[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy misterne to dzieło już było gotowe, Atena nauczyła pierwszą niewiastę pięknych robót kobiecych; Afrodyta otoczyła jej oblicze wdziękiem i w oczy wlała urok uwodzicielski; Hermes dał jej skryty i pochlebczy charakter wraz z darem kuszącej wymowy; w końcu ubrano ją w złoto i uwieńczono kwiatami.I nazwano ją Pandorą, albowiem była ona darem dla ludzi od wszystkich bogów i każdy z bogów obdarzył ją jakąś szczególną właściwością.W posagu otrzymała glinianą beczkę szczelnie zamkniętą, której zawartości nikt nie znał.Tak wyposażoną Pandorę zaprowadził Hermes, posłaniec bogów, na ziemię i zostawił ją przed chatą Prometeusza.Mądry tytan wy­szedł przed dom przyjrzeć się pięknej nieznajomej i od razu zwie­trzył jakiś podstęp.Nie przyjął jej więc, ale odprawił i innym doradzał tak samo postąpić.Lecz Prometeusz miał brata nie bardzo rozumnego, imieniem Epimeteusz, co się wykłada: “wstecz myślący".Ten nie tylko nie wygnał Pandory, lecz natychmiast z nią się ożenił.Pandora ciekawa była zajrzeć do owej beczki, którą bogowie dali jej we wianie.Ale przyszedł Prometeusz, odwiódł brata na stronę i przestrzegał: “Niemądry Epimeteuszu — rzekł — zrobiłeś już jedno głupstwo, żeś tę niewiastę, na zło chyba stwo­rzoną przez bogów, przyjął do domu.Nie czyń przynajmniej dru­giego głupstwa i nie otwieraj beczki ani żonie nie pozwalaj, bo tak mi się zdaje, że w niej jakieś wielkie licho siedzi".Epimeteusz przyrzekł, że się nad tym zastanowi.Miał zwyczaj myśleć bardzo długo i powoli, tak że zanim zdążył rozważyć słowa brata, szybkomówna Pandora nakłoniła go do otwarcia beczki.I oczywiście stało się nieszczęście.Ledwo podniesiono wieko, wyleciały na świat wszy­stkie smutki, troski, nędze i choroby i jak kruki obsiadły biedną ludzkość.Prometeusz chciał teraz bogom podstępem za podstęp odpłacić.Zabił wołu i podzielił go na dwie części: osobno złożył mięso, które owinął skórą, oddzielnie zaś kości, i nakrył je tłuszczem.Za czym poprosił Dzeusa: “Którą część weźmiesz, będzie odtąd bogom po­święcona".Dzeus wybrał tę, gdzie było więcej tłuszczu, domyślając się pod jego grubą warstwą najdelikatniejszego mięsa.Natychmiast przekonał się, że były to same kości, okryte najgorszym tłuszczem.Ale wyrok był nie cofniony: te właśnie części zwierząt składano w ofierze bogom niebieskim.Dzeus zemścił się okrutnie.Na jego rozkaz przykuto Prometeusza do skały Kaukazu.Co dzień zgłodniały orzeł zlatywał, by mu wy­jadać wątrobę, która wciąż odrastała.Wokoło było pusto i głucho.Skazaniec nie słyszał głosu ludzkiego ani nie ukazywała mu się twarz przyjazna.Palony gorącymi, promieniami słońca, bez ruchu i spoczynku, trwał Prometeusz, niby wieczny wartownik, dla które­go zawsze za późno przychodzi noc w płaszczu gwiaździstym i za późno zorza poranku roztapia się w ciepłocie dnia.Jego próżne jęki spadały w przepaść gór jak martwe kamienie.Prometeusz jest jedną z najwznioślejszych postaci w mitologii — bóg, który cierpiał przez miłość dla ludzi.Zanim do nich prze­mówił, byli jak ślepcy i brodzili w mroku, nie wiedząc ani o sobie nic, ani o świecie otaczającym, były im obce budowy kamienne, strzelające ku słońcu, nie znali sztuki ciesielskiej.Nie umieli po­wiedzieć, kiedy następuje kres zimy lub kwietnej wiosny albo je­sieni bogatej w plony.Żyli jak mrówki w ciemnych jaskiniach, aż on im pokazał, gdzie wschodzą gwiazdy i kędy zachodzą.Dał im naukę o liczbach, najprzedniejszą wiedzę i objawił kunszt pisma, ten skarbiec pamięci i źródło poezji.Oswoił zwierzęta, konie za­przągł do wozu i na słone morze spuścił płóciennoskrzydłe statki.Dał chorym lekarstwa kojące i wynalazł zioła, które ból usuwają.W głębi ziemi wyśledził cenne metale i objawił, jak ze snu, lotu ptaków i głosów w przyrodzie odgadywać przyszłość.Prometeusz w człowieku rozbudził ducha i dał mu moc panowania nad światem.Gdy zabrakło jego mądrego kierownictwa, ludzie, nękani cierpie­niami, pełni żądz, których poskramiać nie umieli, stawali się źli i występni.Bogowie, ilekroć zeszli na ziemię, narażali się na znie­wagi i obelgi.Na Olimpie mówiono, że winna temu zbrodnicza krew gigantów, którą przesiąknięta była ziemia, z jakiej Prome­teusz ulepił ludzi.Gdy więc i Dzeusa spotkała śmiertelna obraza — król Lykaon poczęstował go mięsem ludzkim podczas wieczerzy — na radzie niebieskiej postanowiono wytępić ród ludzki potopem.Wysłano wiatry, aby zewsząd pospędzały chmury.Z pierwszym gromem spadły wielkie deszcze.Morza i rzeki wystąpiły z brzegów.Najwyższe domy skryły się pod wodą.Nie było granicy między ziemią i morzem.Człowiek żeglował po polach, po których nie­dawno chodził za pługiem.Nereidy, zdumione i przerażone, pływały po ulicach miast zatopionych.Wszystko ratowało się bezładną ucieczką.Z białych fal wychylały się płowe grzywy lwów, a wilk prowadził trzodę owiec do nie istniejącej przystani.Ptaki znużone lotem, nie widząc nigdzie oparcia, spadały w głębinę.Ziemię zaległa cisza i pustka.Bogowie ze szczytów Olimpu słyszeli tylko oddech bezkresnego morza.Najwyższe góry znikły.Ponad falami wyrastał jeden wierch Par­nasu, w Beocji.Na bezbrzeżnym oceanie kołysało się nędzne czółno, a w nim drżało z trwogi dwoje staruszków: Deukalion i Pyrra [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl