[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bardzo pouczające są dane dotyczące ilości wyposażenia niezbędnego do zniszczenia zaledwie pięćsetmetrowego tunelu:10 podwójnych generatorów,136 kilogramów karbidu (który po zmieszaniu z wodą wytwarza acetylen),227 litrów wody,9 ładunków burzących o wadze 1,8 kg,4 skrzynki nabojów wiertniczych,300 kilogramów materiałów wybuchowych.Wszystko to było potrzebne do zniszczenia 500 metrów tunelu, a przecież -jeżeli Amerykanie mieli wygrać wojnę w Wietnamie - należało zlokalizować i zniszczyć około 240 kilometrów podziemnych pomieszczeń.Rozumie się chyba samo przez się, że nie trzeba było długo czekać na powrót naukowców.Ustalili oni, że cały problem polega na rozmiarach generatorów i dmuchaw.Stwierdzili, że to co większe - jest lepsze.Po odpowiednich analizach zalecili przeprowadzenie prób polowych trzech nowych benzynowych dmuchaw, które pompatycznie nazwano “Spłuczkami Tunelowymi”.Były to: Model K “Buffallo Turbine”, “Mars Generator” i “Resojet”.Rzekomo przenośny “Buffalo Turbine” ważył, choć trudno w to uwierzyć - 365 kilogramów.“Mars” - 79,3 kilograma, ale zużywał 27 litrów benzyny na pół godziny.Dwóch silnych żołnierzy musiało przetaczać “Resojeta”, który również miał niesamowite pragnienie, zużywając jedenaście litrów paliwa na piętnaście minut.Paliwa nie można było uzupełniać w czasie funkcjonowania sprzętu.Szczury tunelowe z coraz większym rozbawieniem obserwowały próby polowe w warunkach bojowych.Widok ważącej prawie 400 kilogramów dmuchawy wleczonej po polach ryżowych, bagnach i po dżungli w temperaturze przekraczającej 37 stopni Celsjusza i ogromnej wilgotności, wywoływało jedynie pełne współczucia kręcenie głową garstki zawodowców, obserwujących to wszystko.Wiadomość rozeszła się szybko i okazało się, że żołnierze nagle zaczynają niedomagać gdy planowane jest użycie groteskowo ciężkiej “Buffalo Turbinę”.Przewożenie jej śmigłowcami, a potem ładowanie do transporterów opancerzonych lub dżipów, by dostać się w pobliże wejść do tuneli stało się tak niepraktyczne, że w końcu z dmuchawy tej po cichutku zrezygnowano.“Resojetowi” powiodło się niewiele lepiej.Wprawdzie mniejszy i lżejszy, był mimo wszystko źle przystosowany do działań w dżungli.Gdy starano się go wypróbować przy wejściu do tunelu, nie chciał zastartować w ulewnym deszczu.“Mars” przynajmniej dotarł na miejsce, ale nagle przekonano się, że do tunelu tłoczone są gazy spalinowe o temperaturze 537 stopni Celsjusza.“- Uważa się, że jest to niebezpieczne, jeżeli w podziemiach znajdują się nasi żołnierze” - stwierdził sucho meldunek wojsk lądowych.Szczury tunelowe były tego samego zdania i postanowiły trzymać się z daleka od tego urządzenia.Chociaż “Mars” otrzymał zielone światło, na wietnamskim polu walki utrzymała się tylko “maleńka kruszyna”.Tak więc, ostatecznie zwyczajna, ludzka - a nie naukowa - pomysłowość okazała się najbardziej skuteczna w czasie walk w tunelach.Najlepszy sposób ich likwidacji został najprawdopodobniej opracowany przez młodego podpułkownika piechoty morskiej, odkrywcę kilku tuneli w swoim sektorze niedaleko Chu Lai, w pobliżu strefy zdemilitaryzowanej.Podpułkownik Oliver był dowódcą batalionu w grupie bojowej “Oregon”, jednostce o sile dywizji dowodzonej przez generała dywizji Richarda Knowlesa.Opowiedział on historię Olivera ze smutkiem i z bolesnym uczuciem, że jest mądry po fakcie.Pułkownik Oliver bezskutecznie ścigał kompanię Viet Congu niedaleko Quang Thai.Kompania operowała w okolicy i wywoływała spore zamieszanie.Batalion Olivera przez wiele tygodni na próżno ścigał nieuchwytnych komunistów, poirytowany faktem, że pododdział o sile kompanii jest w stanie bawić się z nimi w kotka i myszkę.Pewnego wczesnego poranka, w czasie dokładnie prowadzonej operacji “wymiatania”, jego żołnierze znaleźli kilka bunkrów i tuneli.Oliver uznał, zupełnie zresztą słusznie, że jest to baza kompanii Viet Congu.Batalion nie dysponował szczurami tunelowymi, nikt też w jego składzie nie posiadał doświadczenia w prowadzeniu walk w tunelach.Większość dowódców batalionów zapewne zażądałaby uderzenia artyleryjskiego lub lotniczego, wrzuciło do dziur parę granatów i zameldowało zniszczenie kompanii Viet Congu.Ale pułkownik Oliver był żołnierzem piechoty morskiej innego pokroju.Zorganizował intensywny program szkolenia żołnierzy w rozpoznawaniu bunkrów, szybów wentylacyjnych i włazów do tuneli.Wyjaśnił swoim oficerom, jak mają uczyć podwładnych poszukiwania tuneli sondując ziemię bagnetami lub metalowymi prętami.Sporządzał staranne plany układu podziemnych obiektów.Mógłby zwrócić się o pomoc do naukowców, ale nie zrobił tego.Dopiero po przeprowadzonym szkoleniu zwrócił się do swojego generała z prośbą o wydanie zezwolenia na przeprowadzenie operacji.Knowles zgodził się.Plan był wyjątkowo prosty.Cały teren miał być zajęty i utrzymany tak długo, jak będzie to konieczne.Zostanie zorganizowana obrona okrężna i utrzymana, bez względu na to co się zdarzy.A potem cały batalion miał zbadać obszar centymetr po centymetrze, jak policjanci, poszukujący w zaroślach broni mordercy.Różnica polegała jedynie na tym, że żołnierze sondowali i prowadzili wizualne poszukiwania tuneli.Operacja okazała się pełnym i jedynym w swoim rodzaju - sukcesem.Generał Knowles twierdzi, że w Południowym Wietnamie nigdy nie zdarzyło się nic podobnego.Wyciągnięto z ziemi całą kompanie Viet Congu i po niewielkich wymianach ognia i kolejnych wypadkach poddawania się do niewoli, z liczącego dziewięćdziesięciu dwóch żołnierzy pododdziału, osiemdziesięciu dziewięciu zostało zabitych, rannych lub wziętych do niewoli.“- Wiedzieliśmy, że liczba ta jest dokładna -powiedział Knowles - ponieważ schwytaliśmy dowódcę kompanii Viet Congu i zmusiliśmy go, by odczytał spis osobowy, podczas gdy my, na tej podstawie, identyfikowaliśmy zabitych i rannych, jednego po drugim.To było niesamowite.Zacząłem z wielkim entuzjazmem traktować tę technikę.Generał Abrams został właśnie mianowany zastępcą dowódcy MACV.Poinformowaliśmy go o tym i zaraziliśmy swoim entuzjazmem”.Był sierpień 1967 roku i pułkownika Olivera poproszono o pomoc w organizowaniu Szkoły Tunelowej, w której nauczano by tej prostej i skutecznej taktyki.Jednakże w północnym sektorze - strefie taktycznej I korpusu - nie było poważniejszych problemów z tunelami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Bardzo pouczające są dane dotyczące ilości wyposażenia niezbędnego do zniszczenia zaledwie pięćsetmetrowego tunelu:10 podwójnych generatorów,136 kilogramów karbidu (który po zmieszaniu z wodą wytwarza acetylen),227 litrów wody,9 ładunków burzących o wadze 1,8 kg,4 skrzynki nabojów wiertniczych,300 kilogramów materiałów wybuchowych.Wszystko to było potrzebne do zniszczenia 500 metrów tunelu, a przecież -jeżeli Amerykanie mieli wygrać wojnę w Wietnamie - należało zlokalizować i zniszczyć około 240 kilometrów podziemnych pomieszczeń.Rozumie się chyba samo przez się, że nie trzeba było długo czekać na powrót naukowców.Ustalili oni, że cały problem polega na rozmiarach generatorów i dmuchaw.Stwierdzili, że to co większe - jest lepsze.Po odpowiednich analizach zalecili przeprowadzenie prób polowych trzech nowych benzynowych dmuchaw, które pompatycznie nazwano “Spłuczkami Tunelowymi”.Były to: Model K “Buffallo Turbine”, “Mars Generator” i “Resojet”.Rzekomo przenośny “Buffalo Turbine” ważył, choć trudno w to uwierzyć - 365 kilogramów.“Mars” - 79,3 kilograma, ale zużywał 27 litrów benzyny na pół godziny.Dwóch silnych żołnierzy musiało przetaczać “Resojeta”, który również miał niesamowite pragnienie, zużywając jedenaście litrów paliwa na piętnaście minut.Paliwa nie można było uzupełniać w czasie funkcjonowania sprzętu.Szczury tunelowe z coraz większym rozbawieniem obserwowały próby polowe w warunkach bojowych.Widok ważącej prawie 400 kilogramów dmuchawy wleczonej po polach ryżowych, bagnach i po dżungli w temperaturze przekraczającej 37 stopni Celsjusza i ogromnej wilgotności, wywoływało jedynie pełne współczucia kręcenie głową garstki zawodowców, obserwujących to wszystko.Wiadomość rozeszła się szybko i okazało się, że żołnierze nagle zaczynają niedomagać gdy planowane jest użycie groteskowo ciężkiej “Buffalo Turbinę”.Przewożenie jej śmigłowcami, a potem ładowanie do transporterów opancerzonych lub dżipów, by dostać się w pobliże wejść do tuneli stało się tak niepraktyczne, że w końcu z dmuchawy tej po cichutku zrezygnowano.“Resojetowi” powiodło się niewiele lepiej.Wprawdzie mniejszy i lżejszy, był mimo wszystko źle przystosowany do działań w dżungli.Gdy starano się go wypróbować przy wejściu do tunelu, nie chciał zastartować w ulewnym deszczu.“Mars” przynajmniej dotarł na miejsce, ale nagle przekonano się, że do tunelu tłoczone są gazy spalinowe o temperaturze 537 stopni Celsjusza.“- Uważa się, że jest to niebezpieczne, jeżeli w podziemiach znajdują się nasi żołnierze” - stwierdził sucho meldunek wojsk lądowych.Szczury tunelowe były tego samego zdania i postanowiły trzymać się z daleka od tego urządzenia.Chociaż “Mars” otrzymał zielone światło, na wietnamskim polu walki utrzymała się tylko “maleńka kruszyna”.Tak więc, ostatecznie zwyczajna, ludzka - a nie naukowa - pomysłowość okazała się najbardziej skuteczna w czasie walk w tunelach.Najlepszy sposób ich likwidacji został najprawdopodobniej opracowany przez młodego podpułkownika piechoty morskiej, odkrywcę kilku tuneli w swoim sektorze niedaleko Chu Lai, w pobliżu strefy zdemilitaryzowanej.Podpułkownik Oliver był dowódcą batalionu w grupie bojowej “Oregon”, jednostce o sile dywizji dowodzonej przez generała dywizji Richarda Knowlesa.Opowiedział on historię Olivera ze smutkiem i z bolesnym uczuciem, że jest mądry po fakcie.Pułkownik Oliver bezskutecznie ścigał kompanię Viet Congu niedaleko Quang Thai.Kompania operowała w okolicy i wywoływała spore zamieszanie.Batalion Olivera przez wiele tygodni na próżno ścigał nieuchwytnych komunistów, poirytowany faktem, że pododdział o sile kompanii jest w stanie bawić się z nimi w kotka i myszkę.Pewnego wczesnego poranka, w czasie dokładnie prowadzonej operacji “wymiatania”, jego żołnierze znaleźli kilka bunkrów i tuneli.Oliver uznał, zupełnie zresztą słusznie, że jest to baza kompanii Viet Congu.Batalion nie dysponował szczurami tunelowymi, nikt też w jego składzie nie posiadał doświadczenia w prowadzeniu walk w tunelach.Większość dowódców batalionów zapewne zażądałaby uderzenia artyleryjskiego lub lotniczego, wrzuciło do dziur parę granatów i zameldowało zniszczenie kompanii Viet Congu.Ale pułkownik Oliver był żołnierzem piechoty morskiej innego pokroju.Zorganizował intensywny program szkolenia żołnierzy w rozpoznawaniu bunkrów, szybów wentylacyjnych i włazów do tuneli.Wyjaśnił swoim oficerom, jak mają uczyć podwładnych poszukiwania tuneli sondując ziemię bagnetami lub metalowymi prętami.Sporządzał staranne plany układu podziemnych obiektów.Mógłby zwrócić się o pomoc do naukowców, ale nie zrobił tego.Dopiero po przeprowadzonym szkoleniu zwrócił się do swojego generała z prośbą o wydanie zezwolenia na przeprowadzenie operacji.Knowles zgodził się.Plan był wyjątkowo prosty.Cały teren miał być zajęty i utrzymany tak długo, jak będzie to konieczne.Zostanie zorganizowana obrona okrężna i utrzymana, bez względu na to co się zdarzy.A potem cały batalion miał zbadać obszar centymetr po centymetrze, jak policjanci, poszukujący w zaroślach broni mordercy.Różnica polegała jedynie na tym, że żołnierze sondowali i prowadzili wizualne poszukiwania tuneli.Operacja okazała się pełnym i jedynym w swoim rodzaju - sukcesem.Generał Knowles twierdzi, że w Południowym Wietnamie nigdy nie zdarzyło się nic podobnego.Wyciągnięto z ziemi całą kompanie Viet Congu i po niewielkich wymianach ognia i kolejnych wypadkach poddawania się do niewoli, z liczącego dziewięćdziesięciu dwóch żołnierzy pododdziału, osiemdziesięciu dziewięciu zostało zabitych, rannych lub wziętych do niewoli.“- Wiedzieliśmy, że liczba ta jest dokładna -powiedział Knowles - ponieważ schwytaliśmy dowódcę kompanii Viet Congu i zmusiliśmy go, by odczytał spis osobowy, podczas gdy my, na tej podstawie, identyfikowaliśmy zabitych i rannych, jednego po drugim.To było niesamowite.Zacząłem z wielkim entuzjazmem traktować tę technikę.Generał Abrams został właśnie mianowany zastępcą dowódcy MACV.Poinformowaliśmy go o tym i zaraziliśmy swoim entuzjazmem”.Był sierpień 1967 roku i pułkownika Olivera poproszono o pomoc w organizowaniu Szkoły Tunelowej, w której nauczano by tej prostej i skutecznej taktyki.Jednakże w północnym sektorze - strefie taktycznej I korpusu - nie było poważniejszych problemów z tunelami [ Pobierz całość w formacie PDF ]