[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ludzie zwykle obawiają się takich chwil, bowiem w naszym uporządkowanym świecie nie zostawiliśmy miejsca na podobnie niezwykłe zjawiska.W ten sposób rodzą się opowieści o diabłach, aniołach, duchach, elfach, chochlikach oraz bogach i ich wyczynach.Zresztą, wciąż jeszcze żyją i tacy, którzy gotowi są znakomitego muzyka, lorda Caudolona, nazywać demonem dlatego tylko, że znalazł się w naszym świecie nagle, mówił obcym językiem, opisywał nieznane nam rzeczy i dziwu się wszystkiemu, co widział (O pani, gdyby tak usta twoje dotknęły teraz mego rozpalonego fleta), uspokoił się jednak potem i ogłosił, że został już wyleczony ze zmory, czy też obudził się ze snu, a przecież to my jesteśmy jego snem.Jak powiedziałem, poszczególne sfery nie są pozbawione podobieństw.Nawet ich historie zdradzają wiele wspólnego.Są tam inne Gloriany, inni doktorzy Dee, inni lordowie o nazwisku Montfallcon, w co wątpić nie można, chociaż czasem to tylko blade cienie naszych postaci, a czasem ich krzywe odbicia.- Doktorze Dee - spytała Gloriana z oczami wbitymi w przestrzeń.- Czy sądzisz, że pewnego dnia będziemy mogli podróżować pomiędzy tymi sferami?- Pracuję nad tym intensywnie, pani (Wargi twoje, jak twoje nogi, rozchylą się przede mną), i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się to osiągnąć, że będziemy przenikać przez sfery równie łatwo jak igła przez płótno.- Czary! - parsknął lord Montfallcon.- Cała twoja matematyka prowadzi zawsze tylko do jednego.Do czarów.Widzisz pani teraz, dlaczego sam porzuciłem podobne studia narażając się na pomówienia o nieuctwo.- Montfallcon spojrzał ze złością na doktora, ale Dee tylko wzruszył ramionami.- Jest naszym życzeniem - powiedziała cicho Gloriana - aby wszystkie sztuki rozkwitały na naszym dworze po równo.- A zatem pozwólmy Królowej zadbać o bezpieczeństwo państwa, aby nie zostało spustoszone przez demony, które doktor Dee swoimi eksperymentami gotów jest sprowadzić do naszego świata - stwierdził lord Montfallcon bez większego przekonania.- Moja pani.- Dee skłonił się niezgrabnie.- Nauki kabalistyczne.Królowa drgnęła.- Uważasz, że kryje się w tym rzeczywiście jakaś groźba?Dee skłonił się ponownie i parę razy głęboko wciągnął powietrze.(Na krew Zeusa! Jeszcze trochę, a zostanę eunuchem przez te pantalony!).- Nie sądzę, Wasza Wysokość.Wszystko, czego pochodzenia nie znamy a natury nie rozumiemy, zwykliśmy nazywać nasieniem diabelskim.Tych paru podróżników, którzy przebyli granice pomiędzy sferami, to mężczyźni i kobiety dokładnie tacy sami, jak my.Czasem gotowi byli sądzić, że przeniesieni zostali w przeszłość lub przyszłość, bądź uważali, że znaleźli się w niebie albo w piekle.Bez wątpienia, gdyby ktoś z nas objawił się nagle w świecie któregoś z nich, sądy nasze byłyby podobne.(Przysięgam, że piersi twoje rozkwitną w cieple mego języka).- Biada twej duszy, pani! - Słowa Lorda Kanclerza tak naprawdę były adresowane do rywala i jego miały ostrzegać.- Na końcu mrocznej drogi, którą wiedzie nas doktor Dee czyha Otchłań!Dee był wyraźnie zdziwiony wypowiedzią, która pasowałaby raczej do sławnego dziadka Montfallcona, osoby żądnej zawsze wiedzy, ale przesiąkniętej zeszłowiecznymi przesądami.Wysilił się na dyplomację.- Zapewniam cię, moja pani, że wszechświat nie stanowi dla nas zagrożenia.(Ach, aby posiąść ją w szale i bólu!).Planety, ich orbity i cienie są zagadnieniami dość złożonymi i bez naszych roztrząsań, czy w innych sferach nie czają się jacyś wrogowie.(A ty, pani, sama jesteś wszechświatem, matką galaktyk.ścisnąłbym twoje półkule, aż śpiew twój oznajmiłby ostateczny triumf!).Gdyby Lord Kanclerz zachował nieco więcej rezerwy.- Moim obowiązkiem jest chronić całe Królestwo, w tym i ciebie, doktorze Dee, i zamierzam wypełniać mój obowiązek najlepiej, jak potrafię.- Marszcząc brwi Montfallcon ciaśniej otulił się ciężką materią.- Szanuję twą sumienność, panie.- Dee najchętniej wycofałby się z tego sporu.- Wydaje mi się jednak, że nadmierną wagę przywiązujesz do czegoś, co tak naprawdę pozostaje wciąż w sferze teorii.Mówię nie o tym, co istnieje na pewno, ale co jest tylko prawdopodobne.- I rzeczy tylko prawdopodobne zwracają moją uwagę.Będę musiał się nad tym poważnie zastanowić.- Jesteś wzburzony, mój panie, bowiem odrywamy cię od twych obowiązków.- Przekonana argumentami Montfallcona, Gloriana postanowiła ostatecznie załagodzić sytuację.- Możesz już powrócić do ich pełnienia.- Moja wdzięczność nie zna granic.- Montfallcon skłonił się szybko, rzucił Dee pełne niechęci spojrzenie i oddalił się błyskawicznie ku swym tajemnym komnatom.- Nie było moim zamiarem.- zaczął zmieszany Dee przygryzając wargę; jego biała broda zamarła przyciśnięta do piersi.- Lord Montfallcon jest nieco roztargniony.Sprawy Stanu pochłaniają go do głębi.To moja wina, ja kazałam mu przyjść.Niepoprawna zachcianka.Potrzebne ci są dalsze fundusze na badania, doktorze Dee? Jeśli tak, to.- Pani, nie przyszedłem, aby prosić.- I nie posądzam cię o to.Wszystko to jednak wymaga złota, które trzeba będzie zapewne wysupłać z mojej sakiewki, bowiem Rada nigdy chyba nie będzie skłonna, by patronować twojej nauce.Bo i faktycznie, czemu by miała to robić.Porozmawiam z sir Amadisem, a potem ty powiesz mu dokładnie, czego pragniesz.- Dzięki ci, pani.(Czego pragnę?! Ach, gdyby tylko wiedziała, czego pragnę!).Gdyby, na przykład, udało mi się znaleźć w domu wariatów dwóch ludzi, którzy zupełnie niezależnie zdają się cierpieć na tę samą chorobę, której symptomy opisałem, mógłbym poddać ich testom.Tan Hermiston zaoferował mi już swą pomoc.- Ależ to zwykły blagier! - Księżna Scaith uderzyła dłonią w poręcz krzesła.- Te bajdy o przygodach w królestwach wróżek, które snuł! Wierszokleta i kłamca, nic nadto.- Nie sądzę, pani.Zresztą, to są jego więźniowie, a raczej trofea [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Ludzie zwykle obawiają się takich chwil, bowiem w naszym uporządkowanym świecie nie zostawiliśmy miejsca na podobnie niezwykłe zjawiska.W ten sposób rodzą się opowieści o diabłach, aniołach, duchach, elfach, chochlikach oraz bogach i ich wyczynach.Zresztą, wciąż jeszcze żyją i tacy, którzy gotowi są znakomitego muzyka, lorda Caudolona, nazywać demonem dlatego tylko, że znalazł się w naszym świecie nagle, mówił obcym językiem, opisywał nieznane nam rzeczy i dziwu się wszystkiemu, co widział (O pani, gdyby tak usta twoje dotknęły teraz mego rozpalonego fleta), uspokoił się jednak potem i ogłosił, że został już wyleczony ze zmory, czy też obudził się ze snu, a przecież to my jesteśmy jego snem.Jak powiedziałem, poszczególne sfery nie są pozbawione podobieństw.Nawet ich historie zdradzają wiele wspólnego.Są tam inne Gloriany, inni doktorzy Dee, inni lordowie o nazwisku Montfallcon, w co wątpić nie można, chociaż czasem to tylko blade cienie naszych postaci, a czasem ich krzywe odbicia.- Doktorze Dee - spytała Gloriana z oczami wbitymi w przestrzeń.- Czy sądzisz, że pewnego dnia będziemy mogli podróżować pomiędzy tymi sferami?- Pracuję nad tym intensywnie, pani (Wargi twoje, jak twoje nogi, rozchylą się przede mną), i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się to osiągnąć, że będziemy przenikać przez sfery równie łatwo jak igła przez płótno.- Czary! - parsknął lord Montfallcon.- Cała twoja matematyka prowadzi zawsze tylko do jednego.Do czarów.Widzisz pani teraz, dlaczego sam porzuciłem podobne studia narażając się na pomówienia o nieuctwo.- Montfallcon spojrzał ze złością na doktora, ale Dee tylko wzruszył ramionami.- Jest naszym życzeniem - powiedziała cicho Gloriana - aby wszystkie sztuki rozkwitały na naszym dworze po równo.- A zatem pozwólmy Królowej zadbać o bezpieczeństwo państwa, aby nie zostało spustoszone przez demony, które doktor Dee swoimi eksperymentami gotów jest sprowadzić do naszego świata - stwierdził lord Montfallcon bez większego przekonania.- Moja pani.- Dee skłonił się niezgrabnie.- Nauki kabalistyczne.Królowa drgnęła.- Uważasz, że kryje się w tym rzeczywiście jakaś groźba?Dee skłonił się ponownie i parę razy głęboko wciągnął powietrze.(Na krew Zeusa! Jeszcze trochę, a zostanę eunuchem przez te pantalony!).- Nie sądzę, Wasza Wysokość.Wszystko, czego pochodzenia nie znamy a natury nie rozumiemy, zwykliśmy nazywać nasieniem diabelskim.Tych paru podróżników, którzy przebyli granice pomiędzy sferami, to mężczyźni i kobiety dokładnie tacy sami, jak my.Czasem gotowi byli sądzić, że przeniesieni zostali w przeszłość lub przyszłość, bądź uważali, że znaleźli się w niebie albo w piekle.Bez wątpienia, gdyby ktoś z nas objawił się nagle w świecie któregoś z nich, sądy nasze byłyby podobne.(Przysięgam, że piersi twoje rozkwitną w cieple mego języka).- Biada twej duszy, pani! - Słowa Lorda Kanclerza tak naprawdę były adresowane do rywala i jego miały ostrzegać.- Na końcu mrocznej drogi, którą wiedzie nas doktor Dee czyha Otchłań!Dee był wyraźnie zdziwiony wypowiedzią, która pasowałaby raczej do sławnego dziadka Montfallcona, osoby żądnej zawsze wiedzy, ale przesiąkniętej zeszłowiecznymi przesądami.Wysilił się na dyplomację.- Zapewniam cię, moja pani, że wszechświat nie stanowi dla nas zagrożenia.(Ach, aby posiąść ją w szale i bólu!).Planety, ich orbity i cienie są zagadnieniami dość złożonymi i bez naszych roztrząsań, czy w innych sferach nie czają się jacyś wrogowie.(A ty, pani, sama jesteś wszechświatem, matką galaktyk.ścisnąłbym twoje półkule, aż śpiew twój oznajmiłby ostateczny triumf!).Gdyby Lord Kanclerz zachował nieco więcej rezerwy.- Moim obowiązkiem jest chronić całe Królestwo, w tym i ciebie, doktorze Dee, i zamierzam wypełniać mój obowiązek najlepiej, jak potrafię.- Marszcząc brwi Montfallcon ciaśniej otulił się ciężką materią.- Szanuję twą sumienność, panie.- Dee najchętniej wycofałby się z tego sporu.- Wydaje mi się jednak, że nadmierną wagę przywiązujesz do czegoś, co tak naprawdę pozostaje wciąż w sferze teorii.Mówię nie o tym, co istnieje na pewno, ale co jest tylko prawdopodobne.- I rzeczy tylko prawdopodobne zwracają moją uwagę.Będę musiał się nad tym poważnie zastanowić.- Jesteś wzburzony, mój panie, bowiem odrywamy cię od twych obowiązków.- Przekonana argumentami Montfallcona, Gloriana postanowiła ostatecznie załagodzić sytuację.- Możesz już powrócić do ich pełnienia.- Moja wdzięczność nie zna granic.- Montfallcon skłonił się szybko, rzucił Dee pełne niechęci spojrzenie i oddalił się błyskawicznie ku swym tajemnym komnatom.- Nie było moim zamiarem.- zaczął zmieszany Dee przygryzając wargę; jego biała broda zamarła przyciśnięta do piersi.- Lord Montfallcon jest nieco roztargniony.Sprawy Stanu pochłaniają go do głębi.To moja wina, ja kazałam mu przyjść.Niepoprawna zachcianka.Potrzebne ci są dalsze fundusze na badania, doktorze Dee? Jeśli tak, to.- Pani, nie przyszedłem, aby prosić.- I nie posądzam cię o to.Wszystko to jednak wymaga złota, które trzeba będzie zapewne wysupłać z mojej sakiewki, bowiem Rada nigdy chyba nie będzie skłonna, by patronować twojej nauce.Bo i faktycznie, czemu by miała to robić.Porozmawiam z sir Amadisem, a potem ty powiesz mu dokładnie, czego pragniesz.- Dzięki ci, pani.(Czego pragnę?! Ach, gdyby tylko wiedziała, czego pragnę!).Gdyby, na przykład, udało mi się znaleźć w domu wariatów dwóch ludzi, którzy zupełnie niezależnie zdają się cierpieć na tę samą chorobę, której symptomy opisałem, mógłbym poddać ich testom.Tan Hermiston zaoferował mi już swą pomoc.- Ależ to zwykły blagier! - Księżna Scaith uderzyła dłonią w poręcz krzesła.- Te bajdy o przygodach w królestwach wróżek, które snuł! Wierszokleta i kłamca, nic nadto.- Nie sądzę, pani.Zresztą, to są jego więźniowie, a raczej trofea [ Pobierz całość w formacie PDF ]