[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli będziecie jeszcze czegoś potrzebowali, to tylko powiedzcie, a ja już wszystko załatwię.Tylko powiedzcie.To przyjemność obsługiwać panią i pana Andra.Prawdziwa przyjemność.Raz jeszcze złożył głęboki ukłon i zamknął za sobą drzwi.Przez cały ten czas Lan opierał się o ścianę, jakby na poły śpiąc.Tuż po wyjściu oberżysty zerwał się i dwoma długimi krokami podszedł do drzwi.Przycisnął ucho do desek, słuchał z napięciem, licząc powoli do trzydziestu, po czym otworzył drzwi i wytknął głowę na korytarz.- Nie ma nikogo - powiedział wreszcie, zamykając za sobą drzwi.- Możemy swobodnie rozmawiać.- Wiem, że nie kazałeś ufać nikomu - odezwała się Egwene - ale jeśli podejrzewacie nawet oberżystę, to kto jeszcze pozostaje?- Nie podejrzewam go bardziej, niż kogokolwiek innego - odparł Lan.- Ale nie ufam nikomu napotkanemu po drodze do Tar Valon, a tam podejrzewam jedynie połowę mieszkańców.Rand zaczął się śmiać, myśląc, że Strażnik zażartował, ale zaraz zauważył zupełny brak rozbawienia na jego twarzy.Podejrzewał nawet ludzi z Tar Valon.Gdzie zatem jest bezpiecznie?- Przesadza - uspokoiła ich Moiraine.- Pan Fitch to dobry, uczciwy i godny zaufania człowiek.Ale niestety ma zwyczaj dużo gadać, a przez to, choćby się nie wiem jak starał, może coś zdradzić jakimś złym uszom.Ja sama nigdy jeszcze nie byłam w takiej oberży, w której pokojówki nie podsłuchują pod drzwiami i nie spędzają większości czasu na plotkach zamiast na ścieleniu łóżek.Może usiądźmy, zanim wszystko nam wystygnie.Zajęli miejsca przy stole, przy czym Moiraine usiadła na jego szczycie, a Lan naprzeciwko niej i przez jakiś czas wszyscy byli zbyt zajęci nakładaniem sobie na talerze, żeby cokolwiek mówić.Może rzeczywiście nie była to uczta, ale po całym tygodniu jedzenia wyłącznie placków i suszonego mięsa, taką ów posiłek się wydawał.Po jakimś czasie odezwała się Moiraine:- Czego się dowiedziałeś we wspólnej sali?Wszystkie noże i widelce zastygły w powietrzu, a oczy zwróciły się w stronę Strażnika.- Niewiele dobrego - odparł Strażnik.- Avin miał rację, usłyszałem tu to samo, co on mówił.Pod Ghaeldan była bitwa i zwyciężył Logain.Krąży tu jeszcze kilkanaście innych historii, ale co do tej wszyscy się zgadzają.Logain? To pewnie był fałszywy Smok.Rand po raz pierwszy usłyszał imię tego człowieka, a Lan mówił o nim takim tonem, jakby go znał.- A Aes Sedai? - spytała cicho Moiraine.- Nic nie wiem - rzekł Lan i potrząsnął głową.- Jedni twierdzą, że wszystkie zostały zabite, a drudzy, że żadna nie zginęła.- Skrzywił się z niesmakiem.- Są nawet tacy, co mówią, że przeszły na stronę Logaina.Na niczyich słowach nie można polegać, a zresztą uważałem, żeby nie ujawniać zbyt dużego zainteresowania.- To prawda - powiedziała Moiraine, - niewiele dobrego.Westchnęła głęboko i z powrotem zajęła się jedzeniem.- A jaka jest nasza sytuacja?- Tutaj już jest lepiej.Żadnych dziwnych wydarzeń, żadnych obcych, którzy mogliby być Myrddraalem, a już na pewno nie było tu trolloków.A Białe Płaszcze uwijają się wokół gubernatora Adana, ponieważ chcą mu narobić trudności za odmowę współpracy.Nawet nas nie zauważą, chyba że będziemy głośno krzyczeć.- To dobrze - powiedziała Moiraine.- To zgadza się z tym, co powiedziała pokojówka w łaźni.Plotki naprawdę czasem się przydają.- Zwróciła się teraz do reszty towarzystwa, mówiąc:- A teraz posłuchajcie, czeka nas długa podróż, ale ostatni tydzień też nie należał do łatwych, więc proponuję, żebyśmy zostali tu przez dzisiejszą i jutrzejszą noc.Wyjedziemy pojutrze, wczesnym rankiem.Wszyscy młodzi wyszczerzyli zęby w uśmiechu, byli w mieście po raz pierwszy.Moiraine uśmiechnęła się również, ale zapytała:- A co na to pan Andra?Lan wpatrywał się niewzruszenie w roześmiane twarze.- Może tak być, o ile zapamiętają to, co im przykazałem.Thom skrzywił się pod wąsem.- Ci wieśniacy, puszczeni luzem w takim.mieście.Skrzywił się znowu i pokręcił głową.Z powodu tłoku w oberży znalazły się dla nich tylko trzy wolne pokoje, jeden dla Egwene i Moiraine, a pozostałe dwa dla mężczyzn.Rand dzielił swój z Lanem i Thomem, a był to pokój na czwartym piętrze, tuż pod zwisającym okapem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Jeśli będziecie jeszcze czegoś potrzebowali, to tylko powiedzcie, a ja już wszystko załatwię.Tylko powiedzcie.To przyjemność obsługiwać panią i pana Andra.Prawdziwa przyjemność.Raz jeszcze złożył głęboki ukłon i zamknął za sobą drzwi.Przez cały ten czas Lan opierał się o ścianę, jakby na poły śpiąc.Tuż po wyjściu oberżysty zerwał się i dwoma długimi krokami podszedł do drzwi.Przycisnął ucho do desek, słuchał z napięciem, licząc powoli do trzydziestu, po czym otworzył drzwi i wytknął głowę na korytarz.- Nie ma nikogo - powiedział wreszcie, zamykając za sobą drzwi.- Możemy swobodnie rozmawiać.- Wiem, że nie kazałeś ufać nikomu - odezwała się Egwene - ale jeśli podejrzewacie nawet oberżystę, to kto jeszcze pozostaje?- Nie podejrzewam go bardziej, niż kogokolwiek innego - odparł Lan.- Ale nie ufam nikomu napotkanemu po drodze do Tar Valon, a tam podejrzewam jedynie połowę mieszkańców.Rand zaczął się śmiać, myśląc, że Strażnik zażartował, ale zaraz zauważył zupełny brak rozbawienia na jego twarzy.Podejrzewał nawet ludzi z Tar Valon.Gdzie zatem jest bezpiecznie?- Przesadza - uspokoiła ich Moiraine.- Pan Fitch to dobry, uczciwy i godny zaufania człowiek.Ale niestety ma zwyczaj dużo gadać, a przez to, choćby się nie wiem jak starał, może coś zdradzić jakimś złym uszom.Ja sama nigdy jeszcze nie byłam w takiej oberży, w której pokojówki nie podsłuchują pod drzwiami i nie spędzają większości czasu na plotkach zamiast na ścieleniu łóżek.Może usiądźmy, zanim wszystko nam wystygnie.Zajęli miejsca przy stole, przy czym Moiraine usiadła na jego szczycie, a Lan naprzeciwko niej i przez jakiś czas wszyscy byli zbyt zajęci nakładaniem sobie na talerze, żeby cokolwiek mówić.Może rzeczywiście nie była to uczta, ale po całym tygodniu jedzenia wyłącznie placków i suszonego mięsa, taką ów posiłek się wydawał.Po jakimś czasie odezwała się Moiraine:- Czego się dowiedziałeś we wspólnej sali?Wszystkie noże i widelce zastygły w powietrzu, a oczy zwróciły się w stronę Strażnika.- Niewiele dobrego - odparł Strażnik.- Avin miał rację, usłyszałem tu to samo, co on mówił.Pod Ghaeldan była bitwa i zwyciężył Logain.Krąży tu jeszcze kilkanaście innych historii, ale co do tej wszyscy się zgadzają.Logain? To pewnie był fałszywy Smok.Rand po raz pierwszy usłyszał imię tego człowieka, a Lan mówił o nim takim tonem, jakby go znał.- A Aes Sedai? - spytała cicho Moiraine.- Nic nie wiem - rzekł Lan i potrząsnął głową.- Jedni twierdzą, że wszystkie zostały zabite, a drudzy, że żadna nie zginęła.- Skrzywił się z niesmakiem.- Są nawet tacy, co mówią, że przeszły na stronę Logaina.Na niczyich słowach nie można polegać, a zresztą uważałem, żeby nie ujawniać zbyt dużego zainteresowania.- To prawda - powiedziała Moiraine, - niewiele dobrego.Westchnęła głęboko i z powrotem zajęła się jedzeniem.- A jaka jest nasza sytuacja?- Tutaj już jest lepiej.Żadnych dziwnych wydarzeń, żadnych obcych, którzy mogliby być Myrddraalem, a już na pewno nie było tu trolloków.A Białe Płaszcze uwijają się wokół gubernatora Adana, ponieważ chcą mu narobić trudności za odmowę współpracy.Nawet nas nie zauważą, chyba że będziemy głośno krzyczeć.- To dobrze - powiedziała Moiraine.- To zgadza się z tym, co powiedziała pokojówka w łaźni.Plotki naprawdę czasem się przydają.- Zwróciła się teraz do reszty towarzystwa, mówiąc:- A teraz posłuchajcie, czeka nas długa podróż, ale ostatni tydzień też nie należał do łatwych, więc proponuję, żebyśmy zostali tu przez dzisiejszą i jutrzejszą noc.Wyjedziemy pojutrze, wczesnym rankiem.Wszyscy młodzi wyszczerzyli zęby w uśmiechu, byli w mieście po raz pierwszy.Moiraine uśmiechnęła się również, ale zapytała:- A co na to pan Andra?Lan wpatrywał się niewzruszenie w roześmiane twarze.- Może tak być, o ile zapamiętają to, co im przykazałem.Thom skrzywił się pod wąsem.- Ci wieśniacy, puszczeni luzem w takim.mieście.Skrzywił się znowu i pokręcił głową.Z powodu tłoku w oberży znalazły się dla nich tylko trzy wolne pokoje, jeden dla Egwene i Moiraine, a pozostałe dwa dla mężczyzn.Rand dzielił swój z Lanem i Thomem, a był to pokój na czwartym piętrze, tuż pod zwisającym okapem [ Pobierz całość w formacie PDF ]