać wynagrodzenie w postaci biżuterii,złota itp.Dla zamaskowania bezecnego procederu nawiązała stosunekz pewnym Stabscharfhrerem, u którego przechowywała ciężko zapra-cowane" dochody.Ten głupi człowiek nie miał pojęcia o sprawkachswojej najdroższej i był bardzo zdziwiony, gdy znaleziono u niego skra-dzione przedmioty.Dozorczyni została skazana przez Reichsfhrera SSna dożywotnie zamknięcie w obozie koncentracyjnym i karę chłosty(dwa razy po 25 kijów).Podobnie jak homoseksualizm ,w obozach męskich, grasowała w obo-zie kobiecym epidemia miłości lesbijskiej.Nie można było jej zwalczyćnawet za pomocą najsurowszych kar czy wysyłania do kompanii kar-nej.Wciąż donoszono mi o tego rodzaju stosunkach między dozorczy-niami a więzniarkami.Wszystko to świadczy o poziomie dozorczyń.Jestrzeczą oczywistą, że nie przejmowały się one zbytnio służbą i swymi108Kryptonim używany na zakonspirowane oznaczanie zabierania i wykorzystywaniawszelkiego mienia %7łydów zabijanych masowo w komorach gazowych, łącznie ze złotem z pro-tez dentystycznych i włosami kobiecymi.W różnych dokumentach występuje różna pisownia,najczęściej Reinhard.Jest to właściwa pisownia tego imienia.obowiązkami, że najczęściej nie można było na nich polegać.Niewielkiebyły możliwości ukarania ich za przestępstwa służbowe.Areszt domowymożna było uważać raczej za przywilej, ponieważ nie musiały wówczaswychodzić w czasie złej pogody.Wszystkie kary wymagały uprzedniegozezwolenia inspektora obozów koncentracyjnych albo Pohla, przy czymnależało stosować możliwie jak najmniej kar; usterki miały być wyrów-nywane przez dobrotliwe pouczenia i odpowiednie kierowanie.Dozor-czynie wiedziały, oczywiście, o tym wszystkim i większość z nich od-powiednio się zachowywała.Zawsze miałem wielki szacunek dla kobiet.W Oświęcimiu zrozumia-łem jednak, że zasadnicze moje stanowisko musi ulec ograniczeniu i żenależy najpierw dobrze obserwować kobietę, zanim można ją będzietraktować z całym szacunkiem.To, co powiedziałem powyżej, odnosi się do większości dozorczyń.Były jednak wśród nich także kobiety dobre, godne zaufania i wysoceprzyzwoite, jakkolwiek było ich niewiele.Nie trzeba chyba podkreślać,że bardzo cierpiały, znajdując się w takim otoczeniu i w takich warun-kach.Nie mogły się z nich wydostać, gdyż były zobowiązane do służbywojskowej.Niektóre z nich skarżyły mi się a jeszcze częściej mojejżonie na swą niedolę.Można je było pocieszać jedynie w ten sposób,że wojna się skończy.Była to naprawdę słaba pociecha.Kobiece drużyny robocze pracujące poza obozem były nadzorowanerównież przez psy.Już w Ravensbrck przydzielano dozorczyniom psyw celu zmniejszenia personelu dozorującego zewnętrzne drużyny robo-cze.Wprawdzie dozorczynie były uzbrojone w pistolety, lecz Reichs-fhrer SS spodziewał się, że psy podziałają na więzniarki odstraszająco.Kobiety bowiem zazwyczaj bardzo się boją psów, gdy mężczyzni mniejsię z nimi liczą.W Oświęcimiu, gdzie były takie masy więzniów, nadzór nad druży-nami pracującymi poza obozem był zawsze problematyczny, gdyż liczeb-ność załogi była stale niedostateczna.Przy dozorowaniu większych miejscpracy pomocny był łańcuch posterunków.System ten nie mógł jednakznalezć zastosowania w rolnictwie, przy kopaniu rowów itp.ze względuna wciąż zmieniające się miejsca pracy, które nieraz przesuwały sięw ciągu tego samego dnia.Ponieważ było mało dozorczyń, stało się nie-zbędne użycie możliwie licznych oddziałów z psami.Jednak nawet150 psów okazało się liczbą niewystarczającą.Reichsfhrer SS liczył,że użycie jednego psa pozwoli zaoszczędzić dwóch strażników.Jeślichodzi o drużyny kobiece, było to możliwe wskutek powszechnego lękuprzed psami.Oświęcimska ,,psia kompania" była z pewnością, jeśli chodzi o żoł-nierzy, czymś najbardziej doborowym, co kiedykolwiek istniało alew ujemnym sensie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Mimonajbardziej odstraszających kar kradły nadal i w dalszym ciągu posłu-giwały się więzniarkami jako pośredniczkami.Dla ilustracji jaskrawy przykład.Pewna dozorczyni upadła tak nisko,że utrzymywała stosunki płciowe z więzniami, przeważnie zielonymi"kapo, przy czym kazała sobie dawać wynagrodzenie w postaci biżuterii,złota itp.Dla zamaskowania bezecnego procederu nawiązała stosunekz pewnym Stabscharfhrerem, u którego przechowywała ciężko zapra-cowane" dochody.Ten głupi człowiek nie miał pojęcia o sprawkachswojej najdroższej i był bardzo zdziwiony, gdy znaleziono u niego skra-dzione przedmioty.Dozorczyni została skazana przez Reichsfhrera SSna dożywotnie zamknięcie w obozie koncentracyjnym i karę chłosty(dwa razy po 25 kijów).Podobnie jak homoseksualizm ,w obozach męskich, grasowała w obo-zie kobiecym epidemia miłości lesbijskiej.Nie można było jej zwalczyćnawet za pomocą najsurowszych kar czy wysyłania do kompanii kar-nej.Wciąż donoszono mi o tego rodzaju stosunkach między dozorczy-niami a więzniarkami.Wszystko to świadczy o poziomie dozorczyń.Jestrzeczą oczywistą, że nie przejmowały się one zbytnio służbą i swymi108Kryptonim używany na zakonspirowane oznaczanie zabierania i wykorzystywaniawszelkiego mienia %7łydów zabijanych masowo w komorach gazowych, łącznie ze złotem z pro-tez dentystycznych i włosami kobiecymi.W różnych dokumentach występuje różna pisownia,najczęściej Reinhard.Jest to właściwa pisownia tego imienia.obowiązkami, że najczęściej nie można było na nich polegać.Niewielkiebyły możliwości ukarania ich za przestępstwa służbowe.Areszt domowymożna było uważać raczej za przywilej, ponieważ nie musiały wówczaswychodzić w czasie złej pogody.Wszystkie kary wymagały uprzedniegozezwolenia inspektora obozów koncentracyjnych albo Pohla, przy czymnależało stosować możliwie jak najmniej kar; usterki miały być wyrów-nywane przez dobrotliwe pouczenia i odpowiednie kierowanie.Dozor-czynie wiedziały, oczywiście, o tym wszystkim i większość z nich od-powiednio się zachowywała.Zawsze miałem wielki szacunek dla kobiet.W Oświęcimiu zrozumia-łem jednak, że zasadnicze moje stanowisko musi ulec ograniczeniu i żenależy najpierw dobrze obserwować kobietę, zanim można ją będzietraktować z całym szacunkiem.To, co powiedziałem powyżej, odnosi się do większości dozorczyń.Były jednak wśród nich także kobiety dobre, godne zaufania i wysoceprzyzwoite, jakkolwiek było ich niewiele.Nie trzeba chyba podkreślać,że bardzo cierpiały, znajdując się w takim otoczeniu i w takich warun-kach.Nie mogły się z nich wydostać, gdyż były zobowiązane do służbywojskowej.Niektóre z nich skarżyły mi się a jeszcze częściej mojejżonie na swą niedolę.Można je było pocieszać jedynie w ten sposób,że wojna się skończy.Była to naprawdę słaba pociecha.Kobiece drużyny robocze pracujące poza obozem były nadzorowanerównież przez psy.Już w Ravensbrck przydzielano dozorczyniom psyw celu zmniejszenia personelu dozorującego zewnętrzne drużyny robo-cze.Wprawdzie dozorczynie były uzbrojone w pistolety, lecz Reichs-fhrer SS spodziewał się, że psy podziałają na więzniarki odstraszająco.Kobiety bowiem zazwyczaj bardzo się boją psów, gdy mężczyzni mniejsię z nimi liczą.W Oświęcimiu, gdzie były takie masy więzniów, nadzór nad druży-nami pracującymi poza obozem był zawsze problematyczny, gdyż liczeb-ność załogi była stale niedostateczna.Przy dozorowaniu większych miejscpracy pomocny był łańcuch posterunków.System ten nie mógł jednakznalezć zastosowania w rolnictwie, przy kopaniu rowów itp.ze względuna wciąż zmieniające się miejsca pracy, które nieraz przesuwały sięw ciągu tego samego dnia.Ponieważ było mało dozorczyń, stało się nie-zbędne użycie możliwie licznych oddziałów z psami.Jednak nawet150 psów okazało się liczbą niewystarczającą.Reichsfhrer SS liczył,że użycie jednego psa pozwoli zaoszczędzić dwóch strażników.Jeślichodzi o drużyny kobiece, było to możliwe wskutek powszechnego lękuprzed psami.Oświęcimska ,,psia kompania" była z pewnością, jeśli chodzi o żoł-nierzy, czymś najbardziej doborowym, co kiedykolwiek istniało alew ujemnym sensie [ Pobierz całość w formacie PDF ]