[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak powiadał sam[zmarły niedawno - przyp.tłum.] Milgram, oni byli Tobą czy mną.Jeżeli marację, jeżeli ty i ja zachowalibyśmy się w jego badaniu równie przerażająco, topytanie o wyjaśnienie nabiera nieprzyjemnie osobistego charakteru - Co nasskłania do robienia takich rzeczy?"Milgram sądził, że znalazł odpowiedz.Ma ona związek z naszym głębokozakorzenionym poczuciem obowiązku ulegania autorytetom.Zdaniem Milgra-ma, rzeczywistym winowajcą była w jego eksperymentach cechująca nasniezdolność do przeciwstawienia się żądaniom autorytetu odzianego w białykitel badacza, który nakazywał, a nierzadko i strofował badanych, bypostępowali według jego wymagań, pomimo wszelkich szkód fizycznych iuczuciowych, jakie przy tym wyrządzali.Wiele danych potwierdza tę tezę Milgrama.Po pierwsze oczywiste jest, że beznalegań badacza badani bardzo szybko przestaliby zadawać ofierze wstrząsyelektryczne.Nienawidzili tego, co robili i cierpieli z powodu cierpienia ofiary.Prosili badacza, by pozwolił im przestać.Gdy odmawiał, kontynuowali, aletrzęsąc się ze zdenerwowania, pocąc się i jąkając, ponawiając prośbę ozwolnienie ofiary z cierpień.Obgryzali paznokcie albo wbijali je sobie w dłonie.Przygryzali wargi do krwi.Niekiedy wybuchali nerwowym śmiechem.Ale.kontynuowali spełnianie nieludzkich poleceń.Pewien neutralny obserwatorpoczątkowego eksperymentu Milgrama tak opisał przejścia jednego z badanych:file://C:\Documents%20and%20Settings\Administrator\Moje%20dokumenty\TEKST.2005-01-16Wywieranie wpływu na ludzi [Robert Cialdini] Strona 201 z 276Miałem okazję obserwowania jednego z badanych - dojrzałego izrównoważonego biznesmena, wchodzącego z uśmiechem ipewnością siebie do laboratorium.Po 20 minutach ten samczłowiek był trzęsącym się i wiercącym, jąkającym się nerwowowrakiem na granicy załamania psychicznego.Bez przerwywyłamywał sobie palce i pociągał się za ucho.W pewnymmomencie przyłożył obie pięści do czoła ze słowami Boże, niechto się już skończy".A jednak reagował na każde słowo badacza iposłusznie ulegał jego poleceniom aż do samego końca (Milgram,1963).Tego, że idzie tu w istocie o posłuszeństwo wobec autorytetu, dowodzą teżinne zebrane przez Milgrama wyniki.Przy jednej z pózniejszych powtórekbadania role rozpisane byfy w ten sposób, że w pewnym momencie badacznakazywał zaprzestanie wstrząsów, choć uczeń" dzielnie deklarował, że możewytrzymać jeszcze znacznie nawet silniejsze.Rezultat nie mógł być bardziejprzekonywający - 100% badanych całkowicie zaprzestało aplikowaniawstrząsów, gdy domagał się ich jedynie współbadany".Identyczna sytuacjapowstała w jeszcze innej wersji eksperymentu, w której badacz i uczeń"zamieniali się rolami, uczeń zaś nalegał, by szoki kontynuować - pomimoprotestów badacza.Ani jeden badany nie tknął w tej sytuacji dzwigni posyłającejwstrząsy.Krańcowy charakter uległości wobec autorytetu wykazała jeszcze jednawersja eksperymentu, w której udział brało dwóch badaczy dających sprzecznepolecenia.W momencie gdy uczeń" prosił, by go wypuścić, jeden badacznakazywał kontynuować, drugi - zaprzestać wstrząsów.Tutaj pojawił się jedynyśmieszny, choć niezbyt wesoły wynik w tej ogólnie niewesołej serii badań.Nieszczęsny nauczyciel" gonił w panice oczami od jednego badacza dodrugiego, mamrocząc: Czekajcie, czekajcie, którego z panów mam słuchać?Jeden mówi dalej, drugi mówi stop.Więc co mam w końcu robić?" Pobezskutecznych próbach wykrycia, kto tu jest większym szefem i prawdziwymautorytetem, każdy z badanych robił wreszcie to, czego oczekiwaliśmy odwszystkich poprzednich - wycofywał się z dalszego aplikowania wstrząsów.Oczywiście, zachowanie takie byłoby zupełnie niemożliwe, gdyby uczestnikamieksperymentu byli psychopaci, sadyści czy agresywni neurotycy.Jak pisał sam Milgram (1974): Głównym wynikiem tej serii badań jeststwierdzenie krańcowej skłonności dorosłych ludzi do uczynienia niemalżewszystkiego, by tylko spełnić polecenie autorytetu".Wynik ten jest pouczającydla tych, których troską napawa zdolność innego autorytetu - administracjipaństwowej - do wymuszania zastraszająco wielkiego posłuszeństwa nazwyczajnych obywatelach.Co więcej, wyniki te świadczą o ogromnej sile, zjaką autorytety oddziałują na nasze postępowanie.Trudno w tę siłę wątpić, pozapoznaniu się z psychicznymi katuszami ulegających autorytetowi badanychMilgrama.A jeżeli ktoś jeszcze nie wierzy, to polecam mu historię S.Briana Willsona.Pierwszego września 1987 roku Willson i dwaj inni mężczyzni położyli się nafile://C:\Documents%20and%20Settings\Administrator\Moje%20dokumenty\TEKST.2005-01-16Wywieranie wpływu na ludzi [Robert Cialdini] Strona 202 z 276torach kolejowych pod jedną z baz wojskowych w Kalifornii, byzaprotestować w ten sposób przeciwko kolejnej wysyłce broni do Nikaragui.Ponieważ zawiadomili o swej akcji zarówno dowództwo wojskowe, jak i władzekolejowe, protestujący pewni byli, że zatrzymają w ten sposób mający tamtędyprzejeżdżać pociąg z bronią.Jednakże cywilna załoga pociągu, która otrzymałarozkaz nie zatrzymywania się, nie zwolniła nawet biegu pociągu, choć leżącychna torach mężczyzn doskonale było widać z odległości kilkuset metrów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Jak powiadał sam[zmarły niedawno - przyp.tłum.] Milgram, oni byli Tobą czy mną.Jeżeli marację, jeżeli ty i ja zachowalibyśmy się w jego badaniu równie przerażająco, topytanie o wyjaśnienie nabiera nieprzyjemnie osobistego charakteru - Co nasskłania do robienia takich rzeczy?"Milgram sądził, że znalazł odpowiedz.Ma ona związek z naszym głębokozakorzenionym poczuciem obowiązku ulegania autorytetom.Zdaniem Milgra-ma, rzeczywistym winowajcą była w jego eksperymentach cechująca nasniezdolność do przeciwstawienia się żądaniom autorytetu odzianego w białykitel badacza, który nakazywał, a nierzadko i strofował badanych, bypostępowali według jego wymagań, pomimo wszelkich szkód fizycznych iuczuciowych, jakie przy tym wyrządzali.Wiele danych potwierdza tę tezę Milgrama.Po pierwsze oczywiste jest, że beznalegań badacza badani bardzo szybko przestaliby zadawać ofierze wstrząsyelektryczne.Nienawidzili tego, co robili i cierpieli z powodu cierpienia ofiary.Prosili badacza, by pozwolił im przestać.Gdy odmawiał, kontynuowali, aletrzęsąc się ze zdenerwowania, pocąc się i jąkając, ponawiając prośbę ozwolnienie ofiary z cierpień.Obgryzali paznokcie albo wbijali je sobie w dłonie.Przygryzali wargi do krwi.Niekiedy wybuchali nerwowym śmiechem.Ale.kontynuowali spełnianie nieludzkich poleceń.Pewien neutralny obserwatorpoczątkowego eksperymentu Milgrama tak opisał przejścia jednego z badanych:file://C:\Documents%20and%20Settings\Administrator\Moje%20dokumenty\TEKST.2005-01-16Wywieranie wpływu na ludzi [Robert Cialdini] Strona 201 z 276Miałem okazję obserwowania jednego z badanych - dojrzałego izrównoważonego biznesmena, wchodzącego z uśmiechem ipewnością siebie do laboratorium.Po 20 minutach ten samczłowiek był trzęsącym się i wiercącym, jąkającym się nerwowowrakiem na granicy załamania psychicznego.Bez przerwywyłamywał sobie palce i pociągał się za ucho.W pewnymmomencie przyłożył obie pięści do czoła ze słowami Boże, niechto się już skończy".A jednak reagował na każde słowo badacza iposłusznie ulegał jego poleceniom aż do samego końca (Milgram,1963).Tego, że idzie tu w istocie o posłuszeństwo wobec autorytetu, dowodzą teżinne zebrane przez Milgrama wyniki.Przy jednej z pózniejszych powtórekbadania role rozpisane byfy w ten sposób, że w pewnym momencie badacznakazywał zaprzestanie wstrząsów, choć uczeń" dzielnie deklarował, że możewytrzymać jeszcze znacznie nawet silniejsze.Rezultat nie mógł być bardziejprzekonywający - 100% badanych całkowicie zaprzestało aplikowaniawstrząsów, gdy domagał się ich jedynie współbadany".Identyczna sytuacjapowstała w jeszcze innej wersji eksperymentu, w której badacz i uczeń"zamieniali się rolami, uczeń zaś nalegał, by szoki kontynuować - pomimoprotestów badacza.Ani jeden badany nie tknął w tej sytuacji dzwigni posyłającejwstrząsy.Krańcowy charakter uległości wobec autorytetu wykazała jeszcze jednawersja eksperymentu, w której udział brało dwóch badaczy dających sprzecznepolecenia.W momencie gdy uczeń" prosił, by go wypuścić, jeden badacznakazywał kontynuować, drugi - zaprzestać wstrząsów.Tutaj pojawił się jedynyśmieszny, choć niezbyt wesoły wynik w tej ogólnie niewesołej serii badań.Nieszczęsny nauczyciel" gonił w panice oczami od jednego badacza dodrugiego, mamrocząc: Czekajcie, czekajcie, którego z panów mam słuchać?Jeden mówi dalej, drugi mówi stop.Więc co mam w końcu robić?" Pobezskutecznych próbach wykrycia, kto tu jest większym szefem i prawdziwymautorytetem, każdy z badanych robił wreszcie to, czego oczekiwaliśmy odwszystkich poprzednich - wycofywał się z dalszego aplikowania wstrząsów.Oczywiście, zachowanie takie byłoby zupełnie niemożliwe, gdyby uczestnikamieksperymentu byli psychopaci, sadyści czy agresywni neurotycy.Jak pisał sam Milgram (1974): Głównym wynikiem tej serii badań jeststwierdzenie krańcowej skłonności dorosłych ludzi do uczynienia niemalżewszystkiego, by tylko spełnić polecenie autorytetu".Wynik ten jest pouczającydla tych, których troską napawa zdolność innego autorytetu - administracjipaństwowej - do wymuszania zastraszająco wielkiego posłuszeństwa nazwyczajnych obywatelach.Co więcej, wyniki te świadczą o ogromnej sile, zjaką autorytety oddziałują na nasze postępowanie.Trudno w tę siłę wątpić, pozapoznaniu się z psychicznymi katuszami ulegających autorytetowi badanychMilgrama.A jeżeli ktoś jeszcze nie wierzy, to polecam mu historię S.Briana Willsona.Pierwszego września 1987 roku Willson i dwaj inni mężczyzni położyli się nafile://C:\Documents%20and%20Settings\Administrator\Moje%20dokumenty\TEKST.2005-01-16Wywieranie wpływu na ludzi [Robert Cialdini] Strona 202 z 276torach kolejowych pod jedną z baz wojskowych w Kalifornii, byzaprotestować w ten sposób przeciwko kolejnej wysyłce broni do Nikaragui.Ponieważ zawiadomili o swej akcji zarówno dowództwo wojskowe, jak i władzekolejowe, protestujący pewni byli, że zatrzymają w ten sposób mający tamtędyprzejeżdżać pociąg z bronią.Jednakże cywilna załoga pociągu, która otrzymałarozkaz nie zatrzymywania się, nie zwolniła nawet biegu pociągu, choć leżącychna torach mężczyzn doskonale było widać z odległości kilkuset metrów [ Pobierz całość w formacie PDF ]