[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ed usiadł prosto. Tak więc zbieranie kawałeczków w całość stało się mojąspecjalnością.Potrafię wszystko naprawić.Potrafię złożyć każdy pierścień wierności, nawet tepiekielnie skomplikowane. Rozpromienił się od udawanej skromności. Taki dar, po prostu.Wkażdym razie, kiedy złożyłem jeden czy dwa, a wśród kobiet rozeszła się wieść, nie było nocy,żeby nie czekały na mnie z tyłu tawerny jakieś dobrze urodzone paniusie.Naprawiałem impierścienie, a one hojnie płaciły. Mrugnął ponownie. Niektóre nawet dawały więcej, jeśli wiecie, co mam na myśli. Dziewczęta rozśmieszył dowcip, ale myśli Aidane wciąż krążyływokół Elsbet. I co się stało?  Nachyliła się Cefra.Ed wzruszył ramionami. A jak myślisz? W końcu któryś z małżonków dowiedział się i przyszedł z kolegami.Prawie roznieśli tawernę, a ja ledwo zdążyłem się wydostać wozem na drogę.Gdyby ścigali mniekonno, nie uciekłbym; doszły mnie słuchy, że karczmarz ich uspokoił, podając darmowe piwo ijadło.Dzięki temu ocalił mi skórę. Skrzyżował ramiona. A powiadają, że domokrążca manudne życie! Jaka najdziwniejsza rzecz ci się przytrafiła?  zapytała Cefra.Aidane nie była pewna,czy dziewczyna usiłuje flirtować z Edem, czy po prostu dobrze się bawi.Edowi pociemniały oczy. Mówi się, że prawda bywa dziwniejsza od najbardziej wymyślnych opowieści.Obawiam się, że tak właśnie jest.Istnieje karawana, która przejeżdża przez Dhasson.Tak, wieleich tamtędy jezdzi, ale ta dorównywała wielkością karawanie Maynarda Clintona.Wygodny wózzamieszkiwali przeróżni wędrowni kupcy, grajkowie, akrobaci, kuglarze i trefnisie.Oczywiście,nie brakło tam pracy dla domokrążcy, a ponieważ z wałęsania się uczyniłem sobie stałe zajęcie,wyszedłem im naprzeciw.Mnóstwo blachy do naprawy, piwa do wypicia, a wokół pięknewidoki& Dobrze było, ale się skończyło.Kilka miesięcy temu.Zamierzali zrobić kółko popołudniowym Margolanie.Powtarzałem im, że to kiepski pomysł, że spotka nas tam zaraza.Niesłuchali. Ed pokręcił głową. Wiedziałem, jaką mają jechać trasą i zamierzałem ponownie sięz nimi spotkać.Wtedy właśnie przeżyłem coś najstraszliwszego w życiu.Cefra patrzyła szeroko otwartymi oczami.Nawet Aidane pochyliła się, żeby nie umknąłjej żaden szczegół. I co się stało? Jeszcze zanim usłyszałem turkot kół, wiedziałem, że coś jest nie w porządku.Ludzieporuszali się jakoś inaczej.Jakoś tak konwulsyjnie, jakby się o coś potykali.Namioty byłyrozstawione& Powiedzmy, że rozstawione, bo wyglądały, jakby montował je ślepiec.Słyszałemteż muzykę.Taką, jaką zawsze grali muzykanci z tej karawany.Jednak tym razem wszystkie nutybrzmiały fałszywie i zbyt wolno.Powodowały ciarki na plecach.I ten zapach! Jakbym przyjechałdo kostnicy w środku lata.Wtedy dostrzegłem na poboczu stos martwych zwierząt.  Potrząsnął głową. To były należące do karawany dzikie bestie, pokazywane ludziomza opłatą.Zwierzęta ze wszystkich zakątków Zimowych Królestw, a część nawet spoza. Miałbardzo smutną minę. Nie dość, że je zabito, to jeszcze niektóre&  Przełknął trunek i dopieropo chwili podjął opowieść. Niektóre z nich były nadgryzione.Słuchaczom zaparło dech.Aidane nie spuszczała wzroku z opowiadającego, usiłującwybadać, czy nie zmyślił on całej historii.Musiała przyznać, że wyglądał na szczerzezmartwionego. Odwróciłem się z zamiarem ucieczki i wtedy napatoczyłem się na Venna.Był onjednym ze strażników, przyjazniliśmy się.Wychyliliśmy razem wiele piw pod gołym niebem.Tak więc stał tam Venn albo raczej to, co z niego zostało, Bogini, miej w opiece jego duszę! Paninajprawdziwsza! Nie wziąłbym go za trupa, gdyby nie zaczął się poruszać, choć raczej powłóczyłnogami, niż szedł.Miał wyżarty nos i zapadnięte oczy.Jego ciało pokrywały ślady po ospie,skóra była żółto biała.A ten wzrok! Na Dziwkę! W oczach miał szaleństwo.Chrząknął jakzwierzę i wbił we mnie wzrok.Zacząłem uciekać ze wszystkich sił. Co się im stało?  Aidane nie mogła powstrzymać pytania. Ashtenerath&  wyszeptała jedna z dziewcząt.Zabrzmiało to jak przekleństwo.Edpokiwał głową. Pani wie, że to prawda.Nie do końca umarli, ale też nie żywi, kieruje nimi wyłączniefuria.Trupy, które nie potrafią położyć się i umrzeć, nie znają wiecznego odpoczynku. Ed miałoczy szeroko otwarte z przerażenia. Ale to jeszcze nie koniec.Gorsze jest to, że od tamtej porywidziałem ich jeszcze dwa razy. Spojrzał w dal przez ramię, w oczach miał najszczerszy strach. Widziałem, jak jechali, wszyscy po kolei, jak zawsze, z tą tylko różnicą, że jako karawanapotępionych.Konie miały spienione pyski, kości im sterczały.Szalały z przerażenia.Muzykancigrali melodie z Otchłani, pieśni umarłych.Nawet ich wozy sprawiały wrażenie przegniłych.Myślę, że będą tak jezdzić, aż jeden po drugim wypadną z trasy albo po prostu rozpadną się nakawałki. Edem wstrząsnął dreszcz. Niech Mroczna Pani porwie moją duszę! Nie chcę tegooglądać nigdy więcej!Aidane odwróciła się, szukając wzrokiem Kolina.Zauważyła go w towarzystwie Zahna iVarrena, chwilę pózniej przesiadł się jednak bliżej Astira i Jolie.Straż trzymało dwóch wyratowanych z Nargi vayash moru, a Aidane była pewna, że zdrowe już vyrkiny także krążą polesie, żeby przynieść zwierzynę na kolację, ale i dopilnować spokoju.Obserwowała Kolina w świetle ogniska.Jasne włosy miał związane w kucyk.Teraz,kiedy przyglądał się jego rysom, dostrzegła w nich dhassońską krew, być może z kropląmargolańskiej.Nosił proste ubranie, jak wszyscy tutaj, by nie zwracać uwagi rzezimieszków, alemimo to jego ruchy cechowała pewność siebie.Bez wątpienia urodził się arystokratą, nawet jeśliw zubożałej rodzinie.Z tego, co mimochodem słyszała, nie podlegało kwestii, że jako vayashmoru, Kolin doszedł do odpowiedzialnej i szanowanej pozycji wśród nieumarłych i vyrkinów.Ustępowali mu nawet Astir i Jolie, choć Jolie nigdy nie oddawała pola bez walki.Kolin wyczuł, że ktoś go obserwuje i odwrócił się, zaciekawiony i nieufny.Ich oczyspotkały się zaledwie na moment i Aidane szybko odwróciła wzrok.Wie, kim jesteś  odezwał się duch tak, żeby tylko ona słyszała. Być może przeszło muprzez głowę, że mogłabyś mnie sprowadzić, choćby tylko na tę noc.Nawet teraz nie zachowujesię z taką rezerwą, jaką udaje.Aidane popatrzyła na swoje ręce.Wciąż czuła na sobie wzrokKolina, nawet gdy mówiła sobie, że to tylko złudzenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl