[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Również Doc był tegoświadomy po raz pierwszy wyglądał jak człowiek bardzo stary i po raz pierwszy sięnim poczuł. Nie zatrzymujcie się pod żadnym pozorem przemawiał Han do ochotników. Jeżeliktóryś z was zginie, inny ma wziąć jego broń, ale nikomu nie wolno się zatrzymać.Han poczuł na sobie wzrok Chewie ego.Wookie wykrzywił się zabawnie, zmarszczyłczarny nos i wydał z siebie głęboki, przejmujący ryk, odrzucając jednocześnie do tyłuwłochaty łeb.Uśmiechnął się szeroko do Hana i krzepiąco poklepał go po ramieniu.Bylina tyle dobrymi przyjaciółmi, że ten prosty gest znaczył dla nich więcej niż wszystkiesłowa.ROZDZIAA XICoraz więcej ludzi i humanoidów podchodziło do lądowiska niestety, przeważającawiększość nie była uzbrojona.Han jeszcze raz przypomniał rozkazy dotyczące broni iniezatrzymywania się.Na samą myśl o tym, jaka okropna rzez rozegra się na schodach,serce mocniej mu zabiło.%7łegnaj spokojna, beztroska przyszłości!Pochyliwszy się nieco, ruszył w kierunku schodów.Pozostali ochotnicy postępowali zanim krok w krok. Chewie i ja pójdziemy jako pierwsi i spróbujemy stworzyć zaporę ogniową.Ruszamyna trzy.Raz.dwa. Był już tuż przy załomie muru. Trz.Niewielkie, włochate stworzenie, które wyskoczyło zza pleców postępujących za Hanemwięzniów, wylądowało mu na ramionach, pieszczotliwie kąsając go w kark.Długi,sprężysty ogon okręcił się wokół szyi zdumionego Chewie ego.Han był tak zaskoczony, że przez chwilę nie mógł wykrztusić słowa. Cóż, u diabła. Nie dokończył, rozpoznając wreszcie napastnika. Pakka!Malec zeskoczył z ramion Hana i, ocierając się grzbietem o jego nogi, popatrywał naniego figlarnie.Przez dłuższą chwilę Han sądził, że ulega jakimś halucynacjom. Pakka, czy nie.To znaczy, gdzie jest Atuarre? Do diabła, smarkaczu, skąd się tutajwziąłeś?! Przypomniał sobie, że malec nie jest w stanie odpowiedzieć na żadnepytanie.Z dołu dobiegł głos Doca. Solo, zejdz tutaj do nas!107@ Han Solo na krańcu gwiazd Zostańcie wszyscy tutaj, na razie nie atakujcie, ale nie dajcie się stąd zepchnąć przekazał Han Chewbacce.Przecisnął się przez tłum obrońców i pobiegł w dół, w ślad za zwinnie zeskakującym poschodach Pakką.Nagle tuż u wejścia na poziom komór zastojowych dostrzegł Atuarreotoczoną sporą grupką eks-więzniów.Wśród nich był i Doc. Atuarre! Solo, kapitanie!Schwyciła go za ręce, gorączkowo starając się w paru zdaniach opowiedzieć, co wydarzyłosię od chwili ich rozstania.Udało się jej podprowadzić Sokoła do Krańca Gwiazd iwylądować w doku towarowym znajdującym się na poziomie komór zastojowych, poprzeciwnej stronie niż statek bojowy Espo. Chyba mnie nie dostrzegli.Przepływ energii na Krańcu Gwiazd jest teraz tak ogromny,że wskazniki sobie nie radzą.Musiałam lądować na wyczucie.Han odciągnął Doca i Atuarre na bok. Nigdy nam się nie uda pomieścić wszystkich tych ludzi na pokładzie Sokoła , nawetgdybyśmy wykorzystali do tego celu każdy wolny centymetr kwadratowy powierzchni.Jak mamy im o tym powiedzieć?Trianka przerwała mu w pół zdania. Solo, kapitanie, proszę, bądz cicho i posłuchaj.Mamy do dyspozycji całą harmonijkowąstację łącznikową, podłączoną do Sokoła.Sprowadziłam ją tutaj za pomocą wiązkiściągającej. Myślę, że po rozłożeniu tuneli nie powinniśmy mieć kłopotów z załadowaniemwięzniów. zaczął Doc.Podekscytowany Han nie pozwolił mu skończyć. Mam lepszy pomysł! Atuarre, jesteś genialna.Ale czy tunele harmonijkowe sięgną? Wydaje mi się, że tak.Doc przez chwilę wpatrywał się w nich z osłupieniem. Co, czyżbyście zamierzali.Och, rozumiem! Z rozjaśnionym wzrokiem i ożywionątwarzą spojrzał na nich. To naprawdę będzie coś niezwykłego!Jeden ze znajdujących się na wyższym poziomie obrońców wychylił głowę przez drzwiawaryjne. Solo, wiceprezydent znów pana wzywa! Jeżeli mu nie odpowiem, zorientuje się, że coś nie gra.Przyślę wam Chewie ego dopomocy.Pospieszcie się! Solo, kapitanie! Zostało nam dosłownie parę minut! Rzucił się biegiem w góręschodów, nie zważając na to, że nie może złapać oddechu i dusi się wskutek bardzojuż znacznego rozrzedzenia powietrza.Zdyszanym szeptem wyjaśnił Wookie emu, o cochodzi, i rozkazał mu poprowadzić pozostałych obrońców na dół, na pomoc Atuarre iDocowi.Dopiero wówczas podszedł do interkomu.Rozległ się tubalny głos Hirkena: Zostało wam już bardzo niewiele czasu, Solo.Czy poddacie się z własnej woli? Poddamy się? szyderczo roześmiał się Han. Nie wiem, co masz na myśli.Wyrwał blaster z kabury i oddał kilka strzałów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Również Doc był tegoświadomy po raz pierwszy wyglądał jak człowiek bardzo stary i po raz pierwszy sięnim poczuł. Nie zatrzymujcie się pod żadnym pozorem przemawiał Han do ochotników. Jeżeliktóryś z was zginie, inny ma wziąć jego broń, ale nikomu nie wolno się zatrzymać.Han poczuł na sobie wzrok Chewie ego.Wookie wykrzywił się zabawnie, zmarszczyłczarny nos i wydał z siebie głęboki, przejmujący ryk, odrzucając jednocześnie do tyłuwłochaty łeb.Uśmiechnął się szeroko do Hana i krzepiąco poklepał go po ramieniu.Bylina tyle dobrymi przyjaciółmi, że ten prosty gest znaczył dla nich więcej niż wszystkiesłowa.ROZDZIAA XICoraz więcej ludzi i humanoidów podchodziło do lądowiska niestety, przeważającawiększość nie była uzbrojona.Han jeszcze raz przypomniał rozkazy dotyczące broni iniezatrzymywania się.Na samą myśl o tym, jaka okropna rzez rozegra się na schodach,serce mocniej mu zabiło.%7łegnaj spokojna, beztroska przyszłości!Pochyliwszy się nieco, ruszył w kierunku schodów.Pozostali ochotnicy postępowali zanim krok w krok. Chewie i ja pójdziemy jako pierwsi i spróbujemy stworzyć zaporę ogniową.Ruszamyna trzy.Raz.dwa. Był już tuż przy załomie muru. Trz.Niewielkie, włochate stworzenie, które wyskoczyło zza pleców postępujących za Hanemwięzniów, wylądowało mu na ramionach, pieszczotliwie kąsając go w kark.Długi,sprężysty ogon okręcił się wokół szyi zdumionego Chewie ego.Han był tak zaskoczony, że przez chwilę nie mógł wykrztusić słowa. Cóż, u diabła. Nie dokończył, rozpoznając wreszcie napastnika. Pakka!Malec zeskoczył z ramion Hana i, ocierając się grzbietem o jego nogi, popatrywał naniego figlarnie.Przez dłuższą chwilę Han sądził, że ulega jakimś halucynacjom. Pakka, czy nie.To znaczy, gdzie jest Atuarre? Do diabła, smarkaczu, skąd się tutajwziąłeś?! Przypomniał sobie, że malec nie jest w stanie odpowiedzieć na żadnepytanie.Z dołu dobiegł głos Doca. Solo, zejdz tutaj do nas!107@ Han Solo na krańcu gwiazd Zostańcie wszyscy tutaj, na razie nie atakujcie, ale nie dajcie się stąd zepchnąć przekazał Han Chewbacce.Przecisnął się przez tłum obrońców i pobiegł w dół, w ślad za zwinnie zeskakującym poschodach Pakką.Nagle tuż u wejścia na poziom komór zastojowych dostrzegł Atuarreotoczoną sporą grupką eks-więzniów.Wśród nich był i Doc. Atuarre! Solo, kapitanie!Schwyciła go za ręce, gorączkowo starając się w paru zdaniach opowiedzieć, co wydarzyłosię od chwili ich rozstania.Udało się jej podprowadzić Sokoła do Krańca Gwiazd iwylądować w doku towarowym znajdującym się na poziomie komór zastojowych, poprzeciwnej stronie niż statek bojowy Espo. Chyba mnie nie dostrzegli.Przepływ energii na Krańcu Gwiazd jest teraz tak ogromny,że wskazniki sobie nie radzą.Musiałam lądować na wyczucie.Han odciągnął Doca i Atuarre na bok. Nigdy nam się nie uda pomieścić wszystkich tych ludzi na pokładzie Sokoła , nawetgdybyśmy wykorzystali do tego celu każdy wolny centymetr kwadratowy powierzchni.Jak mamy im o tym powiedzieć?Trianka przerwała mu w pół zdania. Solo, kapitanie, proszę, bądz cicho i posłuchaj.Mamy do dyspozycji całą harmonijkowąstację łącznikową, podłączoną do Sokoła.Sprowadziłam ją tutaj za pomocą wiązkiściągającej. Myślę, że po rozłożeniu tuneli nie powinniśmy mieć kłopotów z załadowaniemwięzniów. zaczął Doc.Podekscytowany Han nie pozwolił mu skończyć. Mam lepszy pomysł! Atuarre, jesteś genialna.Ale czy tunele harmonijkowe sięgną? Wydaje mi się, że tak.Doc przez chwilę wpatrywał się w nich z osłupieniem. Co, czyżbyście zamierzali.Och, rozumiem! Z rozjaśnionym wzrokiem i ożywionątwarzą spojrzał na nich. To naprawdę będzie coś niezwykłego!Jeden ze znajdujących się na wyższym poziomie obrońców wychylił głowę przez drzwiawaryjne. Solo, wiceprezydent znów pana wzywa! Jeżeli mu nie odpowiem, zorientuje się, że coś nie gra.Przyślę wam Chewie ego dopomocy.Pospieszcie się! Solo, kapitanie! Zostało nam dosłownie parę minut! Rzucił się biegiem w góręschodów, nie zważając na to, że nie może złapać oddechu i dusi się wskutek bardzojuż znacznego rozrzedzenia powietrza.Zdyszanym szeptem wyjaśnił Wookie emu, o cochodzi, i rozkazał mu poprowadzić pozostałych obrońców na dół, na pomoc Atuarre iDocowi.Dopiero wówczas podszedł do interkomu.Rozległ się tubalny głos Hirkena: Zostało wam już bardzo niewiele czasu, Solo.Czy poddacie się z własnej woli? Poddamy się? szyderczo roześmiał się Han. Nie wiem, co masz na myśli.Wyrwał blaster z kabury i oddał kilka strzałów [ Pobierz całość w formacie PDF ]