[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na to rzekli znowu %7łydzi: Nie bluzń na naród nasz; alboż nie z niego, nie z naszego narodu był Dawid,który zabił Goliata, i Samson, najmocniejszy z ludzi?Odpowiedział im gajowy: Człowiek jestem w księgach nie uczony, słyszałem od plebana, że ów Dawid iSamson pomarli i nie powstaną; radzcie więc o sobie.Rzekli wiec %7łydzi: Nie nasza rzecz lasy ze zbójców oczyszczać, jest na to urząd i wojsko; idz, a powiedzim.Odpowiedział gajowy: Broniąc was, nie pytałem urzędu i nie czekałem na wojsko.Rzekli mu %7łydzi: Broniłeś sam siebie.Odpowiedział im gajowy: Mogłem wżdy pomagać rozbójnikowi łupu was albo iść z daleka za nim imilczeć, a podzieliłby się ze mną dobrem waszym.Mogłem też z domu nie wychodzić.Rzekli mu %7łydzi: Broniłeś nas, bo spodziewałeś się zapłaty.Jakoż daliśmy tobie wódki i chleba, iopatrzyliśmy ranę, i damy ci jeszcze talar bity.Odpowiedział im gajowy: Zapłaty waszej nie chcę, a za chleb i wódkę, i leki odeszlę pieniądze, skorowrócę do domu mego.Rzekli mu znowu %7łydzi: Biłeś się ze zbójcą, bo wiemy, żeś człowiek kłótliwy ilubisz bój, i szukasz po lesie zwierza.Odpowiedział im gajowy: Gdybym szedł na bój, uzbroiłbym się lepiej, wziąłbym kule i tasak;wyszedłbym albo piewej, albo potem; a widzieliście, żem nie wyszedł ani pierwej, ani potem, ale w tęsamę chwilę, kiedy ujrzałem męża rozbójnika idącego na was.Więc %7łydzi zadziwili się bardzo i rzekli: Powiedz tedy,.a przyznaj się, dlaczegoś to zrobił, co zrobiłeś; ijakie były myśli twe, bo człowiek dziwny jesteś!Odpowiedział gajowy: Tego jednego wam nie powiem, a choćbym powiedział, nie zrozumiecie, bo innyjest rozum żydowski, a inny chrześcijański; ale gdybyście się nawrócili do Chrześcijaństwa,zrozumielibyście sami postępowanie moje, nie potrzebując pytać się mnie.I to rzekłszy wyszedł odnich.Idąc zaś jęczał dla ran.A %7łydzi mówili między sobą: Chlubi się, że jest mężny, a jęczy; rany jego nie są ciężkie, i tylko jęczy,aby nam straszył dzieci.Wiedzieli %7łydowie, iż ciężko raniony był, ale czuli, iż zle zrobili, a chcieli sami w siebie wmówić, że niczłego nie zrobili.I gadali głośno, aby sumnienie swe zagłuszyć.XVIJesteście w ziemi cudzej wśród bezprawia jako podróżni, którzy w kraju nieznanym wpadną w jamę. Do jamy wilczej wpadło kilku podróżnych.Byli między nimi panowie, słudzy i przewodnik.A skoro ujrzeli się na dnie jamy, zmierzyli ją oczyma i choć nic do siebie nie mówili, zgadli, co trzebabyło robić.Stanął tedy na dnie jamy jeden z nich, najsilniejszy i najgrubszy, a drugi wstąpił mu na barki, a trzecidrugiemu wstąpił też na barki, a ostatniemu na barki wstąpił przewodnik.Tak robiąc drabinę, nie uważali, kto pan, kto sługa; ale osądzili sami siebie po tuszy i szerokościbarków.Osądzili też, iż najwyżej trzeba stawić przewodnika i najpierwej z jamy wysadzić, iż znał drogi i miejscai najrychlej znalazłby pomoc.A gdy przewodnik wyszedł, czekali w milczeniu; posilając się pokarmem, który mieli w sakwach,obdzielając każdego wedle głodu jego.Niektórzy lękali się, aby przewodnik nie zostawił ich tam, ale nic nie mówili, ąby towarzyszom serca niepsuć, i rzekli w sercu tylko: Jeśli nas zdradzi, będziemy mieli czas narzekać.Po krótkiej chwili przewodnik ludzi sprowadził i podróżnych wyciągnął, i do wsi odwiódł.Więc milcząc pożegnali się; i myślili podróżni: Przewodnik głupi jest, ale iż zbłądził z głupstwa, a nie zezłej woli, i miał dosyć strachu, puśćmy go w pokoju; wszakże drugi raz lepiej wybierajmy przewodnika.Przewodnik zaś myślił: Zbłądziłem, o mało co nie zgubiłem tych oto poczciwych ludzi, drugi raz niepodejmę się nigdy przewodnictwa.I trwało między tymi ludzmi od czasu wpadnienia aż do czasu wyjścia głuche milczenie.Następnego roku wpadli do tejże jamy podróżni drudzy z drugim przewodnikiem, i umyślili tymżesposobem ratować się.Ale był spór, kogo postawią na dole, bo panowie nie chcieli sług dzwigać na barkach, a słudzy obawialisię, aby panowie wyszedłszy nie zostawili ich.Wszyscy zaś obawiali się wypuścić przewodnika, bo go w gniewie za błąd łajali i bili; musiał im tedyzakląć się przysięgą wielką, iż powróci.Skoro wyszedł, pomyślił sobie: yli to ludzie są i coś na mnie knują, bo mi nie wierzyli; zostawię ich tamw jamie.Szedł więc do domu swego.A podróżni kilka dni marli głodem; aż przypadkiem trafili na nich ludzie i wyciągnęli ich.Ledwie wyszli na wolność, jedni chcieli puszczać się dalej w drogę, drudzy szukać i karać niewiernegoprzewodnika.Kłócili się więc z sobą i rozłączyli.Zapalczywsi szli, klnąc i grożąc przewodnikowi; i stało się, iż im nikt nie chciał przewodniczyć, ani naprośby, ani za pieniądze.Przewodnik zaś ów niewierny klął i krzyczał, że nic nie winien, że owi ludzie sami zbłądzili; a na dowód,iż dobrze zna drogi, podjął się innych prowadzić.I stało się, iż był znowu innym przyczyną nieszczęścia.I trwała od czasu wpadnienia ich aż do czasu wyjścia ich ciągła kłótnia.XVIIJesteście w pielgrzymstwie Waszym na ziemi cudzej, jako był lud Boży na puszczy.Strzeżcie się w pielgrzymstwie utyskiwania i narzekania, i powątpiewania.Grzechy to są. Wiecie, iż gdy lud Boży wracał do ziemi przodków, do Ziemi Zwiętej.tedy pielgrzymował w puszczy, awielu z ludu Bożego tęskniło i mówiło: Wróćmy do Egiptu; będziemy tam w ziemi niewoli, ale będziemymieli obfitość mięsa i cybuli [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl