[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co robisz?  spytał zaintrygowany Dorcas. Próbuję się z nim skomunikować  odparła, uważnie stawiając kolejnąliterę. Zawsze mi się wydawało, że warto spróbować  mruknął Dorcas. Jesteśpewna, że to właściwa chwila? Tak  odparła zdecydowanie, kończąc ostatnie słowo. I co o tym są-dzisz?Dorcas starannie schował grafit i przyjrzał się jej rękodziełu.Litery były niecokoślawe, a gramatyka mogła pozostawiać wiele do życzenia, jako że pisania nie86 opanowała tak dobrze jak czytania, ale sens był jasny.I powinien być jasny nawetdla człowieka. Ująłbym to inaczej  ocenił po przeczytaniu. Pewnie byś ujął  zgodziła się Grimma. Ale ja tak napisałam i takzostaje. Ano. Dorcas przekrzywił głowę. Komunikat to jest, bez dwóch zdań!Więc trudno byłoby go nie zrozumieć. To jedno mamy załatwione  ucieszyła się Grimma. Teraz chodzmyobejrzeć twoje szopy czy inne baraki.Dwie minuty pózniej pomieszczenie opustoszało.Pozostał jedynie chrapiącyna podłodze człowiek z wyciągniętą przed siebie ręką.W ręku miał kartkę.Napisano na niej:Blackbury Sand and Gravel PLC.Rachunek.MOGLI MY CI ZABI.ZOSTAW NAS W SPOKOJU.* * *Na zewnątrz zrobiło się prawie jasno.I śnieg przestał padać. Zobaczą nowe ślady  ostrzegł Sacco. Nawet ślepy człowiek musi jezauważyć. To bez znaczenia  poinformował go Dorcas. Doprowadz wszystkichdo starych baraków. Jesteś pewien, że to dobry pomysł?  upewniła się Grimma. Nie.Dołączyli do strumienia nomów przechodzących przez dziurę w ścianie z za-rdzewiałej blachy falistej.Za nią znajdowała się potężna, pobrzmiewająca echempusta sala stanowiąca wnętrze metalowej szopy.Czas i rdza wyżarły imponującedziury w ścianach i suficie, pod ścianami zaś starannie poustawiano puszki, tackiz gwozdziami, zwoje drutu, dziwne kawałki metalu i inne mechanicznie wyglą-dające przedmioty.Wszędzie też czuć było smar. O czym konkretnie mamy się dowiedzieć?  spytała Grimma, spoglądającna Dorcasa.Dorcas wskazał na cienie skrywające przeciwległy koniec pomieszczenia.Sta-ło tam coś wielkiego i bezkształtnego. Wiesz, to wygląda na wielki kawał brezentu. powiedziała niepewnieGrimma. Chodzi o to, co jest pod spodem.Czy są już wszyscy?  Ponieważ odpo-wiedziała mu cisza, Dorcas przyłożył dłonie do ust i wrzasnął:  Są już wszy-scy?!87 Tym razem odpowiedziało mu bezładne potakiwanie. Nooty, dopilnuj, żeby nikt się nie plątał pod nogami, dzieci były z rodzica-mi i nikt się niepotrzebnie nie wystraszył  zarządził Dorcas. Wystraszył, czego?  spytała Grimma, ale zostało to zignorowane. Sacco, wez paru chłopców i przynieście tu to, co rano schowaliście w krza-kach przy płocie.Akumulator na pewno będzie nam potrzebny, a paliwo prawdo-podobnie. Dorcas!  Grimma zdecydowała się na energiczniejsze działanie. Cotam jest?!Dorcas zachowywał się tak rzadko  za każdym razem, gdy myślał o tym,co można by usprawnić czy uruchomić w jakiejś maszynie, zmieniał mu się głosi zaczynał ignorować wszystko, co żywe.Tak było i tym razem.Ostry ton przywołał go do przytomności, ale i tak spojrzał na Grimmę, jakbywidział ją pierwszy raz w życiu.Potem zaś spojrzał na własne buty. Chyba lepiej będzie jak.hm, jak sama zobaczysz.Wydaje mi się, żebędzie trzeba wyjaśnić wszystkim, w czym rzecz, a w tym jesteś zdecydowanielepsza ode mnie.Rada nierada poszła za nim przez pustą podłogę  nomów we wnętrzu byłojuż całkiem dużo, ale wszyscy trzymali się skromnie pod ścianami.Dorcas zaprowadził je w cień rzucany przez brezentową płachtę, pod którąznajdowało się coś w rodzaju przestronnej, pokrytej kurzem jaskini.W mroku wyraznie widać było ogromne koło przypominające koło ciężarów-ki, tyle że zdecydowanie bardziej pobrużdżone i kolczaste niż jakakolwiek opona,jaką w życiu widziała. Aha, ciężarówka  mruknęła nieco rozczarowana. Co to za ciężarówka,Dorcas?Ten zamiast odpowiedzi wskazał w górę.Grimma spojrzała tam.I spoglądała tak przez długi czas.Prosto w pysk Jeku-ba. Rozdział trzynastyIV.I rzekł im Dorcas:  Oto jest Jekub, Bestia Wielka z zębami.V. Wymuszają Odejście nasze, tedy odejdziemy.Księga nomów, Jekub, w.IV-VCzasami słowa nie oddają właściwie tego, co się widzi, i niezbędna jest muzy-ka.Niektóre książki na przykład powinny mieć ścieżki dzwiękowe, tak jak filmy.To, na co patrzyła Grimma, najlepiej oddałaby muzyka organowa.Coś w stylu:Bam-bam-bam-BAM.Grimma desperacko przekonywała samą siebie, że to, na co patrzy, nie możebyć żywe, w związku z czym nie może jej ugryzć.Dorcas by jej tu nie przypro-wadził, gdyby było inaczej, toteż nie miała się czego bać.I w ogóle się nie boi.Jest w końcu istotą myślącą i nie boi się! Sądzę, że ma takie poszarpane koła, żeby lepiej trzymać się podłoża.Głos Dorcasa dobiegał gdzieś z daleka [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl