[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz może tak bardzo się nie boją.2) Była już mowa o Włodzimierzu Iljuszinie, który uległ wypadkowi samochodowemu.Co by było, gdyby się go odnalazło, gdyby go zapytano? Czy i dzisiaj zeznałby, że to był wypadek samochodowy? Może akredytowani w Moskwie korespondenci zagranicznych pism, a także krążące po mieście plotki mogły mieć jakieś podstawy.3) W artykule jest powiedziane, że Sowieci “kilka dni wcześniej”, to znaczy przed lotem Gagarina 12 kwietnia, wystrzelili w Bajkonurze sondę kosmiczną Wenus, która z powodu awarii zboczyła z orbity.No i proszę, piśmiennictwo fachowe nic o tym nie wie! W międzynarodowych almanachach eksperymentów kosmicznych wymienione są wszystkie pomyślne i nieudane próby (tym się różnią od list sowieckich, że w tych ostatnich podane są tylko udane próby.).W spisie eksperymentów Wenus figurują sondy kosmiczne wystrzelone w kierunku planety Wenus, a było ich dwanaście pozytywnie przeprowadzonych, gdyż rzeczywiście dotarły w przestrzeń międzyplanetarną.Jedno jest pewne: między l a 12 kwietnia 1961, to znaczy w okresie, na który powołuje się cykl artykułów Izwiestii, z Bajkonuru nie wystrzelono sondy Wenus.Można sobie bez trudu wyobrazić, że mimo wszystko twierdzenie prasy zachodniej jest prawdziwe: na początku kwietnia przeprowadzono próbę kosmiczną zakończoną katastrofą, i zamiast niej “wyrzucono” w Kosmos Gagarina, który nigdy w Kosmosie nie był.Czy tamtego prawdziwego kosmonautę zwą pechowym Bondarenko czy też Iljuszinem, dzisiaj jeszcze nie jest jasne.4) Nie jest także jasne, co obecni albo dawniejsi kosmonauci mają wspólnego z całą sprawą.A przecież według omawianej serii artykułów twierdzą: Przed Gagarinem nikt nie latał w Kosmos.Skąd mogą to wiedzieć? Wyżej opisana chorobliwa mania tajności powodowała, że część wtajemniczonych też nie wiedziała, co się naprawdę dzieje.Kosmonauci prowadzący zaprawę w Gwiezdnym Miasteczku nie mieli pojęcia o wydarzeniach rozgrywających się w Kazachstanie, a pracujący przy projektowaniu rakiet i ich konstruktorzy, w rozrzuconych po Związku Radzieckim, ukrytych i dobrze strzeżonych bazach fabrycznych i instytutach - nie mogli nic wiedzieć o seriach wypadków.Zatrudnieni w Bajkonurze nie mogli wiedzieć, kim będą jutrzejsi i pojutrzejsi kosmonauci, ci bowiem przybywali na miejsce odpalenia rakiety zawsze tylko o dzień wcześniej.Każda grupa była odizolowana od pozostałych.Teraz powinni przemówić ci, którzy przed trzydziestu laty i później kierowali sowieckimi badaniami kosmicznymi (ci, których w przypadku Gagarina nazwałem reżyserami)! Oni i tylko oni znają całą prawdę, chociaż można sobie wyobrazić, że prawdę niepełną.Powoływać się na kosmonautów, na tych, którzy sami byli przedmiotami doświadczalnymi tego systemu opartego na kłamstwie - byłoby całkowitym błędem.Byłoby ciekawe dowiedzieć się, co mówią o tym wszystkim członkowie pierwszej grupy.Zawsze wspomina się następujące nazwiska: Gagarin, Bielajew, Komarów, Leonów, Nikołajew, Popowicz i Titow.Właściwie nie wszyscy wymienieni mogą się wypowiedzieć.Bielajew (urodzony w 1925 roku) zmarł w 1970.Encyklopedie nie podają powodu śmierci.Gagarin, jak wiemy, także już nie żyje.A przecież i on nie był wcale stary.Komarów w wieku 40 lat, w 1967 stracił podobno życie przy lądowaniu.Pozostali o ile wiemy, żyją.Szczególnie ciekawe byłoby się dowiedzieć, co mówi Titow, niemal równy wiekiem Gagarinowi, i według wspomnień Gagarina nieodłączny jego przyjaciel.Czy widział na własne oczy, jak wystartował i powrócił na Ziemię serdeczny przyjaciel, z którym zawsze spał w jednym pokoju, nawet owego sławnego wieczoru 12 kwietnia 1961, po rzekomym powrocie Gagarina z Kosmosu?W każdym razie daje do myślenia, że wyjaśnienie śmierci Bondarenki wypadło tak naiwnie.W ciągu minionych dziesięcioleci reżyserzy i ich dzisiejsi następcy, jak się zdaje, bardzo mało się nauczyli.Wciąż jeszcze im się wydaje, że nielogicznymi bajkami można nas omamić - nas, to znaczy opinię światową.(Prawdziwe wydarzenie: Kiedy później Gagarin odwiedził Afrykę, dziennikarze egipscy zapytali, czy podczas lotu miał przy sobie jakiś talizman.Odpowiedział: “Tak, w kieszeni skafandra miałem zaświadczenie, że jestem obywatelem radzieckim.To jest talizman najbardziej godny zaufania”).INNE TAJEMNICETeraz na krótki czas rozstaniemy się z Gagarinem, żeby później powrócić do niego i dalszych wydarzeń.W tym rozdziale mowa będzie o tym, że owszem, możliwe było utrzymanie w tajemnicy prawdy o okolicznościach niebyłego lotu.Tą trochę skomplikowaną metodą, raczej nie zwyczajną, chciałbym udowodnić, że można sobie wyobrazić i że było możliwe do zrealizowania oszustwo o tak olbrzymim wymiarze, które nazwać można oszustwem kosmicznym - właśnie w ówczesnych, tamtejszych warunkach.Ogromna konstrukcja kłamstwa, która w wolnym i demokratycznie funkcjonującym państwie zawaliłaby się w ciągu pięciu minut, tam funkcjonuje przez dziesięciolecia i wprowadza w błąd cały świat.Polityków, fachowców i opinię publiczną.ŚMIERĆ ATOMOWA W ZWIĄZKU RADZIECKIMO tej sprawie była mowa w opublikowanych na Zachodzie wspomnieniach profesora Sacharowa.Sacharow był osobiście obecny przy kilku takich wybuchach, bo przecież nie bez powodu otrzymał miano ojca sowieckiej bomby wodorowej.W piśmie Der Spiegel duński dziennikarz opisuje wynik śledztwa, które przeprowadził w Związku Sowieckim.Oto istota wydarzenia: w 1953 w pełnym toku były dokonywane próbne wybuchy sowieckiej bomby wodorowej, o zaledwie 100 km od Semipałatyńska.Jednostki Armii Sowieckiej, w sposób tam przyjęty i nie budzący, ani zdziwienia, ani sprzeciwu, oznajmiły ludności wsi Karaul, że nazajutrz wszyscy będą z niej ewakuowani.Ludzie i zwierzęta musiały wieś opuścić, z wyjątkiem 40 osób [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Teraz może tak bardzo się nie boją.2) Była już mowa o Włodzimierzu Iljuszinie, który uległ wypadkowi samochodowemu.Co by było, gdyby się go odnalazło, gdyby go zapytano? Czy i dzisiaj zeznałby, że to był wypadek samochodowy? Może akredytowani w Moskwie korespondenci zagranicznych pism, a także krążące po mieście plotki mogły mieć jakieś podstawy.3) W artykule jest powiedziane, że Sowieci “kilka dni wcześniej”, to znaczy przed lotem Gagarina 12 kwietnia, wystrzelili w Bajkonurze sondę kosmiczną Wenus, która z powodu awarii zboczyła z orbity.No i proszę, piśmiennictwo fachowe nic o tym nie wie! W międzynarodowych almanachach eksperymentów kosmicznych wymienione są wszystkie pomyślne i nieudane próby (tym się różnią od list sowieckich, że w tych ostatnich podane są tylko udane próby.).W spisie eksperymentów Wenus figurują sondy kosmiczne wystrzelone w kierunku planety Wenus, a było ich dwanaście pozytywnie przeprowadzonych, gdyż rzeczywiście dotarły w przestrzeń międzyplanetarną.Jedno jest pewne: między l a 12 kwietnia 1961, to znaczy w okresie, na który powołuje się cykl artykułów Izwiestii, z Bajkonuru nie wystrzelono sondy Wenus.Można sobie bez trudu wyobrazić, że mimo wszystko twierdzenie prasy zachodniej jest prawdziwe: na początku kwietnia przeprowadzono próbę kosmiczną zakończoną katastrofą, i zamiast niej “wyrzucono” w Kosmos Gagarina, który nigdy w Kosmosie nie był.Czy tamtego prawdziwego kosmonautę zwą pechowym Bondarenko czy też Iljuszinem, dzisiaj jeszcze nie jest jasne.4) Nie jest także jasne, co obecni albo dawniejsi kosmonauci mają wspólnego z całą sprawą.A przecież według omawianej serii artykułów twierdzą: Przed Gagarinem nikt nie latał w Kosmos.Skąd mogą to wiedzieć? Wyżej opisana chorobliwa mania tajności powodowała, że część wtajemniczonych też nie wiedziała, co się naprawdę dzieje.Kosmonauci prowadzący zaprawę w Gwiezdnym Miasteczku nie mieli pojęcia o wydarzeniach rozgrywających się w Kazachstanie, a pracujący przy projektowaniu rakiet i ich konstruktorzy, w rozrzuconych po Związku Radzieckim, ukrytych i dobrze strzeżonych bazach fabrycznych i instytutach - nie mogli nic wiedzieć o seriach wypadków.Zatrudnieni w Bajkonurze nie mogli wiedzieć, kim będą jutrzejsi i pojutrzejsi kosmonauci, ci bowiem przybywali na miejsce odpalenia rakiety zawsze tylko o dzień wcześniej.Każda grupa była odizolowana od pozostałych.Teraz powinni przemówić ci, którzy przed trzydziestu laty i później kierowali sowieckimi badaniami kosmicznymi (ci, których w przypadku Gagarina nazwałem reżyserami)! Oni i tylko oni znają całą prawdę, chociaż można sobie wyobrazić, że prawdę niepełną.Powoływać się na kosmonautów, na tych, którzy sami byli przedmiotami doświadczalnymi tego systemu opartego na kłamstwie - byłoby całkowitym błędem.Byłoby ciekawe dowiedzieć się, co mówią o tym wszystkim członkowie pierwszej grupy.Zawsze wspomina się następujące nazwiska: Gagarin, Bielajew, Komarów, Leonów, Nikołajew, Popowicz i Titow.Właściwie nie wszyscy wymienieni mogą się wypowiedzieć.Bielajew (urodzony w 1925 roku) zmarł w 1970.Encyklopedie nie podają powodu śmierci.Gagarin, jak wiemy, także już nie żyje.A przecież i on nie był wcale stary.Komarów w wieku 40 lat, w 1967 stracił podobno życie przy lądowaniu.Pozostali o ile wiemy, żyją.Szczególnie ciekawe byłoby się dowiedzieć, co mówi Titow, niemal równy wiekiem Gagarinowi, i według wspomnień Gagarina nieodłączny jego przyjaciel.Czy widział na własne oczy, jak wystartował i powrócił na Ziemię serdeczny przyjaciel, z którym zawsze spał w jednym pokoju, nawet owego sławnego wieczoru 12 kwietnia 1961, po rzekomym powrocie Gagarina z Kosmosu?W każdym razie daje do myślenia, że wyjaśnienie śmierci Bondarenki wypadło tak naiwnie.W ciągu minionych dziesięcioleci reżyserzy i ich dzisiejsi następcy, jak się zdaje, bardzo mało się nauczyli.Wciąż jeszcze im się wydaje, że nielogicznymi bajkami można nas omamić - nas, to znaczy opinię światową.(Prawdziwe wydarzenie: Kiedy później Gagarin odwiedził Afrykę, dziennikarze egipscy zapytali, czy podczas lotu miał przy sobie jakiś talizman.Odpowiedział: “Tak, w kieszeni skafandra miałem zaświadczenie, że jestem obywatelem radzieckim.To jest talizman najbardziej godny zaufania”).INNE TAJEMNICETeraz na krótki czas rozstaniemy się z Gagarinem, żeby później powrócić do niego i dalszych wydarzeń.W tym rozdziale mowa będzie o tym, że owszem, możliwe było utrzymanie w tajemnicy prawdy o okolicznościach niebyłego lotu.Tą trochę skomplikowaną metodą, raczej nie zwyczajną, chciałbym udowodnić, że można sobie wyobrazić i że było możliwe do zrealizowania oszustwo o tak olbrzymim wymiarze, które nazwać można oszustwem kosmicznym - właśnie w ówczesnych, tamtejszych warunkach.Ogromna konstrukcja kłamstwa, która w wolnym i demokratycznie funkcjonującym państwie zawaliłaby się w ciągu pięciu minut, tam funkcjonuje przez dziesięciolecia i wprowadza w błąd cały świat.Polityków, fachowców i opinię publiczną.ŚMIERĆ ATOMOWA W ZWIĄZKU RADZIECKIMO tej sprawie była mowa w opublikowanych na Zachodzie wspomnieniach profesora Sacharowa.Sacharow był osobiście obecny przy kilku takich wybuchach, bo przecież nie bez powodu otrzymał miano ojca sowieckiej bomby wodorowej.W piśmie Der Spiegel duński dziennikarz opisuje wynik śledztwa, które przeprowadził w Związku Sowieckim.Oto istota wydarzenia: w 1953 w pełnym toku były dokonywane próbne wybuchy sowieckiej bomby wodorowej, o zaledwie 100 km od Semipałatyńska.Jednostki Armii Sowieckiej, w sposób tam przyjęty i nie budzący, ani zdziwienia, ani sprzeciwu, oznajmiły ludności wsi Karaul, że nazajutrz wszyscy będą z niej ewakuowani.Ludzie i zwierzęta musiały wieś opuścić, z wyjątkiem 40 osób [ Pobierz całość w formacie PDF ]