[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poderwał tam piękną pokojówkę i spłodził z nią dziecko.Mar­tina właśnie.Dowiedział się o jego istnieniu dopiero po pięciu latach.Przybył na dwór, spotkał mamę i ożenił się.Gdy usłyszał o Martinie, jego matka podrzuciła go już mnichom w opactwie Silbana.Ojciec zdecydował, że na razie Martin pozostanie pod ich opieką.Kiedy przyszedłem na świat, zaczął odczuwać wyrzuty su­mienia, że ma syna, którego nie widział na oczy.Gdy skoń­czyłem sześć lat, Martin był już gotowy do Wyboru.Ojciec zorganizował jego przyjazd do Crydee.Nie chcąc jednak okryć wstydem mamy, nie przyznał się do niego.– To dlaczego teraz?Lyam odwrócił się i przez chwilę wpatrywał w podobiznę ojca wykutą w kamieniu.– Któż może wiedzieć, jakie myśli pojawiają się w mózgu człowieka w godzinie śmierci? Być może większe poczucie winy? Może poczucie honoru? Jakikolwiek był rzeczywisty po­wód, ojciec oficjalnie uznał Martina, biorąc Brucala za świadka.W głosie Aruthy ciągle pobrzmiewał gniew.– Tylko, że teraz to my, niezależnie od tego, co kierowało postępowaniem ojca, musimy się uporać z tym całym szaleń­stwem.– Popatrzył na Lyama ostrym wzrokiem.– A co Martin powiedział, kiedy go wezwałeś na dół, by zobaczył napis?Lyam spojrzał w bok, jakby to, co miał powiedzieć, spra­wiało mu wielki ból.– Stał długo w milczeniu, a potem.a potem zaczął pła­kać.W końcu powiedział: „Cieszę się, że ci powiedział”.Aru­thą, on wiedział! – Lyam chwycił mocno brata za ramię.– Przez te wszystkie lata ojciec sądził, że Martin nic nie wie o należnych mu z urodzenia prawach, lecz on wiedział.I ani razu.nigdy nie próbował wykorzystać tej wiedzy na swoją korzyść.Aruthą uspokoił się nieco.– Czy powiedział coś jeszcze?– Tylko „Dziękuję, Lyam”.Potem wyszedł.Aruthą przechadzał się przez moment w milczeniu.Potem stanął przed Lyamem.– Martin to dobry i prawy człowiek, nie spotkałem le­pszego od niego.Będę pierwszym, który to otwarcie przyzna.Jednakże to oficjalne uznanie za syna! Na bogów, czy zdajesz sobie sprawę, co uczyniłeś?– Działałem całkowicie świadomie.– Rzuciłeś na szalę wszystko to, co udało się osiągnąć przez dziewięć ostatnich lat.Czy mamy walczyć przeciwko ambitnym panom ze wschodu, którzy są gotowi wystąpić prze­ciwko tobie w imieniu Martina? Czy po to zakończyliśmy jedną wojnę, by natychmiast rozpoczynać następną, jeszcze bardziej bezsensowną i gorzką?– Nie będzie sprzeciwu.Arutha zatrzymał się w pół kroku.Oczy zwęziły mu się w wąskie szparki.– O czym ty mówisz? Czy Martin obiecał, że nie zgłosi swego prawa do tronu?– Nie.Zdecydowałem, że w wypadku gdyby Martin chciał przyjąć koronę, nie będę wchodził mu w drogę.Arutha stał przez chwilę, wpatrując się w brata szero­ko rozwartymi oczami i nie mogąc wydobyć z siebie słowa ze zdumienia.Zrozumiał po raz pierwszy wątpliwości, o któ­rych Lyam wspominał, kiedy rozmawiali o jego wstąpieniu na tron.– Nie chcesz być Królem – powiedział Arutha oskarżycielskim tonem.Lyam roześmiał się gorzko.– Nikt przy zdrowych zmysłach tego nie chce.Ty sam nie powiedziałeś nic innego, jak to właśnie, pamiętasz? Nie wiem, czy będę w stanie podołać ciężarom władania Kró­lestwem.Teraz jednak decyzja i rozwiązanie problemu nie spoczywa w moich rękach.Jeśli Martin zgłosi swoje rosz­czenia, uznam jego prawo do tronu bez słowa sprzeciwu.– Jego prawo! Królewski pierścień został przekazany to­bie w obecności większości panów Królestwa.Nie jesteś cho­rym Erlandem, który zrzekł się korony na rzecz bratanka na skutek słabego zdrowia i ze względu na niezbyt jasną sukcesję.Zostałeś oficjalnie mianowany następcą tronu!– Oświadczenie o sukcesji jest nieważne.– Lyam opu­ścił głowę.– Rodne mianował mnie następcą jako „najstar­szego męskiego członka rodu conDoin”, którym nie jestem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl