[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I w końcu miała swoją Radę, która w całości - z wyjątkiem jednej osoby - stała za nią w tej kluczowej dla Bezsennych chwili, wszędzie i o każdym czasie, jaki zechce wyznaczyć tamto zużyte państwo, które dawno przestało się liczyć dla rozwoju ludzkości.Robert Dey, lat siedemdziesiąt pięć, szanowany ojciec wielkiej i bogatej azylowej rodziny, który przez całe dziesięciolecia przekazywał wszystkim jej członkom historie o Bezsennych znienawidzonych i szykanowanych w Stanach Zjednoczonych z czasów jego dzieciństwa.Caroline Renleigh, lat dwadzieścia osiem, błyskotliwy ekspert od telekomunikacji, fanatycznie przekonana o wyższości Bezsennych.Cassie Blumenthal, stoi przy Jennifer od pierwszych dni istnienia Azylu, bardzo pomocna przy wszystkich działaniach, które poprzedzały proces Jennifer - a choć wydarzenia te w Azylu dawno już uznano za prehistorię, dla wiernej pamięci Cassie były nadal żywe.Paul Aleone, lat czterdzieści jeden, matematyk-ekonomista, który nie tylko przewidział załamanie się opartej na energii Y amerykańskiej ekonomii z chwilą wygaśnięcia międzynarodowych patentów, ale i skonstruował program, który opisał dokładnie ostatnie dziesięć lat szachrajstw i szaleństwa, kiedy Stany Zjednoczone usiłowały ukryć przed światem fakt, że odfrunął już ich niebieski ptak iluzorycznego dobrobytu.Aleone pracował nad przyszłością Azylu jako niepodległego państwa, handlującego z innymi niepodległymi państwami, które w swoim czasie okazały się przezorniejsze niż USA.John Wong, lat czterdzieści pięć, prawnik, a także sędzia Sądu Apelacyjnego w rzadko używanym systemie sądowniczym Azylu, który dumny był z tego, iż Bezsenni korzystają z jego usług w zasadzie tylko przy rutynowych sprawach o interpretację kontraktów.W Azylu niewiele zdarzało się aktów przemocy, wandalizmu, a jeszcze mniej kradzieży.Lecz Wong, dodatkowo historyk, doskonale rozumiał władzę, jaką ma system sądowy nad praworządnymi obywatelami w czasach kontrowersyjnych zmian, a on wierzył w zmiany.Charles Stauffer, lat pięćdziesiąt trzy, szef sił wewnętrznego bezpieczeństwa Azylu.Jak wszyscy dobrzy żołnierze zachowywał stałą gotowość do odparcia ataku, stale był gotów na tę chwilę, kiedy jego przygotowania okażą się zasadne.Od przygotowań do realizacji - myślała Jennifer - od gotowości do gorliwości tylko mały krok.Barbara Barcheski, lat sześćdziesiąt trzy, milcząca i rozsądna szefowa firmy handlującej zespołami modeli informatycznych.Przez długi czas Jennifer nie miała pewności co do Barcheski.Była studentką nauk politycznych, a przez lata zajmowania się tematem doszła stopniowo do wniosku, że nieograniczony rozwój technologiczny i lojalność wobec własnej grupy społecznej nie są ze sobą kompatybilne.Przesłankę tę zilustrowała bogato przykładami społeczeństw w okresach przejściowych - od renesansowej Wenecji do rewolucji industrialnej wczesnych orbitalnych utopii.Studiowanie paradoksu - Jennifer wiedziała o rym doskonale - w nieunikniony sposób prowadzić musi do jego oceny, choć niekoniecznie przecież do oceny negatywnej.Jennifer czekała.W końcu Barbara Barcheski zdecydowała w swym metodycznym umyśle: kiedy społeczność musi wybierać, orzeł społecznej lojalności oferuje większe możliwości przetrwania niż reszka postępu technologicznego.Barbara Barcheski kochała Azyl.Poparła Jennifer.Doktor Raymond Toliveri, lat sześćdziesiąt jeden, wspaniały szef zespołu badawczego Laboratoriów Sharifi.Jennifer nigdy nie wątpiła w jego poparcie dla tego projektu - sam był przecież jego twórcą.Trudno było jednak sprawić, aby doktor Toliveri, z którego zapełniony terminarz pracy czynił właściwie eremitę, został wybrany do Rady.Aby tego dopiąć, Jennifer potrzebowała sporo czasu.Następni to Will Sandaleros, Najla i jej mąż, Lars Johnson, a także Hermione Sharifi.Wszyscy stali dumnie wyprężeni, w pełni świadomi wszystkich konsekwencji tego, co za chwilę mieli zamiar zrobić i przyjmujący owe konsekwencje bez uników, bez uchylania się i bez wykrętów.Tylko Ricky stał przygarbiony, oparty o ścianę kopuły Rady, z oczyma wbitymi w ziemię i rękoma splecionymi na piersiach.Jennifer dostrzegła, że Hermione rozmyślnie nie chce na niego spojrzeć.Musieli się o to pokłócić.I to właśnie Hermione - jej synowa, a nie jej genetyczny syn - stanęła po stronie sprawiedliwości.Jennifer poczuła płomyczek bardzo skomplikowanych uczuć - kombinacji gniewu, bólu i macierzyńskiego kompleksu winy - ale szybko go stłumiła.Nie ma już czasu na niepowodzenia Ricky’ego.Nadszedł czas Azylu.- Ognia - powiedział Will i włączył ogólnoazylową sieć komunikacyjną, ekrany wideotelefonów i holoprojektory wewnątrz, a mikrofony na zewnątrz budynku.Jennifer wygładziła fałdy białej abaji i wystąpiła naprzód.- Obywatele Azylu.Mówi Jennifer Sharifi.Przemawiam do was z kopuły Rady, gdzie Rada Azylu odbywa właśnie swoje nadzwyczajne posiedzenie.Zgodnie z naszymi przewidywaniami Stany Zjednoczone odpowiedziały na naszą Deklarację Niepodległości, zapowiadając na jutrzejszy ranek inwazję Śpiących [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl