[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie zastanawiał się wiele.Szukał dla każdej sprawy fizjologicznego wyjaśnienia, które jego zdaniem było jedynie racjonalne.“Uważasz, że jesteś brzydka? Śpij więcej, pij mniej!" To samo zdarzało się, gdy spotykał kobietę, która budziła w nim gwałtowną namiętność, nie myślał ani o tym, by tę namiętność opanować, ani nie starał się tego uczucia pogłębić.Był trzeźwy i praktyczny, ale przy tym delikatny, wyrozumiały, w gruncie rzeczy bardzo dobry.Namiętność, jaką odczuwał do Elzy, irytowała go, ale nie tak, jakby można było przypuszczać.Nie mówił sobie: “Zdradzę Annę, to znaczy, że kocham ją już mniej", ale: “Do licha, że też ja mam taką ochotę na tę Elzę! Trzeba to załatwić szybko, bo inaczej będę miał komplikacje z Anną".Co więcej, kochał Annę, podziwiał ją, ona była inna niż te wszystkie frywolne, głupie kobiety, z którymi zadawał się w ostatnich latach.Ona zadowalała zarówno jego próżność, jak uczuciowość i zmysłowość, bo go rozumiała, dawała mu możność porównania jej inteligencji i doświadczenia z jego własną inteligencją i doświadczeniem.Teraz, kiedy zdał sobie sprawę z głębi jej uczuć – nie jestem już tego taka pewna! Wydawała mu się idealną kochanką, idealną matką dla mnie.Czy myślał o “idealnej żonie" ze wszystkimi zobowiązaniami, jakie to za sobą pociąga? Nie sądzę.Jestem pewna, że Cyryl i Anna uważali go za prawie nienormalnego, tak jak i mnie.Miał życie pasjonujące i przeżywał je z całą namiętnością, mimo iż wiedział, że było banalne.Nie myślałam o nim, gdy układałam plan usunięcia Anny z naszej przyszłości.Wiedziałam, że pocieszy się szybko, jak po każdej stracie, i że zerwanie będzie dla niego łatwiejsze niż zorganizowane życie.Prawdziwą klęską byłaby tylko codzienna jednostajność i regularność, tak jak zresztą i dla mnie.Należeliśmy do tej samej czystej, pięknej rasy koczowników.Nie zawsze jednak tak ją określałam, niekiedy wydawała mi się biedną, jałową rasą sybarytów.Teraz cierpiał, a w każdym razie denerwował się: Elza stała się dla niego symbolem przeszłości, młodości, jego młodości zwłaszcza.Czułam, że umierał z ochoty, aby powiedzieć Annie: “Kochana, daj mi jeden dzień urlopu, abym mógł pójść do tej dziewczyny i przekonać się, że nie jestem jeszcze starym dziadem.Muszę na nowo znużyć się nią, aby odzyskać spokój".Ale nie mógł jej tego powiedzieć, nie dlatego, że Anna była zazdrosna lub z gruntu cnotliwa i nieprzejednana w tym względzie, ale ponieważ zgodziła się żyć z nim pod warunkiem, że skończy z lekkomyślną rozpustą, bo nie jest już uczniakiem, ale mężczyzną, któremu powierzyła swój los i który wobec tego musi zachowywać się odpowiednio, nie jak słaby człowiek ulegający wszystkim swoim zachciankom.Nie można było mieć do Anny pretensji.Jej rozumowanie było zdrowe i normalne, ale to nie przeszkadzało memu ojcu pożądać Elzy, pożądać jej więcej niż czegokolwiek, pożądać jej podwójnie silnie, jak zwykle rzeczy zakazanej.Wtedy bez wątpienia mogłam jeszcze wszystko załatwić.Wystarczyłoby powiedzieć Elzie, by mu uległa, i pod jakimkolwiek pretekstem zabrać Annę do Nicei lub gdziekolwiek indziej na jedno popołudnie.Po naszym powrocie ojciec byłby uspokojony i doceniałby na nowo legalną miłość albo raczej to, co miało się stać miłością legalną po przyjeździe do Paryża.Jeszcze jednej rzeczy Anna nie zniosłaby nigdy: być kochanką tak jak inne – na krótko.Jakżeż jej godność, szacunek, który miała dla siebie, utrudniały nam życie!.Ale nie powiedziałam Elzie, by uległa ojcu, ani Annie, aby pojechała ze mną do Nicei.Chciałam, żeby namiętność ogarnęła ojca jeszcze mocniej i doprowadziła do popełnienia błędu.Nie mogłam znieść, że Anna gardziła naszym dawnym życiem, że lekceważyła to wszystko, co dla ojca i dla mnie było szczęściem.Nie chciałam jej upokarzać, chciałam tylko, aby przyjęła naszą koncepcję życia.Powinna była dowiedzieć się, że ojciec ją zdradził, i ocenić to obiektywnie jako zdradę czysto fizyczną, a nie jako zamach na jej wartość i godność osobistą.Jeżeli pragnęła za wszelką cenę mieć rację, to musiała nam pozwolić nie mieć racji.Udawałam nawet, że nie dostrzegam udręki ojca.Nie chciałam zwłaszcza, aby mi się zwierzał, zmuszał do tego, abym mu pomogła, rozmawiała z Elzą lub usunęła Annę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Nie zastanawiał się wiele.Szukał dla każdej sprawy fizjologicznego wyjaśnienia, które jego zdaniem było jedynie racjonalne.“Uważasz, że jesteś brzydka? Śpij więcej, pij mniej!" To samo zdarzało się, gdy spotykał kobietę, która budziła w nim gwałtowną namiętność, nie myślał ani o tym, by tę namiętność opanować, ani nie starał się tego uczucia pogłębić.Był trzeźwy i praktyczny, ale przy tym delikatny, wyrozumiały, w gruncie rzeczy bardzo dobry.Namiętność, jaką odczuwał do Elzy, irytowała go, ale nie tak, jakby można było przypuszczać.Nie mówił sobie: “Zdradzę Annę, to znaczy, że kocham ją już mniej", ale: “Do licha, że też ja mam taką ochotę na tę Elzę! Trzeba to załatwić szybko, bo inaczej będę miał komplikacje z Anną".Co więcej, kochał Annę, podziwiał ją, ona była inna niż te wszystkie frywolne, głupie kobiety, z którymi zadawał się w ostatnich latach.Ona zadowalała zarówno jego próżność, jak uczuciowość i zmysłowość, bo go rozumiała, dawała mu możność porównania jej inteligencji i doświadczenia z jego własną inteligencją i doświadczeniem.Teraz, kiedy zdał sobie sprawę z głębi jej uczuć – nie jestem już tego taka pewna! Wydawała mu się idealną kochanką, idealną matką dla mnie.Czy myślał o “idealnej żonie" ze wszystkimi zobowiązaniami, jakie to za sobą pociąga? Nie sądzę.Jestem pewna, że Cyryl i Anna uważali go za prawie nienormalnego, tak jak i mnie.Miał życie pasjonujące i przeżywał je z całą namiętnością, mimo iż wiedział, że było banalne.Nie myślałam o nim, gdy układałam plan usunięcia Anny z naszej przyszłości.Wiedziałam, że pocieszy się szybko, jak po każdej stracie, i że zerwanie będzie dla niego łatwiejsze niż zorganizowane życie.Prawdziwą klęską byłaby tylko codzienna jednostajność i regularność, tak jak zresztą i dla mnie.Należeliśmy do tej samej czystej, pięknej rasy koczowników.Nie zawsze jednak tak ją określałam, niekiedy wydawała mi się biedną, jałową rasą sybarytów.Teraz cierpiał, a w każdym razie denerwował się: Elza stała się dla niego symbolem przeszłości, młodości, jego młodości zwłaszcza.Czułam, że umierał z ochoty, aby powiedzieć Annie: “Kochana, daj mi jeden dzień urlopu, abym mógł pójść do tej dziewczyny i przekonać się, że nie jestem jeszcze starym dziadem.Muszę na nowo znużyć się nią, aby odzyskać spokój".Ale nie mógł jej tego powiedzieć, nie dlatego, że Anna była zazdrosna lub z gruntu cnotliwa i nieprzejednana w tym względzie, ale ponieważ zgodziła się żyć z nim pod warunkiem, że skończy z lekkomyślną rozpustą, bo nie jest już uczniakiem, ale mężczyzną, któremu powierzyła swój los i który wobec tego musi zachowywać się odpowiednio, nie jak słaby człowiek ulegający wszystkim swoim zachciankom.Nie można było mieć do Anny pretensji.Jej rozumowanie było zdrowe i normalne, ale to nie przeszkadzało memu ojcu pożądać Elzy, pożądać jej więcej niż czegokolwiek, pożądać jej podwójnie silnie, jak zwykle rzeczy zakazanej.Wtedy bez wątpienia mogłam jeszcze wszystko załatwić.Wystarczyłoby powiedzieć Elzie, by mu uległa, i pod jakimkolwiek pretekstem zabrać Annę do Nicei lub gdziekolwiek indziej na jedno popołudnie.Po naszym powrocie ojciec byłby uspokojony i doceniałby na nowo legalną miłość albo raczej to, co miało się stać miłością legalną po przyjeździe do Paryża.Jeszcze jednej rzeczy Anna nie zniosłaby nigdy: być kochanką tak jak inne – na krótko.Jakżeż jej godność, szacunek, który miała dla siebie, utrudniały nam życie!.Ale nie powiedziałam Elzie, by uległa ojcu, ani Annie, aby pojechała ze mną do Nicei.Chciałam, żeby namiętność ogarnęła ojca jeszcze mocniej i doprowadziła do popełnienia błędu.Nie mogłam znieść, że Anna gardziła naszym dawnym życiem, że lekceważyła to wszystko, co dla ojca i dla mnie było szczęściem.Nie chciałam jej upokarzać, chciałam tylko, aby przyjęła naszą koncepcję życia.Powinna była dowiedzieć się, że ojciec ją zdradził, i ocenić to obiektywnie jako zdradę czysto fizyczną, a nie jako zamach na jej wartość i godność osobistą.Jeżeli pragnęła za wszelką cenę mieć rację, to musiała nam pozwolić nie mieć racji.Udawałam nawet, że nie dostrzegam udręki ojca.Nie chciałam zwłaszcza, aby mi się zwierzał, zmuszał do tego, abym mu pomogła, rozmawiała z Elzą lub usunęła Annę [ Pobierz całość w formacie PDF ]