[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co chwila dobiegały mnie urywki rozmów, bez wątpienia komentujących proces: „.a więc młody się wymigał.spryciarz Cycero.nie miałem pojęcia, że ona jest taką zdzirą.Klodiusze teraz długo się będą zastanawiać, zanim spróbują czegoś podobnego.wszyscy ryczeli ze śmiechu.trzeba było widzieć jej minę.kogo w końcu obchodzą ci Egipcjanie?.w innych krajach takie kobiety się kamienuje.czy powiedziałem: mężem? Chciałem powiedzieć: bratem, zawsze mi się to myli.dziwka to mało, ona jest wyjątkowo zdeprawowaną i lubieżną starą dziwką!.sądząc po tym, co o niej mówią, ktoś naprawdę powinien ją otruć.” Szedłem dalej.Godziny mijały, niebo pociemniało i ulice z wolna się wyludniły, a ja szedłem i szedłem.Nie wiedziałem, dokąd idę, dopóki tam nie dotarłem.Falliczna lampa nad wejściem płonęła jasnym światłem, obiecując ciepłe przyjęcie.Załomotałem do drzwi „Tawerny rozpusty” i odźwierny wpuścił mnie do środka.Z zasady nie pijam więcej niż przeciętny mężczyzna, a mniej od wielu, których znam.Tej nocy jednak miałem ochotę się porządnie urżnąć.Niewolnik roznoszący wino ochoczo mi w tym pomagał.W izbie było tak głośno, że znów słyszałem tylko oderwane słowa, ale najwyraźniej wszyscy rozmawiali o dzisiejszej rozprawie.Dowcipy Cycerona krążyły między gośćmi, powtarzane wielokrotnie i ubarwiane obscenicznymi komentarzami.Historyjka o puzderku i jego zawartości doczekała się wielu wersji, a opowiadający wykłócali się o ich prawdziwość.Wino wydobywało z biesiadników perełki głębokich spostrzeżeń w rodzaju: „Celiusz może i jej dosiadał wcześniej, ale dzisiaj to Cycero pojechał na niej jak na łysej kobyle!” Wszyscy byli zgodni co do tego, że Celiusz z ledwością uniknął skazania, za to Klodia jest zrujnowana ze szczętem.i że to bardzo dobrze.Siedziałem i piłem, nie starając się ani słuchać, ani nie słuchać, po prostu pozwalając słowom wpadać w uszy i wyciągając kubek do napełnienia, kiedy tylko kończyło mi się wino.Było już bardzo późno, kiedy otworzyły się drzwi i do tawerny weszło duże towarzystwo.Nowi goście byli w większości młodzi i zbyt dobrze ubrani jak na taki przybytek.Najwyraźniej przyszli tu wprost z innego, bardziej szacownego lokalu.Rozległy się powitalne okrzyki, a potem ogólny aplauz, kiedy rozpoznano Marka Celiusza.Odpowiedział na ten pokaz poparcia uśmiechem i machnięciem ręką, a potem niezgrabnym ukłonem, przy którym zatoczył się i omal nie upadł, ale podtrzymali go Licyniusz i Azycjusz.Zaskoczyła mnie (ale tylko trochę) obecność Katullusa, który wyglądał na jeszcze bardziej zalanego od Celiusza.Nowo przybyli zagarnęli jeden z rogów izby.Celiusz zamówił kolejkę najlepszego wina dla wszystkich, zarabiając na kolejny aplauz.Senny nastrój, jaki zdawał się wkradać do tawerny około północy, nagle prysł i powróciło ogólne ożywienie.Zapatrzyłem się w ciemny osad w kubku, niepewny, czy odważę się napełnić go jeszcze raz.Miły dreszczyk od wina zaczynał mnie opuszczać, zastępowany przez pierwsze fale mdłości.Kiedy mijał mnie niewolnik z dzbanem, zakryłem kubek dłonią i potrząsnąłem przecząco głową.– Cóż to? – zakrzyknął czyjś głos.– Gordianus nie chce ode mnie przyjąć wina? Założę się, że jest lepsze od tego taniego cienkusza, który dotąd żłopałeś!Odwróciłem się i zobaczyłem Celiusza, obserwującego mnie z drugiego końca pomieszczenia z udawanym niezadowoleniem.– Nie zamierzałem cię urazić – mruknąłem.– Co mówisz? Nie słyszę cię.– Celiusz przyłożył dłoń do ucha.– Będziesz musiał podejść bliżej.Pokręciłem głową.Celiusz strzelił palcami i w chwilę później dwóch tęgich osiłków stanęło przy mnie z dwóch stron, podnieśli mnie za łokcie i przeniósłszy przez izbę, posadzili na ławie naprzeciw swego przywódcy, który roześmiał się i klasnął w dłonie jak dziecko podziwiające sztuczkę kuglarza.– Jesteś dziś w okropnie dobrym nastroju – zauważyłem.– A czemu nie? Gdyby sprawy potoczyły się dzisiaj źle, byłbym w tej chwili na statku płynącym do Massilii! – Skrzywił się z niesmakiem.– A tymczasem siedzę sobie wśród przyjaciół w sercu najcudowniejszego miasta na świecie.Jestem wolny!– Wolny? Sądziłem, że Cycero ma cię znów w swojej sieci.Jesteś mu teraz winien prawdziwą przysługę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Co chwila dobiegały mnie urywki rozmów, bez wątpienia komentujących proces: „.a więc młody się wymigał.spryciarz Cycero.nie miałem pojęcia, że ona jest taką zdzirą.Klodiusze teraz długo się będą zastanawiać, zanim spróbują czegoś podobnego.wszyscy ryczeli ze śmiechu.trzeba było widzieć jej minę.kogo w końcu obchodzą ci Egipcjanie?.w innych krajach takie kobiety się kamienuje.czy powiedziałem: mężem? Chciałem powiedzieć: bratem, zawsze mi się to myli.dziwka to mało, ona jest wyjątkowo zdeprawowaną i lubieżną starą dziwką!.sądząc po tym, co o niej mówią, ktoś naprawdę powinien ją otruć.” Szedłem dalej.Godziny mijały, niebo pociemniało i ulice z wolna się wyludniły, a ja szedłem i szedłem.Nie wiedziałem, dokąd idę, dopóki tam nie dotarłem.Falliczna lampa nad wejściem płonęła jasnym światłem, obiecując ciepłe przyjęcie.Załomotałem do drzwi „Tawerny rozpusty” i odźwierny wpuścił mnie do środka.Z zasady nie pijam więcej niż przeciętny mężczyzna, a mniej od wielu, których znam.Tej nocy jednak miałem ochotę się porządnie urżnąć.Niewolnik roznoszący wino ochoczo mi w tym pomagał.W izbie było tak głośno, że znów słyszałem tylko oderwane słowa, ale najwyraźniej wszyscy rozmawiali o dzisiejszej rozprawie.Dowcipy Cycerona krążyły między gośćmi, powtarzane wielokrotnie i ubarwiane obscenicznymi komentarzami.Historyjka o puzderku i jego zawartości doczekała się wielu wersji, a opowiadający wykłócali się o ich prawdziwość.Wino wydobywało z biesiadników perełki głębokich spostrzeżeń w rodzaju: „Celiusz może i jej dosiadał wcześniej, ale dzisiaj to Cycero pojechał na niej jak na łysej kobyle!” Wszyscy byli zgodni co do tego, że Celiusz z ledwością uniknął skazania, za to Klodia jest zrujnowana ze szczętem.i że to bardzo dobrze.Siedziałem i piłem, nie starając się ani słuchać, ani nie słuchać, po prostu pozwalając słowom wpadać w uszy i wyciągając kubek do napełnienia, kiedy tylko kończyło mi się wino.Było już bardzo późno, kiedy otworzyły się drzwi i do tawerny weszło duże towarzystwo.Nowi goście byli w większości młodzi i zbyt dobrze ubrani jak na taki przybytek.Najwyraźniej przyszli tu wprost z innego, bardziej szacownego lokalu.Rozległy się powitalne okrzyki, a potem ogólny aplauz, kiedy rozpoznano Marka Celiusza.Odpowiedział na ten pokaz poparcia uśmiechem i machnięciem ręką, a potem niezgrabnym ukłonem, przy którym zatoczył się i omal nie upadł, ale podtrzymali go Licyniusz i Azycjusz.Zaskoczyła mnie (ale tylko trochę) obecność Katullusa, który wyglądał na jeszcze bardziej zalanego od Celiusza.Nowo przybyli zagarnęli jeden z rogów izby.Celiusz zamówił kolejkę najlepszego wina dla wszystkich, zarabiając na kolejny aplauz.Senny nastrój, jaki zdawał się wkradać do tawerny około północy, nagle prysł i powróciło ogólne ożywienie.Zapatrzyłem się w ciemny osad w kubku, niepewny, czy odważę się napełnić go jeszcze raz.Miły dreszczyk od wina zaczynał mnie opuszczać, zastępowany przez pierwsze fale mdłości.Kiedy mijał mnie niewolnik z dzbanem, zakryłem kubek dłonią i potrząsnąłem przecząco głową.– Cóż to? – zakrzyknął czyjś głos.– Gordianus nie chce ode mnie przyjąć wina? Założę się, że jest lepsze od tego taniego cienkusza, który dotąd żłopałeś!Odwróciłem się i zobaczyłem Celiusza, obserwującego mnie z drugiego końca pomieszczenia z udawanym niezadowoleniem.– Nie zamierzałem cię urazić – mruknąłem.– Co mówisz? Nie słyszę cię.– Celiusz przyłożył dłoń do ucha.– Będziesz musiał podejść bliżej.Pokręciłem głową.Celiusz strzelił palcami i w chwilę później dwóch tęgich osiłków stanęło przy mnie z dwóch stron, podnieśli mnie za łokcie i przeniósłszy przez izbę, posadzili na ławie naprzeciw swego przywódcy, który roześmiał się i klasnął w dłonie jak dziecko podziwiające sztuczkę kuglarza.– Jesteś dziś w okropnie dobrym nastroju – zauważyłem.– A czemu nie? Gdyby sprawy potoczyły się dzisiaj źle, byłbym w tej chwili na statku płynącym do Massilii! – Skrzywił się z niesmakiem.– A tymczasem siedzę sobie wśród przyjaciół w sercu najcudowniejszego miasta na świecie.Jestem wolny!– Wolny? Sądziłem, że Cycero ma cię znów w swojej sieci.Jesteś mu teraz winien prawdziwą przysługę [ Pobierz całość w formacie PDF ]