[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Doszedłem do wniosku, że reorientacja w teorii to jak czytanie o seksie  z rzeczywistością nie ma nicwspólnego.Pewnie miałbym mniej kłopotów, gdyby wypuszczono mnie z klinikiw Omsku, Santiago lub Dżakarcie, bo kiedy jesteście w obcym kraju, w obcymmieście, wiecie, że panują tam inne obyczaje, natomiast w Wielkim Los Angelespodświadomie oczekiwałem, że wszystko będzie jak dawniej, chociaż wiedzia-łem, jak ogromne zaszły zmiany.Trzydzieści lat to oczywiście w historii tylkochwila.Każdy człowiek styka się z takimi, a może nawet większymi przemiana-mi.Jednakże to coś innego niż błyskawiczne przyswojenie dokonań całej gene-racji w jednym momencie.Na przykład w czasie rozmowy użyłem słowa, którenabrało obecnie w odmiennego znaczenia.Tylko dlatego, że byłem  śpiochem ,nie oberwałem od małżonka obrażonej damy.Powolutku jednak przepychałem się do przodu.W pracy kasowałem prasą hy-drauliczną nowe samochody (system komunikacji naziemnej wychodził z użycia),aby złom można było odesłać do hut Pittsburgha.Cadillaki, chryslery, eisenho-wery, lincolny  wszystkie możliwe typy pięknych, wielkich, nowych i silnychturbinowców, bez jednego kilometra przebiegu na liczniku.Wjazd między szczękiprasy  chrup, trzask  i złom do wysokich pieców był gotowy.Z początku serce mnie bolało, gdy na to patrzyłem, ponieważ nie dorobiłemsię jeszcze grawilotu i byłem zmuszony korzystać z komunikacji miejskiej.Wspo-mniałem tylko o tym i niewiele brakowało, żebym pożegnał się z pracą.Na szczę-ście szef zmiany przypomniał sobie, że jestem  śpiochem i że czasami o rzeczachzupełnie oczywistych mam tyle pojęcia co ślepy o kolorach. To czysto ekonomiczny problem, chłopcze.Te samochody pochodzą z za-pasów, które rząd przyjął jako gwarancję utrzymania stabilnych cen.Teraz mająjuż dwa lata i nikt ich nie sprzeda.Dlatego decyzją rządu niszczymy je i sprzeda-jemy odlewniom.Wysoki piec potrzebuje topników, nie tylko rudy, to powinieneświedzieć, mimo żeś  śpioch.Im wyższe zapotrzebowanie na stal wysokiej ja-80 kości, tym więcej złomu musimy  wyprodukować.Przemysł hutniczy czeka nanasze dostawy. Dlaczego więc dalej produkuje się samochody, których nie można sprze-dać? Wygląda to na marnotrawstwo. Tylko wygląda.Czyżbyś chciał pozbawić pracy tysiące ludzi? Chcesz, żebyobniżył się poziom życia? W porządku, zatem wyślijmy je za granicę.Na tym rynku dostalibyśmychyba więcej niż tu za ten szmelc?. Co?! I zniszczyć w ten sposób rynki zbytu?! Do tego narazilibyśmy sięjeszcze naszym partnerom, skłócilibyśmy wszystkie potęgi handlowe: Japonię,Francję, Niemcy, Wielką Azję.nikt nie zdążyłby się obejrzeć, a stanęlibyśmyw obliczu kryzysu.Chaos w światowym handlu mógłby spowodować wojnę! Tegochcesz?!  Westchnął i ciągnął ojcowskim tonem:  Wpadnij kiedyś do bibliote-ki publicznej i wypożycz kilka książek na ten temat.Nie masz prawa komentowaćtych spraw, dopóki czegoś się o nich nie dowiesz.Darowałem więc sobie komentarze.Nie zdradziłem mu, że w bibliotece pu-blicznej lub uniwersyteckiej spędzam cały swój wolny czas.W ogóle wolałem niewspominać, że kiedyś byłem inżynierem mechanikiem.Moje roszczenia do tegotytułu miały tyle sensu, ile zdrowego rozsądku tkwiłoby w decyzji zatrudnieniaalchemika w rafinerii ropy naftowej.Problem niszczonych samochodów zaczął nurtować mnie jeszcze bardziej,gdy odkryłem, że tylko niewiele z nich nadaje się do użytku, a niektórym brakujetak podstawowych części, jak tablice rozdzielcze czy urządzenia klimatyzacyjne.Kiedy dostrzegłem, że w jednym wozie, miażdżonym przez szczęki prasy, nie masilnika  nie mogłem się opanować i wspomniałem o tym szefowi.Ten spojrzałna mnie z ukosa. Do wszystkich diabłów, chłopcze, chyba nie oczekujesz szczególnej sta-ranności przy produkcji czegoś, co od razu idzie do magazynu zbędnych zapasów,a potem na złom? Te samochody przeznaczono do kasacji znacznie wcześniej, niżznalazły się na taśmie montażowej.Tym razem zamknąłem się na dobre.Swoją przyszłość widziałem w projekto-waniu.Ekonomia mogła pozostać dla mnie na zawsze czarną magią.Miałem mnóstwo czasu na rozmyślania.Pracy, którą wykonywałem, nie mo-głem traktować serio, oczywiście według moich kryteriów.Przecież tylko dziękinajrozmaitszym odmianom  Uniwersalnego Franka w tej fabryce w ogóle cośsię działo. Frank i jego bracia obsługiwali prasę, podjeżdżali samochodami namiejsce, odwozili złom, liczyli i ważyli kolejne transporty  a ja stałem (niemogłem siedzieć) na niewielkiej platformie przy wyłączniku.Gdyby coś szło nietak, miałem przełożyć dzwignię i zatrzymać cały cykl produkcji.Nigdy się to niezdarzyło, ale szybko zorientowałem się, że wystarczy drobne uszkodzenie w au-tomatyce, a powinienem wszystko wyłączyć i sprowadzić ekipę remontową.81 Dzięki tej pracy miałem stałe dochody  dwadzieścia jeden dolarów dziennie,co zapewniało skromny wikt.Po odliczeniu ubezpieczenia, podatku cechowego, podatku dochodowego, po-datku obronnego, ubezpieczenia zdrowotnego i raty do kasy wzajemnej pomo-cy, zostawało mi prawie szesnaście.Pan Doughty mylił się twierdząc, że kola-cja kosztuje dziesięć dolarów.Można było najeść się do syta i za trzy, jeżeli nieupierałeś się przy prawdziwym mięsie.Ja jednak przypomniałem sobie wszystkieopowieści o przepysznym mięsie, po którego zjedzeniu licznik Geigera terkotałniczym obłąkany, i poprzestałem na syntetycznych sznyclach.Pewne problemy miałem z mieszkaniem.Ponieważ Los Angeles nie przeżyłowyburzania dzielnic podczas Sześciotygodniowej Wojny, zaludnienie zwiększyłosię o uchodzców (do których można było i mnie zaliczyć, choć sam nie uważałemsię za takiego) nie mających z wiadomych powodów żadnych szans na powrótdo domu.Kiedy kładłem się do hibernatora, miasto  jeśli Wielkie Los Angelesmożna tak traktować  dusiło się.Teraz przypominało wypchaną damską toreb-kę.Być może błędem była likwidacja smogu  w latach sześćdziesiątych co-rocznie kilka procent mieszkańców wyjeżdżało wskutek zapalenia zatok.Miałemwrażenie, że teraz nikt już stąd się nie wyprowadza.A oto jak potoczyły się moje losy od chwili opuszczenia schroniska.W dniu, gdy mnie zwolniono, obmyśliłem plan działania, porządkując wszyst-ko według hierarchii ważności.Przede wszystkim musiałem: (1) znalezć pracę,(2) znalezć dach nad głową, (3) uzupełnić braki w wykształceniu, (4) odnalezćRicky, (5) zatrudnić się ponownie jako konstruktor, (6) odszukać Belle i Milesai wyrównać z nimi rachunki, nawet za cenę więzienia, i (7) całe mnóstwo innychspraw, jak np.wygrzebanie pierwotnego patentu na  Pracusia Paula i sprawdze-nie, czy nie jest to przypadkiem ulepszona wersja  Uniwersalnego Franka , zapo-znanie się z historią firmy Hired Girl, itd., itd.Niektóre z tych czynności były oczywiście powiązane ze sobą, na przykładliczyłem się z tym, że poszukiwania Ricky, Belle i Milesa mogą pójść tym sa-mym torem.Równocześnie musiałem odrabiać zaległości w wykształceniu, szu-kać pracy i jakiegoś kąta.Jednak hierarchię celów ustaliłem już dawno  pracaoznaczała dolary, a te były kluczem do wszystkich innych spraw.przynajmniejtak to wyglądało z punktu widzenia totalnego bankruta [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl