[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odwrócił twarz, światło rzucało skośne cienie na jego cienkąszyję i pochylone nagie ramiona.Wyglądał dziwnie krucho.- Jeśli to dla ciebie jakaś pociecha - powiedział - zniszczyłem tego afrytaz krypty.- Nie spojrzał na nią.Kitty odkaszlnęła i wyprostowała plecy, odgarniając włosy z oczu.Nieodpowiedziała od razu.Poczucie rozpaczliwej beznadziei, które ją ogar-nęło, kiedy demon porwał ją w niebo, teraz minęło, zmyte nagłą falą Ŝaluza utraconymi przyjaciółmi, która pozostawiła po sobie pustkę i oszoło-mienie.Mimo to, Kitty spróbowała zebrać myśli.Ucieczka.Mogła spróbować ucieczki.Nie, trzeba było myśleć oJakobie.Powinna na niego poczekać.Jeśli rzeczywiście miał tu przyjść.Skrzywiła się.Miała na to tylko słowo demona.MoŜe faktycznie lepiejbyłoby zwiać.Obróciła głowę na prawo i na lewo, szukając natchnienia.408- Zabiłeś go.? - zapytała nieuwaŜnie.- Jak? - Niedaleko dostrzegłaklatkę schodową, siedzieli więc na pierwszym piętrze.Większość okienbyła zabita deskami.- Wrzuciłem go do Tamizy.Kompletnie zwariował, no wiesz, po takdługim czasie.Połączył swoją esencję z kośćmi Gladstone'a.Nie chciałalbo nie mógł się z nich wyzwolić.Smutna sprawa, ale cóŜ poradzić.ZagraŜał wszystkim, dŜinom i ludziom, i najlepiej się ma pod setkamimetrów wody.- Tak, rzeczywiście.- Niedaleko było okno, które wyglądało na wybite.MoŜe zdołałaby nim wyskoczyć.Kiedy zacznie biec, demon moŜezaatakować jakąś magią, ale jej odporność ją ochroni.Wtedy mogłabywyskoczyć na ulicę, poszukać kryjówki.- Mam nadzieję, Ŝe nie myślisz o niczym nierozsądnym - powiedziałnagle chłopak.Drgnęła, przyłapana na gorącym uczynku.- Nie.- Na pewno planujesz coś głupiego.Słyszę to w twoim głosie.Nowięc, nie rób tego.Nie zawracałbym sobie głowy magicznym atakiem.Z niejednego pieca chleb jadłem.Dobrze wiem, Ŝe jesteś odporna.Wi-działem to juŜ przedtem.Po prostu rzucę w ciebie cegłą.Kitty przygryzła wargę.Niechętnie, i tylko na razie, zrezygnowała zprób ucieczki.- Jak to, widziałeś to juŜ przedtem? - zapytała.- Mówisz o tamtejszarpaninie w uliczce?Chłopak zerknął na nią przez ramię.- No, to teŜ, oczywiście.Twoi kumple wytrzymali całkiem potęŜnyPiekielny Ogień.Ale mnie chodzi o jeszcze dawniejsze czasy, zanim nasikochani, londyńscy magowie zaczęli przechodzić samych siebie.Widy-wałem to nie raz.To się zawsze zdarza, prędzej czy później.Ale wieszco? Biorąc pod uwagę, jakie ryzyko ponosi ten przeklęty Mandrake,mógłby się trochę wysilić i wreszcie tu przyjść.Nie sądzisz? Siedzimy tujuŜ godzinę.Kitty zmarszczyła brwi.- Chcesz powiedzieć, Ŝe widywałeś juŜ takich ludzi jak ja?- Oczywiście! I to nie raz.Ha, domyślam się, Ŝe magowie nie pozwalająwam czytać ksiąŜek historycznych, więc nic dziwnego, Ŝe jesteś taką409kosmiczną ignorantką.- Demon przekręcił się na siedzeniu przodem doniej.- A myślisz, Ŝe jak upadła Kartagina? Albo Persja? Albo Rzym?Oczywiście były wrogie kraje, gotowe skorzystać ze słabości tych impe-riów, ale tak naprawdę załatwiły je podziały wewnętrzne.Romulus Au-gustulus, na przykład, spędził połowę swego panowania, próbując kon-trolować własny lud.a przez ten cały czas Ostrogoci z wielkimi wąsamimaszerowali przez Italię.Jego dŜin nie był w stanie dłuŜej kontrolowaćpospólstwa.A dlaczego? Bo zbyt wielu z nich było takich jak ty - odpor-nych na naszą magię.Detonacje, Fluksy, Piekielne Ognie zaledwie przy-palały im brody.I oczywiście ludzie o tym wiedzieli, Ŝądali więc swoichpraw, chcieli nareszcie obalić magów.Było tyle zamieszania, Ŝe mało ktozauwaŜył hordy barbarzyńców, dopóki nie splądrowały Rzymu.- Chłopiecpodrapał się po nosie.- W pewnym sensie było to wyzwolenie, jak sądzę.Nowy początek i tak dalej.Przez wiele, wiele lat w Wiecznym Mieście niebyło magów.Kitty zamrugała.Jej znajomość historii była raczej skąpa i dziwne imio-na oraz nazwy niewiele jej mówiły, ale wnioski były zdumiewająco jasne.- Chcesz powiedzieć, Ŝe większość Rzymian była odporna na magię?- No nie, moŜe jakieś trzydzieści procent.Oczywiście w róŜnym stop-niu.Nie potrzeba więcej do porządnego powstania.- Ale my nigdy nie zdołaliśmy przekroczyć jedenastki! A przecieŜLondyn jest ogromny!- Jedenaście procent? To całkiem nieźle.- Nie.Jedenaście osób.I tyle.Chłopiec uniósł brwi.- Do licha, wasze metody rekrutacji raczej nie były zbyt sprawne.Ale zdrugiej strony, to dopiero początek.Ile czasu minęło, od kiedy Gladstonerozkręcił ten interes? Jakieś sto pięćdziesiąt lat? No więc, masz swojąodpowiedź.Potrzeba duŜo czasu, by w populacji wytworzyła sięodporność na magię.Magowie władali Rzymem przez pięćset lat, zanimprzyszła rewolucja.To ogromna ilość magii, sącząca się przez miasto.Aleto narasta, coraz więcej dzieci rodzi się z takimi czy innymi zdolnościami.Na przykład ty, co jeszcze potrafisz? Widzisz nas?- Nie.- Kitty skrzywiła się.- Anne i Fred to potrafili.Ja umiem tylko.przetrwać.410Chłopak wyszczerzył się w uśmiechu.- To wcale nie byle jaki talent.Nie umniejszaj go.- Stanley umiał dostrzec magię równieŜ w przedmiotach.To stąd wie-dzieliśmy, Ŝe masz ten wisiorek.- Co? Ach, Amulet.Tak, takie rzeczy teŜ się zdarzają.CóŜ, prawdopo-dobnie najróŜniejsze rodzaje zdolności kiełkują teraz w londyńskiej po-pulacji.Muszą tu być setki ludzi obdarzonych taką mocą.Ale pamiętaj, Ŝewiększość z nich sama nie wie, Ŝe ją w ogóle posiada.Potrzeba czasu, byto sobie uświadomić.Jak ty się dowiedziałaś?Kitty z trudem zmuszała się, by nie zapomnieć, Ŝe ten drobny, uprzejmyi udzielający takich poŜytecznych wiadomości chłopiec jest demonem - ŜenaleŜy go nienawidzić i unikać.Otworzyła usta, by odpowiedzieć, izawahała się.Chłopak, zirytowany, przewrócił oczyma i uniósł ręce.- Słuchaj, nie myśl, Ŝe komukolwiek o tym powiem.A juŜ na pewno niemojemu panu.Nie jestem mu nic winien.Mimo to nie mam najmniejszegozamiaru wyduszać tego z ciebie na siłę.Ja nie jestem magiem.- Brzmiałoto, jakby faktycznie się obraził.- Demon wystrzelił we mnie Czarny Bęben.- To małe wyznanie za-skoczyło samą Kitty.Powiedziała to bez zastanowienia.- A, tak.Małpiszon Tallowa.Zapomniałem.- Chłopak przeciągnął sięleniwie.- No więc, pewnie się ucieszysz, kiedy ci powiem, Ŝe Tallow nieŜyje.Afryt go poŜarł.I to całkiem stylowo.Nie, nie opowiem ci szcze-gółów.Chyba Ŝe ty powiesz mi więcej o sobie.Co się stało po tym Bęb-nie?- I Kitty, wbrew sobie, opowiedziała swoją historię.Kiedy skończyła,demon wzruszył smutno ramionami.- Widzisz, problem z tym Pennyfeatherem polegał na tym, Ŝe on samzbyt był podobny do magów.Prawda? Chciwy, ograniczony i Ŝądny wła-dzy.Chciał wszystko trzymać w sekrecie, tylko dla siebie.Nic dziwnego,Ŝe mieliście tylko jedenastu członków.Moja rada, jeśli chce się rozpętaćrewolucję, trzeba mieć lud po swojej stronie.Wszystkie te eksplozjei kradzieŜe do niczego by was nigdy nie doprowadziły.Kitty nachmurzyła się.Zabolało ją, Ŝe demon tak beztrosko potwierdziłjej własne zdanie na ten temat.- Pewnie nie.411- Jasne, Ŝe nie.NajwaŜniejsza jest edukacja.Wiedza o przeszłości.Właśnie dlatego magowie zapewniają wam takie marne wykształcenie.ZałoŜę się, Ŝe czytałaś całą masę triumfalnych bzdur o tym, dlaczegoBrytania jest taka wspaniała.- Roześmiał się.- Najzabawniejsze jest to, Ŝewzrastająca odporność ludzi zawsze zaskakuje równieŜ samych magów.KaŜde imperium myśli, Ŝe jest inne.Ŝe jemu się to nie przytrafi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Odwrócił twarz, światło rzucało skośne cienie na jego cienkąszyję i pochylone nagie ramiona.Wyglądał dziwnie krucho.- Jeśli to dla ciebie jakaś pociecha - powiedział - zniszczyłem tego afrytaz krypty.- Nie spojrzał na nią.Kitty odkaszlnęła i wyprostowała plecy, odgarniając włosy z oczu.Nieodpowiedziała od razu.Poczucie rozpaczliwej beznadziei, które ją ogar-nęło, kiedy demon porwał ją w niebo, teraz minęło, zmyte nagłą falą Ŝaluza utraconymi przyjaciółmi, która pozostawiła po sobie pustkę i oszoło-mienie.Mimo to, Kitty spróbowała zebrać myśli.Ucieczka.Mogła spróbować ucieczki.Nie, trzeba było myśleć oJakobie.Powinna na niego poczekać.Jeśli rzeczywiście miał tu przyjść.Skrzywiła się.Miała na to tylko słowo demona.MoŜe faktycznie lepiejbyłoby zwiać.Obróciła głowę na prawo i na lewo, szukając natchnienia.408- Zabiłeś go.? - zapytała nieuwaŜnie.- Jak? - Niedaleko dostrzegłaklatkę schodową, siedzieli więc na pierwszym piętrze.Większość okienbyła zabita deskami.- Wrzuciłem go do Tamizy.Kompletnie zwariował, no wiesz, po takdługim czasie.Połączył swoją esencję z kośćmi Gladstone'a.Nie chciałalbo nie mógł się z nich wyzwolić.Smutna sprawa, ale cóŜ poradzić.ZagraŜał wszystkim, dŜinom i ludziom, i najlepiej się ma pod setkamimetrów wody.- Tak, rzeczywiście.- Niedaleko było okno, które wyglądało na wybite.MoŜe zdołałaby nim wyskoczyć.Kiedy zacznie biec, demon moŜezaatakować jakąś magią, ale jej odporność ją ochroni.Wtedy mogłabywyskoczyć na ulicę, poszukać kryjówki.- Mam nadzieję, Ŝe nie myślisz o niczym nierozsądnym - powiedziałnagle chłopak.Drgnęła, przyłapana na gorącym uczynku.- Nie.- Na pewno planujesz coś głupiego.Słyszę to w twoim głosie.Nowięc, nie rób tego.Nie zawracałbym sobie głowy magicznym atakiem.Z niejednego pieca chleb jadłem.Dobrze wiem, Ŝe jesteś odporna.Wi-działem to juŜ przedtem.Po prostu rzucę w ciebie cegłą.Kitty przygryzła wargę.Niechętnie, i tylko na razie, zrezygnowała zprób ucieczki.- Jak to, widziałeś to juŜ przedtem? - zapytała.- Mówisz o tamtejszarpaninie w uliczce?Chłopak zerknął na nią przez ramię.- No, to teŜ, oczywiście.Twoi kumple wytrzymali całkiem potęŜnyPiekielny Ogień.Ale mnie chodzi o jeszcze dawniejsze czasy, zanim nasikochani, londyńscy magowie zaczęli przechodzić samych siebie.Widy-wałem to nie raz.To się zawsze zdarza, prędzej czy później.Ale wieszco? Biorąc pod uwagę, jakie ryzyko ponosi ten przeklęty Mandrake,mógłby się trochę wysilić i wreszcie tu przyjść.Nie sądzisz? Siedzimy tujuŜ godzinę.Kitty zmarszczyła brwi.- Chcesz powiedzieć, Ŝe widywałeś juŜ takich ludzi jak ja?- Oczywiście! I to nie raz.Ha, domyślam się, Ŝe magowie nie pozwalająwam czytać ksiąŜek historycznych, więc nic dziwnego, Ŝe jesteś taką409kosmiczną ignorantką.- Demon przekręcił się na siedzeniu przodem doniej.- A myślisz, Ŝe jak upadła Kartagina? Albo Persja? Albo Rzym?Oczywiście były wrogie kraje, gotowe skorzystać ze słabości tych impe-riów, ale tak naprawdę załatwiły je podziały wewnętrzne.Romulus Au-gustulus, na przykład, spędził połowę swego panowania, próbując kon-trolować własny lud.a przez ten cały czas Ostrogoci z wielkimi wąsamimaszerowali przez Italię.Jego dŜin nie był w stanie dłuŜej kontrolowaćpospólstwa.A dlaczego? Bo zbyt wielu z nich było takich jak ty - odpor-nych na naszą magię.Detonacje, Fluksy, Piekielne Ognie zaledwie przy-palały im brody.I oczywiście ludzie o tym wiedzieli, Ŝądali więc swoichpraw, chcieli nareszcie obalić magów.Było tyle zamieszania, Ŝe mało ktozauwaŜył hordy barbarzyńców, dopóki nie splądrowały Rzymu.- Chłopiecpodrapał się po nosie.- W pewnym sensie było to wyzwolenie, jak sądzę.Nowy początek i tak dalej.Przez wiele, wiele lat w Wiecznym Mieście niebyło magów.Kitty zamrugała.Jej znajomość historii była raczej skąpa i dziwne imio-na oraz nazwy niewiele jej mówiły, ale wnioski były zdumiewająco jasne.- Chcesz powiedzieć, Ŝe większość Rzymian była odporna na magię?- No nie, moŜe jakieś trzydzieści procent.Oczywiście w róŜnym stop-niu.Nie potrzeba więcej do porządnego powstania.- Ale my nigdy nie zdołaliśmy przekroczyć jedenastki! A przecieŜLondyn jest ogromny!- Jedenaście procent? To całkiem nieźle.- Nie.Jedenaście osób.I tyle.Chłopiec uniósł brwi.- Do licha, wasze metody rekrutacji raczej nie były zbyt sprawne.Ale zdrugiej strony, to dopiero początek.Ile czasu minęło, od kiedy Gladstonerozkręcił ten interes? Jakieś sto pięćdziesiąt lat? No więc, masz swojąodpowiedź.Potrzeba duŜo czasu, by w populacji wytworzyła sięodporność na magię.Magowie władali Rzymem przez pięćset lat, zanimprzyszła rewolucja.To ogromna ilość magii, sącząca się przez miasto.Aleto narasta, coraz więcej dzieci rodzi się z takimi czy innymi zdolnościami.Na przykład ty, co jeszcze potrafisz? Widzisz nas?- Nie.- Kitty skrzywiła się.- Anne i Fred to potrafili.Ja umiem tylko.przetrwać.410Chłopak wyszczerzył się w uśmiechu.- To wcale nie byle jaki talent.Nie umniejszaj go.- Stanley umiał dostrzec magię równieŜ w przedmiotach.To stąd wie-dzieliśmy, Ŝe masz ten wisiorek.- Co? Ach, Amulet.Tak, takie rzeczy teŜ się zdarzają.CóŜ, prawdopo-dobnie najróŜniejsze rodzaje zdolności kiełkują teraz w londyńskiej po-pulacji.Muszą tu być setki ludzi obdarzonych taką mocą.Ale pamiętaj, Ŝewiększość z nich sama nie wie, Ŝe ją w ogóle posiada.Potrzeba czasu, byto sobie uświadomić.Jak ty się dowiedziałaś?Kitty z trudem zmuszała się, by nie zapomnieć, Ŝe ten drobny, uprzejmyi udzielający takich poŜytecznych wiadomości chłopiec jest demonem - ŜenaleŜy go nienawidzić i unikać.Otworzyła usta, by odpowiedzieć, izawahała się.Chłopak, zirytowany, przewrócił oczyma i uniósł ręce.- Słuchaj, nie myśl, Ŝe komukolwiek o tym powiem.A juŜ na pewno niemojemu panu.Nie jestem mu nic winien.Mimo to nie mam najmniejszegozamiaru wyduszać tego z ciebie na siłę.Ja nie jestem magiem.- Brzmiałoto, jakby faktycznie się obraził.- Demon wystrzelił we mnie Czarny Bęben.- To małe wyznanie za-skoczyło samą Kitty.Powiedziała to bez zastanowienia.- A, tak.Małpiszon Tallowa.Zapomniałem.- Chłopak przeciągnął sięleniwie.- No więc, pewnie się ucieszysz, kiedy ci powiem, Ŝe Tallow nieŜyje.Afryt go poŜarł.I to całkiem stylowo.Nie, nie opowiem ci szcze-gółów.Chyba Ŝe ty powiesz mi więcej o sobie.Co się stało po tym Bęb-nie?- I Kitty, wbrew sobie, opowiedziała swoją historię.Kiedy skończyła,demon wzruszył smutno ramionami.- Widzisz, problem z tym Pennyfeatherem polegał na tym, Ŝe on samzbyt był podobny do magów.Prawda? Chciwy, ograniczony i Ŝądny wła-dzy.Chciał wszystko trzymać w sekrecie, tylko dla siebie.Nic dziwnego,Ŝe mieliście tylko jedenastu członków.Moja rada, jeśli chce się rozpętaćrewolucję, trzeba mieć lud po swojej stronie.Wszystkie te eksplozjei kradzieŜe do niczego by was nigdy nie doprowadziły.Kitty nachmurzyła się.Zabolało ją, Ŝe demon tak beztrosko potwierdziłjej własne zdanie na ten temat.- Pewnie nie.411- Jasne, Ŝe nie.NajwaŜniejsza jest edukacja.Wiedza o przeszłości.Właśnie dlatego magowie zapewniają wam takie marne wykształcenie.ZałoŜę się, Ŝe czytałaś całą masę triumfalnych bzdur o tym, dlaczegoBrytania jest taka wspaniała.- Roześmiał się.- Najzabawniejsze jest to, Ŝewzrastająca odporność ludzi zawsze zaskakuje równieŜ samych magów.KaŜde imperium myśli, Ŝe jest inne.Ŝe jemu się to nie przytrafi [ Pobierz całość w formacie PDF ]